Jimmy Carter rozpoczął wspieranie zmian w Polsce

Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter zmarł 29 grudnia w wieku 100 lat. Był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981. W 2002 roku został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.

Prezydent z pokojową nagrodą Nobla

.Carter powszechnie oceniany był jako dobry człowiek, lecz przeciętny przywódca. Jego jednokadencyjne rządy są pamiętane bardziej ze względu na kryzysy i porażki, choć miał duże zasługi w dyplomacji i przyczynił się do upadku komunizmu w Polsce.

James Earl Carter urodził się 1 października 1924 r. w Plains w południowo-zachodniej Georgii jako dziecko farmerów uprawiających orzeszki ziemne i właścicieli lokalnego sklepu. W 1946 r. ukończył Akademię Marynarki Wojennej w Annapolis i do 1953 r. służył jako oficer na okrętach podwodnych, zajmując się m.in. serwisowaniem reaktorów jądrowych okrętów. Po skończeniu służby przejął część gospodarstwa po ojcu, zajmując się uprawą orzeszków i już jako zasobny biznesmen i znany z antyrasistowskich poglądów członek kościoła baptystów został wybrany do stanowego Senatu Georgii w 1962 r., rozpoczynając polityczną karierę. W 1971 r. został gubernatorem stanu, ogłaszając w przemówieniu inauguracyjnym, że „czas dyskryminacji rasowej się skończył”, choć w kampanii wyborczej uderzał w rasistowskie tony, zabiegając – z powodzeniem – o poparcie konserwatywnych wyborców w stanie.

Już trzy lata później, wciąż jeszcze jako mało znany w skali kraju polityk, ogłosił start w wyborach prezydenckich i mimo początkowych drwin z jego nikłej popularności, pokonał swoich rywali w prawyborach Demokratów, a później również ówczesnego prezydenta Geralda Forda. Według Donalda Pienkosa, historyka z Uniwersytetu Wisconsin-Milwaukee, zwycięstwo w wyborach Carter zawdzięczał m.in. głosom Polonii. To m.in. efekt telewizyjnej debaty wyborczej, podczas której Ford twierdził, że Europa Wschodnia nie znajduje się pod dominacją ZSRR i że nie sądzi, by „Polacy czuli się zdominowani przez ZSRR”.

Jak wspominał w rozmowie z PAP były ambasador w Warszawie Daniel Fried – który zaczynał karierę dyplomatyczną w administracji Cartera – 39. prezydent USA miał duże zasługi we wsparciu opozycji demokratycznej w Polsce i doprowadził do zasadniczych zmian w polityce Waszyngtonu wobec bloku wschodniego. Główną w tym rolę odegrał jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński.

„Kissinger, który prowadził politykę Forda i Nixona, był konserwatystą, wierzył w zasady wyznawane przez Bismarcka: stabilność dzięki równowadze sił. Brzeziński był Polakiem. Wierzył w stabilność dzięki demokratycznej legitymacji władz. Ostatecznie również był realistą, ale to, co zapamiętałem z tego czasu, to użycie praw człowieka jako ideologicznej broni przeciwko Związkowi Sowieckiemu” – mówił Fried. Jak dodał, gdyby Henry Kissinger pozostał głównym architektem amerykańskiej polityki, prawdopodobnie nie byłby zainteresowany wspieraniem Solidarności, jako destabilizującego czynnika.

„Brzeziński – a za nim Carter – rozpoznał w tym potencjał, podobnie jak w roli Jana Pawła II. I o ile Kissinger i poprzednie administracje USA postrzegały Polskę i inne kraje po prostu jako część sowieckiego imperium, to polityka Cartera była oparta na bardziej zróżnicowanym podejściu, traktując każdy z krajów Układu Warszawskiego osobno” – ocenił dyplomata. Jak dodał, mimo dzielących ich różnic Ronald Reagan, który pokonał Cartera w kolejnych wyborach, był w dużej mierze kontynuatorem tego podejścia.

W innych obszarach prezydentura Cartera była jednak znacznie mniej udana i naznaczona wieloma kryzysami, wewnętrznymi i zewnętrznymi: stagflacją (stagnacją gospodarczą połączoną z inflacją), kryzysem naftowym, wypadkiem w elektrowni jądrowej Three Mile Island, rewolucją islamską w Iranie czy sowiecką inwazją Afganistanu. Choć jako prezydent miał na swoim koncie osiągnięcia – takie jak porozumienia z Camp David, gdzie doprowadził do uznania państwa Izrael przez Egipt – to cieniem na jego wizerunku ostatecznie położył się kryzys w Iranie w związku z napadem studentów na amerykańską ambasadę w Iranie i wzięciem 55 pracowników placówki za zakładników. Mimo nałożenia sankcji, a później nieudanej militarnej próby odbicia więźniów, Carter nie zdołał ich uwolnić do końca swojej prezydentury. Irański reżim, dążąc do porażki wyborczej Cartera – który popierał obalonego szacha Iranu, a kiedy ten umierał na raka, dał mu schronienie w USA – uwolnił ich pierwszego dnia prezydentury Reagana, który pokonał urzędującego prezydenta miażdżącą przewagą głosów elektorskich: 489-49.

Carter był jednym z zaledwie 11 prezydentów USA, którzy służyli tylko przez jedną kadencję i przez długi czas był uważany przez historyków za jednego z najgorszych. Te opinie zaczęły zmieniać się w ostatnich latach, m.in. za sprawą zmieniającej się perspektywy historycznej i jego działalności po prezydenturze.

Po klęsce w wyborach Carter wrócił do rodzinnego Plains i odszedł z aktywnej polityki. Poświęcił się działalności społecznej i humanitarnej, osobiście angażując się w działania chrześcijańskiej organizacji Habitat for Humanity budującej domy dla ubogich. Założył też Carter Center, organizację poświęconą promocji pokoju, praworządności, praw człowieka i zwalczaniu chorób zakaźnych. Za swoją działalność zdobył w 2002 r. Pokojową Nagrodę Nobla jako trzeci w historii amerykański prezydent po Theodorze Roosevelcie i Woodrowie Wilsonie.

Carter opuścił urząd głęboko niepopularny, ale przez dziesięciolecia energicznie pracował nad sprawami humanitarnymi. W 2002 r. otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za „niestrudzone wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktów międzynarodowych, promowania demokracji i praw człowieka oraz promowania rozwoju gospodarczego i społecznego”.

„Największą porażką, jaką ponieśliśmy, była porażka polityczna. Nigdy nie byłem w stanie przekonać Amerykanów, że jestem stanowczym i silnym przywódcą” – przyznał w filmie dokumentalnym z 1991 roku, w którym poproszony został o ocenę swojej prezydentury.

Po porażce w 1980 roku z Reaganem światowe uznanie zdobył jako niestrudzony obrońca praw człowieka, głos pozbawionych praw i lider w walce z głodem i ubóstwem. Zyskał tym szacunek, którego brakowało mu w Białym Domu.

Mimo postępującego wieku Carter pozostawał stale zaangażowany w działalność; w obu organizacjach nawet po skończeniu 90 lat. W 2014 r. wydał swoją autobiografię, ciągle wykładał też na Uniwersytecie Emory w Atlancie i uczył dzieci religii w niedzielnej szkole przy kościele baptystycznym w Plains.

W końcu podupadł na zdrowiu i w lutym 2023 r. trafił pod opiekę hospicyjną, a kilka miesięcy później wstrząsnęła nim śmierć żony, Rosalynn, z którą przeżył wspólnie 77 lat.

Swoje małżeństwo z Rosalynn nazywał „najważniejszą rzeczą w moim życiu”. Mieli trzech synów – Johna Williama (ur. 1947), Jamesa Earla III (ur. 1950) i Donnela Jeffreya (ur. 1952) oraz jedną córkę: Amy Lynn (ur. 1967).

Jak jednak pisze „New York Times”, według wnuków byłego prezydenta w ostatnich miesiącach jego stan się poprawił.

Carter miał kilka problemów zdrowotnych, w tym czerniaka, który rozprzestrzenił się na wątrobę i mózg. O jego śmierci poinformował jego syn Chip Carter.

Żył dłużej po zakończeniu kadencji niż jakikolwiek inny prezydent USA. Jak do tej pory był jedynym, który dożył 100 lat. Po drodze zyskał reputację lepszego byłego prezydenta niż prezydenta – status, który chętnie zaakceptował.

Jimmy Carter był „człowiekiem zasad, wiary i pokory”

.”Jimmy Carter niestrudzenie pracował na rzecz lepszego i bardziej sprawiedliwego świata – napisali w kondolencyjnym oświadczeniu były demokratyczny prezydent Bill Clinton i jego żona Hillary – Kierując się swoją wiarą, prezydent Carter poświęcił życie służbie innym – aż do samego końca swojego życia”.

Były republikański prezydent George W. Bush stwierdził, że osiągnięcia Cartera „będą inspiracją dla pokoleń Amerykanów”. Według Busha Carter był „człowiekiem o głębokich przekonaniach, lojalny wobec swojej rodziny, społeczności i kraju”. „Jego wysiłki, mające na celu stworzenie lepszego świata, nie ograniczały się do jego prezydentury w latach 1977-1981” – zaznaczył Bush.

Ustępujący prezydent USA Joe Biden podkreślił, że Carter był „człowiekiem zasad, wiary i pokory”. „Ameryka i świat straciły niezwykłego przywódcę, męża stanu i humanistę. Dla każdego, kto chce wiedzieć, co znaczy żyć życiem pełnym celu i sensu… studiuj Jimmy’ego Cartera, człowieka zasad, wiary i pokory” – napisał Biden wraz z żoną Jill.

Zdaniem obecnego prezydenta elekta Donalda Trumpa kraj jest winien „wdzięczność” Carterowi za jego jedną kadencję w latach 1977–1981. „Wyzwania, z którymi Jimmy zmierzył się jako prezydent, nadeszły w kluczowym momencie dla naszego kraju. Zrobił wszystko, co w jego mocy, aby poprawić życie wszystkich Amerykanów. Za to wszyscy jesteśmy mu wdzięczni” – oświadczył Trump.

Według Demokraty Baracka Obamy Carter był „niezwykłym człowiekiem”. „Prezydent Carter nauczył nas wszystkich, co znaczy żyć z wdziękiem, godnością, sprawiedliwością i służyć innym” – napisał Obama na platformie X.

Hołd Carterowi oddał też prezydent Francji Emmanuel Macron. „Bronił praw najbardziej bezbronnych ludzi i niestrudzenie przewodził walce o pokój. Francja przekazuje serdeczne myśli jego rodzinie i narodowi amerykańskiemu” – napisał Macron na X.

Kondolencje rodzinie byłego prezydenta i narodowi amerykańskiemu złożył prezydent Egiptu Abdel Fattah Al-Sisi. „Jego znacząca rola w osiągnięciu porozumienia pokojowego między Egiptem a Izraelem pozostanie wyryta w annałach historii, a jego praca humanitarna jest przykładem wzniosłego standardu miłości, pokoju i braterstwa. Jego trwałe dziedzictwo gwarantuje, że zostanie zapamiętany jako jeden z najwybitniejszych przywódców świata w służbie ludzkości” – napisał.

Król Karol III oświadczył, że „z wielkim smutkiem dowiedział się o śmierci byłego prezydenta Cartera”. „Był oddanym sługą publicznym i poświęcił swoje życie promowaniu pokoju i praw człowieka. Jego poświęcenie i pokora były inspiracją dla wielu, a ja z wielką sympatią wspominam jego wizytę w Wielkiej Brytanii w 1977 r. Moje myśli i modlitwy są teraz z rodziną prezydenta Cartera i narodem amerykańskim” – stwierdził brytyjski władca.

Cartera pożegnał też premier Kanady Justin Trudeau. „Dziedzictwo Jimmy’ego Cartera to współczucie, życzliwość, empatia i ciężka praca. Służył innym zarówno w kraju, jak i na całym świecie przez całe swoje życie i kochał to robić. Zawsze był rozważny i hojny w swoich radach dla mnie. Moje najszczersze kondolencje dla rodziny Carterów, jego wielu bliskich i narodu amerykańskiego, który opłakuje byłego prezydenta i wielkiego humanistę. Niech jego bezinteresowna służba będzie dla nas wszystkich inspiracją przez kolejne lata” – napisał Trudeau.

Kondolencje napłynęły także ze strony prezydenta Panamy Raula Mulino. „Jego kadencja w Białym Domu naznaczona była trudnymi czasami i była kluczowa dla Panamy w negocjacjach i podpisaniu traktatów Torrijos-Carter w 1977 r., które przekazały Kanał (Panamski) w ręce Panamy i uczyniły nasz kraj prawdziwie suwerennym. Niech jego dusza spoczywa w pokoju” – przekazał Mulino.

Hołd zmarłemu byłemu prezydentowi złożył też rząd przywódcy Wenezueli Nicolasa Maduro. „Republika Wenezueli wyraża ubolewanie z powodu śmierci byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, Jimmy’ego Cartera, i składa najszczersze kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom. Były prezydent Carter był człowiekiem o uznanym zaangażowaniu na rzecz pokoju i dialogu. Jego wkład w politykę globalną i poświęcenie dla pokoju pozostawiły niezatarty ślad na świecie” – napisano.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wspominał, że Carter „był przywódcą, który służył w czasach, gdy Ukraina nie była jeszcze niepodległa, a mimo to jego serce było z nami w naszej nieustającej walce o wolność”. „Poświęcił swoje życie promowaniu pokoju na świecie i obronie praw człowieka. Pamiętajmy dziś: pokój ma znaczenie, a świat musi pozostać zjednoczony w przeciwstawianiu się tym, którzy zagrażają tym wartościom” – oświadczył Zełenski.

Wyrazy współczucia przekazał też prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel. „Nasi obywatele z wdzięcznością wspominają jego wysiłki na rzecz poprawy relacji i jego wizyty na Kubie” – przekazał.

Także brytyjski premier Keir Starmer podkreślił, że prezydentura Cartera była bardzo znaczącym okresem. „Jego prezydentura zostanie zapamiętana dzięki historycznym porozumieniom z Camp David między Izraelem a Egiptem, a to właśnie jego dożywotnie poświęcenie dla pokoju sprawiło, że otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Motywowany silną wiarą i wartościami prezydent Carter zdefiniował na nowo okres po prezydenturze niezwykłym zaangażowaniem na rzecz sprawiedliwości społecznej i praw człowieka w kraju i za granicą”- oświadczył Starmer.

Carter miał kilka problemów zdrowotnych, w tym czerniaka, który rozprzestrzenił się na wątrobę i mózg. W ostatnich latach swojego życia podupadł na zdrowiu i w lutym 2023 r. trafił pod opiekę hospicyjną.

Polska ugruntowała swoją reputację najbardziej niezłomnego europejskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych

.Na arenie międzynarodowej oba kraje ściśle współpracują w różnych kwestiach politycznych, gospodarczych i bezpieczeństwa, przy czym obie strony uznają znaczenie silnego partnerstwa w promowaniu wspólnych wartości i interesów. Jako członek NATO Polska odegrała ważną rolę we wspieraniu amerykańskiej interwencji wojskowej w Afganistanie i Iraku, a także opowiadaniu się za znaczącą amerykańską obecnością wojskową w Europie Środkowej, co obejmowało m.in. pomysł budowy amerykańskiej bazy obrony przeciwrakietowej na terenie Polski. W sferze gospodarczej Stany Zjednoczone odegrały istotną rolę, pomagając Polsce w przejściu do gospodarki rynkowej i są obecnie jednym z jej głównych partnerów handlowych na świecie. Ten strategiczny sojusz wykracza poza zwykłe zyski i straty handlowe typowych stosunków sojuszniczych i jest osadzony na głębokich podstawach społecznych.

„Społeczeństwo polskie znane jest ze swoich wyjątkowych nastrojów proamerykańskich, a wielu Polaków wyraża głęboki podziw i szacunek dla Ameryki. Nastroje te znajdują odzwierciedlenie w badaniach opinii publicznej, które niezmiennie wskazują na wysokie poparcie Polaków dla USA. Polacy darzą głębokim szacunkiem i uznaniem rolę Stanów Zjednoczonych jako globalnego obrońcy wolności i praw człowieka, co konsekwentnie wyrażane jest podczas każdej wizyty prezydentów USA, czy to Billa Clintona, George’a W. Busha, Baracka Obamy, Donalda Trumpa czy Joe Bidena. W miarę narastania nastrojów antyamerykańskich w Europie i poza nią, Polska słusznie jest uważana za najbardziej proamerykański kraj na świecie, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi. W wyniku tego ścisłego sojuszu uczeni często nazywają Polskę protegowanym Ameryki na Wschodzie, a jeden ze znanych francuskich polityków złośliwie określił Polskę mianem „konia trojańskiego USA” w Europie” – zaznacza w swoim artykule Oleksandr AVRAMCHUK, historyk, post-doc w Katedrze Historii i Historiografii Europy Środkowo-Wschodniej i Wschodniej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/oleksandr-avramchuk-program-fulbrighta-i-korzenie-sojuszu-polsko-amerykanskiego/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 grudnia 2024