Wybory w Niemczech wygra ten, kto najlepiej odpowie na kwestię migracyjną

Kto wygra wybory w Niemczech? Atak na grupę demonstrantów dokonany w ubiegłym tygodniu przez Afgańczyka w Monachium wpływa na ostatnie dni kampanii. Nierozwiązane kwestie polityki migracyjnej znajdują się na czele tematów kształtujących preferencje wyborcze Niemców. Politycy muszą zająć stanowisko.
Kto wygra wybory w Niemczech? Decydująca może okazać się kwestia migracji
.W ostatnich dniach kampanii wyborczej w Niemczech kwestia migracji staje się prawdziwym wyzwaniem, zwłaszcza dla tych partii, które jeszcze w grudniu mogły mieć nadzieję, że będą rozmawiać głównie o gospodarce i kwestiach społecznych – zauważył portal tagesschau po tym, jak w ubiegłym tygodniu 24-letni imigrant z Afganistanu wjechał samochodem w ludzi demonstrujących na ulicy Monachium. Ponad 30 osób zostało rannych, a dwie – dwuletnia dziewczynka i jej 37-letnia matka – zmarły w wyniku odniesionych obrażeń.
To nie jedyny zamach, do którego doszło w kampanii przed zaplanowanymi na 23 lutego wyborach parlamentarnych.
W ataku terrorystycznym o podłożu islamistycznym, do którego doszło w sierpniu 2024 r. podczas festiwalu miejskiego w Solingen, zginęły trzy osoby. W grudniu w Magdeburgu samochód osobowy, którym kierował 50-letni mężczyzna z Arabii Saudyjskiej, wjechał z dużą prędkością w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym, zabijając sześć osób i raniąc ponad 200. W styczniu w bawarskim Aschaffenburgu w ataku nożownika, 28-letniego Afgańczyka, na grupę przedszkolaków zmarli dwuletni chłopiec i 41-letni mężczyzna, a dwie inne osoby zostały poważnie ranne.
Ataki wpływają na przedwyborczą debatę na temat polityki migracyjnej i zwiększenia bezpieczeństwa. W społeczeństwie wyraźna jest potrzeba bezpieczeństwa, podobnie jak „tęsknota za prostymi odpowiedziami” – podkreśliła politolożka Sabine Kropp w wywiadzie dla tagesschau.
W niedawnym sondażu dla gazety „Welt am Sonntag” („WamS”) najwięcej, bo 31 proc. respondentów uznało, że zagadnienia dotyczące migracji są dla nich kluczowe przy podejmowaniu decyzji, na kogo zagłosują.
Alternatywa dla Niemiec (AfD), która obecnie znajduje się na drugim miejscu w sondażach, narzuca ton w dyskusji na ten temat. W porównaniu z kampanią przed poprzednimi wyborami do Bundestagu w 2021 r. partia ta cieszy się obecnie dwukrotnie większym poparciem wyborców (ok. 21 proc.). Atak w Monachium prawdopodobnie ustabilizuje ten trend – zauważył tagesschau.
AfD obrała wyraźny kurs antyimigracyjny. „Potrzebujemy natychmiastowego zwrotu w sprawie migracji: kontroli granicznych, zatrzymania migracji, deportowania wszystkich osób zobowiązanych do opuszczenia kraju i przestępców” – napisała po ataku w Monachium kandydatka tej partii na kanclerza Alice Weidel.
W ostatnim czasie na migracji szczególnie mocno skupia się też Friedrich Merz, kandydat na kanclerza z ramienia chadecji (CDU/CSU). Wniesiony przez niego do Bundestagu projekt rezolucji postulującej zaostrzenie polityki migracyjnej, przeszedł m.in. dzięki głosom AfD, co stanowiło odejście od realizowanej dotąd przez partie umiarkowane zasady „kordonu sanitarnego”, czyli niepodejmowania współpracy ze skrajnymi ugrupowaniami. „Coś musi się zmienić w tym kraju” – napisał Friedrich Merz na portalu X po ataku w Monachium.
Jak zauważył analityk Kamil Frymark z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), obecnie ponad dwie trzecie Niemców uważa, że politykę migracyjną należy zaostrzyć, co bezpośrednio przekłada się na utrzymanie poparcia dla AfD na poziomie powyżej 20 proc. „Chadecja, a zwłaszcza jej lider Friedrich Merz, stara się na to reagować, próbując zahamować dalszy wzrost popularności AfD, również idąc w kierunku ostrej polityki migracyjnej” – powiedział.
„Migracja od lat jest dla wyborców jedną z trzech najważniejszych kwestii” – ocenił w rozmowie z „WamS” Hans Vorlaender, dyrektor ośrodka Mercator Forum Migration und Demokratie (Forum Migracji i Demokracji Mercator). „Widać to (było) w ostatnich wyborach (do parlamentów kilku) krajów związkowych, w wyborach europejskich, a teraz także w wyborach do Bundestagu” – zauważył. Jego zdaniem Niemcy różnią się pod tym względem znacząco od innych krajów UE, gdzie o wiele ważniejsze są inne kwestie, np. sytuacja gospodarcza czy rosyjska inwazja na Ukrainę.
Badanie przeprowadzone na zlecenie „WamS” pokazuje, że to przede wszystkim chadecja i AfD są postrzegane jako zdolne do znalezienia rozwiązań w kwestii polityce migracyjnej. Zdaniem 29 proc. respondentów najlepiej zrobi to AfD, a 25 proc. wyraziło taki pogląd w odniesieniu do chadecji. Tylko 10 proc. respondentów zadeklarowało tak w odniesieniu do rządzącej obecnie socjaldemokratycznej SPD, 6 proc. – wobec Zielonych i tylko 1 proc. wobec liberalnej FDP.
Polityka migracyjna Olafa Scholza zawiodła
.Kiedy koalicja SPD, Zielonych i FDP objęła rządy w 2021 r., zapowiadała wiele zmian w polityce migracyjnej. W umowie koalicyjnej zapisano, że migracja nie powinna być już tylko zarządzana, ale powinna być zorganizowana w sposób „przyszłościowy i realistyczny”.
Przez pierwsze półtora roku koalicjanci wprowadzili znaczące ułatwienia dla migrantów. Potem liczba osób ubiegających się o azyl ponownie wzrosła – a koalicja zmieniła kurs. Wprowadzono kontrole graniczne, ograniczono świadczenia socjalne dla części osób ubiegających się o azyl i zezwolono na deportacje do Afganistanu. Ostatecznie jednak SPD, Zielonym i FDP nie udało się zauważalnie odciążyć systemu – zauważył dziennik „Die Welt” w podsumowaniu polityki migracyjnej rządu kanclerza Olafa Scholza, który w obecnych wyborach jest kandydatem SPD na szefa rządu.
W pierwszym roku urzędowania SPD, Zielonych i FDP nielegalna migracja wzrosła do najwyższego poziomu od 2016 r. – w 2022 r. złożono ponad 200 tys. wniosków o azyl, rok później ponad 300 tys. Jednocześnie w pierwszym roku urzędowania Scholza ochronę w Niemczech otrzymało około miliona obywateli Ukrainy, zaatakowanej przez Rosję, w tym głównie kobiety i dzieci.
Koalicja nie podjęła jednak realnych działań na rzecz większej kontroli migracji aż do jesieni 2023 r., kiedy po długich wahaniach ministra spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) rozszerzyła kontrole graniczne, obowiązujące dotąd na granicy z Austrią, na granice z Polską, Czechami i Szwajcarią. Wówczas według policji liczba nielegalnych wjazdów znacznie spadła w całym kraju.
„Od czasu tego sukcesu niemal żadne przemówienie Faeser lub Scholza na temat migracji nie obyło się bez odniesienia do ich kontroli granicznych” – zauważa „Die Welt”, dodając, że po ataku nożownika w Solingen kontrole wprowadzono również na pozostałych granicach lądowych Niemiec.
„Die Welt” zwraca uwagę, że od zeszłego roku przepisy umożliwiają imigrantom znacznie szybsze uzyskanie niemieckiego paszportu. Już w 2023 r. liczba naturalizacji sięgnęła rekordowego poziomu około 200 tys., a wśród osób, które w ten sposób otrzymały niemieckie obywatelstwo, najliczniejszą grupę stanowili Syryjczycy. Oczekuje się, że złagodzenie wymaganej długości pobytu w Niemczech z ośmiu do pięciu lat (w wypadku szczególnie dobrze zintegrowanych osób z sześciu do trzech lat) doprowadzi do dalszego wzrostu liczby naturalizacji.
Chadecja, która prowadzi w sondażach, w razie zwycięstwa w wyborach chce cofnąć procedurę szybkich naturalizacji.
„Choć polityka migracyjna stopniowo się zmienia i podlega korektom, skala wyzwań pozostaje ogromna. Wystarczy spojrzeć na dane: w 2024 r. dziennie składano 660 wniosków o azyl, a rok wcześniej około 1000. To pokazuje, z jak poważnym problemem mierzą się Niemcy” – zauważył Kamil Frymark.
W połowie września 2024 r. niemieckie media pisały, powołując się na dane rządu, że obecnie w kraju mieszka więcej imigrantów niż kiedykolwiek wcześniej i że pod koniec pierwszej połowy 2024 r. było ich około 3,5 mln.
W 2023 r. w Niemczech mieszkało około 25 mln osób ze środowisk migracyjnych, co oznacza, że prawie 30 proc. ludności kraju to imigranci lub dzieci imigrantów.
Epoka poczucia winy w Niemczech dobiega końca
.”Wypracowana przez Niemców wizja winy oraz wizja radzenia sobie z winą doprowadziły do powstania nowej wersji niemieckiej pychy. Niemcy dziś są dumni z tego, że są najlepszymi grzesznikami” – stwierdził czołowy niemiecki historyk, prof. Andreas RÖDDER, w rozmowie z Agatonem KOZIŃSKIM dla „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak przekonuje prof. Andreas RÖDDER, „dzisiejszy wzrost poparcia dla AfD najbardziej przypomina to, co się działo z Wolnościową Partią Austrii (FPÖ) na początku tego wieku. Ta partia osiąga świetne wyniki w wyborach, później je traci, by znów je odzyskać. Jest od wielu lat w grze o władzę – ale nigdy nie zdominowała systemu politycznego w taki sposób, w jaki dokonała tego NSDAP w latach 30. XX wieku. Dlatego z dystansem podchodziłbym do wszelkich prób tego typu uogólnień, bo teraz w dyskusjach politycznych dominują emocje, podbudowane wykładniami moralnymi. Niemiecka opinia publiczna próbuje wykluczyć ze swego grona AfD, stosując metodę zapory, kordonu sanitarnego. Tyle że zamiast doprowadzić w ten sposób do marginalizacji tej partii, tylko wzmacnia jej solidarność z wyborcami”.
Prof. Andreas RÖDDER zauważa, że „w Niemczech narasta niezadowolenie z obecnej polityki głównych sił politycznych. Zresztą to zjawisko widać w wielu krajach europejskich. Jego wzrost nastąpił w 2015 r., po wybuchu kryzysu migracyjnego, na który partie głównego nurtu nie umiały odpowiednio zareagować – i tego problemu nie rozwiązały do dzisiaj. Na to nakłada się jeszcze sytuacja ekonomiczna Niemiec – nasza gospodarka wyraźnie utraciła swoją dynamikę. W Niemczech narasta przekonanie, że nadchodzi kryzys, a rządzące elity nie są w stanie opanować sytuacji. To może być jedna z przyczyn, dla której CDU/CSU nie zyskała mocniej w eurowyborach – mimo że rządzące obecnie trzy partie wyraźnie w nich straciły. Na pewno niezadowolenie z partii głównego nurtu to wiatr w żagle AfD”.
Jak podkreśla historyk, „niemiecki wizerunek najlepszego grzesznika podszyty jest pychą i hipokryzją. Sam bardzo często przywołuję słowa polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który przemawiając w 2011 r., podkreślił, że bardziej od niemieckiej siły boi się niemieckiej bezczynności. Rolę Niemiec we współczesnej Europie określiłbym jako życzliwego hegemona. Z tym że nie chodzi mi tu o dążenie Niemiec do dominacji, lecz raczej o to, że są przywódcą, który stara się innych inspirować własnym przykładem i moderować dyskusje wokół drażliwych kwestii. Ale takie przywództwo wymaga dużej dozy życzliwości wobec innych”.
.Rozmowa Agatona KOZIŃSKIEGO z prof. Andreasem RÖDDEREM dostępna jest w całości na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: [CZYTAJ]
PAP/Berenika Lemańczyk/WszystkoCoNajważniejsze/sn