Ostatni, który znał miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty

Sąd Wojewódzki w Warszawie 9 marca 1959 roku ogłosił wyrok śmierci na hitlerowskiego zbrodniarza Ericha Kocha za zbrodnie popełnione na ludności polskiej i żydowskiej w okresie II wojny światowej. Wyroku nie wykonano m.in. z tego powodu, że Erich Koch sugerował, że zna miejsce przechowywania Bursztynowej Komnaty.
Proces Ericha Kocha
.Urodzony w Niemczech Erich Koch w 1928 roku na polecenie Adolfa Hitlera przyjechał do Prus Wschodnich, by tu budować sieć NSDAP. Jak podaje na swoich stronach Instytut Pamięci Narodowej pracując w Prusach Koch był również „twórcą i wydawcą gazety hitlerowskiej «Preussische Zeitung», która aż do upadku nazistów była propagandową gazetą reżimu”.
Gdy w 1933 r. Hitler doszedł do władzy, Erich Koch został mianowany nadprezydentem Prus Wschodnich, a od 1941 r. także szefem Zarządu Cywilnego Okręgu Białystok i Komisarzem Rzeszy na Ukrainę. „Cieszył się dużą sympatią Hitlera, co wykorzystywał w sporach z Heinrichem Himmlerem, czy też Alfredem Rosenbergiem. Po zakończeniu II wojny światowej uciekł do Niemiec” – podaje IPN. Po ucieczce Erich Koch zmienił nazwisko i wygląd. Brytyjczykom w 1949 roku udało się go namierzyć i schwytać w Hamburgu. Po rozpatrzeniu wniosku o jego ekstradycję władze brytyjskie przekazały go Polskiej Misji Wojskowej.
Proces Ericha Kocha przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie rozpoczął się w październiku 1958 roku. Jak wyliczył Ireneusz Iwański, autor książki „Prawdziwa historia Bursztynowej Komnaty i Ericha Kocha” proces ten trwał 4 miesiące i 17 dni, sąd przeprowadził 77 rozpraw, a media z Polski i świata obszernie go relacjonowały. Iwański pisze, że na jednej z rozpraw Koch oświadczył „Nikogo nie zamordowałem, jestem niewinny, o tych wszystkich okropnościach popełnianych przez Niemców w czasie wojny dowiedziałem się tu, na sali sądowej po raz pierwszy”.
Sąd nie uwierzył tym słowom Ericha Kocha i 9 marca 1959 roku uznał go za winnego tego, że „od 1 września 1939 roku do kwietnia 1945 roku na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przyłączonym do Prus Wschodnich (…) jako gauleiter NSDAP, a następnie jako szef Zarządu Cywilnego Okręgu Białostockiego, działając ze względów politycznych, narodowościowych i rasowych (…) brał udział w dokonywaniu zabójstw” m.in ludności cywilnej. Sąd stwierdził, że w czasie rządów Ericha Kocha na polskich terenach zginęło co najmniej 72 tys. Polaków, a także całkowicie została wymordowana ludność pochodzenia żydowskiego, która przed wojną na tych terenach liczyła ponad 200 tys. osób. Wyrok śmierci 10 listopada 1959 roku utrzymał w mocy Sąd Najwyższy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Kary śmierci nigdy na Kochu nie wykonano.
Ostatni, który wiedział, gdzie znajduje się Bursztynowa Komnata?
.”Erich Koch do 13 marca 1965 r. przebywał w Centralnym Więzieniu w Warszawie, a następnie przeniesiono go do Zakładu Karnego w Barczewie. Przez cały okres pobytu w więzieniach, aby uniknąć kary i polepszyć swój byt wielokrotnie sugerował, że zna miejsce przechowywania Bursztynowej Komnaty” – pisze IPN i podaje, że Koch składał m.in. stronie radzieckiej propozycje odbycia podróży do Królewca w celu jej odnalezienia.
„Jednak w materiałach archiwalnych przechowywanych w archiwum IPN brak jest informacji o realizacji tej podróży. Nazista przede wszystkim postrzegany był jako cenne źródło wiedzy dla wywiadu PRL. Nie był traktowany też jak zwykły więzień, bowiem zbrodniarz większość kary odbył w jednoosobowej celi, co należało wówczas do rzadkości” – podaje IPN.
Z powodu braku dokumentów dotyczących pozyskiwania od Kocha informacji o Bursztynowej Komnacie od lat narastają wokół tego tematu mity i legendy, w których prawda miesza się z fałszem. Wielu znawców tematu jest przekonanych, że Kocha celowo skierowano do barczewskiego więzienia, czyli na teren byłych Prus Wschodnich, by w razie, gdyby zdradził miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty szybko zweryfikować te informacje, zawieźć Kocha na miejsce.
Brak skruchy za popełnione zbrodnie
.Niektórzy twierdzą, że zdarzyło się kilka wypraw służb z Erichem Kochem w teren. Od kilku lat na terenie dawnej hitlerowskiej kwatery wojsk lądowych (OKH) w Mamerkach nad Mamrami dzierżawca organizuje poszukiwania Bursztynowej Komnaty powołując się właśnie na rzekome przywożenie w to miejsce Kocha. Poszukiwania oparte na rzekomych wskazówkach Kocha organizowano też w ruinach kilku pałaców na terenie dawnych Prus Wschodnich. Erich Koch umiał wykorzystywać to zainteresowanie legendarnym skarbem i np. w 1967 r. udzielił obszernego wywiadu dziennikarzowi Sławomirowi Ostrowskiemu, w którym mówił o Bursztynowej Komacie.
Erich Koch zmarł śmiercią naturalną 12 listopada 1986 r. „Za swoje zbrodnie nigdy nie wykazał skruchy, a jego historia do tej pory budzi wiele kontrowersji” – stwierdza IPN. Iwański w książce przytacza ostatnie słowa Kocha, które miał powiedzieć do pielęgniarki w więziennym szpitalu. Brzmiały one: „Z Kochem koniec. 36 lat w polskim kryminale. I za co?” Pracownicy barczewskiego więzienia, którzy strzegli Kocha do dziś chętnie opowiadają dziennikarzom, jak podglądali go przez wizjer, a zirytowany Koch miał do nich krzyczeć wtedy: „Koch nie małpa!”.
Bursztynowa Komnata to wykonany w XVIII w. z bursztynu gabinet. Komnatę zamówił pruski król Fryderyk I, ale w 1716 roku podarował ją carowi Piotrowi I Wielkiemu jako dowód ich przyjaźni i sojuszu. Gabinet trafił najpierw do Petersburga, potem Carskiego Sioła. W 1941 r. komnatę ukradli Niemcy – zdemontowali bursztynowe panele ze ścian, zapakowali w skrzynie i przewieźli do Królewca, do zamku. Wiadomo, że w 1944 r. ponownie ją zapakowano do skrzyń i umieszczono w zamkowych podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość na temat Bursztynowej Komnaty. Plotki mówią, że w jej ukrycie miał być zaangażowany właśnie Koch. Do dziś komnata nie została odnaleziona.
Niemieckie zbrodnie na Polakach wciąż nierozliczone
.”Niemcy nigdy nie rozliczyły się ze swej narodowosocjalistycznej przeszłości, nie zadośćuczynili swoim ofiarom. Kat Warszawy Heinz Reinefarth nie tylko nigdy nie został ukarany, ale zrobił karierę polityczną w RFN” – pisze prof. Zdzisław KRASNODĘBSKI w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Niemieckie zbrodnie na Polakach wciąż nierozliczone„.
„Druga wojna światowa zaczęła się w Europie atakiem wojsk niemieckich na Polskę 1 września 1939 r. Trzy dni później Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę Niemcom. Atak na Polskę okazał się czerwoną linią, kończącą politykę appeasementu, w której akceptowane były kolejne agresywne kroki Hitlera – militaryzacja Nadrenii, przyłączenie Austrii, zajęcie Sudetów, rozbicie i okupacja Czechosłowacji. Gdy Hitler sięgnął po Polskę, miarka się przebrała”.
„Zachód – co znaczyło wtedy: Wielka Brytania i Francja – zbyt późno zrozumiał, że kolejne ustępstwa tylko rozzuchwalają III Rzeszę. Niestety, w naszych czasach ten błąd polityki appeasementu został powtórzony w stosunku do putinowskiej Rosji, co jeszcze raz potwierdza iluzoryczność nadziei, że uczymy się na błędach przeszłości”.
„Atak Niemiec na Polskę był możliwy tylko dzięki układowi Hitlera ze Stalinem, zawartym 23 sierpnia 1939 r., z tajnym protokołem, w którym po raz kolejny Niemcy i Rosja podzieliły się Polską. Agresja sowiecka na Polskę 17 września 1939 r. uczyniła opór wojska polskiego wobec Niemców daremnym. Te dwa totalitarne i zbrodnicze reżimy, wcale ideologicznie nie tak odległe od siebie, jak się twierdzi, zgodnie współpracowały do lata 1941 r., mordując polską elitę państwową i intelektualną, solidarnie i bezwzględnie zwalczając polskość”.
.”Wojna zakończyła się po pięciu latach. Jaki był jej rezultat dla kraju, którego obroną się zaczęła? Polska utraciła prawie 6 milionów mieszkańców i około 1/3 swego terytorium. Warszawa, stolica Polski, została niemal całkowicie zrównana z ziemią. Jest to jedyne miasto w Europie, w którym w czasie II wojny światowej wybuchły dwa powstania – w utworzonym przez hitlerowców getcie warszawskim w 1943 r. oraz w całej Warszawie w 1944 r. To drugie powstanie, trwające 63 dni, było największym czynem zbrojnym antyhitlerowskiego ruchu oporu w Europie. To w Warszawie Niemcy dokonali jednej z największych zbrodni w czasie II wojny światowej na ludności cywilnej, gdy w pierwszych dniach powstania w dzielnicy Wola wymordowali 60 tys. bezbronnych ludzi. Stolica Polski jest więc, jak żadne inne miasto w Europie, miejscem pamięci o II wojnie światowej – pamięci, która w zachodniej części Europy jest wciąż wypierana, zniekształcana…” – pisze prof. Zdzisław KRASNODĘBSKI.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-zdzislaw-krasnodebski-niemieckie-zbrodnie-na-polakach-wciaz-nierozliczone/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ