Ilu jest praktykujących katolików we Francji?

Prześladowanie chrześcijan

Instytut Harris Interactive przeprowadził dla Francuskiego Komitetu Radia i Telewizji (CFRT) badanie, pozwalające określić ilu jest katolików we Francji oraz ilu spośród nich deklaruje się jako praktykujący. Wyniki badania zostały omówione przez francuski dziennik „La Croix”.

.Głównym celem badania była próba lepszego zrozumienia oczekiwań współczesnych chrześcijan.

Ilu jest katolików we Francji?

.Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Harris Interactive, 46 proc. ankietowanych (większość powyżej 50 lat) twierdzi, iż religia chrześcijańska jest dla nich bliska lub „bardzo przydatna”.

„Ta liczba zaskoczyła nas w pozytywny sposób i nieco złagodziła myśl o silnym spadku chrześcijaństwa w społeczeństwie francuskim” – powiedział Benoit Cassaigne, przewodniczący CFRT.

„La Croix” podkreśla jednak, że wśród tych 46 proc., którym bliska jest wiara chrześcijańska, prawie połowa określa się jako niepraktykujący, ale posiadający kulturę i wykształcenie chrześcijańskie.

Spośród tych 46 proc. liczba Francuzów, którzy w miarę regularnie uczęszcza do kościoła wynosi ok. 36 proc. Daje to ok. 8 milionów Francuzów. „To więcej niż się powszechnie uważa” – zauważa Cassaigne.

Badanie przeprowadzono na próbie 2,8 tys. ankietowanych.

Nasz świat przestał być chrześcijański?

.”Jak na chorego w fazie terminalnej, katolicyzm we Francji wygląda całkiem dobrze” – pisze prof. Guillaume CUCHET, historyk religii związany z Université Paris-Est Créteil.

Jak twierdzi, „nie wolno nam mieszać dwóch spraw: stopniowego odchodzenia od katolicyzmu, zapoczątkowanego w latach 60. XX wieku, oraz całkowitego wymarcia tego wyznania, z czym jeszcze długo nie będziemy mieć do czynienia”.

„Uciekając od przesady właściwej Michelowi Onfray, dla którego nigdy nie byliśmy równie chrześcijańscy, jak w chwili, gdy przestaliśmy tacy być, należy sprecyzować, że chrześcijaństwo nie jest wyłącznie kwestią praktyk religijnych, ale także kwestią wiary, zachowań i kultury. Kto wie, czy pośród nas nie żyje więcej niż kiedykolwiek wcześniej świadomych bądź nieświadomych, anonimowych bądź ukrytych pod innymi nazwami rzeczywistych chrześcijan” – pisze prof. Guillaume CUCHET.

Podkreśla on, że „katolików ubywa, ale bynajmniej nie oznacza to, że przeżywają oni kryzys terminalny, jak pisali w 2013 roku Emmanuel Todd i Hervé Le Bras, wieszcząc katolicyzmowi podobny los do tego, którego zaznał komunizm. I choć zasoby kulturowe katolicyzmu szybko topnieją, wciąż są stosunkowo spore”.

O chrześcijaństwie

.”Jesteśmy przekonani o wywodzeniu się chrześcijaństwa z judaizmu, ale mniej oczywisty jest fakt, że działało to częściowo również w drugą stronę” – pisze prof. Nassim Nicolas TALEB, amerykański pisarz, ekonomista i filozof pochodzenia libańskiego.

Jak twierdzi, „Grecy i Rzymianie gardzili słabymi, biednymi, chorymi i niepełnosprawnymi, a chrześcijaństwo ich gloryfikowało. Starożytni bogowie mogli przeżywać swoje trudności i perturbacje, ale nadal pozostawali specjalną kastą bogów. Jezus natomiast należał do najniższej warstwy. Jego późniejsi czciciele uogólnili tę gloryfikację cierpienia – śmierć nieszczęśnika jest wspanialsza niż życie pana. Rzymianie byli w szoku, widząc wyznawców używających symbolu krzyża – kary dla niewolników. W ich oczach musiał to być jakiś żart”.

„W nowej religii pojawiła się również kwestia osobistego zaangażowania. Chrześcijaństwo pozwoliło, by Bóg cierpiał jak człowiek i przeżył najgorszy los, jaki tylko może być człowiekowi przypisany. Dzięki skomplikowanej relacji współistnienia Ojca i Syna cierpienie nie było dla Boga jedynie symulacją, ale bardzo realnym doznaniem. W teologii prawosławnej rozciąga się to na pogląd, iż cierpiąc jak człowiek, Bóg pozwolił ludziom być bliżej siebie, a także potencjalnie połączyć się z nim poprzez theosis” – pisze prof. TALEB.

Prof. Nassim Nicolas TALEB pisze ponadto, odnosząc się do katolicyzmu, że „skutecznie stracił autorytet moralny w chwili pomieszania przekonań epistemicznych i proceduralnych – zerwania więzi między tym, co święte, a tym, co świeckie. Owo aggiornamento Soboru Watykańskiego II na początku lat 60. XX w. oznaczało „uwspółcześnienie” katolicyzmu. Jednym ze sposobów było przetłumaczenie modlitw z łaciny na języki narodowe. Tym samym w dużej mierze usunięto element misterium z religii – co mi przypomina pewien wieczór w Chicago, gdy wyszedłem z opery Verdiego po odkryciu, że jest ona śpiewana po angielsku”. 

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 marca 2023