„Suwerenność polityczna musi znów stać się świętą” - Sonia MABROUK
Dziennikarka i felietonistka Sonia Mabrouk wzywa do przywrócenia suwerenności należnego jej miejsca, wbrew mitowi suwerenności europejskiej. Przytacza przykłady Włoch Giorgii Meloni i Niemiec Olafa Scholza.
Sonia Mabrouk o suwerenności granic
.W felietonie opublikowanym w Journal du Dimanche 20 października 2024 r. dziennikarka Sonia Mabrouk opowiada się za większym uznaniem suwerenności narodowej w Unii Europejskiej. Czyniąc to, sprzeciwia się centralizacyjnym zapędom Komisji Europejskiej z Brukseli.
Wydarzenia ostatnich miesięcy z pewnością nie przemawiają na korzyść projektu federalistycznego. W wyborach europejskich w czerwcu 2024 r. partie prawicowe poczyniły pewne postępy. Nie na tyle, by zachwiać równowagą w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, ale na tyle, by wysłać sygnał do instytucji centralnych. Następnie socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz wywołał polityczne trzęsienie ziemi, przywracając kontrole graniczne w Niemczech po ataku terrorystycznym w Solingen oraz aby przeciwdziałając wzrostowi AfD. Z kolei Włochy Giorgii Meloni zintensyfikowały swoją politykę walki z nielegalną imigracją, otwierając ośrodki w Albanii, do których będą wysyłani nielegalni imigranci.
Działania Niemiec usankcjonowały bardziej ambitne stanowisko w sprawie imigracji. „Swoimi bezprecedensowymi decyzjami Rzym i Berlin zmusiły Brukselę do całkowitej zmiany paradygmatu w kwestii migracji. Kto mógł sobie wyobrazić zaledwie kilka miesięcy temu, że Komisja Ursuli von der Leyen będzie z zainteresowaniem śledzić włoską inicjatywę outsourcingu migrantów do Albanii?” Podczas gdy przez lata Polska i Węgry były jedynymi krajami, które otwarcie deklarowały walkę z nielegalnym przekraczaniem granic, obecnie jest bardzo niewiele krajów, które nie podjęły kroków w tym kierunku.
.„W ten sposób Europa mogła w końcu zrozumieć, że europejska suwerenność jest tylko iluzją i że tylko suwerenność narodowa, a więc ludowa, powinna mieć pierwszeństwo” – kontynuuje dziennikarka Cnews i Europe1. Było oczywiste, że pod pretekstem utworzenia politycznie jednorodnego bloku, aby „stawić czoła globalnym wyzwaniom”, plan pozbawienia państw członkowskich władzy do prowadzenia polityki wewnętrznej według własnego uznania musiał w pewnym momencie zderzyć się z rzeczywistością. Unia Europejska nigdy nie została stworzona w celu zastąpienia narodów, ale wyłącznie w celu wspierania współpracy w bardzo konkretnych obszarach, które nie mają wpływu na podstawową suwerenność.
Suwerenność polityczna i suwerenność żywnościowa
.Ten szkodliwy rozwój projektu europejskiego doprowadził Sonię Mabrouk do stwierdzenia, że „władza nie należy już do Francji, gdy sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka mają ostatnie słowo w niektórych symbolicznych sprawach”. To właśnie potępiał Philippe Séguin, mówiąc: „Lewica i prawica stały się dwoma sprzedawcami detalicznymi, którzy kupują od tego samego hurtownika, Europy”. Rozwiązanie? Na pierwszy plan należy ponownie wysunąć jakąś formę suwerenności: „Suwerenność polityczna musi odzyskać swój święty charakter i przemyśleć naród jako potężniejsze dziedzictwo niż spuścizna ETPC. To jedyne lekarstwo na dekonstrukcję polityki”.
Mimo to, felietonistka nie wzywa Francji do opuszczenia Unii Europejskiej, co jest częstym pomysłem wysuwanym przez tych, którzy chcieliby odłączyć swój kraj od zachodniego bloku cywilizacyjnego, do którego należy. Zamiast tego proponuje powrót do koncepcji Europy narodów, za którą opowiadał się generał de Gaulle.
.Innym przykładem jest suwerenność żywnościowa i niektóre umowy o wolnym handlu uznane za szkodliwe dla Francji, zwłaszcza w przypadku trwających negocjacji z Mercosurem. Sonia Mabrouk ubolewa, że głos Francji nie jest wystarczająco słyszalny, mimo że „umowa jest nie do przyjęcia, chyba że chcemy zabić naszych rolników. Stracilibyśmy wtedy na suwerenności żywnościowej, zdrowiu publicznym i transformacji ekologicznej”. Zauważa, że Niemcy lepiej bronią swoich interesów niż Francja i chciałaby, aby Francja zrobiła to samo: „W przeciwieństwie do Niemców, którzy nigdy nie przestali wykorzystywać entryzmu do promowania swojej sprawy, Francja, z bronią u nogi, podnosi głos bez walenia pięścią”.
Przyszłość Europy z pewnością nie leży w ustanowieniu scentralizowanej władzy wykonawczej w Brukseli, która skoncentrowałaby wszystkie uprawnienia ze szkodą dla państw członkowskich. Niewątpliwie dobrze, że coraz więcej krajów i mediów zdaje sobie z tego sprawę. Należy znaleźć rozsądną równowagę między ekstremizmem centralizacji a ekstremizmem przeciwnym, polegającym na zniesieniu wszystkiego. Nie jest jeszcze za późno, aby postąpić właściwie, a kwestia imigracji może być wspólnym mianownikiem, który połączy wszystkich.
Oprac. Nathaniel Garstecka