Adam GUROWSKI. Prasa

Adam Gurowski (1805-1866) był w XIX wieku jednym z najlepiej znanych polskich myślicieli i publicystów. Jego książki i artykuły czytano we Francji, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Zwłaszcza za Oceanem ceniono go za teksty o problematyce europejskiej i rosyjskiej. Sam uważał się za apostatę narodowego, wielu jego krytyków piętnowało go jako zdrajcę, który wyrzekł się ojczyzny. Zarazem jednak rozmach i błyskotliwość jego wywodów stawiają go w gronie najwybitniejszych polskich autorów okresu zaborów. Książkę Gurowskiego „Ameryka i Europa” śmiało można porównywać ze słynnym dziełem Tocqueville’a „O demokracji w Ameryce”. Ponad sto pięćdziesiąt lat po ich ukazaniu się w Nowym Jorku to wybitne dzieło wreszcie trafia do czytelników w polskim przekładzie.


.Niezależna prasa pozostaje najwyższym kapłanem naszej epoki. Zasadniczymi składnikami jej życia są wolność i światło. W normalnym, prawdziwym tego słowa znaczeniu, prasa winna stawać się coraz lepszym, coraz bardziej empatycznym i spontanicznym wyrazicielem ludzkiego ducha, wszystkich jego myśli, wrażeń, uczuć, zdolności i namiętności.

W prasie odbijają się najbardziej delikatne, subtelne i witalne siły naszych umysłów. Jej przeznaczeniem jest ogrzewanie i oświecanie umysłów, roznoszenie promieni światła we wszystkich kierunkach oraz zgłębianie najbardziej ukrytych tajników. Jej wpływ będzie wzrastał tym bardziej, im bardziej społeczeństwo uwolni się od przesądów i szacunku do tak zwanych tradycyjnych, uświęconych czasem autorytetów. Jeśli to nastąpi, będzie ona mogła przeniknąć tkankę społeczną, ze wszystkimi jej włóknami. Misją prasy jest bycie rycerzem danego wieku. Ma ona oddalać uprzedzenia, rozsupływać zapętlone prawdy, wyjaśniać – jeśli nie rozwiązywać – codzienne problemy społeczne, polityczne i administracyjne, bronić uciśnionych i ubogich, wywlekać na światło dzienne rozmaite nadużycia. Ma także w rozumny i niezależny sposób rozważać postępowanie nie tylko tych, którym społeczeństwo w ten czy inny sposób powierzyło regulowanie spraw z nim związanych, lecz i osób prywatnych, których działania wywierają jakiś wpływ na wspólnotę. Biorąc pod uwagę codziennie wzrastające oddziaływanie prasy, trzeba stwierdzić, że jej świętym obowiązkiem jest także naświetlanie wysokich standardów moralnych, ukazywanie ich opinii publicznej. Do jej zadań należy przypominanie ludziom o ich prawach, utrzymywanie społeczności na ścieżce obowiązków oraz przylgnięcie do tego, co uznaje za prawdziwe i wzniosłe. Może się ona mylić, lecz błędy te należy wybaczyć, kiedy ich źródłem jest niewłaściwy osąd, nie zaś świadoma zdrada własnej wiary i przekonań.

Jej wpływ i siła oddziaływania wzrastają w takiej proporcji, w jakiej istnieje w danym narodzie wolność i cywilizacja. Jest to fakt niepodlegający dyskusji, na który składa się wiele powodów.

Mianowicie prasa pozostaje najszybszym sposobem inicjacji w życie, z wszystkimi jego wymaganiami, porażkami, aktywnościami i codziennymi zdarzeniami. Ceni się ją ze względu na to, że tworzy duchowy łańcuch, codzienną wspólnotę, między jednostkami nieznającymi się osobiście, lecz duchowo zjednoczonymi, dając im pewność, że nie są same, że inni podzielają ich poglądy i dążenia. Staje się ona zatem wyrazem wzajemnego rozpoznania się tych, których dzieli przestrzeń, a nawet czas. To, co konstytuuje jej znaczenie i siłę oddziaływania to także fakt, że wiadomości prasowe roznoszą się w tempie promieni słonecznych, a przecież warunkami koniecznymi rozwoju jednostek, społeczności i społeczeństwa są właśnie wolność i rozgłos.

Ilekroć stwierdza się w świecie zaistnienie nowej idei, pomysłu, opinii, faktu, koncepcji matematycznej bądź moralnej, używa się konkretnych środków jej popularyzacji, stosownych do czasów, w jakich przychodzi ona na świat. Najszybszym i najbardziej bezpośrednim sposobem przedstawiania i propagowania owoców aktywności mentalnej przez proroków, mistrzów, filozofów, a nawet bardów, apostołów i innych nauczycieli, było zawsze słowo mówione. Z czasem jednak na arenę dziejów wkroczyło słowo drukowane, stając się także kanałem, przez który przepływa nauczanie, komunikacja i dyskusje. Następnie najbardziej właściwymi sposobami propagowania słowa i życia umysłowego stały się książki i broszury. W końcu, w wielu przypadkach, prasa dziedzicząc i rozbudowując dorobek jej prekursorów, stała się życiodajnym, działającym szybko organem.

Współcześnie wszystkie pożyteczne wynalazki i innowacje w dziedzinie umysłu i materii, religia i nauka, etyka i polityka, grawitują ku prasie, szukając w niej sposobu dotarcia do świata. W niej bowiem łatwo znajdują odbicie wszelkie oscylacje, śmiałe poczynania i wahania ludzkiego umysłu. Postęp prasy powoli, acz nieustannie sprawia, że staje się ona głównym sposobem komunikacji i propagowania różnych treści. Prasa z radością wita każdą nową ideę, z troską pochyla się nad każdą wypowiedzią i koncepcją; wprowadzając je do świata i ułatwiając ich recepcję, ratuje je od śmierci i zniszczenia. Przedłuża ona, a w większości przypadków także uzupełnia, edukację mas. Stanowi paliwo, które podtrzymuje płonący ogień. Jej opatrznościowa czujność zdobywa sobie zaufanie tych, którzy ze względu na swoje codzienne zajęcia, bądź też tendencje swoich umysłów, nie mają możliwości śledzenia losów wspólnotowego przeznaczenia i potrzeb społecznych.

Dlatego też opinia publiczna zwraca się ku niej w poszukiwaniu oświecenia i ukierunkowania. Generalnie ludzie nie przepadają za poddawaniem samych siebie kierownictwu innych, niechętnie zgadzają się na to, aby byli napominani i pouczani, czy to przez władców, księży, moralistów, czy jakichkolwiek innych doradców. Prasa natomiast łatwiej dociera do publicznej umysłowości, w swoim działaniu pozostaje bowiem bezosobowym sposobem szerzenia moralności, oddziałującym na rozum każdej poszczególnej jednostki. Jej odbiorcy niemal nieświadomie zostają dobrze pouczeni i przyswajają sobie zawarte w niej sugestie.

Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że pod treściami zawartymi w gazecie kryje się jedna lub więcej osób, których opinie i sądy gazeta ta ukazuje. Kiedy jednak komunikacja publiczna odbywa się za pomocą pisma, czytelnik zapomina, że za przedstawionym w gazecie rozumowaniem kryje się konkretna osoba, przez co czytany artykuł wywiera na nim większe wrażenie. W bardziej dojrzały, niezależny i rozumny sposób rozważa on wówczas przedstawiane mu sugestie, niżby rozważał je w przypadku rozmowy i wyjaśnień osobistych.

Słowo pisane jest dla jego rozumu i indywidualności łatwiejsze do przyjęcia.

Im bardziej energiczna spontaniczność prasy, tym mocniejszy i głębszy wywiera ona sama wpływ. Gdy rozumie swoją prawdziwą godność i wpływ, staje się najbardziej niezależną spośród istniejących obecnie władz społecznych. Można powiedzieć, że prasa, na podobieństwo natury, pozostaje wiecznie żywa, kreatywna i produktywna. Inicjuje i prowokuje rozmaitą aktywność, wspiera i popularyzuje nowe odkrycia. Staje się areną, na której idee i koncepcje doznają oczyszczenia, na której spotykają się i ścierają różne opinie i przekonania, na której jedyną dopuszczalną bronią pozostają informacje, biegła znajomość różnych zagadnień, zdolność rozumienia, logika i dialektyka. Ten, kto dysponuje takim arsenałem może być pewien, że pokona każdego przeciwnika, bez względu na to, jak przewlekłe okaże się zmaganie. Bardzo niewielu spośród tych, którzy nie wkraczają na tę arenę, zdaje sobie sprawę, jak wiele wymagających studiów i dociekań podejmują ci, którzy oddają się przygotowaniu i wydawaniu prasy. Przedstawiane w niej idee i koncepcje odznaczają się kunsztownością, są pożyteczne i światłe, lecz jakże często po ich uważnej lekturze wydaje się jakby zalegały w grobie, przez wielu niedoceniane, błędnie rozumiane, nawet niewspominane z wdzięcznością przez tych, którzy się nimi ubogacili. Nierzadko znajdują się w niej liczne iskry geniuszu, rozproszone w różnych miejscach, pobudzające i oświecające innych; każda z nich, jeśli zostałaby należycie rozwinięta i dopracowana, wystarczyłaby, aby zapewnić chwałę imieniu tego, kto by to zrobił.

Prasa pozostaje jednym z najmłodszych składników społeczeństwa. Nabiera na znaczeniu szybciej niż wszelcy jej poprzednicy i zapewne również z tego powodu posiada swoich nieprzyjaciół i krytyków. W tym sensie jej los nie różni się od wszelkich innych zjawisk społecznych i wynalazków, które pojawiwszy się w którymś momencie historii osłabiły lub obezwładniły istniejące władze, od krótszego lub dłuższego czasu niepodzielnie rządzące społeczeństwem bądź jego częścią. Każde nowe zjawisko, czy to idea, czy też fakt, z konieczności wchodzi w konflikt z przeszłością, traktującą nowego przybysza jako zagrożenie, jako coś zdradzieckiego, niszczycielskiego i wywrotowego. Często umysły światłych ludzi, a niekiedy i umysły postępowe, mają trudność w akceptacji nowego stworzenia; zakłóca ono bowiem ich spoczynek i ustalone już, ich zdaniem, idee, oraz zmusza ich do zmiany własnego zdania i wprowadzenia modyfikacji we własne rozumienie wielu spraw.

Historia człowieka, jego kultury i postępu, to nic innego, jak nieustanne odnotowywanie takich zmian, zmian, które budziły i budzą opór. Ludzie wszak, czy to szeroko rozumiani, czy też poszczególne jednostki, zmianom poddają się niechętnie. Tak na przykład Erazm z Rotterdamu chociaż przyklaskiwał Lutrowi, pozostawał de facto oddany stronnictwu, które tępiło zuchwałego reformatora. Podejmowane przez panów przeszłości i ciemności ataki i próby dyskredytacji, mające na celu osłonięcie ich niewiedzy i różnych nadużyć, usiłują ukazywać prasę w negatywnym świetle i doprowadzić do jej zaniku. Jednakże nawet najbardziej zaciekli jej wrogowie dostrzegają, że jej oddziaływanie nieustannie wzrasta i w jakimś sensie chylą przed tym czoła. Opór wobec niej, złośliwe oczernianie i zaniżanie jej wartości podejmują jedyni ci, którzy kryją się przed światłem, którzy od doświadczania codziennego, intelektualnego ogrzania wolą trwanie w chłodnym odrętwieniu. Jednakże im więcej trudności i przeszkód pojawia się na jej drodze, tym większą siłę i wpływ sama zyskuje. Dostrzegając, że wojuje ona z nadużyciami, nierzadko też z uschłą, przegniłą przeszłością, trzeba stwierdzić, że jej autentycznym powołaniem jest bycie ostoją dla teraźniejszości oraz zwiastunem przyszłości. Każdego dnia staje się coraz bardziej busolą, wyrazem moralnego tonu społeczeństwa, nawet w aspekcie odnoszenia się do swoich nieprzyjaciół, do tyranów, absolutystów i wszystkich tych, którym nie po drodze ze sprawiedliwością, rozumem i postępem. Wszyscy oni nie znoszą jej, lecz zmuszeni są oddawać jej pokłon – choć jej nienawidzą, lękają się jej. Jej przewaga staje się codzienną rzeczywistością. Już wstrząsa wszelkimi innymi władzami i wpływami, wkrótce też zatriumfuje nad nimi, pokonując nawet najbardziej zaciekłych nieprzyjaciół.

Ten niezwykły czynnik, odpowiedzialny za ów ferment społeczny, może stać się dobrodziejstwem bądź przekleństwem, w zależności od tego, jaki robi się z niego użytek, a zwłaszcza od tego, czy operują nim umysły światłe czy też zanieczyszczone. Prasa przypomina więc miecz obosieczny – odcina nadużycia bądź powoduje zranienia.

Jak niemal każda rzecz świata mentalnego i materialnego, posiada dwojaki charakter, często oscylując pomiędzy dobrem a złem. Z tego powodu potrafi niekiedy wywierać diabelski, niszczycielski wpływ. Lekarstwem na niego są wolność i aktywna publiczność istniejące w normalnych warunkach społecznych, to znaczy w takich, w których brutalność i namiętności nie zaciemniają ludzkich umysłów i nie zatruwają opinii publicznej. W warunkach takich prasa staje twarzą twarz z wolnymi społecznościami, a więc wszelkie jej próby wywierania wpływu niszczycielskiego nie znajdą wsparcia, okażą się krótkotrwałe i umrą naturalną śmiercią.

Obecnie Ameryka pozostaje jedynym krajem, w którym prasa funkcjonuje w warunkach zbliżonych do normalności, jedynym krajem, w którym jest instytucją prawdziwie społeczną i tak rozpowszechnioną. Europejskim masom nie jawi się ona jako konieczna, generalnie też do nich nie dociera. Jest spętana przez rząd, albo też celowo pęta samą siebie, wydając się na służbę interesom którejś klasy i troszcząc się o rzeczywiste interesy ludzi jedynie w sposób generalny. Do wyjątków można by – choć z trudem – zaliczyć Szwajcarię, Belgię, Holandię, Piemont, Norwegię i Szwecję. Kraje te cieszą się wolnością prasy niespotykaną wśród innych krajów Europy kontynentalnej, jak Prusy, Saksonia i inne państwa niemieckie. Dokonują też znaczącego postępu w dziedzinie szkół publicznych, rozwijając edukację całego swego ludu. Krzepiący to fakt, choć niewywierający bezpośredniego wpływu na ogromną masę ludzi Europy kontynentalnej. Postęp realizowany w owych mniejszych państwach można przyrównać do kwitnięcia odległych od pnia gałęzi drzewa, podczas gdy sam pień pozostaje spróchniały i robaczywy. Tworzą go ludność Francji i Niemiec, ale też Hiszpanii, Portugalii, Włoch i Austrii. Nie licząc Rosji i Turcji populacja Europy kontynentalnej liczy około sto sześćdziesiąt milionów; z masy tej ledwie piąta część cieszy się, mniej lub bardziej, wolnością prasy, a w jeszcze mniejszej proporcji do całości pozostają ci, którzy uznają wolną prasę za konieczną do swojej egzystencji.

Wolna, niezależna, oryginalna prasa wymaga istnienia wolnych, światłych ludzi. Do nich zwraca się po intelektualne i materialne wsparcie oraz po uznanie i zrozumienie. Jednym z głównych warunków materialnych jej istnienia i powszechnego dostępu do niej pozostaje jej niski koszt. Cena prasy musi być na tyle niska, aby kupowanie jej nie sprawiało niedogodności dla słabo zarabiających. Jej prawdziwą wartość tworzy nie tyle jej specyfika i jakość, nie tyle reputacja poszczególnych czytelników, ile jakość rozsądnych, pracujących mas, będących jej odbiorcami. Prawdziwie prosperuje ona nie wtedy, gdy rząd, dana klasa, bądź grupa pojedynczych osób wpływa bryłką złota na sumienie autorów tekstów, lecz wtedy, gdy do jej kasy nieustannie wpływają drobne. W Anglii podjęto niedawno eksperyment stworzenia taniej, niezależnej prasy. Nie ma on wielkich szans powodzenia, jako że brakuje w Anglii mas ludzi potrzebujących jej i gotowych ją wspierać, brakuje mas przypominających te amerykańskie. Jeśli zaś chodzi o Europę kontynentalną, prasa taka z pewnością nie jest w stanie zaistnieć we Francji, ani w Niemczech – z powodów wcześniej już zarysowanych.

W Ameryce dziennikarze muszą porywać publikę. Potrzebują albo znaleźć dostęp do umysłu publicznego, szczerze się w niego wczuwając, bądź obezwładnić publikę własnym blaskiem i wspaniałością. Między nimi a odbiorcami musi zaistnieć jakaś atrakcyjność mentalna. Prasa musi inspirować, pobudzać i pchać masy naprzód, nie zapominając jednak o harmonizacji z moralnymi i społecznymi tendencjami ludu, który – w sytuacji ich zaniedbania tego – przerodziłby się w jej adwersarzy.

Niski koszt prasy, wraz z wielką liczbą czytelników, dają pewność, że publiki nigdy nie braknie, a także, że nawet opinie wypowiadane w największej skrytości zostaną rozgłoszone i wyjaśnione z największą starannością i niezależnością.

Wszystkie te warunki istnienia prasy mają charakter dwustronny. Zrealizować je można jedynie wśród inteligentnych mas, wśród ludu w pełnym tego słowa znaczeniu. Lud taki jak dotąd nie zaistniał w Europie, a jeśli nawet taki istnienie, jego proporcja względem ludności całej Europy jest tak nieznacząca, że pomija się go przy danych szacunkowych. Nawet w Anglii prasa jeszcze do niedawna, a w pewnej mierze także i dziś, pozostawała i pozostaje towarem luksusowym, będącym poza zasięgiem ludu jako całości, który i tak nie jest nią generalnie zainteresowany. Prasa pozostaje tam niemal bez reszty w rękach koterii, bezpośrednio wykorzystujących ją dla realizacji własnych celów.

Nie inaczej jest w przypadku tak zwanej niezależnej prasy w szeregu krajów Europy kontynentalnej. W miejscach tych prasa staje się więc organem służącym zamysłom i interesom jednostek, a jej odbiorcami pozostają niemal wyłącznie ci, których w Europie zwie się klasą wyższą, wiedzioną w ten sposób na manowce. Jednakże wiele jest czynników sprawiających, że wszelkie fakty wychodzą na światło dziennie, wiele czynników sprzyja wyjaśnianiu rozmaitych spraw z wszystkich możliwych stron. Czynniki te to niezależność prasy, różnorodność opinii w niej prezentowanych, ogromna liczba tytułów gazet, konkurencja i wzajemne się ich pilnowanie. Efektem ich istnienia jest także umożliwianie każdemu, kto tylko posiada odrobinę cierpliwości i wytrwałości, zaznajomienie się ze stanowiskiem opinii publicznej na tematy ogólne i szczegółowe. W Anglii panuje wolność prasy, w kraju tym nie ma jednak wystarczającej liczby ludzi odpowiednio wykształconych, ani przygotowanych, do korzystania z tej wolności. Ci wykształceni i przygotowani nie posiadają zaś tytułów prasowych, które docierałyby na prowincje, tytułów, po które sięgałyby masy. Zamiast tego masy karmione są artykułami wprawnych zuchwalców pozostających narzędziami w rękach koterii, zuchwalców, którzy otumaniają, przekręcają fakty i stosują pokrętną logikę – z uwagi na cele własne oraz swoich pracodawców. Treści prezentowane przez takich ludzi ukazywane są jako prawda.

Poza tym trzeba zauważyć, że większość angielskich tytułów prasowych skierowana jest do poszczególnych klas, niezwykle rzadko natomiast do samego ludu. Pojawiają się w nich co prawda odwołania do ludu, lecz mowa o nim jedynie w kategoriach ogólnych, nie zaś w sensie szerokim i jednocześnie bezpośrednim, jak to ma miejsce w Ameryce. Co więcej, istnieje w Anglii, podobnie zresztą jak w Europie kontynentalnej, wiele społeczności, wiosek i miasteczek, nie mających dostępu do jakiegokolwiek tytułu prasowego, ani żadnego innego organu publicznego rozgłosu. Anglia, jak inne kraje europejskie, pozostaje więc pod wpływem centralizacji. Odróżnia się pod tym względem od wolnych stanów Ameryki, w których niemal każde miasteczko i bardziej ludne wioski posiadają swoje organy, w których obieg prasy jest faktycznie niezależny, wolny od ingerencji ze strony stolic bądź w większych miast.

Amerykanie nie ograniczają się do czytania jednej tylko gazety, do zapoznawania się z jedną tylko stroną posiadającą swoje opinie, zwykle starając się uzyskiwać informacje z różnych źródeł.

W Europie ta część opinii publicznej, która czyta gazety, najczęściej poprzestaje na sięganiu po organ prasowy własnego stronnictwa, ślepo za nim podążając. Słucha tylko brzmienia jednego dzwonu.

Dla Amerykanina, czy to bogatego, czy biednego, prasa stanowi sól życia. Europejski robotnik zwykle jest natomiast obojętny na tę przyprawę bądź wykazuje się jej zupełną nieznajomością. Lud amerykański wykazuje się znaczną elastycznością umysłu, przewyższającą ogromną większość swych europejskich krewnych, elastycznością wspierającą, a przez to zabezpieczającą istnienie niezależnej prasy. Trzeba też zauważyć, że fakt, iż Europejczycy w tym aspekcie pozostają w tyle za Amerykanami koresponduje z ich pozostawaniem w tyle pod względem warunków życia społecznego i społecznych instytucji oraz z faktem trwania w Europie wszechogarniających wpływów rządowych, bez względu na ich rodzaj czy nazwę.

Można też powiedzieć, że Europejczycy pozostają na niższym stadium rozwoju prasy niż Amerykanie z uwagi na wciąż silny u nich podział na klasę wyższą – arystokratyczną, mieszczańską i klasy niższe oraz na trwającą awersję klas wyższych do tego ożywiającego owocu rozumu i wolności. Lud amerykański, składający się z pracujących, inteligentnych mas, traktuje prasę jako pokarm mentalny, raczej twardy, który jednak są w stanie trawić. Lubi on jasne, zdecydowane wykładanie podstawowych zasad i ich komentowanie. Wymaga od prasy, aby stanowiła dla niego impuls ku postępowi, nie tylko zaś, aby informowała o codziennych wydarzeniach i bieżących dyskusjach. Kiedy natomiast zdarzy się, że jakaś grupa Amerykanów o wąskich horyzontach umysłowych i wielkich fortunach, usiłująca stylizować samą siebie na klasę wyższą, okazjonalnie zagarnie jakiś tytuł prasowy, zdrowa reszta ludu w naturalny sposób wspierać będzie tytuł, który odznaczać się będzie większych zapałem i czystością ducha.

Dominujący wpływ europejskich finansistów na krajowe sprawy polityczne i społeczne, na zwyczaje, maniery, interesy i rozmaite relacje związany jest z koncentracją w ich rękach władzy, działań rządu, inteligencji, bogactwa, interesów ogółu i interesów prywatnych. W Ameryce zaś największy, najbardziej wyraźny wpływ wywiera miasto Nowy Jork, stanowiące centrum handlowe nowego świata, a wpływ ten odczuwalny jest, w całej Unii, za pośrednictwem niezależnych gazet publikowanych w tej metropolii. Dociera on do wiosek i najbardziej odległych domów; penetruje umysły milionów, oddziałując na ich przekonania bardziej bezpośrednio i głęboko niż jakakolwiek siła społeczna czy finansowa.

Na nieszczęście dla europejskich mas, choć na szczęście dla ich władców, podobna, niezależna prasa nie stanowi jak dotąd mentalnego pokarmu dla milionów Europejczyków.

Europa pozostaje w stanie nieustannego wrzenia, czy to otwartego, czy ukrytego, tamtejsza prasa często jednak cierpi na brak energii i elastyczności w podejmowaniu prób pogodzenia wrzących antagonizmów bądź szukania kompromisu co do zasad podstawowych.

Liberalne rządy Europy akceptują jednakże tylko taki rodzaj prasy, mimo iż jest on zawsze na straconej pozycji, skrępowany bądź z gruntu kulawy w swych ruchach. Obrzydł on nawet szeroko rozumianemu ludowi, który z uwagi na taką właśnie prasę, nie jest zainteresowany rozwojem żadnych publicznych organów rozgłosu. Nawet najbardziej wolne kraje Europy, jak Szwecja, Norwegia, Piemont, Holandia, Belgia i Szwajcaria nie osiągnęły takiego poziomu kultury, który sprawiałby, że ich ludność uznawałaby gazety za nieodłączny element codziennej egzystencji. Jak już zauważono, lokalne tytuły w wioskach i małych miasteczkach Anglii, Francji i Niemiec po prostu nie istnieją, a te wychodzące w nieco większych miasteczkach stanowią luksus zarezerwowany dla nielicznych i nieatrakcyjny dla wielu. Obecnie, gdy na amerykańskiej ziemi powstają nowe gminy, drukarnie lokalnych gazet zaczynają w nich swą działalność wcześniej niż szkoły. Po ciężkim dniu pracy po gazetę sięga wielu osadników, owych pionierów cywilizacji i kultury, którzy w niej się rozsmakowują i znajdują radosną pociechę.

Niezniszczalną żywotność prasy potwierdza fakt, że w Europie, mimo wszelkich istniejących tam restrykcji i utrudnień, mimo nieustannie wyrażanej wrogości w stosunku do niej, nie ulega ono zniszczeniu. Nie da się jej unicestwić jeszcze bardziej, ani co do abstrakcyjnej zasady, ani faktu, tak jak nie da się unicestwić twórczych sił natury. Nawet najwięksi despoci są zobligowani do podtrzymywania jej przy życiu, a często i do odwoływania się do niej. Zakuwają ją w łańcuchy i nakładają jej kagańce, lecz nie są w stanie jej zupełnie zawiesić, ani zadusić. Jej powstrzymanie przekracza ludzkie zdolności, nawet zdolności najpotężniejszych europejskich carów, papieży, cesarzy, królów, arystokratów. Wszyscy oni, wraz z innymi nieczystymi komponentami społecznymi, obawiają się jej ataków. Nikt nie zajmuje na tyle wysokiego stanowiska, aby nie być wrażliwym na nawet najsłabsze jej drgania. Może niewrażliwi są jedynie ci, którzy pod względem społecznym i mentalnym pozostają zupełnie bez znaczenia, którzy poprzez wyrażanie pogardy względem werdyktów niezależnej prasy usiłują ukryć własną bezbarwność i tępotę.

Prasa amerykańska – z wyjątkiem tej jej części, która pozostaje zatruta niewolnictwem oraz tej, która samą siebie ustawia po stronie jego obrońców i przeciwników wolności – pod względem swej produktywności i obrotu nie ma sobie równej wśród krajów europejskich. Odbija ona w sobie wszelki postęp społeczny i umysłowy, jaki wypracowuje ludność Ameryki. Niektóre jej gałęzie mogą być mniej energiczne, mnie zdolne, mniej jasno widzące pewne sprawy, mogą udzielać mniej wszechstronnych informacji i przekazywać mniej wiedzy, jednakże jak dotąd ogromna ich większość wywiera pełniejszy, zdrowy wpływ. Jak dotąd ogromna większość ludzi z uznaniem przyjmuje misję organów rozgłosu, zarówno ich aktywność lokalną, jak i szerszą. Generalnie organy te, każdy wedle własnego rozumienia, oświetlają ludziom drogę i starają się wskazywać właściwy kierunek, prowadząc ku wznioślejszym celom społecznym i moralnym. Niezależnie od liczby tytułów publikowanych w Stanach Zjednoczonych oraz braku jakichkolwiek restrykcji nakładanych na prasę, mimo istnienia rozmaitych, niezliczonych interesów, namiętności i awantur, amerykańska prasa rozpędza wszelkie kłamstwa i poczwarze rzucane przez duchy reakcyjne. Twierdzą one, że opisują nadużycia, które są nie do naprawienia – rozwiązłość i niemoralność całej wolnej prasy. Warto zestawić dzisiejszy stan prasy amerykańskiej i europejskiej, zauważając, że większość gazet nowego świata odznacza się umiłowaniem prawdy, czystością przekonań i szczerością, a więc wartościami, które w przypadku prasy europejskiej stały się już prawie niespotykane i niemal niemożliwe do zrealizowania.

.Dalekosiężne przeznaczenie i znaczenie wolnej, oświeconej, niezależnej prasy pozostaje ściśle związane z postępem moralnym społeczeństwa. Prasa staje się bowiem, i stać się ma, nadrzędnym rozjemcą, zapobiegającym wojnom domowym oraz niesprawiedliwym wojnom toczonym z innymi krajami. Ma ona uspokajać irytacje i eliminować nadużycia. Nie ma problemu zbyt skomplikowanego i niebezpiecznego, którego wolna, nieskażona uprzedzeniami prasa nie byłaby w stanie rozwikłać. Trujące zagadnienie niewolnictwa nigdy nie doprowadziłoby tak wielu do zaniku skrupułów w tym temacie, gdyby stany południowe posiadały wolną prasę, gdyby w południowej prasie nie wygaszano opinii krytycznych wobec niewolnictwa, a ich autorom nie grożono śmiercią. Może jednak nadejdzie czas, gdy społeczeństwa obu półkul uznają samodzielny, wszechwładny autorytet prasy. Może stać się to nawet w obecnej fazie ich rozwoju.

Adam Gurowski
Tekst ukazał się w książce Ameryka, Europa, Rosja, wyd. Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2016 [LINK] – fragment książki Ameryka i Europa (America and Europe, New York 1857), w przekładzie Piotra Musiewicza

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 stycznia 2019