Paulina GUZIK: Dzień w którym różaniec stał się kontrowersyjny

Dzień w którym różaniec stał się kontrowersyjny

Photo of Paulina GUZIK

Paulina GUZIK

Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, wydawca zagraniczny agencji informacyjnej OSV News, dziennikarka TVP1

zobacz inne teksty Autorki

New York Times nie pisze na co dzień o różańcu. Ostatni duży tekst o nim w amerykańskiej gazecie ukazał się w 2002 roku, kiedy Jan Paweł II zrewolucjonizował tę modlitwę dodając do jej rozważań Tajemnice Światła. W ostatnią sobotę o różańcu znów zrobiło się głośno, kiedy prawdopodobnie nawet milion Polaków zgromadziło się na granicach, by modlić się o pokój. Ci którzy sądzą, jak brytyjskie BBC, że to masowe wydarzenie było kontrowersyjne nie tylko upolityczniają duchowość, ale także, a może przede wszystkim, nie rozumieją polskiej duszy – pisze Paulina GUZIK

Na początek, przypomnijmy, co się wydarzyło.

Grupa świeckich w polskim kościele – Soli Deo Basta – zdecydowała, że 100 lat po Objawieniach w Fatimie i 300 lat od koronacji Czarnej Madonny w Częstochowie dobrze byłoby wspólnie się pomodlić. Pomyśleli – zróbmy z tego wielkie wydarzenie. Postanowili sprowadzić Polaków na granice kraju w święto Matki Bożej Różańcowej, 7 października. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła z entuzjazmem pomysł grupy katolickich zapaleńców i zachęciła parafie w całej Polsce, by zebrały wiernych i licznie pojechały wspólnie na granice.

„To było największe modlitewne wydarzenie w Europie od czasu Światowych Dni Młodzieży 2016” powiedział ks. Paweł Rytel-Adrianik, rzecznik KEP. Komisja liturgiczna Episkopatu oficjalnie zaaprobowała program sobotniej modlitwy.

Efekt? Nawet milion ludzi modlących się od Odry przez Tatry po Bug i przez Suwalszczyznę do Szczecina. Tylko na plażach Archidiecezji Gdańskiej paciorki różańca przesuwało 60 tys. ludzi. 330 kościołów na polskich granicach przyjęło uczestników akcji.

Cztery intencje były traktowane jako najważniejsze, choć oczywiście każdy przywiózł także swoje: modlitwa o pokój na świecie, o rodziny, młodzież i o nawrócenie. Dziękowano także za objawienia w Fatmie na tydzień przed rocznicą ostatniego objawienia.

A więc czemu modlitwa, do której każdy katolik w kraju przestrzegającym wolności religijnej ma prawo, została przez BBC wprost nazwana “kontrowersyjną”? Organizatorzy akcji napisali na swojej stronie, że modlitwa odbędzie się 7 października z adnotacją, że jest to rocznica bitwy pod Lepanto, w której europejskie oręże pokonało Imperium Osmańskie. Tylko tyle i aż tyle. Natychmiast skrajnie prawicowe media podłapały nieszczęsny akapit, a zaraz po nich zrobiły to te lewicowe, pisząc: Polska gromadzi się na granicy by modlić się przeciwko islamskiemu zalewowi Europy (media prawicowe uznając to za wielkość tejże modlitwy, lewicowe za jej niewątpliwie słaby punkt). Znając doskonale politykę polskiego rządu wobec uchodźców zachodnie media szybko poszły o krok dalej – Polska modli się na granicach, broniąc ich przed falą imigracji.

“Jedyna bitwa, jaką chcieliśmy stoczyć to była bitwa przeciwko grzechowi” powiedział mi pytany o komentarze organizator akcji Maciej Bodasiński. “Świat, który chce z różańca zrobić sprawę polityczną robi krzywdę naszej inicjatywie – modliliśmy się za wiarę, nie przeciwko komukolwiek, to wydarzenie powinno być widziane tylko oczami wiary, nie polityki”. Dlaczego więc różaniec na granicy? “Aby modlić się o skruszenie ścian nienawiści i wrogości. Modlitwa nigdy nie jest “przeciwko” – zawsze jest “za” – w tym przypadku, za pokój”, mówi rzecznik Episkopatu. Kiedy modlitwa dobiegła końca i posypały się komentarze, ks. Rytel Adrianik opublikował na swoim Twitterze: “Najlepsze inicjatywy będą krytykowane (…) ale najważniejsze, że byliśmy razem”. W końcu to Maryja w Fatimie prosiła, by modlić się na różańcu, szczególnie by modlić się o pokój. Czy w jej przesłaniu i prośbie kryje się jakaś nuta nietolerancji?

Trzeba jasno powiedzieć sobie też jedno – religia w kraju takim jak Polska nie jest i nie będzie oderwana od polityki

Nigdy nie była. Była w niej obecna przez pokolenia. Katolicyzm jest naszym narodowym dziedzictwem i nikt nie może temu zaprzeczyć. Przyjęliśmy chrzest w 966 a świętując 1050 rocznicę tego wydarzenia możemy nazwać się ostatnim taki bastionem katolicyzmu w Europie. Nie ma drugiego takiego kraju, gdzie każdy większy kościół byłby pełny na niedziennych mszach świętych. Moi zagraniczni koledzy nie mogli uwierzyć, że młodzi stojący w kolejce u Franciszkanów w Wielki Czwartek naprawdę czekają 3 godziny tylko po to, aby iść do spowiedzi. To polski król koronował wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej 300 lat temu, a polski papież Jan Paweł II, jako głowa Watykanu kanonizował naszą królową, Jadwigę. Nie kto inny ale Kościół stał na straży polskości i był fundamentem ruchu oporu podczas II Wojny Światowej; bez polskiego Kościoła i naszej religijności nie byłoby wreszcie europejskiej Wiosny Ludów. Kto by uwierzył w ideały Solidarności, bezkrwawej walki o wolność i godność gdyby nie Jan Paweł II na Westerplatte i placu Piłsudskiego? Kto by wreszcie nas poparł na świecie, gdyby nie spotkania na szczycie tegoż papieża z Ronaldem Reaganem i Margaret Thatcher? Skoro za aktywność w Kościele można było nie tylko nie dostać paszportu, ale stracić życie, czego symbolem jest znalezione na dnie rzeki torturowane wcześniej ciało legendarnego już na świecie kapłana – księdza Jerzego, to znaczy że religii i polityki przez wieki nie dało się tak po prostu w Polsce oddzielić.  Nie dlatego, że nasza religijność była polityką skażona. Dlatego, że religijność i katolicyzm to jest polskie dziedzictwo. Brzmi trywialnie? Być może, ale mam wrażenie, że jakoś teraz właśnie, w kontekście tej konkretnej modlitwy różańcowej trzeba to przypominać.

Religia jest ponad polityką. Także dziś. Polacy dzień po wielkiej modlitwie różańcowej zakończyli tydzień modlitw o uchodźców, tydzień który abp Stanisław Gądecki podsumował: “wszyscy ludzie na całym świecie są naszymi braćmi i siostrami”. To Konferencja Episkopatu Polski poparła ideę korytarzy humanitarnych, której nie podjął ostatecznie polski rząd. To polski Kościół dba o rodziny w Syrii poprzez Caritas Polska i akcję Rodzina Rodzinie, której z entuzjazmem kibicuje Papież Franciszek. Wreszcie polski ksiądz  – ks. Andrzej Halemba jest szefem komórki na Bliski Wschód papieskiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, która w Iraku i Syrii zajmuje się między innymi uchodźcami (rząd Beaty Szydło owszem wsparł PKWP w działaniach w Syrii przeznaczając 1,5 mln złotych na odbudowę szpitala w Aleppo, co było zacnym gestem, ale w kategorii gestu pozostało).

.Religia dla Polaków znaczy wolność a katolicyzm jest częścią naszej duszy. Kto tego nie rozumie,  nie zna też podstawowych faktów z naszej historii.

Nikt, nawet New York Times nie był zaskoczony, że to właśnie Polacy, nie Portugalczycy, Francuzi czy Niemcy zorganizowali akcję Różaniec do Granic. Zdjęcia Polaków szepczących Zdrowaś Mario w najbardziej magicznych miejscach wzdłuż naszych granic obiegły cały świat. Czy ci ludzie mieli w kieszeniach miecze? Nie, ale paciorki okazały się całkiem potężną bronią w ich rękach. Media na świecie bijące na alarm, że te paciorki mogą być niebezpieczne tylko dowodzą, jak bardzo modlitwa ta była potrzebna.

Paulina Guzik

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 października 2017
Fot.: Lukasz Dejnarowicz / FORUM