UWR oferuje pomoc studentom dotkniętym skutkami powodzi
Uniwersytet Wrocławski (UWR) zaoferował pomoc studentom w związku z powodziami. Uczelnia przekaże powodzianom zapomogi w wysokości od 500 do 2500 zł. W przypadku udokumentowanych skutków powodzi kwota może ulec podwyższeniu do 5000 zł.
Zapomogi od UWR dla studentów dotkniętych skutkami powodzi
.„Jeśli wasze domy ucierpiały w czasie powodzi, Uniwersytet Wrocławski jest przygotowany do udzielenia zapomóg z uwagi na trudną sytuację losową, w której się znaleźliście” – poinformował w komunikacie Uniwersytet Wrocławski.
Wysokość zapomogi dla studentów wyniesie od 500 do 2,5 tys. zł. UWR zaznaczył, że w przypadku udokumentowanych skutków powodzi kwota 2,5 zł może ulec podwyższeniu do 5 tys. zł. W wyjątkowych sytuacjach na wniosek dziekana rektor może podwyższyć tę kwotę. Wniosek o zapomogę studenci znajdą w systemie USOS. „Należy go wypełnić, wydrukować i wraz z dokumentami złożyć w swoim dziekanacie” – wyjaśniła uczelnia.
Społeczność akademicka Uniwersytetu Wrocławskego to 30 tys. osób. Uczelnia kształci blisko 22 tys. studentów, w tym ok. 15,5 tys. na studiach stacjonarnych, na 12 wydziałach. Ponad 1,3 tys. ze studiujących na UWR to cudzoziemcy. Uniwersytet działa od 1702 roku i jest jedną z najstarszych uczelni w Europie Środkowej.
Nowy ranking szanghajski i wciąż te same pytania o polskie uczelnie
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” regularnie ukazują się teksty na temat jakości polskich uniwersytetów oraz potrzeb rodzimej nauki. W jednym z nich prof. Leszek PACHOLSKI, matematyk, logik i informatyk, pisze, iż „pojawiają się głosy, że polskie uczelnie w rankingach są nisko, ponieważ są zbyt małe. Jednak gdyby osiągnięcia czołowych polskich uczelni znormalizować do ich wielkości, to Uniwersytety Warszawski i Jagielloński znalazłyby się w dziesiątej setce, co oznacza, że oprócz dobrych uczonych jest na tych uczelniach też dużo osób, których wkład w naukę jest niewielki”.
Autor zaznacza, że „od wielu lat trwa proces budowania w Polsce uniwersytetów badawczych. Za takie uważa się 10 uczelni wyłonionych w ramach programu „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” (IDUB) lub szerzej 20 uczelni, które uzyskały prawo do ubiegania się o status takiej uczelni. Dla sklasyfikowanych uczelni portal ARWU udostępnia dane o podziale liczby studentów na studentów pierwszego stopnia (undergraduate) i pozostałych (graduate). Ten podział w Europie wygląda nieco inaczej niż w USA, bo tam na studia profesjonalne, medyczne i prawnicze przyjmuje się osoby po studiach pierwszego stopnia (bachelor), ale wydaje się oczywiste, że na uczelniach badawczych powinno być wielu studentów graduate. I tak jest na uczelniach z pierwszej strony rankingu”.
„Na najlepszych polskich uniwersytetach aspirujących w programie IDUB do statusu uczelni badawczej jest niewielu doktorantów (poniżej 5 proc.), a liczba studentów zagranicznych nie przekracza 10 proc. Jeśli liczba doktorantów na najlepszych polskich uczelniach nie wzrośnie, nie staną się one prawdziwymi uczelniami badawczymi. Ponadto w krajach z nowoczesną, innowacyjną gospodarką zapotrzebowanie na doświadczonych badaczy jest bardzo duże. Absolwenci studiów doktoranckich nie tylko zostają profesorami na uniwersytetach i w koledżach, ale przede wszystkim znajdują pracę w firmach technologicznych i korporacjach, a także zakładają startupy. W bardzo dużym zespole w OpenAI, który zbudował ChatGPT, były – poza obsługą – tylko dwie osoby bez doktoratu” – pisze prof. Leszek PACHOLSKI.
.Refleksja prof. Leszka PACHOLSKIEGO na temat rankingów uczelni wyższych i miejsca polskiej nauki dostępna jest w całości na łamach „Wszystko co Najważniejsze”:
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN