Paulina MATYSIAK: Niestety, w Polsce system PLR działa połowicznie

Niestety, w Polsce system PLR działa połowicznie

Photo of Paulina MATYSIAK

Paulina MATYSIAK

Filolożka i filozofka. Posłanka na Sejm IX i X kadencji. Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym. Autorka felietonów "Pisane lewą ręką", które ukazują się w każdą sobotę we "Wszystko co Najważniejsze".

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autorki

Public Lending Right (PLR) to piękna idea – autorzy otrzymują wynagrodzenie za swoją pracę nawet wtedy, gdy ich książki nie są kupowane, ale wypożyczane. Problem w tym, że w Polsce system ten działa połowicznie… – pisze Paulina MATYSIAK

.Za sobą mamy koniec roku, a więc tradycyjny czas wszelkich podsumowań, rankingów i list zaliczonych wyzwań – która to konwencja nie ominęła zresztą i moich felietonów.

Jednym z najczęstszych podsumowań są oczywiście wszelkie listy przeczytanych książek. Jak w przypadku corocznych raportów Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa, wśród klasy dyskutującej zaczynają się wtedy rozmowy o tym, że Polacy za mało czytają, narzekania na to, że samemu się za mało czyta, i laurki dla tych, którzy czytają bardzo dużo. Od pewnego czasu ten rytuał jest coraz częściej krytykowany i coraz więcej osób w przestrzeni publicznej wskazuje, że hurtowe podejście do czytania wcale nie jest jedynym właściwym, że często jedna przeczytana, przemyślana i przeżyta książka jest znacznie cenniejsza niż dziesiątki tych przeskanowanych wzrokiem. A także że warto wracać do przeczytanych już książek, a nie traktować czytanie jako bicie rekordów.

Sama dość dobrze poznałam oba doświadczenia czytelnicze. Od wczesnego dzieciństwa czytałam nałogowo i pochłaniałam książki jedną po drugiej. Przez ponad 20 lat życia byłam po stronie tych, którzy na koniec roku mogli się pochwalić naprawdę dużą liczbą przeczytanych książek i wyrabiali średnią za całe osiedle.

Odkąd zostałam posłanką, moje czytelnicze statystyki gwałtownie runęły. Książka dziennie zmieniła się w książkę tygodniowo. Z jednej strony mnie to smuci i chciałabym kiedyś wrócić do starego życia, z drugiej w ostatnich latach odkryłam też uroki czytania z mniejszym natężeniem, kiedy przeczytana książka zostaje ze mną na dłużej i kiedy na koniec roku pamiętam znacznie więcej treści niż samych tytułów.

Warto czytać i warto wyrabiać ten nawyk, warto go przede wszystkim zaszczepiać dzieciom, ale nie należy fiksować się na wyzwaniach typu „52 książki na 52 tygodnie roku”. Książki są dla nas, nie my dla nich. Warto docenić czerpanie radości z lektury, czytać dla siebie, wiedzy, odpoczynku, poszerzenia horyzontów.

Gdy mamy przesyt – zrobić sobie przerwę. Gdy nie mieliśmy czasu – nie zarzucać sobie, że za mało czytamy. Książkę trzeba traktować jak przyjaciela, nie rywala do pokonania.

Przy okazji lektury warto też pomyśleć o twórcach, dzięki którym możemy się cieszyć czytaniem powieści, opowiadania czy reportażu. Mało kto bowiem wie, że wypożyczenie książki z biblioteki publicznej teoretycznie przynosi autorowi pewne wynagrodzenie. Tylko niestety właśnie teoretycznie, bo nie w każdej bibliotece, a już na pewno nie za każdą formę książki. Cyfrowe wersje – audiobooki i e-booki – są w naszym kraju pod tym względem wykluczone, a przecież je również można wypożyczać w bibliotekach.

Public Lending Right to piękna idea – autorzy otrzymują wynagrodzenie za swoją pracę nawet wtedy, gdy ich książki nie są kupowane, ale wypożyczane. Problem w tym, że w Polsce system ten działa połowicznie…

Polski system PLR, działający od 2015 roku, obejmuje wyłącznie biblioteki publiczne. A co z bibliotekami szkolnymi, pedagogicznymi i naukowymi, które na co dzień służą uczniom, nauczycielom czy studentom? Tam twórczość autorów „nie zasługuje” na wynagrodzenie, ponieważ tego rodzaju biblioteki są wyjęte z systemu.

Czy nie byłoby sprawiedliwe, gdyby autorzy dostawali wynagrodzenie za to, że ich książki wspierają edukację? Biblioteki szkolne, pedagogiczne i naukowe to miejsca, gdzie ich praca ma kluczowe znaczenie – buduje wiedzę i rozwija umiejętności kolejnych pokoleń.

E-booki i audiobooki cieszą się coraz większą popularnością, a jednak system PLR w Polsce kompletnie je ignoruje. To dobitny brak szacunku dla ich twórców, którzy powinni otrzymywać rekompensaty za wypożyczanie swoich dzieł bez względu na ich format. W czym książka cyfrowa jest gorsza od tej papierowej?

W wielu krajach europejskich PLR obejmuje nie tylko wszystkie typy bibliotek, ale także książki w formatach cyfrowych. W Polsce? Wciąż tkwimy w analogowej rzeczywistości papierowych umów i wykluczonych e-booków. Ignorowanie treści cyfrowych i bibliotek edukacyjnych to krok w tył w rozwoju polskiego czytelnictwa. Nie możemy udawać, że świat się nie zmienia.

Podczas gdy w Polsce wciąż debatuje się nad rozszerzeniem systemu PLR, wiele krajów już dawno uczyniło z niego skuteczne narzędzie wsparcia dla autorów i wydawców. Patrząc na to, jak działa PLR w innych krajach, trudno nie zauważyć, jak wiele mamy jeszcze do nadrobienia.

W Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech PLR obejmuje nie tylko biblioteki publiczne, ale także naukowe i szkolne, a coraz częściej też e-booki i audiobooki. Skandynawia stawia na szerokie wsparcie autorów, włączając wynagrodzenia za obecność dzieł w podręcznikach czy antologiach. Kanada, Nowa Zelandia i Wielka Brytania włączyły do systemu PLR treści cyfrowe, dostosowując się do współczesnych trendów czytelniczych. Kraje te inwestują w technologię, aby integrować systemy bibliotek z bazami danych, co umożliwia precyzyjne i szybkie rozliczenia.

Kraje takie jak Wielka Brytania czy Norwegia przeznaczają na PLR znaczne środki publiczne, dzięki czemu twórcy mogą liczyć na realne wsparcie finansowe – na wyspach roczne limity wypłat sięgają 18 tysięcy funtów! W Niemczech i Francji system PLR stanowi także narzędzie wsparcia dla artystów wizualnych, ponieważ obejmuje reprodukcje ich dzieł w książkach.

.Polska ze swoim skromnym i ograniczonym systemem PLR powinna czerpać z tych przykładów. Najwyższa pora wprowadzić wynagrodzenie dla autorów za korzystanie z ich dzieł w edukacji i formatach cyfrowych, aby nadążyć za światowymi standardami.

Także kiedy poznajemy te utwory, wypożyczając je z biblioteki. A do spaceru do swojej książnicy – gminnej czy powiatowej – gorąco Państwa zachęcam.

Paulina Matysiak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 stycznia 2025