Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL
Zmasowane użycie służb specjalnych do zdobywania informacji z zakresu nauki, techniki, przemysłu, czy rynków surowcowych przez państwa komunistyczne po 1945 r. nie miało precedensu w historii instytucji wywiadu. W latach siedemdziesiątych wywiad stanowił już istotny współczynnik postępu technologicznego i rozwoju gospodarczego Polski.
.Pojęcie techniki, nierozerwalnie związane z pojęciem narzędzi pracy, zajmuje fundamentalne miejsce w teorii materializmu historycznego, stanowiącego z kolei podsystem jednej z najdonioślejszych i zarazem najbardziej
kontrowersyjnych teorii filozoficznych (naukowych, lub pseudonaukowych) wszech czasów, jaką był materializm dialektyczny. Sformułowany przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, rozwinięty następnie m.in. przez Lenina na przełomie XIX i XX w., w najprostszej interpretacji – zaproponowanej w szybkim kursie historii filozofii Władysława Tatarkiewicza – sprowadzał się on do relacji między siłami wytwórczymi a stosunkami ekonomicznymi, z uwzględnieniem funkcji czasu. Środki wytwórcze, zwane również bazą, to nic innego jak praca wykonana przez człowieka wraz z narzędziami (technika), umożliwiającymi wykonanie tej pracy. Stosunki ekonomiczne, zwane inaczej nadbudową ideologiczną, to z kolei system dystrybucji (podziału) wytworzonych dóbr, ewoluujący w czasie (długie trwanie) w wyniku ścierania się grup interesów (klas), od stadium barbarzyństwa i gminy pierwotnej, przez feudalizm i niewolnictwo, po kapitalizm, i wypierający go (i tu się Marks pomylił) nowocześniejszy, bardziej egalitarny i racjonalny komunizm.
Doniosłość tej teorii objawia(ła) się głównie tym, że jako jedna z nielicznych nie tylko rościła sobie pretensje do opisania świata, lecz także służyła jako „instrukcja” jego przebudowy, czyli została zastosowana w praktyce na szczeblu państwowym i międzynarodowym. W historii znajduje to analogię tylko do systemów religijnych, takich jak chiński konfucjanizm czy chrześcijaństwo. Od tych systemów materializm historyczny różnił się jednak właśnie tym, że technika i postęp odgrywały w nim kluczową rolę. To rewolucja przemysłowa, zainicjowana przez mechanizację włókiennictwa i zastosowanie maszyny parowej w przemyśle wydobywczym i transporcie, stanowiła katalizator krystalizowania się proletariatu.
Materializm dialektyczny to system i dyskurs superskomplikowany, w wersji leninowskiej6 uzupełniony o nowe (tj. pochodzące z drugiej połowy XIX i początku XX w.) ustalenia z zakresu biologii i genetyki (sformułowanie
teorii ewolucji, odkrycie komórki/DNA) – z jednej strony, a fizyki i chemii (teoria względności, opisanie falowo-korpuskularnej natury cząstek, promieniotwórczość) – z drugiej, wreszcie o teorie formułowane poza naukami przyrodniczymi (behawioryzm, psychologia głębi i inne). W poziomie wyrafinowania materializmu dialektycznego i historycznego oraz aparatów pojęciowych wytworzonych w ramach tych koncepcji leży zresztą przyczyna postponowania dziejów idei w historii powszechnej. Również i ja nie czuję się w najmniejszym stopniu uprawniony, żeby zrobić tutaj coś więcej, niż tylko zwrócić uwagę na ten problem, a przy tym podkreślić, że technika w kontekście ekonomii państwa komunistycznego (ale także kapitalistycznego) była przedmiotem wnikliwych rozważań teoretyków marksizmu (oraz jego bocznych – czy to bardziej anarchizujących, czy też liberalnych – odnóg) na przestrzeni XIX i XX w.
Jak technikę postrzegał marksizm drugiej połowy XX w.? W interpretacji Kołakowskiego Marks „[…] był zdania, że przymus udoskonaleń technicznych zawarty jest w naturze gospodarki kapitalistycznej, nie miały go zaś poprzednie formacje ekonomiczne”. Wiele miejsca pojęciu techniki na tle teorii materializmu historycznego poświęca Zdzisław Cackowski, jeden z głównych egzegetów marksizmu w PRL. W swojej książce, opublikowanej w 1974 r., wielokrotnie odnosi się on do – obserwowanego od dawna w historii – procesu przenoszenia przez człowieka kolejnych swoich funkcji na maszyny. Najpierw były to funkcje fizyczne (wykorzystywanie siły pociągowej konia czy energii kinetycznej wytwarzanej przez wodę i wiatr), natomiast obecnie są to funkcje mentalne (analiza, pamięć), cedowane na „mózgi elektronowe”. Cackowski prezentuje par excellence pozytywne podejście do techniki: przekazywanie kolejnych zadań zarezerwowanych pierwotnie dla człowieka bynajmniej go nie zubaża, lecz umożliwia rozwijanie jego wyższych dyspozycji.
Jeszcze bardziej niż pojęcie techniki absorbowało marksistów – jako jedno z fundamentalnych kategorii tego systemu – pojęcie narzędzi pracy. To ostatnie zresztą nie tak łatwo odróżnić można od pojęcia techniki. Zrozumienie ich obu nie jest możliwe bez odniesienia się do czynnika czasu i ewolucji. Technika to narzędzia pracy wraz z umiejętnością wytarzania ich (technologia) i posługiwania się nimi. Geneza techniki sięga obrobionych kamieni, motyk i pługów, rozciągając się na stal, maszynę parową i elektryczność aż po silnik spalinowy, energię termojądrową i automatyzację. Notabene związana nieodłącznie z tą ostatnią teoria sprzężeń zwrotnych (serwomechanizmu) Norberta Wienera – jeszcze przed 20 laty potępiana (jako przemycająca kapitalistyczne treści) przez reżim stalinowski jako na wskroś kapitalistyczna, a później de facto zinternalizowana przez sowiecki komunizm – zajmuje ważne miejsce w rozważaniach Cackowskiego.
W niektórych miejscach tego hurraoptymistycznego obrazu techniki ideolog szkicuje jednak dwuznaczne, jeśli nie niepokojące dla komunizmu scenariusze, gdy np. pisze: „W dzisiejszych czasach nad sporami o treść współczesnego życia społecznego oraz sporami o przyszły jego kształt wyraźnie ciąży orientacja, którą nazwać by można wulgarnym materializmem [pogrub. – M.S.] w pojmowaniu zjawisk społecznych. Ta orientacja (najbardziej rozpowszechniona ze zrozumiałych względów w Stanach Zjednoczonych) próbuje wszystkie problemy życia społecznego przedstawić w języku technologii. Sprawy stosunków między makrogrupami społecznymi, zwłaszcza stosunków między klasami społecznymi, sprawy ustrojowe, problemy walki klasowej pomijane są w tym nurcie”.
Wydaje się, że był to wyraz obawy przed redukowaniem globalnej rywalizacji państw i narodów do rywalizacji na poziomie technologicznym, w której – o czym Cackowski musiał już wtedy wiedzieć – ZSRS coraz bardziej odstawał od głównego przeciwnika. Problem ZSRS na płaszczyźnie modernizacji samego procesu produkcyjnego polegał nie tyle na nieumiejętności rozwoju własnych technologii, ile na biurokratycznych i materiałowych trudnościach we wdrożeniu do produkcji rozwiązań już gotowych do implementacji.
Jednym z ważniejszych leitmotivów dyskursu na temat rewolucji naukowo-technicznej w krajach komunistycznych było także pojęcie nauki, któremu przyglądano się zarówno przez pryzmat teoretyków zachodnich (np. Thomasa Kuhna), jak i z pozycji marksistowskich. Spór toczył się m.in. o to, czy nauka (badania podstawowe) sama w sobie jest „ogólną społeczną siłą wytwórczą” (Marks), czy też dopiero jej stosowanie – ucieleśnienie w procesie produkcji, w środkach pracy, które tym samym stają się „zmaterializowaną wiedzą naukową” – czyni ją taką.
Jeśli spojrzeć na rynek wydawniczy PRL pod kątem refleksji dotyczących przemian technologicznych, a właściwych ekonomistom oraz praktykom – inżynierom i menadżerom, takim jak dyrektor naczelny Zjednoczenia MERA Jerzy Huk czy dyrektor Instytutu Mechaniki Precyzyjnej doc. dr hab. inż. Jerzy Buć, to okaże się, że dekada gierkowska to nie tylko zmasowana (nawet jeżeli nieudolnie realizowana) modernizacja gospodarki, lecz także równie potężny wysiłek naukowców i ideologów, aby tej modernizacji nadać adekwatną naukowo-ideologiczną nadbudowę. Nie ma w tym zresztą nic niewłaściwego. Tendencja do publikowania na tematy obracające się wokół rewolucji naukowo-technicznej w kontekście komunizmu jest dowodem na to, że władza starała się na bieżąco transmitować do społeczeństwa, a przynajmniej – do co bardziej oświeconej jego części, naukowe poglądy na temat tego, co dzieje się wokół. Zresztą tę misję wyśmienicie wypełniały czasopisma popularnonaukowe „Horyzonty Techniki” (w tym także ich podseria – „Horyzonty Techniki dla Dzieci”) oraz „Młody Technik”, wydawane od lat pięćdziesiątych w rosnących z roku na rok nakładach, sięgających w latach osiemdziesiątych nawet 80–100 tys. egzemplarzy każdy.
Interpretowanie postępu w duchu marksizmu-leninizmu, prognozowanie wpływu technologii na życie społeczeństw poprzez odpowiednie manipulowanie proporcją oraz adekwatne do potrzeb wizerunkowych kraju i ideologii akcentowanie lub postponowanie tych czy innych aspektów rewolucji było oczywiście dla aparatu partyjno-rządowego kwestią zasadniczą. Centralnego znaczenia nabierała automatyzacja procesów produkcyjnych, mająca – jak wielokrotnie przeczytamy w artykułach publikowanych na łamach „Młodego Technika” i „Horyzontów Techniki” już w latach pięćdziesiątych – fatalne rzekomo konsekwencje dla systemów wolnorynkowych, w których robotnik zostaje wyparty przez maszynę, w wyniku czego staje się bezużytecznym dla przedsiębiorców i państwa. W tych samych artykułach autorzy stronili jednak od udzielenia odpowiedzi na pytania, co stanie się z robotnikiem polskim czy sowieckim po tym, jak jego pracę zastąpią algorytm i urządzenie.
Technika odgrywała zasadniczą rolę w szeroko pojętej walce ideologicznej czasów zimnej wojny. Andrzej Werblan, jeden z najważniejszych ideologów PZPR, wieloletni dyrektor Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu, działający szczególnie intensywnie właśnie w latach siedemdziesiątych, podkreślał niebezpieczeństwo drzemiące w teorii konwergencji, mającej swoje korzenie jeszcze w okresie międzywojennym, a „modnej” zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W 1974 r. Werblan tłumaczył: „W uproszczony sposób konwergencję pojmuje się jako supozycję, iż postęp naukowo-techniczny spowoduje zacieranie się różnic ustrojowych między kapitalizmem i socjalizmem. Tak pojęta teoria konwergencji miała żywot krótki i została wymyślona głównie po to, aby ułatwić »budowę mostów« dla dywersji ideologicznej przeciwko krajom socjalistycznym”. W tego typu enuncjacjach widoczne jest jak na dłoni – podobnie jak w przypadku wyżej przytoczonego przykładu dotyczącego implikacji automatyki – myślenie życzeniowe dogmatyków partyjnych, a nawet bardziej umiarkowanych interpretatorów marksizmu-leninizmu.
O tym, jak bardzo gorset ideologiczny krępował poglądy, świadczą tak niedorzeczne tezy – wychodzące notabene spod pióra ludzi przecież inteligentnych – jak ta sformułowana przez Werblana w 1978 r. W czasach, gdy w USA gospodarstwa domowe podbijał właśnie Apple II duetu Steve Jobs i Steve Wozniak, a w Polsce wierchuszka PZPR, skonfrontowana z rzeczywistością społeczno-gospodarczą podczas strajków w Radomiu i Ursusie, miała świadomość tego, że łódź zaczyna tonąć, profesor nauk politycznych pisał: „Dziewiętnastowieczna rewolucja przemysłowa związana była z kapitalizmem w dwojakim sensie: w kapitalizmie znajdowała naturalne warunki swego rozwoju i sama z kolei wzmacniała kapitalizm. Współczesna rewolucja naukowo-techniczna w tym sensie jest związana z socjalizmem, mimo iż wysoko rozwinięte gospodarczo kraje kapitalistyczne przez pewien czas były [pogrub. – M.S.] w rozwoju rewolucji tej dalej zaawansowane, a w niektórych dziedzinach pozycję tę utrzymują do dziś”.
.Ostatni, asekuracyjny fragment zdania ratuje chyba profesora od definitywnej hipokryzji. A może optymizm wpompowany w ludzi gierkowskim zrywem rzeczywiście zasiał na trwałe ziarno wiary w możliwości polskiej gospodarki?
Mirosław Sikora
Fragment książki „Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990„, wyd. Instytutu Pamięci Narodowej, Katowice–Warszawa 2021 [LINK]