Obchody Chanuki w Pałacu Elizejskim to wyraz wsparcia Żydów – Elisabeth Borne
Obchody rozpoczęcia żydowskiego święta Chanuka, zorganizowane w czwartek w Pałacu Elizejskim w Paryżu, są sygnałem wsparcia wysłanym do społeczności żydowskiej w obliczu wzrostu antysemityzmu – powiedziała w piątek premier Francji Elisabeth Borne, cytowana przez AFP. Podkreśliła przy tym, że uroczystości z udziałem prezydenta nie naruszają zasad świeckości państwa.
„Świeckość oznacza także ochronę wyznań religijnych”
.Wyznawcy judaizmu rozpoczęli w czwartek 7 grudnia po zachodzie słońca obchody święta Chanuka (hebr. Święto Świateł). Zgodnie z kalendarzem żydowskim rozpoczyna się ono 25 dnia miesiąca kislew, a kończy – 2 dnia tewet. W kalendarzu gregoriańskim w tym roku rozpoczyna się ono 7 grudnia, a kończy 14 grudnia.
„Świeckość oznacza również pozwolić ludziom wierzyć lub nie wierzyć (w Boga). Oznacza także ochronę wyznań religijnych” – zauważyła Elisabeth Borne, która w piątek składa wizytę w Majotcie, położonym na Oceanie Indyjskim najbiedniejszym francuskim departamencie, zmagającym się z suszą i presją migracyjną.
„Przesłanie prezydenta w tym czasie jest takie, że chronimy i wspieramy wszystkich, którzy chcą praktykować swoją religię; w szczególności społeczność żydowską” – dodała premier.
Francuskie instytucje żydowskie krytykują decyzję rządu
.Rada Przedstawicielska Instytucji Żydowskich we Francji (Crif) skrytykowała w piątek fakt, że początek żydowskiego święta Chanuka był obchodzony w Pałacu Elizejskim w obecności głowy państwa. Przewodniczący Crif Yonathan Arfi nazwał to błędem, ponieważ francuska zasada świeckości nakazuje „trzymanie się z dala od wszystkiego, co religijne”.
„Francuscy Żydzi zawsze uważali świeckość za prawo do ochrony i prawo do wolności. Wszystko, co osłabia sekularyzm, osłabia Żydów we Francji” – dodał Yonathan Arfi.
Problemy z laickością Francji
.Kryzys laickości Francji obserwuje i komentuje wielu badaczy, m.in. Michèle Tribalat. W tekście na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze o tym, czym jest asymilacja, oraz o błędach, jakie w tym zakresie popełniły władze i społeczeństwo francuskie, zwłaszcza w przypadku przybyszów z krajów muzułmańskich.
„Badania pokazują, że Francuzi w znakomitej większości uważają, że to obcokrajowcy powinni dostosowywać swoje zachowania do zastanej rzeczywistości. W sondażu przeprowadzonym w grudniu 2012 roku przez ośrodek CNCDH 94% badanych opowiedziało się za tym, by obcokrajowcy przyjeżdżający na stałe do Francji dostosowywali się do francuskiego stylu życia. Czy zatem asymilacja, tak ostro dziś piętnowana, a nawet odrzucana przez zwykłych obywateli i część francuskich elit, ma jeszcze jakąś przyszłość przed sobą?”
„Tak duże aktualnie znaczenie islamu wynika z tego, co nazywam desekularyzacją populacji pochodzących z krajów tradycyjnie muzułmańskich. Zjawisko to mocno kontrastuje z galopującą sekularyzacją społeczeństwa francuskiego” – zauważa badaczka. – „Czy ten »powrót do religii« wynika, jak słychać coraz częściej, z pogarszających się warunków życia (czemu mogłaby przecież zaradzić ambitna polityka społeczna), czy też dotyka on wszystkich środowisk społecznych, burząc przekonanie komentatorów, którzy w swoim zeświecczeniu nie są w stanie wyobrazić sobie wiary jako czegoś więcej niż schronienie dla desperatów?”
Autorka zauważa, że asymilacja nie jest możliwa bez udziału niższych warstw społeczeństwa, które we Francji czują się aktualnie całkowicie przez aparat państwowy opuszczone, często odcinają się więc i unikają kontaktu z imigrantami. Przestrzega, że dialog międzykulturowy na od dawna praktykowanych we Francji zasadach będzie w takim układzie niewykonalny, a alternatywy nie są zbyt optymistyczne.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT