Jan Parys o polityce Niemiec

Jan PARYS pisze o polityce Niemiec w polskich mediach. Jego analiza, dokąd zmierza polityka Berlina, opublikowana w Rzeczpospolitej, wpisuje się w szerszą diagnozę świata zachodniego sformułowaną w 43. numerze Wszystko co Najważniejsze.
.Już w tekście „Putin chce rozmontować świat” [LINK], opublikowanym na łamach 43. nr Wszystko co Najważniejsze, Jan PARYS pisze o polityce Niemiec, zwracając uwagę na fakt, że kraj o taki wielkim znaczeniu na arenie międzynarodowej jak Niemcy, straciły suwerenność, co formułuje m.in. w odniesieniu do postawienia na korzyści finansowe, jakie Niemcy miały odnieść uzależniając się od rosyjskich surowców. Skutkiem tego jest fakt, że polityka Berlina jest według niego uzależniona od Moskwy.
Dziś jeden z największych krajów Europy, Niemcy, jest krajem de facto pozbawionym suwerenności, bo politycy w Berlinie nie mają swobody w podejmowaniu decyzji politycznych. Los gospodarki niemieckiej i tym samym całego państwa zależy od kaprysu Putina. Europa jest uzależniona nie tylko od zagranicznych surowców. W wielu dziedzinach z własnej woli straciła samodzielność, np. nie produkuje wielu potrzebnych leków, nie potrafi produkować mikroprocesorów itd. W tej sytuacji kraje europejskie nie mogą ratować zdrowia obywateli ani zapewnić nowoczesnej produkcji przemysłowej bez kooperacji z wrogimi reżimami, pisze Jan PARYS.
Problematykę zależności suwerenności od zysków Jan PARYS porusza także na łamach Rzeczpospolitej, podkreślając, że w Berlinie i Brukseli, istnieje przekonanie o zdolności Polski do ustąpienia przed Unią Europejską, pod presją szantażu finansowego.
Politycy w Berlinie i Brukseli nadal trwają w przekonaniu, że Polska sprzeda swą suwerenność za 24 mld euro grantów z KPO. Dla narodu, który stracił 6 mln obywateli podczas II wojny światowej, suwerenność nie ma ceny. Tego nie są w stanie zrozumieć elity w Berlinie i Brukseli, pisze na łamach Rzeczpospolitej, Jan PARYS.
Próba narzucenia Polsce zdania, jest według byłego ministra obrony narodowej nieuzasadniona nie tylko ze względów oczywistego poszanowania suwerenności, ale także z powodu braku podstaw do pełnienia roli lidera i autorytetu przez kraje zachodnie. Jan Parys o polityce Niemiec pisze następująco:
Ambicje państw europejskich do pełnienia roli globalnej nie mają podstaw w rozwoju przemysłu ani i w potencjale militarnym. Do tego dochodzą błędy związane z polityką energetyczną, jaką Europie narzucali przez lata politycy niemieccy, podkreśla Jan PARYS w tekście „Putin chce rozmontować świat”.
W obronie myślenia niemieckich polityków na tematu wpływu na Europę staje niemiecki analityk, Kai-Olaf LANG. W artykule „Niemcy stawiają na status quo” [LINK] podkreśla, że to, na czym Niemcom zależy, nie tyle sprowadza się do narzucania woli innym, co na przewodzeniu.
Niemiecka polityka sygnalizowała zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie swoją gotowość do przejęcia odpowiedzialności w Europie i za Europę, czyli do przewodzenia. Tę wolę zmian widać choćby w słowach kanclerza Scholza w artykule opublikowanym niedawno we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: „Po przełomie związanym z atakiem Putina nic już nie jest takie jak przedtem. I dlatego wiele rzeczy musi się zmienić!”, pisze Kai-Olaf LANG w tekście „Niemcy stawiają na status quo”
W tym kontekście Jan PARYS zwraca uwagę, że niemiecka dominacja w Europie miała więcej wad niż zalet. Widoczne to było choćby po uwzględnieniu wpływu Berlina na decyzje zapadające w Unii Europejskiek.
Wystarczy przypomnieć kryzys grecki, kryzys zadłużeniowy, kryzys migracyjny, problem brexitu, politykę klimatyczną, politykę wobec Rosji, politykę energetyczną, politykę bezpieczeństwa itp. Nic dziwnego, że coraz więcej osób w Europie (nie tylko w Polsce) uważa, że dominująca rola Niemiec w UE jest dla Europy nieszczęściem, pisze Jan PARYS na łamach Rzeczpospolitej.
Były minister obrony narodowej dodaje także, że sama idea realizowana przez Unię Europejską okazała się błędną, w kontekście skutków wojny na Ukrainie. Zignorowane zostały bowiem problemy bezpieczeństwa, na poczet rozwiązywania nieistniejących problemów ideologicznych.
Europa, zajmując się projektami ideologicznymi, zaniedbała ważne dziedziny i w rezultacie zależy od dobrej woli polityków z państw, które nie są nam przyjazne. To dowód na bardzo krótkowzroczną politykę prowadzoną od wielu lat w Brukseli. To dowód, że idea globalnej gospodarki, do której dążyła Unia Europejska, była koncepcją fałszywą. To była polityka, która ignorowała problemy bezpieczeństwa, lekceważyła zagrożenia zewnętrzne, świadomie kreowała sztuczne konflikty ideologiczne wewnątrz Europy, komentuje Jan PARYS w artykule „Putin chce rozmontować świat”.
Autor opublikowanego w 43. numerze Wszystko co Najważniejsze tekstu „Putin chce rozmontować świat” dodaje, że decyzje podejmowane w Unii Europejskiej są w dużej mierze efektem działania lobbystów.
Oprac. Mikołaj Czyż