Joe Biden zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich w USA

Joe Biden zrezygnował z kandydowania na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Swoją decyzję ogłosił w oświadczeniu opublikowanym m.in. na platformie X.com.
Joe Biden: rezygnuję ze starań o reelekcję
.Swoją decyzję Joe Biden argumentuje troską o większe dobro swojego kraju i swojej partii.
Było dla mnie życiowym zaszczytem służyć wam jako prezydent. I choć szczerze pragnąłem ubiegać się o reelekcję, wierzę że w najlepszym interesie mojej partii i mojego kraju jest zrezygnować z kandydowania i skupić się na wypełnianiu obecnych obowiązków prezydenta. W najbliższych dniach opowiem więcej o motywach tej decyzji w przemówieniu do narodu” – napisał Joe Biden w oświadczeniu.
W dalszej części oświadczenia wyraził szczerą wdzięczność dla wszystkich, którzy wspierali go w staraniach o reelekcję, szczególnie dla wiceprezydent Kamali Harris, w której „znalazł najlepszego partnera”.
Do rezygnacji z kandydowania wzywało prezydenta USA wielu zwolenników partii demokratycznej, której był kandydatem, od czasu debaty telewizyjnej ze swoim kontrkandydatem Donaldem Trumpem. Wielu zwolenników obecnego prezydenta podkreślało, że po próbie zamachu na życie Donalda Trumpa w zasadzie nie ma on żadnych szans by go pokonać. W dniu poprzedzającym ogłoszenie obecnej decyzji pod Białym Domem odbyła się nawet liczna manifestacja wzywająca Bidena do rezygnacji ze starań o reelekcję. „Joe, lubimy cię, ale już czas” – czytamy na niesionych transparentach.
Joe Biden o amerykańskim systemie rządzenia
.Założyciele naszego państwa stworzyli system polityczny o nieprzeciętnym geniuszu – pisał Joe Biden w swojej autobiografii, której fragment można przeczytać na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. Jego zdaniem właśnie Stany Zjednoczone mają najwspanialszy i najsprawiedliwszy system rządzenia znany światu. „Nic się nie zacina w samym systemie; to od każdego z nas zależy, żebyśmy robili swoje, tak by on działał. Mam zaszczyt służyć temu celowi. Przez ponad połowę swojego życia byłem senatorem Stanów Zjednoczonych z Delaware. Po prawie trzydziestu pięciu latach traktuję tę pracę z jeszcze większą niż dotąd pasją i zaangażowaniem. Codziennie można przeczytać czy usłyszeć o opłakanym stanie naszej krajowej polityki, o głębokich partyjnych podziałach, o pożałowania godnej ordynarności politycznego dyskursu. Nie zaprzeczam temu, ale gdy patrzę od środka, z wnętrza areny, nie wydaje się to nieodwracalne ani fatalne. Zawsze możemy poradzić sobie lepiej. Wierzę w to – inaczej nie byłbym wciąż w polityce. W istocie wyczuwam dziś większe możliwości niż w jakimkolwiek innym momencie swojej kariery. Może dlatego, że po tych wszystkich latach ludzie wreszcie mnie słuchają” – pisze Joe BIDEN.
ad/WszystkocoNajważniejsze