Paulina GUZIK:  Czas przekroczyć próg nadziei

Czas przekroczyć próg nadziei

Photo of Paulina GUZIK

Paulina GUZIK

Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, wydawca zagraniczny agencji informacyjnej OSV News, dziennikarka TVP1

zobacz inne teksty Autorki

Chciałabym, aby Kościół w Polsce zrobił ważny krok – stanął ponad sporem, którego jesteśmy świadkami od tygodnia. By stworzył profesjonalną komisję, która historycznie – nie histerycznie – przyjrzy się archiwom. Nie dlatego, że znalazł się pod ścianą. Ale dlatego, że Kościół przede wszystkim powinien być zainteresowany prawdą. I to Kościołowi powinno zależeć, by raz na zawsze przeciąć spekulacje i zatrzymać szaleństwo dziennikarskich wyroków – pisze Paulina GUZIK

.Wszystko w duchu Jana Pawła II. To On, odpowiadając na pytanie, jaki fragment z Ewangelii jest według Niego najważniejszy, przytoczył zdanie ze św. Jana: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). To On, gdy w 15. rocznicę pontyfikatu nie udało się znaleźć dwóch godzin czasu na wywiad z RAI, dał swojemu rzecznikowi plik kartek do przekazania Vittorio Messoriemu, który miał przeprowadzać wywiad. „Nie wolno pozostawiać pytań bez odpowiedzi” – powiedział Wojtyła. Na pliku zapisków z odpowiedziami zanotował tytuł: „Przekroczyć próg nadziei”.

Książka o tym samym tytule, która wówczas powstała, zszokowała świat. Papież odpowiadał na pytania, które były wyzwaniem czasów. Dla rzeszy wiernych w Polsce symbolicznym przekroczeniem progu nadziei byłaby dziś niezależna komisja, która pod wodzą świeckiego historyka zbadałaby cały obraz sprawy. Wydaje się dzisiaj jedynym rozwiązaniem, by skonfrontować akta bezpieki i emocje z wiedzą i relacjami świadków. Po co komisja? Przecież – powiedzą niektórzy – wszystko już wiadomo z najnowszych filmów i książek.

Otóż nie wiemy, ile i od kogo kardynał Wojtyła osobiście wiedział o molestujących księżach, choćby o ks. Sadusiu. Czy przyszły do niego matki, czy wiedza pochodziła od kogoś innego. Jaki wpływ na jego decyzję miało działanie agentów SB i plotki przez nich rozsiewane. I wreszcie, co o księdzu Sadusiu, ukazanym w filmie Marcina Gutowskiego jako „koronny dowód” na to, że Wojtyła zamiatał sprawy pod dywan, mówiło kardynałowi jego otoczenie. Być może Bolesław Saduś to sprawa podobna do sprawy Marciala Maciela, założyciela Legionistów Chrystusa, seryjnego „mordercy dusz”, o którym przez lata, już jako papieżowi, otoczenie wmawiało Wojtyle, że to „święty kapłan”.

Wreszcie – nie wiemy, jaki był charakter czynów ks. Sadusia. Film Marcina Gutowskiego nie wyjaśnia także, w jakim wieku byli młodzi mężczyźni, których miał wykorzystywać. W ówczesnym prawie kanonicznym przestępstwem było wykorzystanie seksualne małoletniego poniżej lat szesnastu, a nie poniżej osiemnastu, co wprowadził… Jan Paweł II w 2001 roku. Jakkolwiek możemy zżymać się, że to skandal, to jednak ówczesne prawo było po prostu różne od dzisiejszego. Inne były też kary.

Wydalenia ze stanu duchownego ówczesny kodeks prawa kanonicznego nie przewidywał za wykorzystanie seksualne małoletnich przez księży – inaczej niż krytykowany za zbytnią łagodność, zatwierdzony przez Jana Pawła II, kodeks prawa kanonicznego z 1983 r., który jak najbardziej wskazywał na możliwość wydalenia ze stanu duchownego za te czyny.

Weźmy drugą sprawę z dawnych „Wojtyłowych” lat – sprawę ks. Surgenta. Jak pisał w grudniu Tomasz Krzyżak, zgodnie z prawem w tamtym czasie kardynał Wojtyła przesunął ostateczną decyzję w jego sprawie na biskupa lubaczowskiego, właściwego biskupa dla krzywdzącego dzieci księdza. Jednak wcześniej sam też reagował w zakresie obowiązującego prawa kanonicznego.

Nowe światło na sprawę rzuca Danuta Rybicka, członkini papieskiego środowiska, autorka słynnego pseudonimu ks. Karola Wojtyły – „Wujek”. Do domu państwa Rybickich ówczesny metropolita przychodził często, czasem na chwilę.

Na początku lat 70. ks. Eugeniusz Surgent był wikarym w parafii na krakowskim Salwatorze – parafii rodziny Rybickich. Rybiccy uważali go za dobrego księdza i chwalili swojego wikarego na spotkaniach z kardynałem Wojtyłą.

W rozmowie ze mną, opublikowanej w amerykańskim portalu OSV News i w TVP, Danuta Rybicka powiedziała: „Musiało być to na początku lat 70. Wujek wpadł do nas na czwarte piętro i powiedział – wyście tak dobrze mówili o tym księdzu, a ja musiałem go zawiesić i odesłać na pokutę”.

Danuta Rybicka nie śmiała dopytywać dlaczego, ale jej mąż Stanisław usłyszał od kardynała Wojtyły i przekazał później żonie, o co chodziło: „Źle się do dzieci odnosił. Ale mąż się wstydził mi o tym mówić” – relacjonuje pani Danuta, pokazując także kontekst czasów. Ludzie nie mieli pojęcia, jak wielką krzywdą jest pedofilia, ba, nie wiedzieli, że takie pojęcie w ogóle istnieje.

Pani Danuta zapytała także męża o to, co stanie się z księdzem. Pan Stanisław odpowiedział, że „Wujek powiedział”, że ksiądz będzie „daleko od Krakowa, w klasztorze”.

Relacja pani Danuty jest ważna, bo do dziś jest jedyną, poza tym, co wiemy z akt SB, poszlaką, że Wojtyła jednak mógł ukarać ks. Surgenta. Czy potwierdzą ją kurialne archiwa, też nie wiemy. Ale chociaż sprawdźmy. W wydanym przez krakowską kurię niedawnym oświadczeniu mowa jest natomiast o tym, że ks. Surgenta skierowano na badania psychiatryczne i psychologiczne. Fakt bardzo ważny, szkoda, że nie ujawniono więcej szczegółów, cytatów z dokumentów, ich kopii.

Kara suspensy ma też i miała to do siebie, że jest traktowana jako kara poprawcza. „Jak się człowiek poprawia, to się ją zdejmuje” – mówią mi kanoniści. Dlatego dziś nie jest stosowana do przestępstw seksualnych wobec małoletnich. Powiedzmy, że nie jest.

Najwyraźniejszym przykładem tego, że nauka historii poszła na marne, jest sprawa o. Marko Rupnika, słynnego jezuity artysty oskarżanego o wykorzystywanie seksualne i przemoc psychiczną przez kilkanaście kobiet na przestrzeni 40 lat. Rupnikowi suspensę zdjęto. Do dziś nie wiemy, jak Towarzystwo Jezusowe ma zamiar go ukarać. A Rupnik w najlepsze odprawił ostatnio mszę w towarzystwie wikariusza Rzymu. I nikt nie mówił, że to wina papieża, w końcu jezuity. Ten przykład jest ważny – bo pokazuje, że Kościół wciąż popełnia błędy i popełniać je będzie. Błędy popełniają także święci i może właśnie te błędy ich uczłowieczają, sprowadzają z pomników na ziemię. Ale z błędów można też wyciągnąć wnioski, które dla przyszłości tegoż Kościoła będą kluczowe.

Powołanie komisji historycznej jest potrzebne nie tylko dla pełniejszego opisania konkretnych wydarzeń z archidiecezji krakowskiej lat 60. i 70. XX wieku, ale także dla wyjaśnienia wielu innych historycznych spraw związanych z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich, które tak czy inaczej będą ujawniane na podstawie akt IPN.

Jak bardzo oczyszczające byłoby powołanie komisji historycznej i jak bardzo boleśnie dziś odczuwamy skutki niepowołania jej 3, 4 lata temu, pokazała ostatnio Portugalia. Tamtejsi biskupi 13 lutego przedstawili raport, który ukazał, ile mieli spraw w przeszłości, jaki te sprawy miały charakter i kto uczestniczył w decydowaniu o ich przebiegu. Szefem komisji był psycholog dziecięcy Pedro Strecht. Jej działanie konsultował o. Hans Zollner, jeden z najważniejszych watykańskich ekspertów ds. wykorzystywania seksualnego w Kościele.

Żywot artykułów prasowych po opublikowaniu wyników badań komisji w Portugalii trwał… dokładnie jeden dzień. Sprawę ujawniono, sprawa ucichła. Medialnie się skończyła. Basta. Finito. Idziemy dalej. Burza medialna wokół Jana Pawła II trwa kolejny rok. Co rusz zadawane są ciosy. I coraz bardziej bolą całą wspólnotę Kościoła – zarówno tych, którzy bez cienia wątpliwości przyjmują rewelacje ostatnich publikacji, jak i tych, którzy wątpliwości mają bardzo wiele. Bo dla jednych i drugich Jan Paweł II był ważny. Dla tej drugiej grupy, i widać to po wielu emocjonalnych reakcjach ostatnich dni, Jan Paweł II wciąż jest ważny. Ta druga grupa chciałaby, aby Jan Paweł II był drogowskazem dla ich dzieci. Obowiązkiem Kościoła w Polsce jest zrobić wszystko, aby tak się stało.

„Prawdę jesteśmy winni przyszłym pokoleniom” – powiedział w TVP arcybiskup Stanisław Gądecki. To właśnie prawda jest najbardziej właściwym celem obecnych dyskusji, publikacji i działań. Nie ma władzy bez prawdy. Uczciwość i transparentność jest konieczna, aby odzyskać wiarygodność.

Uczciwość ze strony instytucji, która o tej uczciwości naucza. Uczciwość tę jesteśmy winni szczególnie zranionym.

.Mimo że wiemy, że te sprawy są przedawnione, to właśnie oni dzisiaj, bez blasku fleszy i kamer potrzebują naszej opieki. Opieki Kościoła, który płacze razem z nimi i czeka razem z nimi, aż pełna historia ich oprawców ujrzy oczyszczające światło. Bicie piany nad kolejnymi częściami sensacyjnych dokumentów nie służy wcale osobom skrzywdzonym. Otwiera ich rany, na nowo budzi demony, przerywa odbudowywaną latami delikatną nitkę ponownego zaufania Kościołowi.

Dla nich, dla całego Kościoła i dla Jana Pawła II trzeba wspólnie przekroczyć próg nadziei.

Paulina Guzik

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 marca 2023