Max-Erwann GASTINEAU: Socjalkonserwatyzm

Socjalkonserwatyzm

Photo of Max-Erwann GASTINEAU

Max-Erwann GASTINEAU

Francuski historyk, redaktor naczelny części politycznej czasopisma „Limite”, współpracuje z „Le Figaro Vox". Autor "Le Nouveau procès de l’Est" (Editions du CERF).

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Tak w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, konserwatyzm odbudowuje się na fundamentach „społecznych”. Chce, by działalność publiczna podlegała wyższym celom moralnym – w poszanowaniu godności ludzi pracy, stabilności społecznej i spójności narodowej – pisze Max-Erwann GASTINEAU

.Konserwatyzm nie jest nową doktryną. Jak dwieście lat temu, gdy opisał go Edmund Burke, tak i dziś należy postrzegać go jako intelektualną i polityczną odpowiedź na patologie liberalizmu i na ich wpływ na nasze społeczeństwa. W ujęciu tradycyjnym odpowiedź ta utożsamiana jest z obroną najważniejszych instytucji: rodziny (zagrożonej rozpadem więzi społecznych), narodu (mierzącego się z globalizacją i tendencjami uniwersalizującymi), religii (przegrywającej w starciu z relatywizmem moralnym). Zapomina się jednak, że konserwatyzm zasadzał się przede wszystkim na ostrej krytyce wolnego rynku i jego wpływu na destabilizowanie społeczeństw.

W swoim sztandarowym dziele Rozważania o rewolucji we Francji Edmund Burke nie poprzestaje na krytyce dążeń jemu współczesnych do kompletnego wymazania dziedzictwa ideologicznego przeszłości. Piętnuje również merkantylną koncepcję własności prywatnej, pozbawionej wszelkiego moralnego i społecznego wymiaru. Jak zauważa prof. Philippe Bénéton, specjalista w tej materii, „w XIX wieku to konserwatyści przeciwstawiają się liberałom, będąc nawet bardziej radykalnymi w swojej krytyce kapitalizmu niż socjaliści”.

Aby zrozumieć rodowód i znaczenie tej krytyki, przypomnijmy pokrótce stan kryzysu społecznego, jaki na początku XIX wieku wywołała rewolucja przemysłowa. Między 1811 a 1816 rokiem dochodziło do licznych ataków zorganizowanych grup angielskich robotników na maszyny stawiane w zakładach pracy. Maszyny te były obwiniane za wzrost bezrobocia i niski poziom wynagrodzeń. Gdy w 1831 roku lyońscy przedsiębiorcy branży jedwabniczej odmówili uznania nowych taryf płac – które popierał ówczesny francuski rząd – doszło do buntów zwanych „powstaniem tkaczy”. W zasadzie wszędzie w Europie „kwestia społeczna” zaczyna destabilizować narody, stanowiąc zarzewie wojny cywilizacyjnej.

Zdarzenia te znalazły dość szybko odbicie w ówczesnej literaturze, zwłaszcza w Anglii, gdzie sprzeciw wobec triumfującego industrializmu był największy. Oto pierwsze zręby idei, którą pora nazwać: socjalkonserwatyzm. Pisarz Thomas Carlyle widział w nowoczesnym systemie ekonomicznym „ponurą naukę”, która poszerza swoje terytorium w pogardzie dla najbardziej kruchych wartości ówczesnego społeczeństwa, tj. poczucia honoru, lojalności i wierności. Wielki poeta Robert Southey piętnował wpływ egoistycznych kalkulacji na rozpad więzi społecznych. Filozof Taylor Coleridge oburzał się na rodzący się nowy katechizm, „katechizm handlu”. Socjalkonserwatyzm uzyskiwał dobre podglebie.

Na płaszczyźnie politycznej socjalkonserwatyzm reprezentował Benjamin Disraeli, premier Wielkiej Brytanii w 1868 i w latach 1874–1880, który aspirował do odtworzenia społeczeństwa solidarnego, przezwyciężającego antagonizmy klasowe między bogatymi a biednymi. Jak powtarzał, „chrześcijaństwo uczy nas kochać bliźniego, a tymczasem w nowoczesnym społeczeństwie nikt dla nikogo nie jest bliźnim”. W czasie jego urzędowania wprowadzono liczne reformy: Artisans’ and Labourers’ Dwellings Improvement Act (zachęta dla lokalnej administracji do tworzenia mieszkań dla klasy robotniczej poprzez ułatwienie dostępu do kredytów), Public Health Act (modernizacja służby zdrowia), Education Act (poprawa dostępu do edukacji), Factory Act (ograniczenie pracy dzieci), Employers and Workmen Act (prawo robotników pozywania do sądu pracodawców łamiących umowy o pracę). Jak później wyznał swoim wyborcom liberał i oponent polityczny konserwatystów Alexandre MacDonald: „Partia konserwatywna w pięć lat zrobiła dla klasy robotniczej więcej niż liberałowie w pięćdziesiąt”.

Także we Francji pojawił się konserwatyzm krytyczny wobec skutków nowoczesnego kapitalizmu. W nurcie tym znaleźli się katolicy społeczni, myśliciele monarchistyczni, arystokraci tęskniący za wielowiekową solidarnością, której kres położyła rewolucja francuska. Potrzebę reform głosili tacy myśliciele i politycy, jak Frédéric Le Play, René La Tour czy poseł Albert de Mun. Ten ostatni zaproponował obranie „trzeciej drogi” pomiędzy socjalizmem państwowym a liberalnym leseferyzmem: „Nowoczesne narody toczy wyniszczająca je chroniczna choroba. Jest nią wszechobecna konkurencja. Nowe doktryny i teorie ekonomiczne, które zawojowały świat, sprawiają, że dziś liczy się tylko wartość merkantylna wszelkich dóbr (…). Człowiek, istota żyjąca, posiadająca duszę i ciało, został usunięty w cień. Więzi społeczne uległy rozpadowi. Nie istnieją żadne obowiązki względem społeczności. Dobro narodu podporządkowano chimerze interesów kosmopolitycznych”.

Doktryna społeczna Kościoła zawarta w encyklice Rerum novarum Leona XIII (1891) również odegrała sporą rolę, jeśli chodzi o zaangażowanie chrześcijan i podbudowę ideologiczną rozmaitych ruchów konserwatywnych. Także tego nurtu, który w latach powojennych realizował generał de Gaulle.

Krytykując na przełomie 1944 i 1945 roku „moralne skrzywienie” kapitalizmu, de Gaulle wezwał swoich politycznych przyjaciół do stworzenia „mądrej partii konserwatywnej, grupującej wszelkie siły o inspiracji katolickiej”. Do powstania tej formacji – Zgromadzenia Ludu Francuskiego (RPF) – doszło w 1947 roku, a jej doktryną były trzy płomienie, które należało podsycać, a które w jakimś sensie stanowiły o narodzie francuskim: płomień społeczny („tych, którzy nie godzą się z niesprawiedliwością społeczną”), płomień chrześcijański („który jest de facto tym samym płomieniem co płomień społeczny, i odwrotnie”), płomień tradycjonalistyczny („ponieważ nie da się tworzyć każdego dnia Francji, odrzucając dorobek przeszłości”). Dzięki de Gaulle’owi płomień społeczny, inspirowany Ewangelią, znalazł swoje przełożenie na doktrynę państwa opiekuńczego.

Francuskie i angielskie przykłady z XIX i XX wieku stworzyły podwaliny socjalkonserwatyzmu krytycznego wobec negatywnych skutków wolnego rynku. Czy ten konserwatyzm należy już do przeszłości? Państwo opiekuńcze było próbą trwałego rozwiązania „kwestii społecznej”. Ale udało mu się to tylko w części. Globalizacja i podporządkowanie gospodarek kapitałowi są bowiem źródłem nowych nierówności, zwłaszcza społecznych. Widać to dobitnie na terenach wiejskich, gdzie osłabienie tradycyjnej solidarności potęgowane jest przez coraz słabiej wyczuwalną obecność państwa. Ruch żółtych kamizelek jest emanacją Francji zapomnianej i pogardzanej przez elity, gdzie od 30 lat trwa proces dezindustrializacji i znoszenia regulacji wprowadzonych po zakończeniu wojny. Wszędzie w Europie (w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, we Włoszech, w Polsce, na Węgrzech…) bunt wsi ma coraz większą siłę, regiony peryferyjne domagają się nowej solidarności, zdolnej usunąć z przestrzeni publicznej dyskurs waloryzujący inicjatywy jednostki, a który de facto ściąga odpowiedzialność z silniejszych do czuwania nad losem słabszych.

W Wielkiej Brytanii robotnicza Północ zagłosowała za brexitem, wynosząc do władzy Partię Konserwatywną Borisa Johnsona. Jego kampania wyborcza toczyła się pod hasłem powrotu siły państwa w edukacji, zdrowiu i infrastrukturze (zwłaszcza kolejowej). Na Węgrzech Victor Orbán osiąga największe poparcie poza wielkimi miastami. Jego przeobrażenie nastąpiło w 2000 roku. Będąc wówczas liderem opozycji, zapowiedział program, który miał za cel odejście od „dzikiego kapitalizmu” w stronę „solidarności (narodowej)” – dzikiego kapitalizmu, który w latach 90. skutkował przejęciem gospodarki przez obcy kapitał.

Przejmując w 2010 roku władzę w kraju mocno dotkniętym przez kryzys 2008 roku, węgierscy konserwatyści krytykowali, podobnie jak dziewiętnastowieczni socjalkonserwatyści, przede wszystkim upadek moralny i wzywali do odbudowy duchowych podwalin Węgier. Nowa konstytucja kraju nie tylko daje państwu za zadanie przejęcie kontroli nad gospodarką, jej unarodowienie, ale także wzywa społeczeństwo do promowania wartości chrześcijańskich i rodzinnych. W Polsce resentyment grup najuboższych wobec poprzedniej liberalnej większości parlamentarnej, oskarżanej o to, że zbyt długo pozostawała głucha na los regionów peryferyjnych, utorował drogę do zwycięstwa socjalkonserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych w 2015 roku i dla projektu prawdziwego „państwa opiekuńczego à la polonaise”.

Jak wyjaśnia politolog Michał Sutkowski, Polska peryferyjna „wymaga większej skuteczności państwa i oczekuje, że będzie ono mierzyć się aktywnie z rzeczywistością (…), pokazując, że jest zdolne kontrolować chaotyczny i niebezpieczny świat”. Podobnie jak na Węgrzech, tak i w Polsce lata 90. były okresem tworzenia się „demokracji rynkowej”. Zdaniem prof. Zdzisława Krasnodębskiego „była ona projektem elit, który przyniósł atomizację społeczeństwa, podczas gdy gospodarka przechodziła stopniowo w obce ręce”.

Nawet w Stanach Zjednoczonych konserwatyzm odbudowuje się na fundamentach „społecznych”. Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku uwolniło Partię Republikańską od liberalnych dogmatów ery Reagana. Nie wahając się czerpać inspirację z Węgier i Polski, nowy amerykański socjalkonserwatyzm przeciwstawia obronę narodu i klasy pracującej wierze w samoregulujący się rynek. Senator z Florydy Marco Rubio jest uosobieniem tej ewolucji. W przemówieniu wygłoszonym w Waszyngtonie latem 2018 roku otwarcie uderzył w „elityzm ekonomiczny, który ślepą wiarą w rynki finansowe zastąpił zaangażowanie na rzecz godności pracy i który uważa, że Ameryka jest po prostu ekonomią, a nie narodem”. Technologiczni giganci, którzy jeszcze niedawno pojawiali się w wypowiedziach Rubio jako wzorce amerykańskiej doskonałości, dziś krytykowani są przez niego jako pozbawieni patriotycznej i ekonomicznej moralności: „Skoro dobro i zło zależą tylko i wyłącznie od opłacalności, cóż może być niemoralne w wypychaniu miejsc pracy za granicę czy w oddawaniu kluczowych amerykańskich technologii i innowacji w chińskie ręce?”.

.Socjalkonserwatyzm narodził się w XIX wieku jako sprzeciw wobec patologii wynikłych w następstwie rewolucji przemysłowej w takich obszarach, jak praca (sprowadzona do roli towaru pozbawionego jakiegokolwiek głębszego sensu) oraz społeczeństwo (osłabione przez prymat gospodarki nad polityką i jednostki nad wspólnotą). Obrał on za model społeczeństwo tradycyjne sprzed ery kapitalizmu. Dziś jednak w obliczu nowego imperatywu socjalkonserwatyzm przemienia się i reaktualizuje społeczne fundamenty swojej doktryny. Chce sprawić, by działalność publiczna podlegała wyższym celom moralnym – w poszanowaniu godności ludzi pracy, stabilności społecznej i spójności narodowej.

Max-Erwann Gastineau
Tekst ukazał się w nr 34 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 lutego 2022
Fot. Adam CHEŁSTOWSKI / FORUM