Polska powinna zając miejsce Rosji w G20 - twierdzą Piotr Arak i Konrad Szymański

Organizacja G20 powinna wykluczyć Rosję ze swych struktur. Jeśli tak się nie stanie, należy przemyśleć nowy format grupy, w której znaleźć się może miejsce dla Polski - twierdzi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, oraz Konrad Szymański, zastępca dyrektora PIE i były minister ds. europejskich.

Organizacja G20 powinna wykluczyć Rosję ze swych struktur. Jeśli tak się nie stanie, należy przemyśleć nowy format grupy, w której znaleźć się może miejsce dla Polski – twierdzi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, oraz Konrad Szymański, zastępca dyrektora PIE i były minister ds. europejskich.

.„W ostatnim czasie Rosja i Chiny zablokowały porozumienie na szczycie G20, które miało zawierać słowa potępienia rosyjskiej agresji w Ukrainie. Gospodarz szczytu – Indie – zdecydował, że zamiast porozumienia spotkanie zakończy wydanie podsumowania przewodniczącego. Wydaje się, że należy przemyśleć ten format międzynarodowych spotkań na nowo, bo w obecnej formule przestaje on mieć sens. Warto może go poszerzyć o inne kraje, jeżeli ma nadal być to ciało służące dialogowi i koordynacji polityk gospodarczych” – piszą analitycy PIE na łamach „Rzeczpospolitej”.

G20 wobec Rosji po ataku na Ukrainę

.Piotr Arak i Konrad Szymański zwracają uwagę, że większość państw G20 zdecydowanie potępiła atak Rosji na Ukrainę, zwracając uwagę m.in. na pogłębianie się niedomagań w globalnej gospodarce. Na podobny krok nie zdecydowały się jednak Chiny.

„Już rok temu władze Polski i Litwy wzywały do tego, by usunąć Rosję z G20. Szczyt w Indonezji, który odbywał się pod koniec 2022 r., zmusił światowych liderów do spotkania z Siergiejem Ławrowem, reprezentującym Rosję, i wspólnych fotografii. Podobnie było w Indiach” – piszą eksperci PIE.

Czym jest G20?

Grupa G20 jest międzynarodowym stowarzyszeniem 19 państw oraz Unii Europejskiej. Co roku przywódcy państw członkowskich i prezesi tamtejszych banków centralnych spotykają się w celu omówienia wspólnej polityki finansowej oraz kwestii gospodarczych.

Do G20 należą: Arabia Saudyjska, Argentyna, Australia, Brazylia, Chiny, Francja, Indie, Indonezja, Japonia, Kanada, Korea Południowa, Meksyk, Niemcy, Republika Południowej Afryki, Rosja, Stany Zjednoczone, Turcja, Wielka Brytania, Włochy i Unia Europejska.

Piotr Arak i Konrad Szymański podkreślają, że „gospodarki państw G20 wytwarzają łącznie około 85 proc. światowego PKB. Ich członkowie odpowiadają za 80 proc. światowego handlu. Zamieszkuje je dwie trzecie ludności świata”.

Czas na zmiany

.Analitycy PIE zwracają uwagę, że „proces spotkań przywódców G20 narodził się w wyjątkowym momencie historii, którego fundamenty obecnie się rozpadły. Tak jak przywódcy przyszłej G7 zaczęli się spotykać w czasie globalnych wstrząsów gospodarczych związanych z upadkiem systemu z Bretton Woods w latach 70., tak pierwszy szczyt przywódców G20 w listopadzie 2008 r. odbył się w Waszyngtonie, w zmieniającym się globalnym krajobrazie gospodarczym, gdy świat zjednoczył się w walce z kryzysem finansowym z 2008 r. G7 uznała, że jej siła ekonomiczna nie jest już wystarczająca bez Chin”.

Piotr Arak i Konrad Szymański podkreślają, że „wielu ludzi ma błędne przekonanie, że członkostwo w G7 i G20 opiera się na rankingu PKB”. Jak twierdzą, „włączenie Arabii Saudyjskiej odzwierciedla nie tyle to, że uznano ją za bardziej „systemowo znaczącą” niż inne kraje, ale to, że podjęto wysiłek, aby włączyć do forum dobrych sojuszników USA. W tym kontekście wykluczenie Rosji jest oczywiste. Przynajmniej należy sprawić, że ciało to będzie miało większy sens dzięki uwzględnieniu Europy Środkowej i Wschodniej”.

Czy w miejsce G20 powstanie nowy format?

.Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego stoją na stanowisku, że brak wykluczenia Rosji z G20 powinien wywołać refleksje na temat powołania nowej organizacji międzynarodowej, która zastąpi obecną grupę. „Wielu dyplomatów dyskutowało o możliwości stworzenia grupy G25, G 30 lub przyznania miejsca obserwatora lub nawet miejsca w grupie Polsce, Holandii czy Nigerii” – piszą Piotr Arak i Konrad Szymański.

Jak podkreślają, „aby grupa mogła pozostać istotna i wystarczająco elitarna, musi nałożyć ograniczenia na swoich członków. Można jednak przedstawić mocne argumenty za dodaniem co najmniej dziesięciu kolejnych krajów, głównie z Azji, Bliskiego Wschodu lub Europy Wschodniej, aby lepiej odzwierciedlić gospodarcze i geopolityczne realia świata. Największe gospodarki są skoncentrowane głównie w Ameryce Północnej, Europie oraz Azji i Pacyfiku – w ten sposób głosy z Afryki są niedoreprezentowane”.

Zdaniem Piotra Araka i Konrada Szymańskiego „nie jest łatwo wskazać, kto powinien być członkiem odświeżonej grupy państw. Można jednak sądzić, że np. Nigeria, Kenia, Maroko, Egipt, Wietnam czy Tajlandia powinny być brane pod uwagę”.

Eksperci przekonują, że „najprostszym pomysłem byłoby dodanie Polski z powodu inwazji Moskwy na Ukrainę. Według danych Banku Światowego za 2020 r. Polska była 21. gospodarką świata, a obecnie jest kluczowym aktorem na wschodniej flance NATO, która z dnia na dzień stała się domem dla 1,5 mln uchodźców z Ukrainy. Odgrywamy też kluczową rolę, angażując się politycznie na rzecz dostarczenia broni, pieniędzy i wszelkiej pomocy dla Ukrainy. Polska gospodarka zmierza w kierunku roli lidera w Europie jednym z najszybszych tempem wzrostu w ciągu ostatnich 30 lat. Jako członek Unii Europejskiej można powiedzieć, że ma już miejsce w G20 (ponieważ reprezentują ją władze UE), ale równie dobrze można byłoby powiedzieć, że to dotyczy Francji, Niemiec czy Włoch”.

„Alternatywnie najlepszym pomysłem jest po prostu stworzenie miejsca przy stole krajom rozwijającym się, tak by realnie zmniejszyć rolę Rosji i Chin, utrzymując przestrzeń do debaty, ponieważ można liczyć na to, że Rosja wojnę w Ukrainie przegra” – twierdzą analitycy PIE.

Potrzebujemy nowego konsensusu europejskiego – nie starych podziałów

.W jednym z tekstów opublikowanych we „Wszystko Co Najważniejsze” Karol Szymański stwierdził, że „integracja europejska odegrała ważną rolę w polskim rozwoju. Wspólny rynek doprowadził do integracji handlowej polskiej gospodarki z zachodnią, otworzył drzwi dla przepływu pieniędzy oraz konkurencji technologicznej. Polacy dobrze wykorzystali szansę, którą stworzyła integracja. Dlatego ten sukces jest wspólny – polski i europejski. Nie wszystkie kraje odniosły go w tym samym stopniu”.

Jak podkreśla, „nie jest to jednak transakcja jednostronna. Kraje, które zdecydowały się na integrację handlową z Polską, odniosły wymierne korzyści gospodarcze. Przewyższają one znacząco poziom transferów do budżetu UE. Projekty europejskie są realizowane przez firmy z całej UE na otwartym rynku zamówień publicznych. Dywidendy firm zachodnich w Polsce oznaczają transfer pokaźnych środków na Zachód. Dlatego dziwi mnie utrzymujące się szczególnie w krajach Północy UE przekonanie, że polityka spójności i polityka rolna są tylko obciążeniem. Jest inaczej”.

„Potrzebujemy nowego konsensusu europejskiego – nie starych podziałów. Może on być oparty na odnowie wspólnego rynku, polityce bezpieczeństwa w porozumieniu z NATO, kompromisie migracyjnym, wykluczającym relokacje, i nowym otwarciu w polityce przemysłowej” – twierdzi Karol Szymański.

Złote lata krajów rozwiniętych się kończą

.„Katastrofizm się dobrze sprzedaje. Przedstawianie procesów ekonomicznych jako walki dobra ze złem, ludzi pracy z wielkim kapitałem – jest pewnie atrakcyjne publicystycznie, ale nie do końca prawdziwe” – pisze Piotr ARAK we „Wszystko Co Najważniejsze”.

Ekonomista jest zdania, że „inflacja nie jest dzisiaj problemem czysto monetarnym. Finansjalizacja gospodarki (nadmierny rozwój rynków finansowych) powoduje, że szoki gospodarcze są silniejsze i dużo bardziej zmienne – to przeciwieństwo the great moderation, czyli poprzedniej epoki. Dzisiaj coraz częściej mówi się o okresie po kryzysie finansowym 2008 r. jako o okresie tzw. great volatility, w którym czynniki rynkowe, w połączeniu z wojną w Ukrainie, pandemią i zmianą klimatu, spowodują znaczną wariancję rocznych wskaźników gospodarczych. Czy to spisek kapitału przeciwko pracownikom? To raczej wypadkowa wielu procesów ekonomicznych trwających od kilkudziesięciu lat”.

Piotr Arak twierdzi, iż „niektórzy zwracają uwagę, że obecna sytuacja może mieć charakter przełomu i kształtowania się nowego globalnego porządku gospodarczo-politycznego. Podobnie lata 70. uznaje się za moment przełomowy w dziejach świata. Po złotych latach powojennego rozwoju świat stracił podporę i spadł w otchłań niestabilności i kryzysów. Wydaje się, że dzisiaj mamy to samo – i chyba tak to odczuwa Warufakis, choć do opisu tego zjawiska używa innego języka”.

rp.pl/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 marca 2023
Fot. Zebranie przedstawicieli państw G20 w 2019 roku