Dla komunistów porozumienia sierpniowe to był jedynie taktyczny rozejm w chwili ich słabości
Podpisanie gdańskiego porozumienia z 31 sierpnia 1980 r., zakładającego możliwość powoływanie niezależnych związków zawodowych, otwierało nowy rozdział w dziejach Polski i Europy Środkowej. Jego finałem był demontaż systemu komunistycznego i koniec podziału Europy ustalonego w Jałcie w 1945 r.
Protesty z lipca 1980 r.
.„Towarzyszu Breżniew, cała ta nasza opozycja jest w naszej garści. […] Ich wszystkich można na palcach policzyć, a poza tym Staszek Kowalczyk, nasz minister spraw wewnętrznych, członek Biura, na każdego opozycjonistę ma czterech swoich ludzi, którzy wszystko wiedzą o całej tej opozycji” – mówił I sekretarz KC PZPR Edward Gierek do schorowanego przywódcy ZSRS Leonida Breżniewa podczas urlopu na Krymie pod koniec lipca 1980 r. Przywódca PRL nie mógł wiedzieć, że wkrótce historia nabierze ogromnego przyspieszenia, doprowadzając zaledwie pięć tygodni później do jego politycznego upadku, poprzedzonego niewyobrażalnym wcześniej przełomem w dziejach bloku wschodniego, którym było zezwolenie na swobodny rozwój niezależnego od władz ruchu związkowego, a nawet ograniczonej wolności słowa.
Wygaszona przez władze lipcowa fala strajków była najpotężniejszym zrywem społecznym od czerwca 1976 r. Jednak jej stłumienie poprzez obietnice podwyżek płac i poprawy warunków socjalnych oznaczało, że władze mogą być skutecznie zmuszane do ustępstw. To zaniepokoiło Breżniewa, który, mimo fatalnego stanu zdrowia, prawdopodobnie rozumiał, w jak dramatycznej sytuacji gospodarczej znajduje się Polska. Rozumieli to również przywódcy opozycji. Lider Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, Jacek Kuroń, zdawał sobie sprawę, że zgaszenie protestów z lipca 1980 r. nie oznacza długotrwałego spokoju. „Fala strajków powtórzy się w niedługim czasie” – stwierdził pod koniec lipca. Zdawali sobie z tego sprawę także lokalni działacze PZPR, którzy w większości nie byli zaskoczeni wybuchem strajków sierpniowych. Tymczasem ani Breżniew, ani coraz bardziej pasywny Gierek nie potrafili zaproponować koncepcji „odnowy” systemu.
Zwolnienie Anny Walentynowicz
.Dnia 8 sierpnia 1980 r. z pracy w Stoczni Gdańskiej, pięć miesięcy przed osiągnięciem wieku emerytalnego, została zwolniona Anna Walentynowicz. Od 1978 r. współtworzyła podziemne Wolne Związki Zawodowe. 14 sierpnia 1980 r. jeden z działaczy WZZ, Bogdan Borusewicz, i trzech stoczniowców – Jerzy Borowczak, Bogdan Felski i Ludwik Prądzyński – podjęli próbę rozpoczęcia strajku w jej obronie. Po kilku godzinach dołączył do nich przyszły lider protestu Lech Wałęsa, zwolniony z pracy w stoczni w 1976, a od 1978 r. współpracujący z WZZ. Borusewicz i jego koledzy zakładali, że uda się zmobilizować przynajmniej część stoczniowców z niektórych wydziałów stoczni. Po krótkim wiecu, podczas którego minutą ciszy uczczono poległych w grudniu 1970 r. i odśpiewano hymn, pracę przerwały dwa wydziały. W ciągu kolejnych dwóch godzin Borusewicz i jego przyjaciele mobilizowali kolejnych robotników. W tym czasie ukształtowała się również pierwsza lista żądań wysuniętych wobec dyrekcji stoczni. Domagano się przywrócenia do pracy Walentynowicz, ustanowienia dodatku rekompensującego inflację oraz 1 tys. zł podwyżki.
W kolejnych godzinach stoczniowcy zgłaszali kolejne postulaty, m.in. dotyczące zbudowania pomnika ofiar Grudnia ’70, uwolnienia więźniów politycznych i powołania niezależnych od władz związków zawodowych. W kolejnych kilku dniach lista postulatów wydłużała się dzięki robotnikom z innych strajkujących zakładów.
Już w pierwszych godzinach protestu informacja o jego rozpoczęciu wydostała się poza mury stoczni za sprawą żony Bogdana Borusewicza, pielęgniarki w Stoczni Gdańskiej, działaczki WZZ Aliny Pienkowskiej, która niemal w ostatniej chwili przed zerwaniem łączności z resztą Polski przekazała informacje Jackowi Kuroniowi. Ten zaś dostarczył je Radiu Wolna Europa i w ten okrężny sposób o sytuacji dowiedziała się cała Polska i świat.
Już o poranku 15 sierpnia do Stoczni Gdańskiej dotarły informacje o zakładach przyłączających się do strajku. Dyrekcje niektórych z nich próbowały stłumić protesty obietnicami podwyżek. Załogi odmawiały, stwierdzając, że oczekują na wynik negocjacji w Stoczni. Tym samym liderzy pierwszego strajku wyrastali na liderów całego ruchu, który ogarniał Trójmiasto. Na strategię szybkiego zakończenia protestu nastawiona była również dyrekcja Stoczni Gdańskiej. 16 sierpnia strajk omal się nie zakończył, ponieważ dyrektor Klemens Gniech zgodził się na spełnienie początkowych postulatów – przywrócenie do pracy Walentynowicz i Wałęsy, podwyżkę płac dla każdego zatrudnionego, budowę pomnika ofiar Grudnia ’70, gwarancje nietykalności dla strajkujących. Wałęsa w rozmowie z pozostałymi liderami protestu tłumaczył: „Mamy wcześniejsze postulaty już załatwione. To znaczy: wolne związki. Od razu po zakończeniu sprawy organizujemy, przygotowujemy jako komisja nowe związki”. Prawdopodobnie władze Stoczni Gdańskiej zgodziły się na wolne wybory członków władz dotychczasowych, reżimowych związków zawodowych.
Na wieść o bliskim zakończeniu protestu zareagowali przedstawiciele innych zakładów. Domagali się kontynuowania strajku solidarnościowego. „My reprezentujemy Stocznię Gdańską. Dopiero po załatwieniu [postulatów dot. Stoczni Gdańskiej – przyp. red.] możemy myśleć o innych sprawach” – powiedział przedstawiciel komitetu strajkowego w rozmowie z wysłannikiem Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. W gdańskiej stoczni rosło zmęczenie i napięcie. Wielu witało zakończenie strajku z zadowoleniem i ulgą. Dominowało przekonanie, że udało się uniknąć dramatu roku 1970, a jednocześnie poprawić sytuację stoczniowców i rozpocząć budowę choćby częściowo wolnych związków zawodowych.
Zdaniem większości badaczy nie ma dowodów potwierdzających, że zakończenie strajku było osobistą decyzją Lecha Wałęsy, wynikającą z jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w latach siedemdziesiątych. Bez wątpienia jednak przedłużenie protestu nie było jego zasługą, lecz grupy działaczy Wolnych Związków Zawodowych i strajkujących w innych zakładach Trójmiasta. Część z nich określiła decyzję o przerwaniu protestu jako zdradę, a podejmujących tę decyzję „łamistrajkami”. Dzięki ich determinacji duża grupa stoczniowców opuściła zakład, część wróciła w ciągu kolejnych dni.
Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Lechem Wałęsą na czele
.W nocy z 16 na 17 sierpnia powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Lechem Wałęsą na czele. Wówczas też ukształtowała się słynna lista 21 żądań, m.in. podniesienia płac, obniżenia wieku emerytalnego, poprawy zaopatrzenia rynkowego, doboru kadry kierowniczej według kompetencji, a nie przynależności partyjnej, zniesienia przywilejów dla MO i SB oraz powołania niezależnych od władz związków zawodowych. Ten ostatni postulat sformułowano inaczej niż w żądaniach z pierwszych godzin strajku. Teraz miał on charakter polityczny, z punktu widzenia władz wymierzony w podstawy systemu komunistycznego: „Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych, wynikająca z ratyfikowanej przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej wolności związkowych”.
18 sierpnia strajki rozszerzyły się poza Trójmiasto. Tego dnia zastrajkowała komunikacja miejska w Elblągu. 19 sierpnia w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego powstał drugi Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Na jego czele stanął uczestnik wydarzeń Grudnia ’70 – Marian Jurczyk. Postulaty nowego komitetu były zbliżone do tych sformułowanych w Gdańsku.
W tym samym czasie w Warszawie narastał chaos na szczytach władzy. 15 sierpnia Gierek powrócił z urlopu na Krymie. Podczas posiedzenia Biura Politycznego następnego dnia pytał swoich towarzyszy o bezradność partii. Niektórzy sugerowali, że strajki nie mogą być zrywem robotników, ale spiskiem intelektualistów lub członków Konfederacji Polski Niepodległej. 18 sierpnia na posiedzenie Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku przybył bliski współpracownik Gierka, Stanisław Kania. Pośród głosów o konieczności siłowego stłumienia „anarchii” i „kontrrewolucji” zapowiedział, że konflikt zostanie rozwiązany metodami politycznymi.
Upadek Edwarda Gierka
.Po swoim upadku Edward Gierek oskarżał Kanię o spisek przeciw niemu. Uważał, że jego rzeczywistym celem było przeciąganie kryzysu, tak aby doprowadzić do całkowitej klęski I sekretarza KC PZPR. Jednak stanowisko wyrażone przez Kanię w Gdańsku znalazło poparcie centralnych władz partii. W wewnętrznych dyskusjach podkreślano, że należy natychmiast podjąć rozmowy, ponieważ czas działa na korzyść MKS-ów. 21 sierpnia do Gdańska przybyła rządowa delegacja z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim, a do Szczecina – wicepremier Kazimierz Barcikowski. W Szczecinie natychmiast przystąpiono do rozmów, Jagielski przez dwa dni próbował uniknąć bezpośrednich rozmów z MKS. Dopiero 23 sierpnia uznał, że wszystkie atuty znajdują się w rękach stoczniowców, i rozpoczął rozmowy.
24 sierpnia do kompromisu wezwał w przemówieniu na IV Plenum KC PZPR sam Gierek. Wciąż jednak wszyscy członkowie władz partii uznawali, że warunkiem porozumienia jest rezygnacja z postulatu powołania wolnych związków zawodowych. Kilku członków BP zrezygnowało ze stanowisk. Rosła pozycja Kani, coraz słabszy był Gierek. Wieść o zmianach w Biurze Politycznym została zupełnie zlekceważona przez strajkujących.
Równolegle z działaniami dotyczącymi zawarcia kompromisu na warunkach władz trwały przygotowania do rozwiązania siłowego. Powołany sztab cywilno-wojskowy opracowywał plan operacji „Lato 80” zakładającej pacyfikację Trójmiasta. Największego niebezpieczeństwa dopatrywano się w wybuchu strajku powszechnego, obejmującego cały kraj. Kania w rozmowie z przedstawicielem episkopatu, ks. Alojzym Orszulikiem, stwierdził, że jego ogłoszenie mogłoby spowodować interwencję sowiecką. 25 sierpnia doszło do spotkania Gierka (na jego prośbę) z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Rozmowa odbyła się w domu I sekretarza. „Gierek był bardzo zmęczony i biedny. To ma do siebie władza absolutna, która czuje się tak pewnie, że liczyć się nie musi z ludźmi. To wszystko teraz opadło z niego, a przyszedł strach” – relacjonował prymas. Na jego sugestię zawarcia kompromisu w sprawie wolnych związków zawodowych I sekretarz odpowiedział, że „to znaczyłoby zmianę ustroju”.
Następnego dnia komuniści popełnili błąd. Wieczorem w telewizji wyemitowali ocenzurowane nagranie homilii prymasa na Jasnej Górze. Wycięto fragment, w którym Wyszyński mówił o suwerenności narodu, kampanii ateizacji prowadzonej przez władze i dialogu z protestującymi. Treść homilii była wyważona w tonie, daleka od jednoznacznej krytyki władz, więc jej ocenzurowanie okazało się kompromitacją. Kolejnego dnia episkopat wydał oświadczenie, w którym zaznaczył: „Opublikowany tekst nie jest integralny”. Jeszcze tego samego dnia biskup szczeciński Kazimierz Majdański przekazał pełny tekst wystąpienia prymasa stoczniowcom, którzy odczytali go przez zakładowy radiowęzeł.
Początkowo mało aktywne były środowiska intelektualne i grupy opozycyjne. Wyjątkiem było środowisko KOR, które skupiało się na zdobywaniu informacji o strajkach i przekazywaniu ich Radiu Wolna Europa. 22 sierpnia 64 intelektualistów wystosowało wezwanie o podjęcie rozmów z MKS: „Apelujemy do władz politycznych i do strajkujących robotników, aby była to droga rozmów, droga kompromisu”. Dwóch z sygnatariuszy, Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, którzy przywieźli apel do Stoczni Gdańskiej, weszło w skład utworzonej przy MKS komisji ekspertów. Tworzyli ją też: Bohdan Cywiński, Tadeusz Kowalik, Waldemar Kuczyński, Jadwiga Staniszkis i Andrzej Wielowieyski. Ich zasługą było w kolejnych dniach wynegocjowanie szczegółowych zapisów porozumienia, m.in. potwierdzających „socjalistyczny charakter państwa”, „przewodni charakter PZPR w państwie” (a nie, jak chciały władze, „w społeczeństwie”) i „samorządność niezależnych związków zawodowych (a nie ich wolny charakter, jak chcieli stoczniowcy). Szczeciński MKS zgodził się również na zapis o „socjalistycznym charakterze” przyszłych związków zawodowych.
Porozumienia sierpniowe
.Dnia 27 sierpnia w całym kraju strajkowało 600 tys. osób zatrudnionych w niemal 600 zakładach. 28 sierpnia protesty objęły przedsiębiorstwa na Śląsku, a dzień później powstał MKS w Jastrzębiu, który opracował własne postulaty „Nie ulega wątpliwości dla nikogo, że utrzymywanie takich trendów, takiego procesu musi doprowadzić do skutków, których dziś nie ogarnia nasza wyobraźnia” – orzekł 27 sierpnia Stanisław Kania. Następnego dnia doradzający mu I sekretarz gdańskiego Komitetu Wojewódzkiego Tadeusz Fiszbach pokreślił, że „kluczem do opanowania sytuacji na Wybrzeżu jest Gdańsk, kluczem do opanowania sytuacji w kraju jest Wybrzeże, problemem centralnym jest sprawa związków zawodowych”. Sugerował dążenie do wygaszenia strajków za cenę obietnicy powstania związków zawodowych.
„Przyznam się, że nie wiem, co można jeszcze robić poza tym, co robimy. […] Co się tyczy wolnych związków zawodowych […] może trzeba wybierać mniejsze zło, a potem starać się z tego wybrnąć” – mówił Gierek na posiedzeniu Biura Politycznego 29 sierpnia. Na tym samym posiedzeniu uznano propozycję rozwiązania siłowego za nierealną.
Pierwsze porozumienie między stroną rządową a strajkującymi podpisano 30 sierpnia w Szczecinie. Władze zgodziły się na postulaty, w tym na nowe związki zawodowe; MKS wyraził zgodę, by określono je jako „samorządne”. Co ciekawe, Kazimierz Barcikowski podpisał je bez wyraźnej zgody Biura Politycznego. Dokument sygnowano również wbrew ustaleniom z gdańskim MKS, który chciał jednoczesnego podpisania porozumień. W momencie złożenia podpisów pod porozumieniem szczecińskim strajki osiągnęły swój szczyt – obejmowały już ok. 700 zakładów; brało w nich udział ok. 750 tys. osób.
Tego samego dnia V Plenum KC PZPR przyjęło do „zatwierdzającej wiadomości” podpisanie porozumienia szczecińskiego i zaakceptowanie projektu porozumienia gdańskiego. W rozmowach pojawiły się jednak rozbieżności. MKS domagał się od strony rządowej natychmiastowego uwolnienia więźniów politycznych i aresztowanych w minionych dniach. Eksperci strajkujących uważali zaś, że sprawa ta może zagrozić powodzeniu negocjacji. Ostatecznie Jagielski uzyskał od Kani zapewnienie, że więźniowie zostaną zwolnieni natychmiast, najpóźniej dzień po zawarciu umowy.
31 sierpnia Wałęsa i Jagielski w sali BHP Stoczni Gdańskiej podpisali porozumienie gdańskie. Delegacja rządowa zgodziła się m.in. na utworzenie niezależnych, samorządnych związków zawodowych, prawo do strajku, budowę pomnika ofiar Grudnia ’70, transmisje niedzielnych mszy świętych w Polskim Radiu i ograniczenie cenzury. Przyjęto też zapis, że nowe związki uznają kierowniczą rolę PZPR w państwie i „zasady ustroju społecznego i politycznego PRL”. Wydarzenie transmitowała telewizja. Strajkujące w Gdańsku, Szczecinie i Elblągu zakłady podjęły 1 września pracę.
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”
.Nadal strajkowały kopalnie na Górnym Śląsku. Rozmowy z MKS w kopalni Manifest Lipcowy rozpoczęła rządowa komisja, której przewodniczył Aleksander Kopeć. Prasa opublikowała protokoły porozumień szczecińskich i gdańskich. 3 września 1980 r. podpisano trzecie porozumienie – w Jastrzębiu Zdroju, gdzie strajk rozpoczął się pod koniec sierpnia. Zakładało ono m.in. wprowadzenie w 1981 r. wszystkich wolnych sobót.
Porozumienia nie przesądzały, jaką strukturę będą miały nowe związki. Dopiero 17 września 1980 r. przedstawiciele Międzyzakładowych Komitetów Założycielskich (przekształconych z MKS) przyjęli statut, który rozstrzygał powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” – jednego ogólnokrajowego związku o strukturze regionalnej. „Uzyskaliśmy wszystko, co w obecnej sytuacji można było uzyskać. Resztę też uzyskamy, bo mamy rzecz najważniejszą: nasze niezależne, samorządne, związki zawodowe. To jest nasza gwarancja na przyszłość” – mówił Lech Wałęsa, przemawiając do stoczniowców tuż po zakończeniu strajku. Słowa przyszłego przewodniczącego „Solidarności” można traktować jako swego rodzaju zapowiedź błyskawicznego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, który nastąpił w kolejnych miesiącach wokół niezależnego związku zawodowego. „W systemie totalitarnym bądź taki przypominającym, każda powstająca niezależna organizacja społeczna staje się ruchem społecznym, skupiającym wszelkie rodzaje społecznej działalności. Czy to jest związek zawodowy, czy szkoła baletowa – ludzie przyłączają się do nich właśnie dlatego, że stwarzają one możliwości myślenia i działania bez nadzoru władz. (…) Chcieli po prostu oddychać, być sobą, żyć swobodnym życiem” – podsumowywał narodziny ruchu „Solidarności” Norman Davies w „Bożym Igrzysku”.
Dla komunistów porozumienie z sierpnia 1980 r. było jedynie taktycznym rozejmem, przyjętym w chwili własnej słabości. Kolejnych kilkanaście miesięcy było nie tylko okresem społecznego entuzjazmu wobec „S”, nazywanego dziś karnawałem „Solidarności”, lecz również czasem przygotowań władz do rozprawy z ideałami Sierpnia ’80. Kolejne lata pokazały jednak, że niemożliwe jest całkowite stłumienie wolnościowych aspiracji społeczeństwa.
Porozumienia sierpniowe – kalendarium
.W sierpniu 1980 r. po raz pierwszy w dziejach PRL władze zdecydowały się na dialog ze społeczeństwem. Skala sprzeciwu zmusiła je do zgody na powołanie niezależnego ruchu związkowego. Podpisanie porozumienia gdańskiego i powstanie „Solidarności” uruchomiły nieznaną wcześniej aktywność społeczną.
1 lipca 1980 r.
Rządząca PRL ekipa Edwarda Gierka wprowadziła podwyżki cen niektórych gatunków mięsa i wędlin, oficjalnie przedstawiane jako „rozszerzenie sprzedaży komercyjnej”; podwyżki nie ominęły zakładowych bufetów i stołówek. Wybuch strajków m.in. w WSK PZL-Mielec, POMET w Poznaniu i Transbud w Tarnobrzegu.
3 lipca
Komitet Samoobrony Społecznej „KOR” przestrzegł przed „takimi formami protestu, które mogą być wykorzystane przez władze”. Postulaty strajkujących w różnych zakładach były podobne; dotyczyły głównie podwyżek płac rekompensujących wzrost kosztów utrzymania.
8 lipca
Rozpoczął się strajk w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik, w czasie którego obok postulatów ekonomicznych pojawiły się żądania o charakterze politycznym. Strajk w Świdniku zapoczątkował wielką falę strajkową na Lubelszczyźnie, trwającą do 25 lipca. W sumie w protestach nazywanych Lubelskim Lipcem ’80 wzięło udział 150 zakładów.
16 lipca
W Lublinie wybuchł strajk kolejarzy. Do strajku przyłączyły się inne zakłady pracy.
18 lipca
Strajk generalny w Lublinie.
20 lipca
Komisja rządowa pod przewodnictwem wicepremiera i członka Biura Politycznego KC PZPR Mieczysława Jagielskiego uznała żądania strajkujących. Podpisane zostało porozumienie, zgodnie z którym władza zagwarantowała podwyżki płac.
7 sierpnia
Będąc kilka miesięcy przed emeryturą, została zwolniona z pracy działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Anna Walentynowicz, suwnicowa Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
14 sierpnia
Rano w kilku wydziałach stoczni pracownicy przerwali pracę; bezpośrednim powodem było żądanie przywrócenia Walentynowicz do pracy. Powstał Komitet Strajkowy. Stoczniowcy domagali się też przywrócenia do pracy Lecha Wałęsy (zwolnionego ze stoczni w 1976), zbudowania pomnika ofiar masakry robotników z grudnia 1970 r., podwyżki płac, dodatku drożyźnianego, wyrównania dodatków rodzinnych do wysokości, w jakiej otrzymywała je milicja, gwarancji nierepresjonowania strajkujących. Powstała straż robotnicza, która nie dopuszczała ludzi z zewnątrz do stoczni.
15 sierpnia
Strajki rozszerzyły się na inne zakłady Trójmiasta, objęły Elbląg i Szczecin. Strajk podjęła Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni, dołączyli pracownicy portów i komunikacji. W południe władze przerwały łączność telefoniczną Wybrzeża z resztą Polski. I sekretarz KC PZPR Edward Gierek przerwał urlop na Krymie i powrócił do kraju.
16 sierpnia
Dyrekcja gdańskiej stoczni zgodziła się na podwyżki, ale nie chciała zagwarantować ich na piśmie. Lech Wałęsa ogłosił koniec strajku; część stoczniowców chciała jednak kontynuować protest, gdyż nie podjęto rozmów z innymi zakładami. Wałęsa zmienił swoją decyzję, ale większość robotników opuściła już stocznię. W nocy do stoczni przyjechały delegacje 21 innych strajkujących zakładów. Powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS).
17 sierpnia
W Stoczni Gdańskiej odprawiono niedzielną mszę, po której przed bramą stoczni, gdzie w grudniu 1970 r. strzelano do robotników, postawiono krzyż.
18 sierpnia
Strajk w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. Na przewodniczącego Komitetu Strajkowego wybrano Mariana Jurczyka. Do protestujących przybył I sekretarz KW PZPR Janusz Brych. Na wniosek komitetów strajkowych władze Trójmiasta wydały zakaz sprzedaży alkoholu. MKS przedstawił wojewodzie gdańskiemu listę sformułowanych dzień wcześniej 21 postulatów.
19 sierpnia
W Szczecinie powstał MKS. Na jego przewodniczącego wybrano Mariana Jurczyka. Szczeciński MKS przedstawił listę 36 postulatów. Gdański MKS zażądał od premiera Edwarda Babiucha podjęcia rokowań. MKS reprezentował już ponad 150 zakładów, w których trwały strajki okupacyjne. 17 zakładów z pominięciem gdańskiego MKS rozpoczęło osobne rozmowy z wicepremierem Tadeuszem Pyką.
20 sierpnia
Przewodniczący rządowych związków zawodowych Jan Szydlak określił strajk jako przejaw działań wrogich sił. Pod naciskiem załóg delegacje rozmawiające z Tadeuszem Pyką zerwały rozmowy i weszły w skład MKS. Jan Paweł II w depeszy do prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego zapewnił o modlitwie, „aby Episkopat Polski ze swym Prymasem na czele […] mógł również i tym razem dopomóc temu Narodowi w ciężkim zmaganiu się o chleb powszedni, o sprawiedliwość i zabezpieczenie jego nienaruszalnych praw do własnego życia i rozwoju”. SB aresztowała ponad 20 członków i współpracowników KOR. 64 intelektualistów wystosowało apel do władz o rozpoczęcie rozmów z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym.
21 sierpnia
Na czele Komisji Rządowej w miejsce Tadeusza Pyki stanął wicepremier Mieczysław Jagielski. Po przyjeździe do Gdańska, próbując pominąć MKS, zaproponował tzw. rozmowy branżowe z „trójkami”: dyrekcja, Podstawowa Organizacja Partyjna i rada zakładowa. Pod bramą Stoczni Gdańskiej zgromadziły się tłumy; przynoszono żywność, kwiaty. Delegacja rządowa pod przewodnictwem wicepremiera Kazimierza Barcikowskiego rozpoczęła rozmowy z MKS w Szczecinie. Początek strajku w Hucie im. Lenina w Krakowie.
22 sierpnia
Rozmowy szczecińskiego MKS z Komisją Rządową. W Gdańsku spotkanie delegacji MKS z wicepremierem Jagielskim.
23 sierpnia
Lech Wałęsa wezwał do zaprzestania represji wobec osób wspomagających strajk. Wieczorem w stoczni Komisja Rządowa podjęła rozmowy z gdańskim MKS, których przebieg transmitowano przez zakładowy radiowęzeł. Spotkanie ograniczyło się do wystąpienia Mieczysława Jagielskiego, nie odblokowano bowiem połączeń telefonicznych, czego domagał się MKS. Jagielski uchylił się od zajęcia stanowiska wobec postulatu utworzenia niezależnych związków i odmówił publikacji w prasie żądań MKS. W Szczecinie trwały negocjacje z komisją wicepremiera Barcikowskiego. W Stoczni Gdańskiej ukazał się pierwszy numer „Strajkowego Biuletynu Informacyjnego SOLIDARNOŚĆ”.
24 sierpnia
Spotkanie Prezydium MKS z przybyłymi do Stoczni Gdańskiej sygnatariuszami apelu intelektualistów z 20 sierpnia. Przy MKS powstała komisja ekspertów, w której skład weszli: Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Tadeusz Kowalik, Andrzej Wielowieyski, Jadwiga Staniszkis, Waldemar Kuczyński, Bohdan Cywiński. Obrady IV Plenum KC PZPR. Zmiany w rządzie: ze stanowiska prezesa Rady Ministrów odwołano Edwarda Babiucha. Pełnienie obowiązków premiera powierzono Józefowi Pińkowskiemu.
25 sierpnia
W Gdańsku prezydium MKS prowadziło z wojewodą gdańskim Jerzym Kołodziejskim pertraktacje w sprawie odblokowania telefonów. Delegacje zakładów wchodzących w skład gdańskiego MKS jednogłośnie postanowiły przerwać pertraktacje z komisją rządową. Wojewoda obiecał, że informacje o przebiegu rozmów pojawią się w prasie centralnej, radiu i telewizji, a łączność telefoniczna zostanie odblokowana. Biuro Polityczne KC KPZR powołało specjalną Komisję ds. Polski. Jej przewodniczącym został Michaił Susłow.
Dziennik „Wieczór Wybrzeża” jako pierwsza oficjalna gazeta poinformował o gdańskim MKS i 21 postulatach.
26 sierpnia
Komisja Rządowa omówiła stanowisko władz dotyczące poprawy warunków pracy i sytuacji materialnej; zapewniła, że zostaną one spełnione „w miarę możliwości”. Lech Wałęsa odpowiedział, że najpierw należy zająć się kwestią wolnych związków zawodowych. Jagielski opowiedział się za „odnową” ruchu związkowego przez wybory nowych władz. MKS podkreślił, że chodzi o powołanie nowych niezależnych związków. Jagielski wniósł o powołanie grupy roboczej w tej sprawie. W Szczecinie ukazał się pierwszy numer strajkowego pisma „Jedność”. Plenum Centralnej Rady Związków Zawodowych zwolniło Jana Szydlaka ze stanowiska przewodniczącego CRZZ. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński w homilii na Jasnej Górze powiedział: „Praca, a nie bezczynność, jest sprzymierzeńcem człowieka w jego życiu osobistym, w dobrobycie rodzinnym i domowym oraz w dobrobycie narodowym. Im sumienniej będziemy pracowali, tym mniej będziemy pożyczali” – ten fragment homilii cytowała telewizja, ale pominęła zdanie: „Abyśmy jednak mogli wypełniać swoje zadania, niezbędna jest suwerenność narodowa, moralna, społeczna, kulturalna i ekonomiczna […]. Choć dzisiaj tak jest, że pełnej suwerenności między narodami powiązanymi różnymi układami i blokami nie ma, to jednak są granice dla tych układów, granice odpowiedzialności za własny naród, za jego prawa, a więc i prawo do suwerenności”.
27 sierpnia
W Gdańsku trwały rozmowy grupy roboczej. Gdański MKS reprezentował już 500 przedsiębiorstw. W Szczecinie wicepremier Kazimierz Barcikowski odrzucił żądanie utworzenia wolnych związków zawodowych. Dziennikarze przebywający na Wybrzeżu zaprotestowali przeciw dezinformacji i nieobiektywnym komentarzom centralnej prasy.
28 sierpnia
W Gdańsku ciąg dalszy rozmów z Komisją Rządową, które dotyczyły m.in. cenzury i więźniów politycznych. MKS podkreślił, że brak wolności słowa i swobodnego obiegu informacji jest jedną z przyczyn kryzysu. Lech Wałęsa wygłosił przy bramie przemówienie, w którym zaapelował do załóg w zakładach całej Polski o zgłaszanie akcesu do MKS, lecz bez przerywania pracy. Początek strajku w kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu. Początek strajku w Hucie Katowice; dzień później na czele komitetu strajkowego stanął tam Andrzej Rozpłochowski. W godzinach nocnych rozpoczął się strajk w Hucie Warszawa, na którego czele stanął Seweryn Jaworski.
29 sierpnia
Komisja Rządowa nie przybyła na rozmowy z gdańskim MKS. Oczekiwanie na powrót wicepremiera Jagielskiego z Warszawy. W Warszawie obradowało Biuro Polityczne KC PZPR. Do Gdańska przybyły delegacje zakładów pracy z Lublina, Bytomia, Wrocławia i Zagłębia Miedziowego. W Jastrzębiu powstał MKS, na jego czele stanął Jarosław Sienkiewicz.
30 sierpnia
W Szczecinie Kazimierz Barcikowski i Marian Jurczyk podpisali porozumienie. W Gdańsku kolejna tura rozmów MKS z Komisją Rządową. Parafowano dokument mówiący, że w zakładach pracy mogą powstać wolne związki zawodowe z prawem do strajku. Wałęsa zwrócił się do Jagielskiego o wypuszczenie więźniów politycznych. Jagielski zaczął omawiać projekt wspólnego oświadczenia o zakończeniu strajku. Sprawa projektu została odłożona. V Plenum KC PZPR zatwierdziło porozumienie zawarte w Szczecinie i podjęło decyzję o podpisaniu porozumienia w Gdańsku. W całym kraju narastała fala strajków. Liczba protestujących zbliżyła się do 700 tysięcy.
31 sierpnia
W Gdańsku podpisywano kolejne punkty z listy 21 postulatów. Przy punkcie „zwolnienie więźniów politycznych” MKS dodał aneks z nazwiskami aresztowanych w ostatnich dwóch tygodniach. Jagielski nie chciał się zgodzić na pisemną gwarancję, że członkowie i współpracownicy KOR wyjdą natychmiast z aresztu. Wobec zdecydowanej postawy MKS Jagielski oświadczył, że zostaną oni zwolnieni 1 września. Po uzgodnieniu kolejnych postulatów o godz. 17 w Sali BHP Stoczni Gdańskiej podpisane zostało porozumienie między Komisją Rządową a MKS, reprezentującym już ok. 700 zakładów z całej Polski.
1 września
Strajkujące zakłady w Gdańsku, Szczecinie i Elblągu podjęły prace; strajkowały jeszcze kopalnie na Górnym Śląsku.
3 września
Podpisanie porozumienia w Jastrzębiu; śląskie kopalnie wznowiły pracę.
5–6 września
Podczas VI Plenum KC PZPR „w związku z chorobą (zawał serca)” z funkcji I sekretarza KC PZPR odwołano Edwarda Gierka. Jego następcą na tym stanowisku został Stanisław Kania.
17 września
Na spotkaniu przedstawicieli MKZ w Gdańsku zapadła decyzja o utworzeniu Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”. Do życia została powołana Krajowa Komisja Porozumiewawcza NSZZ „Solidarność” pod kierownictwem Lecha Wałęsy.
24 września
W Sądzie Wojewódzkim w Warszawie został złożony wniosek o rejestrację NSZZ „Solidarność” z siedzibą w Gdańsku.
3 października
W wielu zakładach pracy na wezwanie „Solidarności” odbył się jednogodzinny strajk jako protest przeciwko opieszałości we wprowadzaniu w życie Porozumień Sierpniowych.
4–6 października
Podczas drugiej tury VI Plenum KC PZPR przedstawiono informację o przebiegu strajków: w ciągu trzech miesięcy protesty objęły 2 tys. zakładów i ok. 1,2 mln pracowników.
24 października
Sąd Wojewódzki w Warszawie zarejestrował NSZZ „Solidarność”, ale sędzia Zdzisław Kościelniak dopisał do statutu związku ustęp o „kierowniczej roli PZPR”. „Solidarność” nie zgodziła się z tym, ogłosiła gotowość strajkową na 12 listopada i odwołała się do Sądu Najwyższego.
10 listopada
Rejestracja przez Sąd Najwyższy w Warszawie NSZZ „Solidarność” ze statutem w oryginalnym brzmieniu.
14 grudnia
W Warszawie obradował I Ogólnopolski Zjazd Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników „Solidarność Wiejska”, na który przyjechali rolnicy ze wszystkich województw (ok. 1200 osób).
16 grudnia
W Gdańsku odsłonięto wykonany przez stoczniowców pomnik ofiar pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
„Solidarność” dała początek wolnej Polsce
.Na temat tego, iż powstanie „Solidarności” było jednym z najważniejszych wydarzeń nie tylko w historii Polski, ale i świata, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Timothy SNYDER w tekście „«Solidarność» dała początek wolnej Polsce„.
„Stało się momentem zmieniającym istotę systemu leninowskiego. Wcześniej partia komunistyczna dzierżyła w nim monopol na władzę. W chwili, gdy pojawiła się „Solidarność”, uległo to zmianie. Wtedy też ukształtowało się pokolenie działaczy, którzy później usiedli do negocjacji przy Okrągłym Stole, a następnie odegrali kluczową rolę w demokratycznej Polsce. Bez Porozumień Sierpniowych i „Solidarności”, która powstała w ich wyniku, nie byłoby wyborów 4 czerwca”.
„Fakt, że 31 sierpnia 1980 r. zalegalizowano istnienie „Solidarności”, był istotny z trzech powodów. Po pierwsze, był to sygnał, że komunizm nie jest wieczny. Wcześniej wydawało się, że ten ustrój jest nie do pokonania, brakowało wyobraźni, aby zaproponować alternatywę dla niego. Po drugie, „Solidarność” pokazała, że narodziła się nowa, powojenna Polska. Że istnieje nie tylko komunistyczne państwo, ale też polskie społeczeństwo nieutożsamiające się z nim. Po trzecie, „Solidarność” dowiodła, że w Polsce istnieje prawdziwe społeczeństwo obywatelskie, które naprawdę dyskutuje o swoich wartościach, kierunkach rozwoju. „Solidarność” umożliwiła taką dyskusję”.
„W Polsce kolejne pokolenia opozycjonistów uczyły się od poprzednich, tych, które protestowały wcześniej. Takie doświadczenia w sytuacji, gdy liczą się współpraca, budowanie miękkich więzi, są bardzo cennym kapitałem. Same strajki to nie tylko protest – to też forma budowania nowego ruchu, tworzenia nowych struktur. To właśnie było najważniejsze w sierpniu 1980 r. w gdańskiej stoczni. Nie należy na strajki patrzeć tylko jak na bunt przeciwko komunistycznej władzy. To był również przykład myślenia długoterminowego, konstruowania ruchu” – pisze prof. Timothy SNYDER.
Ruch prostych wartości
.W tekście „Ruch prostych wartości” prof. Ryszard BUGAJ stwierdza, że „pierwsza Solidarność to był ideowy, ale też bardzo żywiołowy ruch, zakorzeniony w prostych wartościach. Opierał się na jednym przekonaniu: że mamy rację. Stały za tym marzenia o kraju, który będzie rządzony demokratycznie, który pozwoli nam lepiej żyć. Wiedzieliśmy, że mamy rację z naszą wizją Polski – tylko nie wiedzieliśmy, jak doprowadzić do tego, by się ona ziściła. Ale właśnie to przekonanie o naszej racji sprawiało, że Solidarność popierały miliony Polaków”.
Jak dodaje, „rok 1980 niezbicie dowiódł, że Polacy ostatecznie utracili wiarę w to, że komunizm jest systemem, który pozwoli im lepiej żyć. Jeszcze 10 lat wcześniej było inaczej. Wtedy – też na Wybrzeżu – wybuchły protesty przeciwko władzy, ale nowy I sekretarz Edward Gierek z protestującymi umiał jeszcze znaleźć wspólny język. Zawarł z nimi nieformalną umowę, która brzmiała: zaufajcie mi, od tej pory partia będzie rządzić dobrze. Ale zawiódł. Dlatego w 1980 r. tego typu porozumienie było niemożliwe. Wtedy już nikt nie chciał takiego kontraktu, jaki Gierek zaproponował w 1970 r. Rozumieliśmy, że musimy stworzyć własną organizację, która będzie w stanie wpływać na władze. Właśnie z tego przekonania narodziła się idea Solidarności”.
Nawiązując do dalszych losów Solidarności prof. Ryszard BUGAJ pisze, że „na dłuższą metę ruch odwołujący się do idei sprawiedliwości społecznej nie mógł swoją nazwą firmować reform opierających się na neoliberalnej doktrynie. To była sprzeczność. Z tego powodu coraz mniej Polaków popierało ten ruch. Dramatycznie powiększyły się różnice zdań co do pożądanego modelu związku w systemie demokratycznego kapitalizmu, który ukształtował się w Polsce”.
Czy „Solidarność” była kobietą?
.O udziale kobiet w ruchu „Solidarności” pisze dla „Wszystko co Najważniejsze” historyczka PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.
„Pomimo że przywykliśmy do posługiwania się w kontekście społeczeństwa PRL całą masą uogólnień, historia kobiet «Solidarności» pokazuje, że różnice regionalne i kulturowe, strukturalnie powiązane z dywersyfikacją sytuacji w miastach, miasteczkach i na polskich wsiach, nie straciły na znaczeniu w drugiej połowie XX wieku. Dzięki badaniom socjologicznym Adama Mielczarka wiemy, że w środowiskach inteligenckiej konspiracji warszawskiej kobiety stanowiły nawet nieco ponad połowę grupy, gdy w Rzeszowie było to już tylko około 25 proc., a w Siedlcach, gdzie dominowały tradycje wiejskie – 17 proc. Dziś wiemy także, że kobiety stanowiły mniej więcej połowę członków powstałego w sierpniu 1980 r. Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego «Solidarność»” – zauważa PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.
Stwierdza ona też, że „aktywizacji kobiet sprzyjały środowiska akademickie, a więc duże miasta. W takim wypadku kobiety w równym stopniu, co mężczyźni decydowały o zasięgu społecznym ruchu. Co być może kluczowe, chociaż symbolem zaangażowania kobiet stała się ostatecznie robotnica, to wiemy dziś, że ta grupa stanowiła zaledwie margines. Przeważały nauczycielki, prawniczki, lekarki i pielęgniarki, inżynierki i urzędniczki. Kobiet w średnim wieku, powyżej 38. roku życia, było zdecydowanie więcej niż młodych.”
„Jeżeli w samej Warszawie kobiet było tak wiele, to skąd przekonanie o ich niewidoczności, a więc małym udziale i niewielkim wpływie na funkcjonowanie związku? Otóż kobiet nie było niemal wcale w kierownictwie ruchu i rzadko mówiły własnym głosem na łamach prasy podziemnej. (…) Ich obecności w strukturach kierowniczych paradoksalnie sprzyjało ogłoszenie stanu wojennego i internowanie znakomitej większości władz związkowych, a więc mężczyzn. Co nie oznaczało zresztą, że kobiety nie znalazły się na listach proskrypcyjnych. W ośrodku w Gołdapi, na granicy z ZSRR, znalazło się niemal 400 kobiet.” – pisze PROF. Barbara KLICH-KLUCZEWSKA.
Podmiotowe dziesięć milionów
.W tekście pod tytułem „Podmiotowe dziesięć milionów” prof. Jacques RUPNIK interpretuje historię „Solidarności”. „«Solidarność» nie miała w 1980 r. żadnej szansy na to, by przejąć władzę w kraju, ale zyskała wpływ na rzeczywistość” – pisze.
„To, co świat zobaczył w 1980 roku, rozpoczęło się w 1968 r. To był rok studenckich strajków na Zachodzie i protestów na Wschodzie. Po obu stronach żelaznej kurtyny wyglądały one inaczej, miały też inne cele, ale w konsekwencji doprowadziły do głębokich zmian na całym kontynencie” – twierdzi prof. Jacques RUPNIK.
„Strajki robotników w Polsce w 1980 r. i legalizacja «Solidarności» były dalszą częścią tego procesu. Niezbicie pokazały, że Polacy przestali wierzyć, że system komunistyczny jest w stanie samodzielnie się zreformować, że rządząca krajem partia ma zdolność do autokorekty. Ostatecznie uznali, że socjalizm realny nie jest metodą rozwiązywania jakichkolwiek problemów, przede wszystkim gospodarczych” – pisze profesor.
.„Wcześniej w Polsce obowiązywała niepisana, kompromisowa umowa między reżimem i dużą częścią społeczeństwa. Obywatele nie wtrącali się do polityki, w zamian rządząca partia robotnicza dbała o to, by ich standard życia stopniowo szedł w górę. Ale w 1980 r. społeczeństwo w otwarty sposób wypowiedziało tę umowę. I postawiło jasny warunek rządzącym: jeśli nie jesteście w stanie w obiecany sposób zatroszczyć się o jakość życia w kraju, to musicie ustąpić w kwestiach politycznych. Tyle że rządząca w Polsce partia długo nie chciała tego zaakceptować. Ale ostatecznie musiała ustąpić – i w 1980 r. zgodziła się na utworzenie niezależnego od niej związku zawodowego. Po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej w Europie Środkowej powstała organizacja społeczna niezależna od komunistycznych władz” – wyjaśnia Jacques RUPNIK.
PAP/Michał Szukała/WszystkocoNajważniejsze/MJ