Prof. Leszek PACHOLSKI: Nowy ranking szanghajski i wciąż te same pytania o polskie uczelnie

Nowy ranking szanghajski i wciąż te same pytania o polskie uczelnie

Photo of Prof. Leszek PACHOLSKI

Prof. Leszek PACHOLSKI

Profesor zwyczajny nauk matematycznych, logik, informatyk. W latach 2005–2008 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Pojawiają się głosy, że polskie uczelnie w rankingach są nisko, ponieważ są zbyt małe. Jednak gdyby osiągnięcia czołowych polskich uczelni znormalizować do ich wielkości, to Uniwersytety Warszawski i Jagielloński znalazłyby się w dziesiątej setce, co oznacza, że oprócz dobrych uczonych jest na tych uczelniach też dużo osób, których wkład w naukę jest niewielki – pisze prof. Leszek PACHOLSKI

Ranking szanghajski 2024

.Na miejsce uczelni w rankingu szanghajskim (ARWU – Academic Ranking of World Universities) wpływają liczba jej absolwentów, którzy otrzymali Nagrodę Nobla, oraz osiągnięcia osób w niej pracujących: liczba laureatów Nagrody Nobla i Medalu Fieldsa, często cytowanych uczonych, liczba prac opublikowanych w „Nature” i „Science”, liczba publikacji indeksowanych w Web of Science oraz efektywność badań (czyli to, co powyżej, znormalizowane do wielkości uczelni). Do rankingu uczelni dodano rankingi dziedzinowe. Dla osób wybierających się na studia lub studia doktoranckie czy poszukujących pracy na uczelni mogą być one ważniejsze od pozycji całej uczelni w rankingu.

Podział nauki na dziedziny jest odmienny od tego, co zgodnie z rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego obowiązuje w Polsce. W szczególności nie ma teologii ani nauk humanistycznych. Polaków na pewno zaskoczy brak filozofii, historii i literaturoznawstwa. Inny jest też podział nauk ścisłych i przyrodniczych, nie ma astronomii, ale jest ekologia i oceanografia. W naukach medycznych jest stomatologia, a nie ma nauki o kulturze fizycznej. Łatwo natomiast zrozumieć, dlaczego w chińskim rankingu niezmiernie rozbudowana jest dziedzina nauk technicznych i inżynieryjnych. Zawiera 23 dyscypliny, w tym nieobecne w polskim systemie, jak nanotechnologia, włókiennictwo czy technologia zdalnego wykrywania (remote sensing).

.Budując listy wskaźników i dyscyplin, twórcy rankingu myśleli o znaczeniu nauki i szkolnictwa wyższego dla gospodarki, stąd wspomniane wyżej pominięcie nauk humanistycznych i rozbudowana lista dyscyplin technicznych. Żeby jednak docenić znaczenie nauk społecznych i uwzględnić zwyczaje publikacyjne zajmujących się nimi uczonych, postanowiono, że publikacje indeksowane w Social Science Citation Index™ będą liczone podwójnie.

W rozmowach o uczelniach często pojawia się kategoria „top ten” – najlepsza dziesiątka światowej superligi uczelni (osoby w USA mają zwykle na myśli uczelnie amerykańskie). W tej kategorii istotnych zmian nie było. Oxford wyprzedził Princeton, a Caltech (California Institute of Technology) zrównał się z Columbia University. Uniwersytety w tej grupie, mimo iż w szerszej opinii publicznej są do siebie dość podobne, sporo się między sobą różnią i pełnią nieco odmienne role w systemie nauki i szkolnictwa wyższego. Uniwersytet Stanforda kształci więcej twórców nowych technologii, a położony w pobliżu Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley – więcej teoretyków. Ciekawą ilustracją może być umożliwiony przez portal ARWU ranking „wydajności akademickiej”, mierzący istotne osiągnięcia uczelni na zatrudnionego badacza. Nie zaskakuje, że na pierwszym miejscu jest Caltech, na trzecim Princeton, ale na czwartym miejscu, przed MIT, Cambridge i Stanford pojawia się Rockefeller University, maleńka uczelnia badawcza kształcąca tylko na studiach doktoranckich. W tej kategorii w Europie w ścisłej czołówce są oprócz Cambridge jeszcze trzy europejskie uczelnie: Politechnika w Lozannie i dwie szkoły budujące reputację na medycynie – Karolinska Institutet i Uniwersytet w Heidelbergu. 

Na jednej stronie portalu ARWU mieści się 30 uczelni, dlatego wygodnie jest przyjrzeć się, jak ta przodująca, bardzo różnorodna trzydziestka wygląda. Znakomita większość to uczelnie z USA – 19, poza tym 4 brytyjskie, 3 chińskie i po jednej z Japonii, Kanady, Francji i Szwajcarii. Połowa to uczelnie publiczne, w tym 6 amerykańskich. Jeśli chodzi o wielkość, to mediana wynosi ok. 20 tys. studentów. Największy jest Uniwersytet w Toronto, na którym studiuje 82 tys. studentów (26. miejsce), potem wszystkie 3 uniwersytety chińskie i dwa publiczne amerykańskie z ponad 50 tys. studentów każdy. Z drugiej strony mamy Uniwersytet Rockefellera, na którym studiuje 248 studentów, i publiczny Uniwersytet Kalifornijski w San Francisco z trzema tysiącami studentów.

Uniwersytety badawcze w Polsce i na świecie

.Od wielu lat trwa proces budowania w Polsce uniwersytetów badawczych. Za takie uważa się 10 uczelni wyłonionych w ramach programu „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” (IDUB) lub szerzej 20 uczelni, które uzyskały prawo do ubiegania się o status takiej uczelni. Dla sklasyfikowanych uczelni portal ARWU udostępnia dane o podziale liczby studentów na studentów pierwszego stopnia (undergraduate) i pozostałych (graduate). Ten podział w Europie wygląda nieco inaczej niż w USA, bo tam na studia profesjonalne, medyczne i prawnicze przyjmuje się osoby po studiach pierwszego stopnia (bachelor), ale wydaje się oczywiste, że na uczelniach badawczych powinno być wielu studentów graduate. I tak jest na uczelniach z pierwszej strony rankingu.

Pierwszy na liście Harvard ma 14 467 studentów pierwszego stopnia i prawie dwa razy tyle, 27 520 studentów graduate. Populacja graduate na MIT jest też dwa razy większa od liczby studentów pierwszego stopnia. Columbia (8. miejsce w rankingu), Caltech (California Institute of Technology, też 8. miejsce), uniwersytet medyczny Johna Hopkinsa (17. miejsce) oraz francuski Saclay (8. miejsce) mają po 3 razy więcej studentów graduate od studentów pierwszego stopnia. Publiczny uniwersytet medyczny University of California w San Francisco (20. miejsce) oraz Uniwersytet Rockefellera (29. miejsce) nie mają wcale studentów pierwszego stopnia. Warto dodać, że na wszystkich uniwersytetach amerykańskich i brytyjskich z pierwszej trzydziestki oraz w ETH (21. miejsce) liczba zagranicznych studentów graduatesięga 45 proc., a na Imperial College w Londynie (25. miejsce) przekracza 60 proc.

Dla porównania – na najlepszych polskich uniwersytetach aspirujących w programie IDUB do statusu uczelni badawczej jest niewielu doktorantów (poniżej 5 proc.), a liczba studentów zagranicznych nie przekracza 10 proc. Jeśli liczba doktorantów na najlepszych polskich uczelniach nie wzrośnie, nie staną się one prawdziwymi uczelniami badawczymi. Ponadto w krajach z nowoczesną, innowacyjną gospodarką zapotrzebowanie na doświadczonych badaczy jest bardzo duże. Absolwenci studiów doktoranckich nie tylko zostają profesorami na uniwersytetach i w koledżach, ale przede wszystkim znajdują pracę w firmach technologicznych i korporacjach, a także zakładają startupy. W bardzo dużym zespole w OpenAI, który zbudował ChatGPT, były – poza obsługą – tylko dwie osoby bez doktoratu.

Polskie uczelnie na liście szanghajskiej 2024 i kontekst europejski 

.Pozycja polskich uczelni w ARWU nie uległa zmianie. Tak jak poprzednio są dwie uczelnie – Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski – w grupie od 400. do 500. miejsca. Politechnika Gdańska jest w dziewiątej setce. W ostatniej setce jest 5 uczelni: Uniwersytety Adama Mickiewicza i Mikołaja Kopernika, AGH, Politechnika Warszawska oraz Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Z rankingu wypadł Warszawski Uniwersytet Medyczny, a AGH i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu spadły do ostatniej setki. O znalezieniu się w pierwszym tysiącu zadecydowały: zatrudnienie wysoko cytowanych uczonych (UM we Wrocławiu i Politechnika Gdańska), publikacje w „Nature” i „Science” (uniwersytety) oraz absolwenci z Nagrodą Nobla (UW i UJ).

Gdyby w rankingu uwzględniać tylko dane z ostatnich lat i opuścić wskaźniki związane z nagrodami i wysoko cytowanymi badaczami, to Uniwersytety Warszawski i Jagielloński znalazłyby się w czwartej setce (miejsca od 301. do 400.), co oznacza, że jest na tych uczelniach spora grupa dobrych uczonych. Pojawiają się głosy, że polskie uczelnie są nisko w rankingach, ponieważ są zbyt małe. Jednak gdyby osiągnięcia czołowych polskich uczelni znormalizować do ich wielkości, to Uniwersytety Warszawski i Jagielloński znalazłyby się w dziesiątej setce, co oznacza, że oprócz dobrych uczonych jest też na tych uczelniach dużo osób, których wkład w naukę jest niewielki.

W klasyfikacji w ramach dyscyplin naukowych Uniwersytet Warszawski znalazł się w pierwszej połowie drugiej setki (miejsce 101.–150.) w fizyce i matematyce, a w drugiej połowie matematyka na UJ oraz metalurgia i nauka o instrumentach na AGH (miejsce 151.–200.). 

Reforma nauki w Europie

.Warto spojrzeć na pozycję uniwersytetów w najbliższym otoczeniu, czyli w innych krajach europejskich. Od dawna doskonałą, wynikającą z długiej tradycji pozycję mają uczelnie brytyjskie, dodatkowo karmione, podobnie jak uczelnie w Australii, przez czesne zagranicznych studentów. Ranking ARWU wymienia 62 instytucje w Wielkiej Brytanii, z tego 8 w pierwszej setce. W ostatnich dwóch latach spadła pozycja trzech bardzo dobrych uniwersytetów: w Edynburgu o 5 miejsc, w Manchesterze o 14 i Bristolu aż o 16. Zdaniem prezydenta jednej z londyńskich uczelni jest to skutek polityki wizowej brytyjskiego rządu, która znacznie ograniczyła liczbę studentów z Chin, a przez to także dopływ gotówki. 

Kilkanaście lat temu w wielu krajach europejskich przeprowadzono reformy, polegające między innymi na zastąpieniu wybieranego rektora przez prezydenta mianowanego przez jakiś rodzaj rady nadzorczej. Zmiany te przyniosły widoczne efekty. Miejsce w rankingach poprawiły uczelnie niemieckie z pierwszej setki – Uniwersytet w Monachium z miejsca 57. na 43., Politechnika w Monachium (TUM) z 56. na 47., Uniwersytet w Heidelbergu z 70. na 50., a w Bonn z 76. na 61. 

Przykład Politechniki w Monachium świetnie ilustruje efekty dobrze przemyślanych reform. Jest ona jedną z najbardziej innowacyjnych uczelni w Europie. Ma radę powierniczą, która mianuje prezydenta. Jej poprzedni prezydent, Wolfgang A. Herrmann, który kierował uczelnią w latach 1995–2019, przekonał rząd Bawarii do ustanowienia prawa o szkołach wyższych, zezwalającego na daleko idące „eksperymenty” – zmiany w organizacji uczelni i w polityce kadrowej. W szczególności wprowadzono amerykański system tenure track, zatrudniania profesorów, ustanowiono oficjalne stanowiska postdoków i zaczęto intensywnie zdobywać fundusze z darowizn. Wolfganga Herrmanna spotkałem latem 2006 roku. Planował wtedy utworzenie dwóch katedr inżynierii finansowej i zatrudnienie bardzo drogich profesorów ze Stanów Zjednoczonych. Gdy spytałem, skąd weźmie na to fundusze, odpowiedział, że oczekuje darowizn od banków, które będą później zatrudniać absolwentów wykształconych w tych katedrach. W podobny sposób znajduje fundusze na wiele różnych inicjatyw, w tym na finansowanie stypendiów studenckich i startupów. Darowizny spływają nie tylko od obywateli Niemiec. Ostatnio 3,8 mln euro przekazał obywatel Austrii, a kilkanaście lat temu TUM otrzymał sporą sumę od jednego z polskich multimilionerów. 

Spektakularny awans zaliczyła też Politechnika w Lozannie (EPFL), która w ciągu dwóch lat awansowała z drugiej setki na miejsce 55. Poza tym w pierwszej setce w Szwajcarii są jeszcze Politechnika w Zurychu i uniwersytety w Genewie, Zurychu i Bazylei. Przykład EPFL jest do pewnego stopnia podobny do TUM. Tam też wiele wydarzyło się dzięki determinacji jednego człowieka – Patricka Aebischera, który kierował uczelnią w latach 2000–2016. Zmienił zasady zarządzania uczelnią, miał pełne poparcie władz i mimo że uczelnia była bardzo hojnie finansowana przez federalny rząd Szwajcarii, z powodzeniem poszukiwał biznesowych sponsorów. Pięknym tego przykładem jest wizytówka EPFL – Centrum Rolexa ze spektakularnym dachem.

TUM i EPFL to doskonałe przykłady tego, że uczelnie zarządzane jak przedsiębiorstwo przez kompetentnych uczonych mogą bardzo szybko osiągnąć ogromne sukcesy. Niewykluczone, że do grona EPFL i TUM w najbliższym czasie dołączy politechnika w Karlsruhe (Karlsruher Institut für Technologie – KIT), obecnie w trzeciej setce rankingu ARWU. W październiku stery tej uczelni obejmie Jan S. Hesthaven, wybrany przez radę nadzorczą KIT, dynamiczny uczony, który spędził 18 lat jako profesor w Uniwersytecie Browna (liga bluszczowa), rozumie zasady funkcjonowania nowoczesnych uczelni, a obecnie pełni funkcję provosta w EPFL, przy okazji zdobywając doświadczenie w zarządzaniu.

Najlepsze uniwersytety we Francji – konsolidacja uczelni

.We Francji jest 25 uczelni uwzględnionych przez ARWU, w tym 4 są w pierwszej setce – wszystkie z Paryża. Te ostatnie mają charakter uniwersytetów badawczych i dużą liczbową przewagę studentów po licencjacie. Na uniwersytecie PSL (Paris Sciences & Lettres) tylko 26 proc. stanowią studenci pierwszego stopnia. Oprócz Paris-Saclay, który awansował o 4 miejsca, zbliżając się do pierwszej dziesiątki, awansowały również: PSL, przesuwając się z pozycji 40. na 33., i Université Paris Cité z 78. na 60. Warto dodać ciekawostkę – Paryż jest globalną stolicą matematyki. Matematyka na Saclay jest druga na świecie, na Sorbonne University czwarta, na Cité 7., a na PSL 20. Wszystkie 4 uczelnie powstały z połączenia różnych instytucji. W szczególności PSL obejmuje ich 11, między innymi szkołę aktorską (Conservatoire National Supérieur d’Art Dramatique), dawne Grandes Écoles – École nationale supérieure de Chimie i École normale supérieure (ENS) – oraz Collège de France i instytut astronomiczny (Observatoire de Paris). Czas pokaże, jaka – poza awansem w rankingach – jest korzyść ze zjednoczenia tych wcześniej rozproszonych instytucji. Na razie jednak uczeni, z którymi rozmawiałem, żadnych korzyści nie widzą i narzekają na wydłużenie procedur administracyjnych, a studenci matematyki rzadko opuszczają budynek na rue d’Ulm.

Po dwa uniwersytety w pierwszej setce mają Belgia i Holandia. W ostatnich dwóch latach znacznie poprawiła się pozycja uniwersytetu KU Leuven (Katholieke Universiteit Leuven). Z miejsca 95. awansował na miejsce 78. Flamandzki uniwersytet KU Leuven powstał w 1968 roku z podziału dwujęzycznego Katolickiego Uniwersytetu w Leuven na dwie organizacje: flamandzki KU Leuven i waloński Université catholique de Louvain. Uniwersytet flamandzki otrzymał stare budynki, a dla walońskiego wybudowano piękny nowoczesny kampus w specjalnie utworzonym mieście Louvain-la-Neuve, oddalonym od starego uniwersytetu o 30 km. Cały teren nowego miasta jest własnością uczelni. Uniwersytet waloński w rankingu ARWU jest znacznie niżej od swego flamandzkiego bliźniaka i zajmuje pozycję w trzeciej setce. Bardzo ciekawe, jak to się stało, że dwie uczelnie w jednym kraju, położone w tej samej okolicy, wyrosłe z tej samej instytucji, tak bardzo się różnią. 

.Podobne pytanie można zadać o dwie uczelnie w Izraelu. Wiele lat temu Hebrajski Uniwersytet w Jerozolimie (HU) był najlepszą uczelnią w Izraelu i jedną z najlepszych na świecie, a Instytut Weizmanna (WIS, Weizmann Institute of Science) dopiero w 2019 roku wszedł do pierwszej setki ARWU. W ostatnim rankingu WIS zajmuje 69. miejsce i wyprzedza Uniwersytet Hebrajski o 12 pozycji. Główną przyczyną zamiany miejsc jest to, że HU jest uniwersytetem klasycznym, a WIS nowocześnie zarządzanym uniwersytetem przedsiębiorczym. Ponadto w ramach WIS działa jednostka BINA (po hebrajsku mądrość), zajmująca się wspieraniem innowacji we wczesnych etapach, a uczelnia jest właścicielem komercyjnej spółki YEDA, mającej wyłączność na komercjalizację własności intelektualnej opracowanej przez pracowników WIS. Zyski spółki służą finansowaniu badań podstawowych w WIS, a także działań popularyzatorskich i wspieraniu młodych talentów.

Leszek Pacholski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 sierpnia 2024