Nowy papież musi być człowiekiem pokoju - Michał Kłosowski

Podczas dwunastu kongregacji generalnych kardynałowie bardzo dokładnie nakreślili profil przyszłego papieża. Nowy papież to człowiek pokoju, kontekstu, ktoś, kto łączy, a nie dzieli. Ktoś, kto będzie kontynuował reformy zapoczątkowane przez Sobór Watykański II, prowadząc je do końca. To właśnie cechy, które łączyły wszystkie trzy poprzednie kandydatury – i, co ważne, także trzy ostatnie pontyfikaty – podkreślił Michał Kłosowski, zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze” w wywiadzie dla TVP info.
Nowy papież – jaki powinien być?
.Wśród wielu nazwisk mówi się o trzech najbardziej prawdopodobnych, ale trudno wskazać jedną konkretną osobę. Każdy, kto próbuje to zrobić, ryzykuje ogromną pomyłkę. Bo ostateczny głos w czasie konklawe należy do Ducha Świętego. To Duch Święty wspierany modlitwą kardynałów może przemienić świat i sprawić, że papieżem zostanie ktoś zupełnie inny, niż nam się dziś wydaje – mówił Michał Kłosowski w udzielonym dla TVP info wywiadzie.
Kościół katolicki to wspólnota 1,5 miliarda wiernych na całym świecie. To także największa organizacja humanitarna – niosąca pomoc tam, gdzie inni często już nie docierają. Bycie papieżem to nie jest tylko kwestia zarządzania instytucją. To coś znacznie więcej niż kierowanie firmą, korporacją, a nawet państwem – dodał.
Nie bez przyczyny sala, przez którą papież przechodzi po wyjściu z Kaplicy Sykstyńskiej na balkon Bazyliki św. Piotra, nazywana jest „salą płaczu”. Bo wybór papieża to nie tylko przyjęcie urzędu – to przyjęcie drogi, która całkowicie zmienia człowieka. Tak mówił Benedykt XVI: papież zmienia się ontologicznie. Joseph Ratzinger przestaje być kardynałem – staje się papieżem Benedyktem XVI. Człowiekiem, który musi wziąć na swoje barki ciężar świata: wojen, niepokojów, cierpienia, ale też nadziei – podkreślał Michał Kłosowski.
Urząd papieża to nie tylko bycie liderem Watykanu
.To urząd, który wymaga nie tylko mądrości i siły ducha, ale przede wszystkim głębokiej wiary. Bo papież nie jest tylko liderem Watykanu. Jest pasterzem 1,5 miliarda ludzi. Jego głównym zadaniem jest prowadzenie nas do zbawienia, do życia wiecznego. A to, trzeba uczciwie powiedzieć, jest najważniejsza rola, jaką człowiek może przyjąć w swoim życiu. I przed takim właśnie wyborem stoi dziś 133 kardynałów – ocenił watykanista.
Dziennikarz „Wszystko co Najważniejsze” odpowiadał także na pytanie związane z tym, jakie imię przyjmie nowy papież. Odpowiadając na pytanie Michał Kłosowski zaznaczył: zbyt często skupiamy się na symbolice związanej z papiestwem. Oczywiście, imię jest ważne, ma swoje znaczenie, swoje źródła, wiemy, do jakiej duchowości się odnosi. Ale znacznie ważniejsze, moim zdaniem, jest coś innego: pytania, które kardynałowie stawiali sobie podczas kongregacji generalnych – mówił Michał Kłosowski.
To były bardzo konkretne pytania o stan Kościoła i świata w XXI wieku. O pokój – w czasach, kiedy mamy najwięcej konfliktów zbrojnych od zakończenia II wojny światowej. O ekonomię, o biedę, o Kościół na peryferiach i wśród wykluczonych. O odpowiedzialność za zarządzanie strukturami Kurii Rzymskiej. O to, jak dalej budować Kościół jako rzeczywistość powszechną, apostolską i globalną – dodał.
To są realne wyzwania, które czekają na nowego papieża. I to, jak on na nie odpowie, będzie znacznie ważniejsze niż imię, które przyjmie. Imię może być symbolem, może być kluczem – ale nie musi. Ono służy przede wszystkim temu, byśmy mogli lepiej rozpoznać w nim następcę św. Piotra. Znacznie ważniejsze jest jednak to, jaką wizję Kościoła będzie miał ten człowiek na najbliższą dekadę – a może i dłużej. Jak poprowadzi wiernych, jak odpowie na pytania, które kardynałowie jasno sformułowali podczas tych dwunastu kongregacji. Bo to właśnie tam wyznaczono kierunek. Tam opisano, jakiego papieża dziś potrzebuje świat – papieża pokoju. I nieważne, jakie będzie jego imię ważne, jaka będzie jego misja – ocenił Michał Kłosowski w rozmowie z TVP info prosto z Watykanu, z Placu Św. Piotra.
Kto i skąd przyjdzie po Franciszku
.Niespodziewana śmierć papieża w wielkanocny poniedziałek sprawiła, że więcej jest pytań niż odpowiedzi. Świat bowiem, który Franciszek odważnie zarysował, ale którego pełnej formy jeszcze nie znamy, dopiero się rysuje. To świat, który coraz bardziej przypomina międzyświat – rzeczywistość na styku kultur, języków i tożsamości, w której pękają dawne granice, a nowe sensy dopiero się rodzą – właśnie stamtąd pochodzić będzie nowy papież. Gdzieś z międzyświata.
Oczywiście nie znamy imienia przyszłego papieża. Ale wiemy, skąd przyjdzie: z peryferii centrum. Z miejsca, w którym Zachód spotyka się z Południem, Północ ze Wschodem, a język dyplomacji miesza się z językiem duchowości. To papież pogranicza – nie tylko geograficznego, ale i mentalnego. Ktoś, kto sam jest granicą, kto ją uosabia i dlatego może ją przekroczyć. Skąd taki wniosek? Ot, po prostu taki jest dzisiejszy Kościół.
„Pontyfikat Franciszka nie był rewolucją. Nawet doktrynalnie – najwięksi krytycy nie mogą tego przyznać. Zmiana nie była więc cięciem, ale przestawieniem strun; zmianą geopolityczną. To nie zmiana dogmatów, ale zmiana punktu widzenia – z Europy na Amerykę Łacińską, z metropolii na peryferie, ze struktur na ludzi – jest tu najważniejsza. Przyszły papież nie odwróci tej logiki. On ją pogłębi i przekształci. Nie będzie to więc papież anty-Franciszek – ale raczej jego dziedzic dialektyczny. Nie Latynos, ale może Azjata. Nie jezuita, ale ktoś o równie globalnym horyzoncie. Ktoś, kto rozumie, że Kościół w XXI wieku nie może być już tylko rzymski czy tylko europejski. Musi być naprawdę katolicki – czyli powszechny, zakorzeniony w pluralizmie bez relatywizmu, apostolski w pełnym tego słowa znaczeniu” – pisze Michał KŁOSOWSKI.
Możliwe, że nowy papież będzie pochodził z kraju, który dotąd nie był nawet brany pod uwagę – z Filipin, z Indii, z Demokratycznej Republiki Konga, z Korei Południowej, z Iraku, a może z obszarów Amazonii. To będzie ktoś, kto nie tyle reprezentuje globalne Południe, ile potrafi przetłumaczyć jego język na język uniwersalny. Będzie miał doświadczenie dialogu z islamem, buddyzmem, hinduizmem, ale nie jako teoretyk, lecz jako sąsiad. Trochę tak jak Chrystus, który narodził się również w bardzo konkretnym miejscu i czasie.
Taki papież będzie człowiekiem wielojęzycznym nie tylko w sensie lingwistycznym, ale także kulturowym i duchowym. Jego obecność stanie się ikoną dialogu, nie tego naiwnego, który gubi tożsamość, lecz takiego, który przez spotkanie pogłębia prawdę. Będzie to papież, który nie boi się milczenia czy niepewności, bo wie, że cisza jest czasem bardziej owocna niż słowo.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-papiez-miedzyswiata-kto-i-skad-przyjdzie-po-franciszku/
Oprac. Laura Wieczorek