Najnowsza książka Iwony Kienzler „Żony i kochanki komunistów”
Przez wiele lat nie mówiono o żonach i kochankach komunistycznych tyranów. Chciałam przybliżyć czytelnikom te kobiety, pokazać, jakie naprawdę były” – mówi Iwona Kienzler, autorka książki „Żony i kochanki komunistów”.
„Żony i kochanki komunistów” – historia kobiet tyranów
.W swojej książce Iwona Kienzler opisała losy kobiety związanymi z komunistycznymi tyranami. Czytelnik przeczyta zatem o żonie Włodzimierza Lenina Nadieżdzie Krupskiej oraz jego kochance Inessie Fiodorownej Armand (właściwie Elisabeth-Ines Stéphane d’Herbenville). Bohaterkami są również dwie żony Józefa Stalina – Jekatierina „Kato” Swanidze oraz Nadieżda Siergiejewna Alliłujewa, a także żony Mao Zedonga – Yang Kaihui, He Zizhen oraz Jiang Qing. W książce została również opisana historia „Matki Narodu”, czyli Eleny Ceau?escu, małżonki „Słońca Karpat”.
Autorka przypomniała ponadto kobiety związane z kubańskimi dyktatorami komunistycznymi. Hilda Gadea i Aledia March Torres były żonami Che Guevary, zaś Haydée Tamara Bunke Bider była jego kochanką. Bogate życie uczuciowe miał także Fidel Castro. Dowiadujemy się o jego dwóch żonach Mircie Diaz-Balart i Dalii Soto del Valle oraz kochankach: kobiecie-szpieg Maricie Lorenz oraz pierwszej damie rewolucji Celii Sánchez.
„O żonach i kochankach komunistycznych tyranów przez wiele lat nie mówiono. Nadieżdę Krupską przedstawiano jako zapaloną komunistkę, a żona Nicolae Ceau?escu była prezentowana jako naukowiec z wieloma tytułami honoris causa. Jeśli opisano czyjąś żonę lub partnerkę, to raczej stawiano je na cokole. Dlatego chciałam przybliżyć czytelnikom te kobiety, pokazać, jakie naprawdę były, na tyle, na ile to jest możliwe” – powiedziała autorka Iwona Kienzler.
„Opisywani przeze mnie przywódcy różnych krajów szli własną drogą, wyrośli we własnej kulturze. Nie można zestawić w jednym szeregu Fidela Castro i Mao Zedonga, to są zupełnie inne światy. Podobnie różne były kobiety. Inaczej podchodzono do kobiet w Związku Sowieckim, Chinach, a inaczej w Ameryce Łacińskiej. To rzutowało również na rolę kobiet u boku tyranów” – podkreśliła autorka.
W domowym zaciszu byli inni…
.Zwróciła uwagę, że „przede wszystkim te kobiety nie uważały swoich mężczyzn za tyranów”. „To byli mężczyźni, którzy starali się o ich względy, którym się one podobały i patrzyły na nich zazwyczaj przez pryzmat zauroczenia, pewnie czasami afrodyzjakiem była władza i pieniądze” – wyjaśniła.
„Zazwyczaj w domu tyrani byli spragnieni spokoju, nie epatowali okrucieństwem – choć Stalin akurat nie był aniołkiem również w stosunku do swojej żony. W domowych pieleszach byli na ogół spokojnymi mężami i ojcami, chociaż zazwyczaj nie byli wierni swoim partnerkom – dyktator rumuński jest akurat tutaj wyjątkiem. No i nie wtajemniczali ich, z małymi wyjątkami, w swoje sprawy. Kobiety związane z Che Guevarrą na ogół nie zdawały sobie sprawy z tego co on robił. Z kolei żona Nicolae Ceau?escu wspierała go w jego działalności, odegrała istotną rolę w historii komunistycznej Rumunii” – przypomniała autorka książki.
To nie romanse, ani ckliwe historyjki – to tylko fakty
.Kobiety nie zawsze podzielały poglądy swoich partnerów. „Nadieżda Krupska była zaangażowana w sprawy partii i dzieliła z Leninem poglądy, z pewnością przed rewolucją. Część kobiet dowódców nie myślała jednak o poglądach – chciała, by ich mężowie i partnerzy byli z nimi, tworzyli rodzinę. Żona Stalina była przeciwna wielu jego decyzjom, w końcu odebrała sobie życie, a jego córka wręcz go nienawidziła” – podkreśliła Iwona Kienzler.
„Mam nadzieję, że czytelnicy zainteresują się tymi historiami. Także tymi, które – z pozoru znane – w książce pokazane są jednak od zupełnie innej strony. Nie są to romanse ani ckliwe historyjki, lecz fakty” – wyjaśniła.
Książka „Żony i kochanki komunistów” Iwony Kienzler ukazała się 11 września 2023 roku nakładem wydawnictwa Lira.
W Polsce nie ma miejsca na upamiętnienia reżimu komunistycznego
.Ani w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce, ani w wolnej Europie nie ma miejsca w przestrzeni publicznej na pomniki i symbole oznaczone czerwoną gwiazdą – twierdzi Karol NAWROCKI.
Przybyłem na dzisiejszą uroczystość z Polski – kraju doświadczonego 45 letnim okresem rządów reżimu komunistycznego kraju, w którym komuniści po 1945roku próbowali, na szczęście bezskutecznie, zdławić polski gen wolności. Urodziłem się w roku 1983, tuż po karnawale „Solidarności”, kiedy rodzący się w 1980 r. niezależny ruch związków zawodowych dawał Polakom nadzieję na lepsza przyszłość. Nadzieja ta została brutalnie stłamszona wprowadzeniem stanu wojennego w grudniu 1981 r. przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Na przełomie 1989 i 1990 r. miałem szczęście być świadkiem determinacji obywateli mojego kraju, która doprowadziła do ostatecznej klęski znienawidzonego, brutalnego reżimu totalitarnego.
Trzy lata po pierwszych częściowo wolnych wyborach zablokowane zostało funkcjonowanie rządu Jana Olszewskiego, który podjął się lustracji osób publicznych w Polsce. Rozpoczął się proces rekomunizacji. Zadanie zapewnienia pełnej przejrzystości życia publicznego oraz usunięcia pozostałości po poprzednim systemie nigdy nie zostało tak naprawdę zakończone.
Dzisiaj, żyjemy szczęśliwie w wolnym i demokratycznym państwie, szanującym poglądy i przekonania obywateli. Jednak niechciane lata rządów komunistycznych w Polsce odcisnęły swoje piętno na naszym społeczeństwie. Dlatego pamiętamy o ofiarach, pamiętamy o pustoszącym nasze dusze systemie totalitarnym, mającym za nic fundamentalne ideały takie jak patriotyzm, wolność i prawda. Trudno zrozumieć pragnienie wolności tym, którzy nigdy nie zaznali niewoli, którzy nigdy nie doświadczyli represji za swoje przekonania, którzy nie stracili swoich bliskich zamordowanych z rąk komunistycznych oprawców.
PAP/ Anna Kruszyńska/ Wszystko co Najważniejsze/ LW