Wołodymyr JERMOŁENKO
Kraje Europy Środkowej w imię demokracji chronią swoją suwerenność, bazując na rodzinie
Kraje byłego bloku sowieckiego od dawna wiedzą, że jeżeli marzą o demokracji, muszą chronić swoją suwerenność. A suwerenny naród to silne rodziny – pisze Mike PENCE
Obserwujemy dziś, jak świat podąża od jednego kryzysu do drugiego. Obecnie jest to pandemia COVID-19, która wielu milionom ludzi odebrała życie. Są to również kryzysy gospodarcze, które coraz częściej dotykają nasze kraje. Coraz silniej odczuwamy kryzys zaufania. Kiedy ludzie tracą zaufanie do instytucji oraz do liderów, nie tylko politycznych, pogłębia się kryzys rodziny. Kryzys ten uderza zaś w samo w serce cywilizacji. Powoduje coraz większą liczbę rozwodów i aborcji, erozję społeczeństw. Zwierzchnicy kościołów dobrze wiedzą, że z silnych rodzin powstaje silny naród, silna wspólnota. Silna rodzina jest niezbędna, by nasza cywilizacja mogła przetrwać, abyśmy my sami mogli przetrwać i utrzymać te wartości i stopień rozwoju, który osiągnęliśmy. Jest też niezbędna, abyśmy mogli przekazać nasze wartości późniejszym pokoleniom. Ponadto musimy pamiętać, aby przekazać również znaczenie tych wartości, znaczenie, którego podstawą jest rodzina. Bo rodzina jest podstawą naszej cywilizacji.
Rodzina jest dziś najważniejszą wartością dla przyszłości świata. Wierzę, że dzięki rodzinie możemy ochronić naszą cywilizację. Ale żeby to zrobić, trzeba zapobiec spadkowi demograficznemu. Przetrwanie rodziny i przetrwanie naszej cywilizacji są ze sobą połączone. Na Węgrzech i w Polsce rodzina wciąż stanowi największą wartość. Nie bez powodu.
Mówią nam, że rodzina jest drugorzędna w stosunku do państwa. Dziś państwo wypycha rodziców z tradycyjnych ról i stara się ich zdominować. Pamiętamy utopijne wizje zza żelaznej kurtyny, mówiące, że da się zapanować nad poglądami ludzi. Kraje byłego bloku sowieckiego od dawna wiedzą, że jeżeli marzą o demokracji, muszą chronić swoją suwerenność. W 1956 roku powstańcy węgierscy starali się uwolnić naród węgierski spod sowieckiego ucisku. Dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej suwerenny naród, który bazuje na silnych rodzinach, jest od dawna najważniejszy. Odbudowanie rodziny w tym regionie to wybór konsekwentnie dokonywany od wielu lat. Podczas gdy w Europie Zachodniej liczba rodzin od dawna się zmniejsza, na Węgrzech liczba małżeństw rośnie i spada liczba aborcji.
Kiedy byłem senatorem stanu Indiana, podkreślałem, że głównym celem naszych działań musi być polityka prorodzinna. Pracowaliśmy na rzecz tego samego, do czego dziś dąży Europa Środkowo-Wschodnia. Wprowadziliśmy ulgi podatkowe i inne udogodnienia, o połowę obniżyliśmy podatki dla rodzin wielodzietnych. Na każde dziecko do 12 lat przyznaliśmy ulgi w wysokości 2000 dolarów. Dzięki temu w ciągu 4 lat wiele dzieci udało się wyciągnąć z biedy. Ustanowiliśmy także prawo, według którego pracodawcy mogą udzielać rodzicom urlopu w wymiarze 12 tygodni. Zapewniliśmy dodatkowe zasiłki dla rodzin. Stworzyliśmy 7 mln nowych miejsc pracy. Niemalże całkowicie zlikwidowaliśmy bezrobocie. Przychody rodzin w naszym stanie wzrosły wówczas 5-krotnie w porównaniu z takim samym okresem rządów naszych poprzedników. Pracowaliśmy również nad wzmocnieniem granic. W Stanach Zjednoczonych bardzo ważne jest, abyśmy mogli utrzymać bezpieczeństwo na południowej granicy. Wymienione problemy są niezależne od szerokości geograficznej czy okresu historii.
Zawsze wierzyłem, że społeczeństwo oceniane jest na podstawie tego, jak dba o swoje najsłabsze ogniwa. Mówię tu przede wszystkim o nienarodzonych, starszych lub chorych ludziach. Kiedy mówię o tym, że musimy odwrócić spadek demograficzny, mam na myśli także to, jak wielkie szkody wyrządza aborcja. Wiem, że w czasie sowieckiej okupacji Europy Środkowo-Wschodniej był czas, kiedy liczba aborcji była wyższa niż liczba urodzeń. Wiem również, że w moim kraju wykonano ponad 60 milionów aborcji. To jest dla narodu niebywała tragedia.
I w Stanach Zjednoczonych, i w wielu innych krajach świata odrzucaliśmy prawa nienarodzonych dzieci, ich podstawowe prawo do życia. Natomiast od pierwszego momentu rządów administracji Donalda Trumpa nasz kraj opowiadał się za obroną życia nienarodzonych. Podjęliśmy wiele działań, które mają na celu właśnie obronę życia, między innymi odmówiliśmy wsparcia dla klinik aborcyjnych w naszym kraju oraz przestaliśmy wspierać działania proaborcyjne za granicą.
Podczas ostatnich 50 lat w sposób ciągły rosła niestabilność rodziny. Eugenika jest stosowana jako zimna, wykalkulowana metoda niszczenia życia. Są to metody, których się używa wobec dzieci określanych mianem zbędnych, które nie mogą się narodzić z powodu jakichś komplikacji, jakiegoś niedorozwoju. W Chinach dochodziło nawet do masowych aborcji.
Kiedy mówimy, że wspieramy nasze najważniejsze wartości, musimy pamiętać, że musimy się nieustannie opowiadać za życiem. Tak jest chociażby w przypadku Chin – powinniśmy rozliczyć Chiny z tego, że ustanowiły system, który przez wiele lat nie przestrzegał prawa do życia. Nadzieją napawa fakt, że w Stanach Zjednoczonych coraz więcej młodych ludzi opowiada się za prawem do życia, a liczba wykonywanych aborcji spadła w ostatnich latach o 30 proc.
.Nigdy nie wolno nam zaprzestać naszych działań. Musimy bronić prawa do życia wszystkich dzieci nienarodzonych. Wiem, że wiele osób i instytucji podziela moją opinię. W lutym 2021 roku byłem na audiencji u papieża Franciszka w Watykanie, a w tym samym czasie kilkuset Amerykanów w Nowym Jorku brało udział w marszu w obronie życia. Papież Franciszek z wielką radością przyjął informację o organizacji tego marszu. Otrzymałem wówczas od Ojca Świętego encyklikę Amoris laetitia, w której jest mowa o tym, że dobrobyt rodziny jest decydujący dla przyszłości świata. Te słowa chciałbym głośno powtórzyć – dobrobyt rodziny jest decydujący dla przyszłości całej ludzkości. Musimy przypominać światu, że rodzina jest najważniejsza. Musimy się opowiedzieć za rodziną, by przyszłość świata była piękniejsza. W Europie Środkowo-Wschodniej widać to najlepiej.
Mike Pence
Tekst ukazał się w nr 33 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].