30 procent Polaków akceptuje wykorzystanie AI w kulturze i sztuce
![Jak wynika z badań prof. Uniwersytetu Łódzkiego Dominiki Kaczorowskiej-Spychalskiej - sztuczna inteligencja na dobre wkroczyła do kultury oraz sztuki. Aż 30 procent Polaków akceptuje wykorzystanie Al w tych obszarach. Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.](https://wcn-media.s3.us-west-004.backblazeb2.com/2024/12/museum-246222_1280-768x512.jpg)
Jak wynika z badań prof. Uniwersytetu Łódzkiego Dominiki Kaczorowskiej-Spychalskiej – sztuczna inteligencja na dobre wkroczyła do kultury oraz sztuki. Aż 30 procent Polaków akceptuje wykorzystanie Al w tych obszarach. Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Wykorzystanie Al w świecie kultury i sztuki
.Prof. Uniwersytetu Łódzkiego Dominika Kaczorowska-Spychalska, dyrektorka Centrum Inteligentnych Technologii Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego, w rozmowie zwróciła uwagę, że AI składa już strofy wierszy, komponuje utwory muzyczne, generuje zdjęcia i grafiki, gra na instrumentach, maluje obrazy i wspiera aktorów na planie filmowym.
„Dzięki niej możliwe było chociażby „ożywienie” Carrie Fisher w „Gwiezdnych Wojnach”, a Val Kilmer mógł przemówić swoim głosem w „Top Gun. Maverick”. Do tego „Portret Alana Turinga” pędzla humanoidalnego robota Ai-Dy podczas listopadowej aukcji przekroczył kwotę miliona dolarów, a robot oparty na AI sprawdził się także w roli dyrygenta Orkiestry Narodowej w Korei Południowej. To obrazuje, jak bardzo sztuczna inteligencja wkroczyła do naszej kultury, a i w sztuce odnajduje się coraz lepiej” – podkreśliła ekspertka, która w swoich najnowszych badaniach przeanalizowała, w jakim stopniu polskie społeczeństwo jest gotowe na takie zastosowanie sztucznej inteligencji.
Zrealizowane na reprezentatywnej próbie 1045 Polaków badania wykazały, że powszechne wykorzystanie AI w kulturze lub sztuce jest akceptowalne dla 30 proc. badanych. „Akceptacja nie oznacza jednak zrozumienia wobec zastępowania człowieka sztuczną inteligencją w analizowanych obszarach. Tylko co czwarty badany uważał, że takie zachowanie jest uzasadnione, a zaledwie co piąty uznał je za etyczne. W grupie tej dominowały osoby, które deklarują wysoki poziom swojego zawansowania technologicznego” – dodała prof. Kaczorowska-Spychalska.
Badani deklarowali, że nie są zainteresowani w dłuższej perspektywie czytaniem tak powstałej prozy czy poezji, słuchaniem i oglądaniem koncertów oraz filmów, w których muzyków i aktorów zastępowałyby ich awatary lub humanoidalne roboty oparte na AI; zdecydowanie nie widzą też podstaw do tego, aby AI była wykorzystywana do kreacji audycji radiowych i telewizyjnych. Wskazywali na potrzebę obecności człowieka w procesie twórczym i bezpośredniego kontaktu z nim choćby w trakcie przedstawienia teatralnego czy koncertu, gdzie na doświadczenia odbiorców ma wpływ także wizualna ekspresja aktorów czy muzyków.
Coraz większemu wykorzystaniu systemów i narzędzi AI towarzyszy dyskusja dotycząca praw autorskich wobec tak powstałych prac. Badania profesor łódzkiej uczelni potwierdziły dużą polaryzację postaw w tym zakresie. Dla 28 proc. osób uczestniczących w badaniu za autora powinien być uznany człowiek posługujący się narzędziami AI, zaś dla 25 proc. sztuczna inteligencja.
„Z drugiej strony, aż 47 proc. badanych przyznało, że wskazanie jednoznaczne autorstwa takiego dzieła jest niemożliwe. Rodzi to jednak szereg problemów związanych z potencjalnym dochodzeniem praw w przypadku, gdy praca zostanie uznana za obrazoburczą czy ewentualnym wysokim poziomem podobieństwa wobec stylu innych autorów. Wątpliwości budziła wśród badanych także możliwość czerpania korzyści finansowych, jak na przykład nagrody w konkursach, honoraria autorskie z tytułu chociażby zdjęć, powieści czy piosenek stworzonych przy wykorzystaniu AI” – wyjaśniła ekspertka.
Ryzyko dezinformacji
.Respondenci wskazywali także na ryzyko dezinformacji w przypadku zalewu artykułów, audycji czy wywiadów wygenerowanych przez AI; nie dziwią więc oczekiwania Polaków co do oznaczania efektów jej wykorzystania w świecie kultury czy sztuce. W większym jednak stopniu oczekiwano oznaczania tych prac, które zostały stworzone przy wykorzystaniu AI za pomocą odpowiedniej formuły tekstowej lub znaków wodnych, na co wskazało 78 proc. badanych, niż oznaczania tych, które powstały bez udziału tej technologii.
„Badani uznali również, że jakiekolwiek prace z zakresu kultury czy sztuki, które powstały przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji nie powinny być traktowane tak samo jak te tworzone w dotychczasowy sposób, na co wskazało 70 proc. badanych. Uznano bowiem, że twórcą jest ten, kto w swoich pracach stara się przekazać swoje emocje, doświadczenia i prawdziwe przeżycia. Nie odtwarza ich, nie symuluje, ale faktycznie je odczuwa” – tłumaczyła prof. Kaczorowska-Spychalska.
Ekspertka podsumowała, że być może w przyszłości będziemy obserwowali równoczesny rozwój sztuki czy kultury opartej na tradycyjnej pracy człowieka – twórcy i tej wspieranej przez działania autonomicznej AI. Jak jednak dodała, stawia to szereg kolejnych pytań o to, czym stanie się w kolejnych latach sztuka, kultura i ich przejawy, co będzie stanowiło podstawę ich kompozycji i jak wykorzystanie AI wpłynie na nasz subiektywny sposób ich odbioru.
Technologie cyfrowe a społeczne nierówności
.Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, Michał KLEIBER, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Czy technologie cyfrowe, rozumiane jako internet, smartfony i wszystkie inne urządzenia wykorzystywane do zbierania, przechowywania, analizowania i dystrybucji informacji, wpływają na zmniejszenie, czy zwiększenie istniejących na świecie nierówności? Nierówności rozumianych jako zróżnicowane możliwości dostępu ludzi do materialnych i niematerialnych dóbr współczesnej cywilizacji, drastycznie wpływających na dobrostan znacznej części ponad ośmiomiliardowej populacji świata„.
„Na nierówności te ma oczywiście wpływ wiele czynników, ale wobec tempa rozwoju nowych technologii i ich wpływu na funkcjonowanie społeczeństw, pytanie o ich wpływ na społeczne problemy jawi się jako bardzo ważne przy próbie ocenie przyszłości naszej cywilizacji. Technologie cyfrowe zrewolucjonizowały edukację i naukę, pracę i kontakty międzyludzkie, dostęp do informacji i usług, różne formy rozrywki. Niestety, wprowadziły także nowe formy społeczno-ekonomicznych nierówności wywołane nierównym dostępem do cyfrowych osiągnięć i olbrzymie różnice w umiejętnościach ich wykorzystywania. Pamiętajmy przy tym, że jedna trzecia ludności świata, mieszkająca głównie w krajach rozwijających się, ciągle nie ma internetu lub nie potrafi z niego korzystać, zasadniczo pogarszając swoje perspektywy edukacyjne i zawodowe”.
„Problemy społecznych nierówności stały się dzisiaj bardzo widoczne, występując w różnej postaci i różnym wymiarze praktycznie wszędzie na świecie prowadząc niekiedy do poważnych konfliktów. Powodów jest wiele, a należą do nich konsekwencje demograficzne, historia kształtowania się państw, zniszczenia wojenne, niedemokratyczne metody rządzenia i autorytarne aspiracje niektórych polityków, dyskryminacje rasowe czy niedostatki edukacyjne. Nierówności te dotyczą głównie krajów rozwijających się, ale mają one także miejsce w społeczeństwach krajów rozwiniętych, co powodowane jest silnym wpływem nowych technologii na rynki. Masowe demonstracje i strajki sygnalizujące istotne problemy nierównościowe występują dzisiaj nawet w państwach uważanych od lat za swego rodzaju ostoję demokracji i stabilnego wzrostu gospodarczego, w tym także w państwach europejskich – Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech czy Hiszpanii. Spektakularnym przykładem jest też np. region Doliny Krzemowej w amerykańskim stanie Kalifornia, gdzie szybkiemu wzrostowi dochodów osób zaangażowanych w tworzenie i dystrybucję nowych technologii, generującemu zresztą także wzrost średniego wynagrodzenia całej populacji, towarzyszy coraz większa liczba osób mieszkających na ławkach w okolicznych parkach. Czyżby to miała być okazja do przyjrzenia się temu, co nas czeka w nieodległej przyszłości?”.
„Problemem najpoważniejszym, mogącym mieć prawdziwie dramatyczne globalne konsekwencje, jest jednak sytuacja w krajach rozwijających się, w których niedostatki edukacyjne i finansowe ograniczają szeroką dostępność nowych technologii, pogłębiając istniejące nierówności społeczno-ekonomiczne. Drastyczne problemy występują także w krajach rządzonych autorytarnie, w których zaawansowane technologie cyfrowe wykorzystywane są przez władze do inwigilacji i prześladowania znacznych części społeczeństwa, co dodatkowo silnie różnicuje standardy życia całej populacji. Państwem będącym dobrym przykładem łącznych konsekwencji problemów równościowych związanych z szybkim rozwojem oraz autorytarnych metod rządzenia są Chiny, gdzie dochody uprzywilejowanych mieszkańców regionów nadmorskich przeszło trzykrotnie przekraczają dochody mieszkańców Chin północno-wschodnich”.
„Mówiąc tu o nierównościach, mamy oczywiście na myśli nie tylko sprawy ekonomiczne, ale także inne oblicza społecznej niesprawiedliwości, dotyczące pochodzenia, niepełnosprawności, przekonań religijnych czy etyki ludzkich zachowań. Wykorzystywanie nowych technologii cyfrowych, przy całej ich atrakcyjności, przydatności i wpływie na tempo rozwoju gospodarczego, okazuje się daleko odbiegać od powszechnego przekonania o ich pozytywnym wpływie na tak różnorodne nierówności. Nawet w USA, czyli najbardziej przecież rozwiniętym technologicznie kraju świata, szeroko wykorzystywane, ale źle przygotowane algorytmy prowadziły na przykład do parokrotnie stwierdzonych dyskryminacji osób niepełnosprawnych bądź pochodzących ze środowisk ubogich, starających się o zasiłki dla niepełnosprawnych. Oddzielnym problemem jest dyskryminacja wywoływana przez portale internetowe, które w wielu przypadkach stają się brutalnym narzędziem urabiania opinii z agresywnymi wypowiedziami na temat „innych”, potrafiącymi zdominować głosy artykułujące potrzebę dbałości o harmonii międzyludzkich relacji” – pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Technologie cyfrowe a społeczne nierówności„.
PAP/ Bartłomiej Pawlak/ WszystkocoNajważniejsze/ LW