Kto wygrał debatę Harris - Trump?

W nocy z 10 na 11 września czasu polskiego w Filadelfii miało miejsce pierwsze i jak dotąd jedyne bezpośrednie starcie między Kamalą Harris i Donaldem Trumpem. Kto wygrał debatę? Przedstawiamy skrót tego wydarzenia i najważniejsze argumenty, prezentowane przez obydwie strony.

Deklaracje o gospodarce i migracji

.Pierwsze i jak dotąd jedyne starcie wyborcze Harris – Trump trwało 90 minut, podczas których dwoje dziennikarzy zadawało naprzemiennie pytania. Co istotne, mikrofony polityków były włączane tylko podczas odpowiedzi, co miało uniemożliwić personalne docinki między rozmówcami. Oto argumenty obu stron.

Słowne starcie Harris i Trumpa rozpoczęło się od słów kandydatki reprezentującej Partie Demokratyczną. Wiceprezydent przedstawiała siebie jako dziecko klasy średniej – polityk, która rozumie ludzi pracy. To w ich kontekście Kamala Harris określiła swoje postulaty ekonomiczne mianem gospodarki szansy, mającą rozwiązać kryzys mieszkalny i trudne warunki życia wielu rodzin. Kto wygrał debatę?

Deklarowała także chęć wsparcia małych firm, wspominając, że zawsze było to jej pasją. Polityk określała drobnych przedsiębiorców mianem kręgosłupem amerykańskiej gospodarki. Krytykowała program Donalda Trumpa, który w jej ocenie „Planuje zrobić to, co już robił wcześniej, czyli zapewnić obniżkę podatków dla miliarderów i dużych korporacji, co spowoduje wzrost deficytu Ameryki o 5 bilionów dolarów”.

Były prezydent Donald Trump swoje początkowe wystąpienie oparł na krytyce gospodarczego dorobku administracji Joe Bidena. Zaznaczał jego uległość wobec Chin, które w ocenie republikanina miały najbardziej skorzystać na osłabieniu gospodarczym Stanów Zjednoczonych. Jego głównym punktem zaczepienia była inflacja.

„Mamy inflację jaką bardzo niewielu ludzi kiedykolwiek widziało, prawdopodobnie gorszą niż historia naszego narodu” – podkreślał Donald Trump, kłądąc nacisk szczególnie na los klasy średniej, w jego ocenie najbardziej poszkodowanej przez sytuacje gospodarczą za rządów Joe Bidena.

Tematem debaty szybko stała się nielegalna imigracja – jeden z filarów programu wyborczego Donalda Trumpa. „Mamy miliony ludzi napływających do naszego kraju z więzień i aresztów, zakładów psychiatrycznych i domów psychiatrycznych, którzy przybywają i zabierają pracę” – mówił były prezydent. Republikanin powoływał się na przykład Springfield w stanie Ohio, gdzie według niego, imigranci „przejmują miasto, przejmują budynki, wdzierają się do niego gwałtownie […] Musimy ich szybko stąd wyrzucić”. Kończąc swoją wstępną wypowiedź, Donald Trump deklarował, że podczas swojej kadencji stworzył jedną z najlepszych gospodarek w historii Stanów Zjednoczonych i zamierza to powtórzyć.

Kamala Harris odpowiadała za to, że Donald Trump zostawił za sobą najgorsze bezrobocie od czasów Wielkiego Kryzysu, najgorszą epidemię zdrowia publicznego od stulecia oraz najgorszy atak na demokrację od czasów wojny secesyjnej. Nawiązywała także do tzw. Projektu 2025, kontrowersyjnej deklaracji ideologicznej skrajnej prawicy. Trump odcinął się jednak od niej, podkreślając, że nie jest związany z tą inicjatywą, a samego Projektu 2025 nigdy nie przeczytał i nie chce przeczytać.

„Wierzę bardzo mocno, że naród amerykański chce prezydenta, który rozumie, jak ważne jest, aby nas zjednoczyć. Wiedz, że mamy o wiele więcej wspólnego niż to, co nas dzieli, i przysięgam, że będę prezydentem dla wszystkich Amerykanów” – mówiła wiceprezydent.

Popatrzcie co robią z naszym krajem – Donald Trump

.Pytany o kwestie obyczajowe, kandydat Republikanów starał się przede wszystkim podkreślić radykalność Kamali Harris. Określał ją mianem marksistki, ponownie nawiązując do imigracji, mówiąc : „Spójrzcie na te miliony i miliony ludzi, którzy co miesiąc napływają do naszego kraju. Wiedzcie, że to jest 21 milionów ludzi, a nie – jak mówią – 15 milionów. Myślę, że to o wiele więcej niż 21 milionów, czyli więcej niż stan Nowy Jork. Po prostu spójrzcie, co robią z naszym krajem”.

Pytany o poglądy na temat aborcji, które jak zaznaczali moderatorzy rozmowy, dzielą zarówno Amerykanów jak i odróżniają Kamale Harris od niego samego, Donald Trump podkreślał, że przede wszystkim popiera prawo poszczególnych stanów do decydowania o tym zagadnieniu. Chwalił swoją decyzję o skierowaniu przepisów ws. aborcji do ponownego rozpatrzenia przez władze wykonawcze poszczególnych stanów, nazywając ją „oddaniem głosu w ręce ludzi”. Jego przeciwniczka komentowała jego słowa przypominając wcześniejsze, znacznie bardziej konserwatywne deklaracje. W jej ocenie kobiety nie mogą ufać byłemu prezydentowi w tej kwestii.

„Wierzę w aborcje w sytuacji gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia życia matki. Wierzę w to mocno, tak jak wierzył Ronald Reagan i uważa 85 procent Republikanów” – podkreślał Donald Trump.

Wiceprezydent Kamala Harris krytykowała jego słowa, przypominając działania jego zwolenników w władzach tych stanów, które aborcje niemal całkowicie zakazały. W jej ocenie Donald Trump, ani nikt inny, nie powinien decydować o tym, co kobieta może, albo nie może zrobić ze swoim ciałem.

„Musicie zrozumieć, co to oznacza, że że ​​osoba, która przeżyła przestępstwo polegające na naruszeniu jej ciała, nie ma prawa podejmować decyzji o tym, co stanie się z jej ciałem” – mówiła Kamala Harris.

Obydwoje kandydatów odpowiadało różnie na pytanie, co zrobiliby w przypadku możliwości podpisania ustawy, która przywracałaby dawne przepisy odnośnie aborcji. Przedstawiciel Republikanów tłumaczył, że nie musi się nad tym zastanawiać, gdyż taki projekt nigdy nie przeszedłby przez Kongres, podczas gdy Demokratka obiecywała, że w przypadku zwycięstwa w wyborach, takową ustawę podpisze.

Sojusze, które zawieramy na całym świecie, zależą od naszej zdolności dbania o naszych przyjaciół – Kamala Harris

.Podczas debaty poruszono także temat wojny na Ukrainie. Donald Trump, zapytany o wizje przyszłości tego konfliktu i odpowiedzialności ciążacej na Stanach Zjednoczonych podkreślał konieczność jak najszybszego zakończenia tego konfliktu zbrojnego. Polityk przypominał o skali strat, ponoszonych przez obie strony. Krytykował także postawę państw Europy, które jego zdaniem wykorzystują pomoc Stanów Zjednoczonych, nic nie dając w zamian. Nacisk kładł także na niechlubną rolę, jaką jego zdaniem miała odegrać administracja Bidena w dniach poprzedzających wybuch wojny.

„Nie szanują Bidena, jak można go szanować za to, co zrobił przez telefon dwa” – mówił polityk. Podkreślał rzekome dyplomatyczne niepowodzenia Kamali Harris, które w jego ocenie, miały przyczynić się do eskalacji napięć między Kijowem a Moskwą.

Demokratka skupiała się za to na odpowiedzialności pomocy walczącej Ukrainie, powołując się na tradycyjne amerykańskie wartości patriotyzmu i odwagi. Oceniała, że gdyby Donald Trump pozostałby prezydentem, „Putin siedziałby teraz w Kijowie, z oczami skierowanymi na resztę Europy. Zaczynając od Polski„.

„Zrozumcie, nasi europejscy sojusznicy – ​​sojusznicy z NATO – są tak wdzięczni, że nie jest Pan już prezydentem i że rozumiemy znaczenie największej armii, jaką znał świat, czyli NATO” – mówiła.

Kto wygrał debatę? Polityczni rywale ścierali się także o ewakuacje wojsk amerykańskich z Afganistanu, stosunek do Izraela, oraz nieudany szturm na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. O wyniku zadecydują Amerykanie we wtorek, 5. listopada 2024 roku.

MaciejBzura/WszystkocoNajważniejsze
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 września 2024