Premier Estonii wzywa kraje Europy do podniesienia wydatków na obronność
Wszystkie państwa Europy Północnej, w tym skupione wokół Bałtyku i współtworzące Wielonarodowe Siły Ekspedycyjne JEF, powinny przeznaczać na obronność powyżej 2,5 proc. PKB – powiedział premier Estonii Kristen Michal.
Trzeba wiedzieć, jaka jest cena pokoju – premier Estonii Kristen Michal
.Według szefa rządu „pułap 2 proc. wydatków na obronność w NATO nie jest już wystarczający, by zapewnić bezpieczeństwo w Europie”.
Grupa JEF (ang. Joint Expeditionary Force) pod przywództwem Wielkiej Brytanii „odgrywa kluczową rolą w odstraszaniu i obronie regionie Bałtyku”, a także jest „jednostką pierwszego reagowania” zanim zastosowano by 5 Art. NATO” – podkreślono w oświadczeniu estońskiego rządu.
Kraje te – dodał premier – „wiedzą jaka jest cena pokoju i są w stanie osiągnąć ten cel”, czyli łożyć ponad 2,5 proc. PKB na obronność.
Grupę JEF powołaną w 2015 r. tworzy 10 państw (kraje skandynawskie, kraje bałtyckie oraz Wielka Brytania i Holandia). Obecnie jedynie Litwa, Łotwa i Estonia przeznaczają na obronność między 2,8 a 3,4 proc. PKB. Spośród krajów skandynawskich najwięcej wydają Finlandia i Dania – po ok. 2,3 proc.; Szwecja i Norwegia – po ok. 2,1-2,2 proc. Z kolei Wielka Brytania wydaje 2,3 proc., zaś Holandia nieco ponad 2 proc. PKB. Islandia, mimo że wchodzi w skład grupy i należy do NATO, nie posiada własnych sił zbrojnych.
Michal zwrócił również uwagę, że „oprócz rozwoju własnych zdolności obronnych trzeba zapewnić Ukrainę, że będziemy ją wspierać aż do zwycięstwa”. Obecnie – podkreślił premier Estonii- członkowie JEF przeznaczają na pomoc dla Kijowa „dwukrotnie więcej niż reszta Europy”.
Na początku tego roku władze Estonii zdecydowały również, że będą regularnie przeznaczać 0,25 proc. własnego PKB na potrzeby militarne Ukrainy. Podkreślono wówczas, że powodzenie tej inicjatywy zależy od stanowiska innych krajów zachodnich.
„Proponuję, aby także kraje JEF zobowiązały się do długoterminowego wsparcia Ukrainy na tym poziomie” – oświadczył premier Estonii. Formalnie inicjatywa ta ma być przedstawiona na najbliższym szczycie JEF, który odbędzie się w połowie grudnia w Tallinie.
Państwa całego Sojuszu Północnoatlantyckiego powinny poważniej potraktować standardy NATO
.”Już w 2007 roku Estonia była pierwszym krajem, który doświadczył dużych ataków cybernetycznych. Odczuliśmy to zagrożenie na własnej skórze i wyciągnęliśmy wnioski. Jesteśmy przygotowani na tyle, na ile pozwolił nam na to czas. Także dlatego centrum obrony cyberprzestrzeni NATO zlokalizowane jest w Tallinie. Wypracowaliśmy mechanizmy, dzięki którym jesteśmy cały czas przygotowani na cyberataki, które zdarzają się codziennie i mają za zadanie trzymać nas w napięciu. W dzisiejszych czasach cyberobrona jest kluczowa i została wpisana w plany obronne wszystkich państw NATO. Jesteśmy w stanie poradzić sobie z rosyjską agresją na tym polu także dlatego, że cyberprzestrzeń i działania obronne w sieci są bardzo ważną częścią naszego życia w czasie pokoju” – pisze w swoim artykule Illimar Lepik von WIRÉN, były doradca ds. polityki zagranicznej i obronnej w Parlamencie Europejskim.
„W odpowiedzi na agresywną politykę Rosji powinniśmy się skupić na korupcji. Wielu twierdzi, że Rosja jest największym eksporterem korupcji na świecie. Władimir Putin przekupuje Europę. Estonia została sklasyfikowana jako jeden z najmniej skorumpowanych krajów na świecie, co powinno być przykładem dla naszych sojuszników. W końcu jeśli kraj jest skorumpowany, to jego wrogom łatwiej przygotować się do ataku.
Dużo poważniej powinniśmy traktować przypadki mikroagresji lub agresji poniżej progu wojny. W takich sytuacjach Zachód nie powinien jedynie reagować, lecz zająć zdecydowane stanowisko i działać. Skutki zaniedbań na tym polu dziś widać wyraźnie. Narody europejskie muszą nauczyć się, jak radzić sobie z działaniami wojny hybrydowej. Dezinformacja, przez lata sączona do głów europejskich społeczeństw, jest tu doskonałym przykładem” – zaznacza.
„Rosja zrozumiała, że nie jest wystarczająco silna, aby pokonać zjednoczoną Europę militarnie. Przyjęła więc nowy sposób walki, którego celem jest dezintegracja Europy. Rosjanie szukają pęknięć w systemie i starają się je powiększać. Aby przeciwdziałać takim atakom, musimy się nauczyć, jak myślą Rosjanie.
Głównym celem NATO jest przecież odstraszanie i zapobieganie konfliktom. Niestety w przypadku Rosji to odstraszanie powinno się przejawiać w sposób bardziej stanowczy. Władimir Putin postrzega negocjacje dyplomatyczne jako słabość. Mieliśmy tego przykład, kiedy Obama próbował dokonać resetu w stosunkach z Rosją w 2013 roku, co nie przyniosło oczekiwanego wyniku. Widzieliśmy to także w polityce ustępstw, która także nie dała rezultatów” – dodaje.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB