Rosyjska armia wykorzystuje coraz więcej pojazdów opancerzonych - ISW

Rosja, jak się wydaje, zdołała opanować ponoszone dotąd straty w ludziach, a podczas niedawnych ataków w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy używała więcej sprzętu zmechanizowanego – ocenia w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Rosyjskie ataki zmechanizowane w Donbasie
.Analitycy informują, że choć zwiększenie tempa ostatnich rosyjskich operacji ofensywnych na Ukrainie „zapewne pociągnie za sobą zwiększone straty w ludziach i sprzęcie”, to ministerstwo obrony w Moskwie, „jak się wydaje, zdołało złagodzić te straty”. Jak podaje think tank, Rosjanie w ostatnim tygodniu przeprowadzili kilka ataków zmechanizowanych w obwodzie donieckim, m.in. w pobliżu miejscowości: Czasiw Jar, Terny, Berdyczi, Semeniwka i Tonenke.
„Wcześniejszy model ataków rosyjskich pod przewodnictwem piechoty nie angażował na szerszą skalę pojazdów opancerzonych, kosztem zwiększonych strat w ludziach. Rosja, jak się wydaje, skutecznie wykorzystała trwającą kryptomobilizację do nadrobienia rosnących strat w personelu” – oceniają analitycy. Przypominają, że według szacunków ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR ze stycznia 2024 r. Rosja werbuje do armii około 30 tysięcy ludzi w ciągu miesiąca. „Nowa obserwowana tendencja, gdy siły rosyjskie angażują do ataków taktycznych więcej pojazdów (…), wskazuje, że straty pojazdów opancerzonych i czołgów nie ograniczają już, bądź nie martwią armii rosyjskiej” – dodaje Instytut Studiów nad Wojną.
Przypomina szacunki brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), który w lutym 2024 r. informował, że Rosja nadal ma w magazynach wystarczającą liczbę pojazdów opancerzonych niższej jakości, aby móc uzupełniać straty przez jeszcze około trzy lata. Kreml, zdaniem ISW, zapewne nie zdecyduje się na niepopularną mobilizację do armii dopóty, dopóki straty w ludziach lub sprzęcie nie osiągną punktu, powyżej którego nie uda się ich nadrobić dzięki kryptomobilizacji i obecnym zdolnościom produkcyjnym przemysłu obronnego.
Rosja przygotowuje się do dużej ofensywy
.”Wzmożenie ostatnio ataków zmechanizowanych na wschodniej Ukrainie wskazuje na przekonanie rosyjskiego dowództwa, że Rosja jest w stanie zrekompensować straty w tych atakach, przygotowując się jednocześnie do przewidywanej ofensywy latem 2024 roku” – ocenia ośrodek. Zastrzega też, że nie dysponuje wizualnym potwierdzeniem doniesień z ostatnich dni, według których drony ukraińskie zniszczyły samoloty w czterech bazach lotniczych w Rosji (w pobliżu Kurska, w Morozowsku w obwodzie rostowskim, Jejsku w Kraju Krasnodarskim i Engelsie w obwodzie saratowskim).
Media ukraińskie, powołując się na źródła w HUR i Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informowały, iż drony ukraińskie m.in. zniszczyły sześć niesprecyzowanych maszyn w Morozowsku oraz uszkodziły trzy bombowce strategiczne Tu-95 (w Engelsie) i dwa samoloty Su-25 (w Jejsku). Instytut Studiów nad Wojną przypomina, że Rosja zwykle używa bombowców Tu-95 stacjonujących w Engelsie do bombardowań celów na Ukrainie z użyciem pocisków Ch-101 i Ch-555. W 2023 roku Rosja miała około 60 samolotów Tu-95, byłoby więc – zdaniem ISW – „godne uwagi”, gdyby potwierdziło się zniszczenie trzech maszyn – a więc, pięciu procent całej ich floty.
Rosyjski imperializm
.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.
„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.
.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ