Edward Gierek rozbudził nadzieje, których nie był w stanie zaspokoić
Edward Gierek nie akceptował demokratycznej opozycji i chciał wszystkim zarządzać centralnie. Mimo to przeszedł do historii jako najbardziej przyjazny społeczeństwu I sekretarz w dziejach PRL. Niechcący – pisze prof. Marek KORNAT
George Orwell w Roku 1984 przedstawił obraz społeczeństwa, które jest całkowicie pozbawione woli walki o lepszy byt – bo wszyscy byli przekonani, że nie ma miejsc na świecie, w których żyje się lepiej. Edward Gierek zrobił coś dokładnie odwrotnego. Jako włodarz kraju pogrążonego w biedzie, represjach i szarości postanowił otworzyć ludziom furtkę do lepszego świata i dać im przez chwilę poczuć się może nie jak obywatele Zachodu, ale jak ludzie, którzy mają słuszne aspiracje, aby żyć jak społeczeństwa zachodnie.
Edward Gierek chciał być twórcą nowoczesnej, ale oczywiście komunistycznej Polski. W rzeczywistości pozostawił po sobie 21 miliardów dolarów długu i kryzys ekonomiczny, który zapoczątkował koniec Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Kim tak naprawdę był Edward Gierek: zatwardziałym komunistą czy osobliwym patriotą? Z czego wynika nieustająca popularność I sekretarza KC PZPR ponad 40 lat po jego ustąpieniu ze stanowiska?
Z pewnością czuł się komunistą. Niektóre cele tego ustroju chciał osiągać „nieklasycznymi” środkami, jak przemoc i represje. W wywiadzie dla Janusza Rolickiego (Przerwana dekada) powiedział na przykład, że w walce z religią represje nie są tak skuteczne, jak konsumpcyjny sposób życia, który przyniósł gwałtowną laicyzację bardzo katolickiej Holandii.
Gierek był przede wszystkim inicjatorem ambitnej próby modernizacji kraju i otwarcia na Zachód. Pożyczki, które zaciągał, były przeznaczane na inwestycje mające być gospodarczymi sukcesami, miały zostać spłacone poprzez pozyskiwanie dewiz z eksportu dóbr wytworzonych w nowych zakładach. Na rozbudowę przemysłu produkcji ciągników i silników na licencji Massey Ferguson wzięto od Wielkiej Brytanii 400 milionów dolarów, na fabrykę Fiata 126p 53 miliardy lirów od Włochów, a na fabrykę nawozów fosforowo-azotowych w Policach – 1,8 mld franków francuskich. Notabene (jak wynika z dokumentów sowieckich, powstałych w związku z wielkim kryzysem reżimu PRL w latach 1980–1982) Sowieci ostrzegać mieli polskiego przywódcę przed zadłużaniem kraju na potęgę, gdyż niesie to ze sobą uzależnienie od „państw kapitalistycznych”.
Bardzo istotną kwestią były emerytury rolnicze. Pamiętajmy, że ludzie wsi nie byli objęci systemem ubezpieczeń na starość. Choć w roku 1974 przyjęto ustawę, która miała na celu zwiększenie udziału państwa w posiadaniu ziemi rolnej, to bez wątpienia postanowienie o rencie mającej być rekompensatą za oddanie gospodarstwa (w ręce np. syna) było początkiem pewnego przełomu, którego efektem było wprowadzenie w 1977 roku emerytur rolniczych. Ale rolnicy nie byli jedyną grupą społeczną, której warunki życia poprawiły się w czasie dekady Gierka. Zyskała duża część Polaków. Przyczyną realnej i chwilowej poprawy jakości ich życia były środki z budżetu, które zostały przeznaczone na zakup artykułów konsumpcyjnych. Jeszcze dziś jest to wspominane przez ludzi pamiętających wcześniejsze skromne życie w czasach gomułkowskiej małej stabilizacji.
W pierwszej połowie lat 70. sytuacja indywidualna Polaków poprawiła się, i to znacznie, w porównaniu ze wszystkim, co było wcześniej i co nastąpiło później. To paradoks, ale trudno go nie zauważyć. Duży wpływ na sentyment, jaki pozostał w sercach wielu Polaków po rządach Edwarda Gierka, utrwalił się po odzyskaniu niepodległości w r. 1989. Eksperyment neoliberalny związany z nazwiskiem Balcerowicza dał masowe bezrobocie i drastyczne obniżenie poziomu życia szerokich sfer społeczeństwa.
Pytanie o Gierka jest jedno: dlaczego skończyło się tak źle, skoro było tak dobrze? Pierwszy problem to brak poprawy efektywności pracy i tym samym wydajności przedsiębiorstw, o co w warunkach socjalistycznej własności państwowej było niezmiernie trudno. Inny tkwił w jakości pomysłów inwestycyjnych. Budowa Huty Katowice, na którą pożyczono od Francji miliard franków, była całkowicie irracjonalna. Okazało się, że nakłady na surowce i materiały potrzebne do produkcji, które należy sprowadzać z zagranicy, wyniosły trzykrotność sumy przeznaczonej na inwestycje. Absurdalne stały się zakupy dóbr konsumpcyjnych. I nie chodzi tutaj o cytrusy czy inne zachodnie rarytasy. Z 15 proc. środków pożyczonych na ten cel część była wynikiem zakupu podstawowych produktów rolnych. W pewnym momencie okazało się, że tych produktów zaczyna w kraju brakować – choć przecież 30 proc. Polaków zajmowało się rolnictwem. Takie były konsekwencje centralnego planowania i nierentowności PGR-ów przy niedoinwestowaniu gospodarstw prywatnych, których istnienie wyróżniało Polskę na tle modelu sowieckiego w bloku wschodnim.
Forsowne inwestycje miały być fundamentem przemyślanego rozwoju gospodarczego, a stały się wąskim gardłem. Musimy jednak postawić sobie pytanie, czy Gierek mógłby się zdobyć na istotną korektę modelu gospodarczego PRL, nawet gdyby wyobraźnia podpowiadała mu, że jest to niezbędne. Czy pozwoliliby na to Sowieci? Przykład węgierski pozwala sądzić, że pewne korekty były możliwe. Wątpię jednak, czy mogło wchodzić w grę np. porzucenie centralnego planowania, nie mówiąc już o rozszerzeniu sektora prywatnego czy rezygnacji z ustalania cen przez państwo.
Zawsze, kiedy przychodzi nam rozmawiać o „dekadzie Gierka”, trzeba podkreślać, że głębsza reforma „realnego socjalizmu” musiałaby się wiązać z dopuszczeniem choćby bezrobocia na pewnym poziomie. Postawienie na sektor prywatny też nie byłoby łatwe, bo z konieczności prowadziło do pogłębienia społecznej nierówności. Takie reformy musiałyby prowadzić do społecznego niezadowolenia. A polskie społeczeństwo zawsze było przywiązane do egalitaryzmu.
W pewnym sensie Gierek był politykiem, który chciał pogodzić ogień z wodą, także na arenie międzynarodowej. Próbował otworzyć Polską Rzeczpospolitą Ludową na Zachód i jednocześnie umocnić relacje z Moskwą. I tutaj doszło do momentu przełomowego dla całej historii tego człowieka. W 1975 roku ogłoszono inicjatywę nowelizacji konstytucji, w której chciano dodać, i dodano ostatecznie w 1976 roku, m.in. zapis o wieczystym sojuszu PRL z ZSRR. Wprowadzenie tych zmian było początkiem wystąpień intelektualistów. Powstał List 59, potem i Memoriał 101. W ich następstwie powstają pierwsze struktury opozycji. Były one elitarne, marginalne może nawet, ale bez nich nie byłoby tego wszystkiego, co symbolizuje Sierpień 1980.
Pod rządami Gierka tworzyło się coraz większe pole do działania antysystemowego – chociaż z konieczności nielegalnie. Mimo różnych incydentów Edward Gierek próbował jako dobry gospodarz prowadzić politykę ograniczonej konfrontacji i zmniejszonych represji. I dzięki niemu zaczęto żyć przekonaniem, że do protestujących się nie strzela. Przeprowadzana od 1970 roku liberalizacja ustroju komunistycznego miała wpływ na wzrost oczekiwań społecznych. Edward Gierek rozbudził w ludziach nadzieje, pragnienie godnego życia, poczucie podmiotowości. Okres jego władzy wpłynął ostatecznie na dokonanie się przewrotu psychologicznego w opozycji, z którą ostatecznie rząd podpisał porozumienia sierpniowe w 1980 r., będące przełomem w powojennej historii Polski.
Gdyby Gierek przeczytał i wziął do siebie przesłanie wydanej po raz pierwszy w 1949 roku książki George’a Orwella, być może nigdy nie zdecydowałby się na to, by rozbudzić w ludziach tak mocne poczucie, że można żyć godnie. Był to człowiek, który za wszelką cenę nie chciał popełnić błędów swojego poprzednika Władysława Gomułki, który wydał rozkaz, aby strzelać do robotników w 1970 r.
W jednym z listów z końca lat 70. wybitny historyk Henryk Wereszycki napisał do innego znanego historyka Piotra Wandycza, że Gierek to „genialny oszust”, bo tak rządzi, iż „nawet Ks. Prymas (czyli Wyszyński) wierzy mu, że jest patriotą”. Słowa te oczywiście trzeba czytać ze ścisłym uwzględnieniem ówczesnego kontekstu czasu. Myślę, że można mówić o patriotyzmie Gierka, ale był to patriotyzm spętany przekonaniami komunistycznymi. Na pewno jednak nie był to człowiek, który cieszyłby się z niepowodzeń własnego kraju, co obecnie – w warunkach bezwzględnej walki politycznej w kraju – miewa niestety miejsce. (Nie było przypadkiem, że słowo „naród”, eliminowane przez ortodoksyjnych komunistów z dyskursu publicznego, zagościło w urzędowym języku władz PRL w latach 70. na równi ze słowem „partia”).
.Najważniejsze pozostaje to, że Edward Gierek próbował być jednocześnie wiernym komunistą i dobrym gospodarzem. Mimo że nie akceptował żadnej opozycji i uważał, że wszystkim należy zarządzać centralnie, przeszedł niechcący do historii jako najbardziej przyjazny społeczeństwu I sekretarz w 45-letnich dziejach PRL.
Marek Kornat