Pomoc dla rodzin kolejną odsłoną wojny religijnej. Nowe prawo Talibów

Rządzący w Afganistanie talibowie coraz częściej decydują, że pomoc dla rodzin oraz możliwości zatrudnienia są uzależnione od uczęszczania przez córki do rygorystycznych szkół islamskich – poinformował portal dziennika „Guardian”.

Rodziny, które opierają się namowom, są izolowane i często zmagają się z głodem

.Śledztwo przeprowadzone przez brytyjską gazetę i portal Zan Times w ośmiu z 34 prowincji Afganistanu wykazało, że władze podejmują działania mające uczynić z nauki religii jedyną dostępną opcję edukacji dla dziewcząt i kobiet.

Od czasu wykluczenia w 2021 r. kobiet z systemu edukacji na szczeblu średnim i wyższym talibowie rozbudowują rozległą sieć szkół religijnych, które mają stanowić alternatywę dla świeckich placówek oświatowych. Według ustaleń „Guardiana” do końca 2024 r. w Afganistanie funkcjonowało ponad 21 tys. szkół religijnych i medres, czyli islamskich wyższych szkół teologicznych.

Instytucje te prowadzone są przez mułłów, teologów i interpretatorów zasad islamu, a często także przez przywódców lokalnych społeczności. Zajęcia odbywają się w meczetach lub domach mułłów, za co otrzymują oni wynagrodzenie z ministerstwa edukacji w Kabulu.

W celu zapewnienia personelu w tych szkołach resort edukacji wydał certyfikaty ponad 21 tys. byłych uczniów medres, które pozwalają im uczyć w szkołach średnich oraz na uniwersytetach. Często są to osoby bardzo młode, ale z silnymi przekonaniami ideologicznymi. Doświadczeni nauczyciele z dyplomami uniwersyteckimi zostali pozbawieni możliwości nauczania.

Szkoły religijne często stają się jedyną opcją edukacyjną dla dziewcząt i kobiet w Afganistanie po wykluczeniu ich z oświaty wyższego szczebla. Równie często ich rodziny są motywowane lub nawet zmuszone do wysyłania swoich córek na zajęciach w tych instytucjach. Mułłowie, dla których większa liczba uczniów w szkołach religijnych oznacza wyższe zarobki, często starają się wypłynąć na swoje społeczności, uzależniając pomoc dla rodzin od uczestnictwa należących do nich córek w tych zajęciach.

Rodziny, które opierają się tym namowom, są izolowane i często zmagają się z głodem. Od uczęszczania córek do szkół religijnych czasem uzależniane nawet możliwości zatrudnienia. Z kolei rodziny, które poślą córki na te zajęcia, zauważają, że stają się one bardziej surowe i krytycznie nastawione w stosunku do własnych rodzin, a czasem nawet nazywają rodziców jako „niewiernych” – wynika ustaleń „Guardiana” i Zan Times.

Pomoc dla rodzin jest dla wielu Afgańczyków sprawą życia i śmierci

.Szkoły podstawowe pozostają otwarte dla dziewcząt, ale wpływ nacisków ze strony talibskich władz jest widoczny – klasy stają się coraz mniej liczne, gdyż uczennice odchodzą ze zwykłych szkół do szkół religijnych. Nawet te, które często starają się łączyć obie formy edukacji, ostatecznie rezygnują z edukacji świeckiej.

Rozwój szkół religijnych zmienił rynek pracy w Afganistanie, gdzie dyplomy uniwersyteckie stały się mniej ważne niż dyplomy przyznawane przez medresy. – Teraz wszyscy rozumieją: jeśli chcesz mieć pracę, zapomnij o studiach, idź do medresy – powiedziała cytowana przez nie nauczycielka.

Jak zauważył „Guardian”, zmieniona sytuacja wpływa też na myślenie kobiet i dziewcząt, które przestały marzyć o studiach na uniwersytecie i o pracy lekarki lub inżynierki, a zamiast tego decydują się na naukę w medresie.

Czy wojna w Afganistanie była w ogóle potrzebna?

.Amerykańska okupacja Afganistanu, która rozpoczęła się w październiku 2001 r., jest często uważana za wojnę słuszną w przeciwieństwie do inwazji na Irak. Wojna w Iraku była w ocenie wielu niepotrzebnym konfliktem. Ale nagły, choć nieunikniony upadek afgańskiego rządu i odradzające się rządy talibów wywołały nowe pytania o to, dlaczego armia amerykańska wkroczyła do Afganistanu i co w ciągu dwudziestu lat udało się USA osiągnąć – pyta prof. Mark JUERGENSMEYER.

Wpierwszych dniach po dramatycznych wydarzeniach z 11 września 2001 r. wydawało się, że nikt nie wątpi, że sprawcy tego ohydnego czynu muszą zostać schwytani i pociągnięci do odpowiedzialności. Kiedy stało się jasne, że reżim talibów w Afganistanie pomógł ukryć Osamę bin Ladena i innych przywódców światowego ruchu dżihadystycznego, którzy mieli swoją bazę operacyjną w tym kraju, wielu wydawało się oczywiste, że musi upaść sam reżim.

Chociaż nikt nigdy nie oskarżył afgańskich przywódców o bezpośredni udział w planowaniu i przeprowadzeniu aktu terrorystycznego z 11 września 2001 roku, uznano, że ukrywają terrorystów. Co więcej, talibowie utrzymywali surowy, ekstremistyczny reżim bez poparcia międzynarodowego. Tylko trzy kraje na świecie oficjalnie uznawały rządy talibów przed 11 września – Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Pakistan – a po atakach na World Trade Center zostały zerwane nawet te nieliczne powiązania. Wydawało się, że nikt nie chciał stanąć w obronie Afganistanu, gdy armia amerykańska przygotowywała się do inwazji na ten kraj.

Talibowie byli jedną z kilku rywalizujących partii islamskich w następstwie upadku wspieranego przez Sowietów reżimu, który rządził krajem od czasu, gdy rewolucja sauryjska wyniosła do władzy socjalistów w 1978 roku. Po długiej i wyniszczającej walce między wspieranym przez Sowietów afgańskim reżimem socjalistycznym i islamskimi siłami oporu – mudżahedinami („bojownikami”) – Związek Radziecki wycofał swoje poparcie w 1989 r. Reżim Mohammada Nadżibullaha został wkrótce obalony.

Bojownicy, którzy przybyli, aby dołączyć do mudżahedinów z całego świata islamskiego, powrócili do swoich krajów i do społeczności emigrantów w Europie i Stanach Zjednoczonych, przeszkoleni w walce partyzanckiej i pełni buntowniczego zapału. Niektórzy z nich stali się terrorystami nowej walki dżihadystycznej przeciwko świeckim rządom wspieranym przez Europę i Stany Zjednoczone i zmienili bieg stosunków międzynarodowych w postzimnowojennym świecie. Wśród bojowników zahartowanych w strukturach mudżahedinów znalazł się także Saudyjczyk Osama bin Laden, którego organizacja Al-Kaida („baza”) powstała podczas wojny afgańsko-sowieckiej. W Afganistanie ukształtowała się nowa grupa bojowników, której członkowie pochodzili z milicji mudżahedinów, ale z bardziej twardymi i ostrymi zasadami religijnymi i ideologicznymi. Nazywano ją talibami; szybko wyłoniła się jako znacząca nowa siła.

Talib w języku arabskim oznacza „student” i odnosi się do młodych mężczyzn, którzy uczęszczali do madras, szkół muzułmańskich na zdominowanych przez Pasztunów obszarach południowego i wschodniego Afganistanu oraz w prowincjach Beludżystanu i przy północno-zachodniej granicy Pakistanu. Przywódca ruchu, Mohammad Omar, pochodził z wioski położonej niedaleko Kandaharu, uczęszczał do szkoły religijnej i służył jako mułła. Nie miał jednego oka, które stracił w walce w trakcie sowieckiej okupacji Afganistanu. Mówi się, że nigdy nie latał samolotem i nie ufał obcokrajowcom.

Chociaż talibowie byli znani poza Afganistanem ze swojego religijnego konserwatyzmu, główne różnice między nimi a innymi konserwatywnymi grupami w kraju, takimi jak Sojusz Północny pod przewodnictwem Ahmada Szaha Masuda, miały podłoże etniczne. Masud i większość jego zwolenników byli Tadżykami, a mułła Omar i jego talibska kadra Pasztunami.

Do 1995 r. siły talibów zdołały zdobyć Kabul. W 1997 roku Omar zmienił nazwę kraju na Islamski Emirat Afganistanu. W sierpniu 1998 roku prawie wszystkie ostatnie placówki opozycji w północnym Afganistanie znalazły się pod jego kontrolą, chociaż siły Sojuszu Północnego kierowane przez Masuda walczyły dalej. Armie Masuda były priorytetowym celem amerykańskiego podboju militarnego w 2001 roku, chociaż sam Masud został zabity najprawdopodobniej przez ludzi Osamy bin Ladena na kilka dni przed atakiem na World Trade Center i Pentagon. Warto zauważyć, że podczas blitzkriegu z sierpnia 2021 r., który utrwalił odnowioną władzę talibów, szybko zdobyli oni północny region kraju, uniemożliwiając w ten sposób powstanie tadżyckiej opozycji wobec pasztuńskiej milicji talibów.

Wkrótce po tym, jak talibowie przejęli kontrolę nad krajem w 1996 roku, bin Laden wraz ze swoim egipskim sojusznikiem Ajmanem az-Zawahirim i około dwustoma wojownikami dżihadu powrócił do swojej bazy w Afganistanie. Bin Laden podjął decyzję o opuszczeniu kwatery głównej w Sudanie, uznając, że talibowie zapewnią bardziej otwarte pole działania dla Al-Kaidy. Jego nadzieje się spełniły – Afganistan okazał się przyjazną bazą umożliwiającą rozpoczęcie globalnej wojny dżihadystycznej.

Bin Laden wkrótce zjednał sobie mułłę Omara, zasypując go prezentami i nie tylko – niektórzy twierdzą, że zaaranżował małżeństwo jednej ze swoich córek z przywódcą talibów. Bin Laden i az-Zawahiri zapewnili szkolenie dla swoich kadr w starej kwaterze głównej Tora Bora, pozostałej po wojnie afgańsko-sowieckiej. Komunikowali się ze swoimi agentami i zwolennikami na całym świecie, wykorzystując telefony radiowe i internet. Jednym z pierwszych działań bin Ladena w 1996 r. było wydanie oświadczenia „Deklaracja dżihadu przeciwko amerykańskiej okupacji Ziemi Dwóch Świętych Sanktuariów”. Kraina dwóch świętych miejsc to Arabia Saudyjska, gdzie znajdują się Mekka i Medyna, a obecność tam amerykańskich baz wojskowych w opinii bin Ladena była okupacją.

Dwa lata później, w 1998 roku, bin Laden i az-Zawahiri wraz z Chalidem Szajchem Muhammadem i innymi bojownikami z Pakistanu, Bangladeszu i Egiptu ogłosili Światowy Front Islamski przeciwko „krzyżowcom i syjonistom” – Stanom Zjednoczonym, Europie i Izraelowi. Chociaż walka mudżahedinów w wojnie afgańsko-sowieckiej w latach 80. była prawdopodobnie jednym z pierwszych rozdziałów w działalności globalnego dżihadu, proklamacja z 1998 r. rozpoczęła szeroką międzynarodową kampanię przemocy. Oświadczenie zostało wydane jako fatwa – edykt religijny – która wzywała muzułmanów, aby „zabili Amerykanów i ich sojuszników, cywilów i wojskowych”, wskazując to jako „indywidualny obowiązek” w każdym kraju, „w którym jest to możliwe”, w celu wyzwolenia Kopuły na Skale i Meczetu Al-Aksa w Jerozolimie, aby ostatecznie uwolnić ziemię świętych miejsc – Arabię ​​Saudyjską – od obcych sił i usunąć amerykańską armię ze wszystkich islamskich terytoriów, zostawiając ją „pokonaną i niezdolną do zagrażania żadnemu muzułmaninowi”. Fatwa była ideologicznym uzasadnieniem międzynarodowej wojny, opisującym globalny plan Ameryki i Zachodu, który ma jeden cel: kontrolować i oczerniać społeczeństwo islamskie.

W ciągu kilku miesięcy od proklamacji, w sierpniu 1998 r., siatka Al-Kaidy ze swojej bazy w Afganistanie była w stanie przeprowadzić spektakularną akcję zamachów bombowych niemal jednocześnie na ambasady USA w dwóch krajach afrykańskich, Kenii i Tanzanii. Zginęło ponad 200 ludzi, a wielu zostało rannych; liczni z nich to Afrykanie śmiertelnie ranieni przez szkło spadające z wieżowców przylegających do zaatakowanych ambasad. W ciągu kilku dni prezydent USA Bill Clinton ogłosił, że za zamachy bombowe odpowiadają bin Laden i „Organizacja Armii Islamskiej”. Nakazał nalot wojskowy na obóz Al-Kaidy w Afganistanie, próbując zabić bin Ladena i ludzi z jego najbliższego otoczenia, ale nie udało mu się to. W październiku 2000 r. siatka bin Ladena była powiązana z atakiem na okręt amerykańskiej marynarki wojennej USS Cole przez oddział samobójczych aktywistów dżihadu.

Jednak ataki z 11 września stworzyły zupełnie nowy poziom zaangażowania i odwetu. Niemal natychmiast głównymi podejrzanymi byli członkowie ruchu dżihadystycznego w ogóle, a w szczególności siatka Al-Kaidy Osamy bin Ladena. Muhammad Ata pilotujący pierwszy z samolotów, które uderzyły w wieże World Trade Center, został szybko zidentyfikowany jako jeden z liderów operacji. Dokumenty w jego bagażu, który nie dotarł na transfer z jego wcześniejszego lotu z Portland w stanie Oregon na lotnisko Logan w Bostonie, pozwoliły zidentyfikować wszystkich dziewiętnastu porywaczy. Większość pochodziła z Arabii Saudyjskiej. Ata był jednak Egipcjaninem, który studiował w Niemczech. Mówi się, że znalazł się pod wpływem radykalnego islamu w Europie i spotkał się z Osamą bin Ladenem w 1999 roku. Następnie otrzymał misję uczestnictwa w tym, co przywódcy dżihadu nazwali „Projektem samolotów” (ang. Planes Project).

W dniu 20 września 2001 r. prezydent George W. Bush oskarżył talibów o ukrywanie terrorystów z Al-Kaidy. Postawił niepodlegające negocjacjom ultimatum, żądając, aby rząd talibów zrobił pięć rzeczy: przekazał Osamę bin Ladena i innych przywódców Al-Kaidy Stanom Zjednoczonym w celu ich osądzenia; uwolnił wszystkich cudzoziemców, w tym Amerykanów, „niesłusznie uwięzionych” w Afganistanie; zniszczył obozy szkoleniowe dla terrorystów bin Ladena w kraju; pozwolił inspektorom amerykańskim wjechać do Afganistanu, aby upewnić się, że obozy zostały zniszczone; „ochronić wszystkich dziennikarzy, dyplomatów i pracowników niosących pomoc” w Afganistanie.

Co ciekawe, ultimatum zawierało dwa punkty (uwolnienie więźniów politycznych i ochrona dziennikarzy), które nie były bezpośrednio związane z Al-Kaidą. Ale jest mało prawdopodobne, że talibowie zaakceptowaliby żądania, nawet gdyby ograniczały się one do tego, co uważano za powiązane z operacjami terrorystycznymi. Afgański rząd odrzucił żądania Busha, mówiąc, że osądzi bin Ladena, jeśli USA przedstawią jakiekolwiek dowody jego współudziału w atakach. W tym samym czasie Wielka Islamska Rada Afganistanu – zgromadzenie czołowych duchownych w kraju – spotkała się w odpowiedzi na prośbę talibów o radę, jak afgański rząd powinien zareagować. Mułła Omar prawdopodobnie nie był pewien, co zrobić w tej sytuacji – po części dlatego, że był prawie zupełnie nieświadomy spraw poza własnym krajem i nie rozumiał, co ma z nim wspólnego zburzenie jakiegoś budynku znajdującego się gdzieś daleko. Dlatego szukał przewodnictwa u duchownych.

Być może ku zaskoczeniu przywódców talibów konwokacja zasugerowała, że ​​Osama bin Laden i jego zagraniczni bojownicy powinni natychmiast opuścić kraj. Doniesienia prasowe wskazywały, że przywódca talibów, mułła Omar, rozważał to zalecenie i prawdopodobnie zaakceptowałby je, gdyby otrzymał wskazówkę z Waszyngtonu, że to wystarczyłoby, aby powstrzymać USA przed inwazją na jego kraj. Odpowiedź Białego Domu była jednak natychmiastowa i negatywna – że nie wystarczy pozwolić bin Ladenowi na opuszczenie Afganistanu tylko po to, by mógł ukryć się w innym kraju.

Rząd talibów zaproponował więc inne rozwiązanie – bin Laden zostanie usunięty z Afganistanu, aby mógł stanąć przed sądem w neutralnym kraju trzecim (nieokreślonym), jeśli Stany Zjednoczone przedstawią dowody na to, że był on rzeczywiście zamieszany w ataki. Chociaż ta propozycja wydawała się rozsądna, to zanim przywódcy talibów oficjalnie ją zasugerowali, wojsko Stanów Zjednoczonych już zaatakowało ich kraj i próbowało zniszczyć prawdopodobne kryjówki bin Ladena oraz siłą usunąć talibów.

Naloty amerykańskie i siły Sojuszu Północnego spowodowały upadek reżimu talibów pod koniec 2001 roku. Reżim talibów szybko upadł po części dlatego, że przywódcy w regionalnych placówkach afgańskich wycofali swoje poparcie, postrzegając sytuację jako przegraną – podobnie zresztą było podczas upadku wspieranego przez Amerykanów afgańskiego reżimu w sierpniu 2021 roku. Kiedy talibowie uciekli z Kabulu 12 listopada 2001 r., nawet członkowie ich własnej społeczności etnicznej, Pasztuni, świętowali, jakby kraj został wyzwolony z opresyjnych rządów, choć najwyraźniej żadna władza od tego czasu nie była w stanie zdobyć zaufania narodu afgańskiego.

Reżim Busha był zdeterminowany, by obalić reżim talibów niezależnie od tego, czy ci wypędzili bin Ladena z kraju, czy też wydali go w ręce państwa trzeciego, aby został osądzony. Uważał talibów nie tylko za wspólników Osamy bin Ladena, ale także za rodzaj ruchu terrorystycznego.

Nigdy nie przedstawiono dowodów na współudział bin Ladena w ataku z 11 września. Może być trudno Stanom Zjednoczonym stworzyć taką dokumentację bez ujawnienia źródeł wywiadowczych. Poza tym oficjalny raport wskazał innego bojownika dżihadu, Chalida Szajcha Muhammada, mieszkającego w Pakistanie, jako głównego architekta zamachów z 11 września. Niemniej jednak w tym czasie dominującym stanowiskiem w kręgach przywódców USA było przekonanie, że talibowie byli zamieszani w atak z 11 września.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-mark-juergensmeyer-czy-wojna-w-afganistanie-byla-w-ogole-potrzebna/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 września 2025