Barbórka i tradycje górnicze dziedzictwem kulturowym ludzkości - wniosek w UNESCO

27 marca do Sekretariatu Konwencji UNESCO 2003 wpłynął wniosek by Barbórka i inne tradycje górnicze zostały wpisane na listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości prowadzoną przez UNESCO.

Górnicy chcą upamiętnić swoje dziedzictwo kulturowe

.O górniczej inicjatywie poinformowała dr Beata Piecha-van Schagen z Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

W pracach nad wnioskiem brały udział grupy górnicze z Polski, Austrii i Luksemburga. Są to górnicy węgla kamiennego z Górnego Śląska i Wałbrzycha, górnicy soli z Bochni i Wieliczki, potomkowie górników rud z Tarnowskich Gór i górnicze orkiestry dęte z Górnego Śląska.

W prace włączyli się również górnicy rud metali, węgla i magnezytu w Austrii (w Karyntii i Styrii) oraz górnicy rud żelaza, miedzi i łupków z Luksemburga (z regionu Minett, Haut-Martelange i Stolzembourg).

We wniosku czytamy m.in.: „Uroczystość św. Barbary, patronki górników, przypada 4 grudnia. Coroczne obchody obejmują uroczystości religijne i świeckie dla górników i oraz społeczności lokalnych w miejscowościach górniczych i pogórniczych. Górnicy noszą uroczyste mundury lub stroje robocze i organizują publiczne przemarsze przez miejsca, w których pracują, wraz z przedstawicielami społeczności, stowarzyszeń, władz lokalnych. Parady są często prowadzone przez górnicze orkiestry dęte. Wizerunki świętej Barbary, które można znaleźć w kopalniach, kościołach, a także w pobliżu miast i wsi w formie pomników, są odwiedzane przez praktykujących i dekorowane kwiatami. Popołudniami i wieczorami od połowy listopada do początku grudnia odbywają się karczmy i biesiady. Górnicy i wszyscy zainteresowani spotykają się, aby cieszyć się górniczą muzyką, śpiewem i tańcem podczas tradycyjnego posiłku z piwem i alkoholem. Podczas tych wydarzeń uczestnicy w wielu miejscach wykonują „skok przez skórę”.

Przypomniano, że istotną częścią uroczystości barbórkowych jest muzyka górnicza.

Barbórka ważną częścią kultury

.Kultura górnicza obejmuje również socjolekt (odmiana językowa) służący do komunikowania się podczas pracy oraz wyrażania więzi międzyludzkich i emocji. Jego najczęstszym przejawem są pozdrowienia używane w każdym kraju: „Szczęść Boże!”, „Glück Auf!”, „Gléck Op!”. Powszechność socjolektu przyczyniła się do powstania folkloru słowno-muzycznego. Tworzenie nowych pieśni i modyfikacja istniejących są częścią codziennych i świątecznych tradycji”.

Depozytariusze wskazali także we wniosku, że Barbórka i tradycje górnicze „mają dziś ogromne znaczenie dla tożsamości, szczególnie dla społeczności na terenach pogórniczych. W obliczu zaniku materialnego górniczego dziedzictwa kulturowego, niematerialne dziedzictwo górnicze jest głównym narzędziem utrzymania tożsamości przodków, których praca ukształtowała środowisko, w którym żyją dziś depozytariusze. W obliczu nieuniknionych zmian gospodarczych trwałość niematerialnego dziedzictwa górniczego zależy od siły jego depozytariuszy”.Prace nad wnioskiem wielonarodowym rozpoczęło Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu w 2019 roku, natomiast od 2022 roku prace z ramienia Departamentu Ochrony Zabytków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego koordynowała Radca Ministra ds. UNESCO Joanna Cicha-Kuczyńska, natomiast wniosek opracowała dr Beata Piecha-van Schagen z Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

Spodziewany wpis na Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości nastąpi podczas sesji Komitetu Międzyrządowego ds. Ochrony Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w grudniu 2025 roku.

Śląski patriotyzm

.Jak pisze prof. Maciej FIC, historyk, dr hab. nauk humanistycznych, profesor Uniwersytetu Śląskiego dla wielu mieszkańców Polski interesujących się historią XX w. powstania śląskie (dodajmy od razu – i górnośląska kampania plebiscytowa) wydają się czymś niecodziennym i wyjątkowym, nawet w skali narodu, który nad pracę organiczną często przedkładał zrywy zbrojne.

„Jak to się stało, że na terenie, który formalną łączność z polską państwowością utracił w średniowieczu, możliwe było zorganizowanie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej trzech powstań rok po roku? Co spowodowało, że kilkadziesiąt tysięcy osób podjęło działania, które jeden z kolegów Stefana Dei ­– powstańca – w czasie spotkania z grupą niemieckich członków tzw. APo (mieszanej polsko-niemieckiej policji plebiscytowej, powołanej po II powstaniu śląskim) określił następująco: Germany, szwaby, pocałujcie nas w nos, my do Polski idziemy” – pyta autor.

Oczywiście zrywy powstańcze musiały z czegoś wynikać. Z pewnością u ich podstaw leżała sytuacja społeczno-polityczna w regionie. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że Górny Śląsk zamieszkiwali propolsko nastawieni, gorzej wykształceni, posługujący się jako rodzimym językiem polskim (oczywiście najczęściej w formie gwary) katolicy oraz lepiej sytuowani i proniemieccy, wykształceni niemieckojęzyczni ewangelicy. Ci drudzy mieli przy tym praktycznie wyłączność na pełnienie wyższych stanowisk w administracji państwowej i samorządowej: sądach, urzędach różnego typu, policji, kolei, poczcie, szkolnictwie, samorządzie komunalnym, instytucjach ubezpieczeniowych; w rękach niemieckich znajdował się także przemysł górnośląski. Poczucie niesprawiedliwego traktowania przez reprezentantów niemieckiej administracji różnej proweniencji było częste – z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że dla wielu uczestników zrywów stanowiło ważny motyw udziału w walce.

„Bez wątpienia ważnym impulsem do aktywizacji propolsko nastawionych Górnoślązaków był zainicjowany w XIX w. proces „budzenia polskości”, m.in. dzięki aktywności ks. Józefa Szafranka, ks. Norberta Bonczyka, Karola Miarki, ks. Pawła Pośpiecha, ks. Jana Alojzego Ficka czy ks. Ludwika Markiefki. Nie jest przypadkiem, że wśród budzicieli dominowali reprezentanci duchowieństwa, dla propolskich Górnoślązaków ta droga stanowiła główną i najczęstszą możliwość awansu społecznego. Ich z kolei aktywność przekładała się na rosnącą liczbę mieszkańców, którzy coraz bardziej świadomie identyfikowali się z polskością” – dodaje autor.

Z czasem propolsko nastawieni mieszkańcy zaczęli się skupiać w ramach ruchów społecznych. Za najistotniejsze organizacje tego typu u progu XX w. uznać można Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” oraz stowarzyszenie patriotyczno-religijne „Eleusis”. Górnośląska organizacja „Sokoła” powołana została do życia na przełomie wieków, górnośląskie koła elsów (tak nazywano działaczy „Eleusis”) swoją działalność rozpoczęły w rok od założenia ruchu, to jest od roku 1903. Choć obydwa podmioty głosiły różne hasła i stawiały sobie inne oficjalne cele („Sokół” pielęgnowanie sportu i kultury fizycznej, „Eleusis” odnowę moralną), terenowe organizacje (gniazda) sokole i koła elsów w praktyce przygotowywały kadry działaczy polskiego ruchu narodowego i prowadziły wyraźnie propolską działalność. Przełom wieków XIX i XX przyniósł wreszcie pierwsze sukcesy polityczne osób, które jednoznacznie identyfikowane były jako propolsko nastawieni Górnoślązacy – najlepszym przykładem pozostaje Wojciech Korfanty, który w 1903 r. został posłem do Reichstagu.

„Powstania śląskie były odmienne od polskich powstań narodowych” – pisze prof. Maciej FIC.

Różniły się także istotnie między sobą. Pierwsze było krótkim (16–24 VIII 1919 r.), spontanicznym (formalne dowództwo objął Alfons Zgrzebniok) i nieznacznym (liczebnie i terytorialnie) zrywem przeciwko niemieckiej administracji publicznej oraz niemieckim właścicielom zakładów przemysłowych. Oddziały powstańcze były źle uzbrojone i działały w małych odseparowanych od siebie grupkach, tocząc walkę przeciwko liczniejszym oddziałom regularnej armii niemieckiej (tzw. Grenzschutz – niemiecka Służba Graniczna, w praktyce regularne wojska 117. Dywizji Piechoty). Mimo lokalnych sukcesów powstańców zryw szybko i skutecznie został przez stronę niemiecką zdławiony.

Drugie powstanie rozegrało się w zmienionych realiach. Od początku 1920 r. na obszarze plebiscytowym stacjonowały już tzw. wojska rozjemcze (początkowo siły francusko-włoskie, wsparte następnie przez wojska brytyjskie). Sporny teren opuściły siły Grenzschutzu, po stronie niemieckiej pozostała policja bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei – tzw. SiPo) i bojówki, którym strona polska przeciwstawiała formacje Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. Samo powstanie toczyło się podobnie krótko jak pierwsze (od 19 do 25 VIII 1920 r.), było jednak ze strony polskiej znacznie lepiej zaplanowane i zrealizowane, od początku jasno sprecyzowano w nim szczegółowy, możliwy do osiągnięcia cel (likwidację niemieckiej policji) oraz ograniczono zasięg walk. Dzięki zakonspirowaniu i dobremu opracowaniu planu operacyjnego powstańcy mogli skutecznie poprowadzić swoje działania. Dodatkowo precyzyjnie określony był wymiar symboliczny tego wydarzenia – miało być ono demonstracją siły i determinacji polskich Górnoślązaków. Oddziały powstańcze w ciągu kilku dni opanowały większość górnośląskiego obszaru przemysłowego. Działania powstańcze zakończyły się po decyzji rządzących na obszarze plebiscytowym aliantów (Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej) o rozwiązaniu SiPo.

„Wreszcie trzecie powstanie z 1921 r., które wybuchło, ponieważ projektowana po plebiscycie górnośląskim przez aliantów granica na Górnym Śląsku była przez stronę polską oceniana jako niekorzystna, gdyż nie uwzględniała rzeczywistych proporcji wyników plebiscytu (59,4 proc. za pozostaniem w granicach Niemiec, 40,3 proc. za włączeniem do Polski)” – dodaje autor.

Trzecie powstanie śląskie (od 2/3 V do 5 VII 1921 r.) miało precyzyjnie zaplanowany cel (mniej militarny), który udało się osiągnąć z dużą pomocą władz polskich i Polaków z RP. W trzecim powstaniu powstańcy użyli ciężkiego sprzętu, niedostępnego wcześniej, sama kampania wojskowa bliższa była regularnym działaniom wojennym, najbardziej znaczące bitwy tego powstania (pod Kędzierzynem czy Górą Świętej Anny) niewiele tylko ustępowały analogicznym walkom na froncie wschodnim w okresie Wielkiej Wojny. Z drugiej jednak strony – co odnotował jeden z działaczy plebiscytowych Ignacy Nowak: „warunki, w jakich odbywały się walki powstańcze, były całkowicie odmienne od »normalnych« warunków wojennych. Wojna toczy się na terenie kraju własnego lub nieprzyjacielskiego. Zależnie od sytuacji można przedsięwziąć takie czy inne środki zaradcze – do wysiedlenia ludności włącznie. Tutaj zaś mieliśmy w każdym mieście, każdej wiosce i Polaków, i Niemców, którzy poruszali się swobodnie, wykonując swe codzienne zajęcia. Rodziły się dzieci, chorowali i umierali ludzie. W razie choroby trzeba było jechać do lekarza do miasteczka, umarli musieli być pogrzebani. W niedziele i święta chodziła ludność do sąsiednich wsi do kościoła. Dla tych to przyczyn i racji front nie stanowił linii odgradzającej jednych od drugich, a przechodzenie ludności z jednej strony na drugą było na porządku dziennym”.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 marca 2024