George FRIEDMAN: Kto zwycięży na Ukrainie? Wojny wygrywają zwinniejsi, nie więksi

Kto zwycięży na Ukrainie?
Wojny wygrywają zwinniejsi, nie więksi

Photo of George FRIEDMAN

George FRIEDMAN

Założyciel i szef wpływowego ośrodka analitycznego Stratfor. Politolog, absolwent City College of New York, doktorat uzyskał na Cornell University. Jeden z najwybitniejszych ekspertów zajmujących się geopolityką i współczesną doktryną wojenną.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Jeszcze niedawno wojny wygrywały te kraje, które były w stanie zbudować większą liczbę samolotów i czołgów, nie wspominając o uzupełnianiu stałego strumienia idących na śmierć żołnierzy – pisze George FRIEDMAN

.Ewolucja siły militarnej jest jedną z najważniejszych, choć niedocenianych zmian geopolitycznych zachodzących we współczesnym świecie. Przez cały XX wiek siła militarna była domeną wielkich państw. Na polu bitwy dominowały maszyny. Produkcja tych maszyn, a także materiałów, które je napędzały, oraz uzbrojenia, które wykorzystywały, wymagała dostępu do skomplikowanych fabryk i olbrzymich ilości surowców. To z kolei stwarzało konieczność zatrudnienia ogromnej liczby robotników oraz zapewnienia im mieszkań i żywności niezbędnych do funkcjonowania. Gospodarka o takiej skali musiała produkować mnóstwo okrętów, samolotów, czołgów i wszelkich innych materiałów wojennych, a jednocześnie wymagała gospodarek funkcjonujących poza sferą wojenną, zapewniających podstawowe potrzeby życiowe oraz, w idealnej sytuacji, podtrzymujących narodowe morale.

Pola bitew to czarne dziury konsumpcji. Każdy naród może zbudować samolot lub czołg albo wysłać człowieka na śmierć, lecz wojny wygrywały te kraje, które były w stanie zbudować ogromną liczbę samolotów i czołgów, by zastąpić nimi te, które zostały zniszczone przez wroga – nie wspominając o uzupełnianiu stałego strumienia idących na śmierć żołnierzy.

Małe państwa nie mogły angażować się w intensywne konflikty zbrojne, ponieważ nie miały do tego odpowiednich środków. Definicją wielkiej potęgi był więc kraj o dużej populacji, posiadający system rolniczy, który go żywił, oraz bazę minerałów, które zapewniały mu uzbrojenie.

Ze względu na liczbę ofiar i zniszczeń wynikających z działań wroga kluczem do potęgi militarnej były wielkość populacji i jej zasoby. Najlepiej, by państwo takie zajmowało rozległy obszar, a jego zasoby były rozproszone, dzięki czemu zwycięstwo wroga w jednym regionie nie oznaczałoby zwycięstwa również w pozostałych. Co ważne, mocarstwa odnoszące sukcesy w czasie wojny potrzebowały wiedzy technicznej. Trzeba było zaprojektować i zbudować samoloty, okręty wojenne i czołgi. W dodatku ich konstrukcje wymagały ciągłego unowocześniania ze względu na techniczny rozwój wroga. Oznaczało to, że wielkie mocarstwa dysponowały dużą liczbą z natury deficytowych techników.

Po II wojnie światowej tylko Stany Zjednoczone i Związek Radziecki miały potencjał do prowadzenia wojny z pozycji wielkich mocarstw (później dołączyły do nich Chiny). Przed wojną mniejsze potęgi, takie jak Niemcy, Wielka Brytania, Francja czy Japonia również mogły być uważane za wielkie mocarstwa, ale ostatecznie albo przegrały konflikt, albo stały się częścią sojuszu.

W międzyczasie nastąpił ogromny rozwój technologii wojennej. Kiedyś trzeba było przejechać 40-tonowym czołgiem na odległość ponad 3000 kilometrów, aby przetransportować 40 lub 50 funtów materiałów wybuchowych na pozycję wroga. Pierwszy brytyjski atak bombowy był tak niedokładny, że Niemcy nie mogli się zorientować, co było jego celem. Widoczność ze statku nie sięgała poza horyzont, a za nim mogła czaić się wroga flota. Trzeba było uruchamiać specjalne samoloty, żeby zwiększyć pole widzenia. Paradoksalnie im bardziej prymitywny system, tym więcej zasobów było potrzebnych do jego utrzymania. Im dokładniejszy i lepiej rozpoznający otoczenie system naprowadzania, tym mniejsze straty.

Dziś satelita może określić lokalizację wroga, a zautomatyzowane systemy wewnętrznego naprowadzania amunicji precyzyjnie uderzyć. Nowoczesne satelity tworzą zupełnie nową jakość. Dokładność skutkuje zmniejszeniem wymaganej ilości amunicji. Koncentracja zasobów ludzkich przesuwa się z aktywnego pola walki ku wywiadowi i błyskawicznie rozwijającym się technologiom. Wojna nie wymaga już ogromnej populacji ani masowego zużycia surowców. Ma to istotne konsekwencje geopolityczne. Małe, a nawet bardzo małe kraje mogą prowadzić wojnę, szczególnie przeciwko wojskom opartym na starszych modelach militarnych, którym brakuje precyzji i zasięgu nowej klasy państw. Kraje coraz mniej zależą od rozmiaru, a coraz bardziej od czasu.

Do tej pory im większe terytorium zajmowało dane państwo, tym więcej miało miejsca na rozproszenie. W wyłaniającym się modelu wojny kraje są tym skuteczniejsze, im więcej mają czasu na reakcję. Mamy do czynienia nie tyle z jedną zmianą ewolucyjną, ile z całym pakietem zmian, od wywiadu wykorzystującego przestrzeń kosmiczną, przez broń automatyczną dalekiego zasięgu, po zautomatyzowane systemy antyrakietowe.

Najwyraźniej widać tę ewolucję w Izraelu. Izraelskie wojsko, pierwotnie opierające się na broni francuskiej, a potem amerykańskiej, posiada obecnie własne zasoby, które (jak na ironię) może sprzedawać innym. Zmiany koncentrują się wokół podejścia do narażania żołnierzy na ryzyko – jest to obecnie możliwa, ale rzadko wybierana opcja, a dominującym elementem strategii jest wykorzystanie siły bezzałogowej. Strategia ta jest najdalej posunięta w Izraelu, ale widać ją również w takich miejscach jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Singapur. W rezultacie każdy z tych krajów dysponuje międzynarodową siłą polityczną daleko wykraczającą poza to, czego można było się po nich spodziewać w poprzedniej epoce. Nowe technologie umożliwiają małym mocarstwom angażowanie się w działania znacznie większych potęg. Rdzeń siły stanowią technolodzy, którzy utrzymują i modernizują systemy – to ułamek siły roboczej potrzebnej wielkim mocarstwom według starej definicji.

Oczywiście załogowe wojsko jest w dalszym ciągu niezbędne. Ale przestawienie na nowy tryb myślenia już się odbywa. Izrael ma zadziwiające wpływy w regionie, jednak technologia kraju nie umożliwia pełnej obrony przed potężnymi siłami mocarstw minionej epoki. Utrzymywanie jednej kultury przy jednoczesnym tworzeniu nowych wywołuje kryzysy między tymi kulturami – a także w budżetach. Nowa technologia jest gotowa do użycia, ale nie jest jeszcze sprawdzona.

.Mimo to ewolucja trwa, co oznacza, że definicja wielkiego mocarstwa będzie musiała się zmienić. Rosja sądziła, że pokona Ukrainę za pomocą starszej broni. Tak się nie stało, przynajmniej na razie. Wojska muszą ewoluować, jeśli chcą dysponować skuteczną siłą. Nie istnieje powód, dla którego państwa te nie mogłyby się rozwijać, ale ich rozmiary nie są już decydujące. Mniejsze narody mogą stać się wielkimi potęgami – zdecydowanymi i niebezpiecznymi.

George Friedman
Tekst opublikowany w nr 43 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. © Geopolitical Futures

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 lipca 2022
Fot. Ognen TEOFILOVSKI / Reuters / Forum