Francja blisko recesji, gospodarka największym wyzwaniem nowego premiera

Francja blisko recesji

Instytut INSEE przewiduje niewielki wzrost gospodarczy we Francji w 2024 r., ocierający się wręcz o recesję. Pobudzenie gospodarki Francji przy jednoczesnym ograniczeniu zadłużenia będzie dużym wyzwaniem dla nowego premiera Michela Barniera, który budzi nadzieje wśród przedsiębiorców. 

Francja blisko recesji, ale pomogła olimpiada

.Narodowy Instytut Statystyki i Studiów Ekonomicznych (Insee) szacuje, że wzrost francuskiego produktu krajowego brutto (PKB ) wyniesie w trzecim kwartale 0,4% (w tym 0,3 pkt. za sprawą igrzysk olimpijskich). Po wygaśnięciu tego sportowego impulsu czwarty kwartał może przynieść -0,1 procentową recesję. W sumie, po wzroście po 0,2% w dwóch pierwszych kwartałach francuska gospodarka powinna w 2024 roku wzrosnąć o 1,1% – prognozuje INSEE.

Wzrost gospodarczy Francji od początku roku pochodzi głównie z dwóch obszarów: z handlu zagranicznego oraz dwóch kluczowych sektorów: aeronautyki i marynarki wojennej, które nadrabiają zaległości po pogorszeniu koniunktury spowodowanej pandemią Covid-19. Konsumpcję napędzają wydatki publiczne, która są „jedynym źródłem dynamiki popytu wewnętrznego” – podkreśla Dorian Roucher, szef działu ekonomicznego INSEE.

W tych warunkach przyszły budżet kraju będzie miał duży wpływ na wzrost gospodarczy w nadchodzących miesiącach i w roku 2025 r. Biorąc pod uwagę zapowiedziane na początku września przez ministerstwo gospodarki dalszy wzrost deficytu (obecnie sięga on 5,6% PKB, a według prognoz w 2025 wyniesie 6,2% PKB), cięcia budżetu wydają się nieuniknione.

Francja blisko recesji, a lewica nie chce słyszeć o cięciach budżetowych

.Lewica, będąca w Bloku Nowy Front Ludowy, największą siłą w parlamencie, o żadnych cięciach słyszeć nie chce. Zatem przed premierem Michelem Barnierem stoi dużo wyzwań. Z jednej strony uzyskać akceptację projektu ustawy budżetowej na 2025 r., z drugiej zmniejszać deficyt, czego domaga się KE, postawiwszy Francję w procedurę nadmiernego deficytu.

Charles de Courson, poseł-sprawozdawca ds. budżetu w Zgromadzeniu Narodowym jest zaniepokojony głębokim podziałem deputowanych w obliczu wyzwań budżetowych, którym należy sprostać. Zdaniem de Coursona „musimy dokonać uczciwych oszczędności i nie uciekniemy od kilku sprawiedliwych środków w zakresie dochodów”, ale „aby to zrobić, trzeba mieć większość parlamentarną i to jest problem”.

Poseł de Courson wskazuje, że ograniczeniom powinny podlegać dodatki do pensji w sektorze publicznym oraz socjał i konieczne będzie podniesienie podatków. Opodatkowanie wykupów akcji i nadwyżek zysków spółek energetycznych zapowiedziane jest już przez odchodzący rząd Attala i być może uda się osiągnąć „konsensus” wśród posłów. Istnieje jednak ryzyko, że działania te będą niewystarczające. Rząd oczekuje „około 2 miliardów” z tych środków, ale tymi miliardami nie odbuduje się finansów publicznych – przestrzega Charles de Courson, który nie widzi, w jaki sposób Francji uda się zejść poniżej 3% deficytu w 2027 r. „W obecnej sytuacji politycznej niemożliwy jest powrót do 3% deficytu w 2027 r., do czego się zobowiązujemy przed KE. Wysiłki są całkowicie nieproporcjonalne, biorąc pod uwagę skład Zgromadzenia Narodowego. Wydaje się, że Michel Barnier będzie starał się o przesunięcie terminu do 2029 r. Przypominam jednak, że w 2027 r. są wybory prezydenckie” – zauważa poseł.

Przedsiębiorcy dają kredyt zaufania Michelowi Barnierowi

.Prezydent największej organizacji przedsiębiorców Medef Patrick Martin pokłada w nowym premierze nadzieję, określając Michela Barniera jako „bardzo rozsądnego” i „bardzo doświadczonego” polityka. Organizacja pracodawców oczekuje od szefa rządów „realistycznych” decyzji, biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą kraju. A to wymaga, zdaniem Patricka Martina, utrzymania reformy emerytalnej, której wycofania domaga się Lewica.

„Mówiąc ogólnie, w kontekście wyborów europejskich, a następnie wyborów do organów legislacyjnych, gospodarkę odsunięto całkowicie na bok. Znajdujemy się w czymś w rodzaju wirtualnego świata, w którym nie ma deficytów, gdzie nie ma konkurencji” – ironizuje Martin. Przedsiębiorca wezwał Michela Barniera do „przywrócenia zaufania” liderom biznesu i „rozszerzenia” prowadzonej w ostatnich latach „polityki probiznesowej”. „W mojej firmie zawiesiłem inwestycje, zawiesiłem zatrudnienie z powodu niepewności” – podsumował szef Medef-u.

Michel Barnier, podobnie jak znaczna część klasycznej prawicy, opowiadał się za przejściem na emeryturę od 65. roku życia, wykraczając tym nawet poza reformę Emmanuela Macrona, która podniosła wiek emerytalny do 64. roku życia. Przed nominacją na premiera polityk opowiadał się za zmuszaniem bezrobotnych do przyjęcia pracy, nawet jeśli im ona nie odpowiada. Michel Barnier chciał również wyeliminować świadczenia dla bezrobotnych, którzy odrzucą dwie „rozsądne oferty pracy”.

Zmniejszanie podatków zmniejszyło dochody państwa

.Wzrost podatków to środek, którego prezydent Emmanuel Macron nie chciał, a nawet zmniejszył lub wyeliminował kilka wpływów podatkowych (lokalny, tzw. podatek od fortun). Przez siedem lat prezydent i rządy nie byli w stanie znaleźć źródeł oszczędności po obniżeniu podatków, co doprowadziło do rosnącego deficytu publicznego. – Rządy Philippe’a, Castexa, Borne i Attala kupiły wzrost na kredyt, ale system osiąga swój kres – wskazują ekonomiści.

Zdaniem ekonomistów najbardziej logiczną rzeczą byłoby ograniczenie różnorodnej pomocy wypłacanej przedsiębiorstwom, ale duża część tej pomocy ma na celu podniesienie wynagrodzeń netto pracowników. Obcięcie tych dotacji może zaszkodzić sile nabywczej Francuzów.

Cięcia mogą też dotknąć badania i inwestycje. Czy Michel Barnier zachowa się jak liberał, twierdzący, że ponoszenie tych kosztów nie jest rolą państwa, a może jako gaullista – którym pierwotnie był – który uważa, że ​​państwo powinno stymulować inwestycje? Dowiemy się wkrótce.

Katarzyna Stańko
Paryż

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 września 2024