Żenująco słaby wynik polskich uczelni w rankingu szanghajskim
Ogłoszony właśnie nowy ranking szanghajski uczelni świata (2024 Academic Ranking of World Universities) nie przynosi sensacyjnych zmian. W jego czołówce nadal dominują uczelnie ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a w pierwszej pięćdziesiątce pojawiają się uczelnie i z innych krajów Zachodniej Europy, Kanady, Japonii czy Australii oraz aż sześć uniwersytetów z Chin – pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK
.Niestety słaba i wcześniej pozycja polskich uczelni uległa dalszemu pogorszeniu. W pierwszym tysiącu uczelni jest ich obecnie osiem, w porównaniu z dziewięcioma w roku ubiegłym. Z klasyfikacji wypadł Warszawski Uniwersytet Medyczny. Dwie polskie uczelnie, czyli Uniwersytet Jagielloński i Warszawski utrzymały swoje pozycje w piątej setce uczelni świata. Politechnika Gdańska awansowała z dziesiątej do dziewiątej setki, zamieniając się miejscem, w porównaniu z rokiem 2023, z Akademią Górniczo-Hutniczą z Krakowa. Wrocławski Uniwersytet Medyczny spadł do ostatniej, dziesiątej setki, dołączając w rankingu do Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Politechniki Warszawskiej.
Wynik polskich uczelni jest żenująco słaby. Trudno sobie wyobrazić, że dołączymy do krajów najbardziej rozwiniętych gospodarczo i społecznie, bez posiadania przynajmniej jednej czy dwóch uczelni na najwyższym światowym poziomie. Warto zauważyć, że brazylijski Uniwersytet w Sao Paulo jest wśród stu pięćdziesięciu najwyżej notowanych uczelni świata. W rankingu szanghajskim wyprzedzają nas także takie kraje, jak Czechy, Egipt, Grecja, Meksyk, RPA czy Portugalia. Uniwersytet w Helsinkach, z małego kraju jakim jest Finlandia, znajduje się w pierwszej setce rankingu. Na głowę bije nas także Hiszpania.
Ranking szanghajski ma prostą i stabilną od lat metodologię. Bierze pod uwagę tylko ważne osiągnięcia, w tym liczbę artykułów zawartych w prestiżowych bazach danych artykułów naukowych (Science Citation Index Expanded i Social Sciences Citation Index), liczbę wysoko cytowanych naukowców zatrudnionych w danej uczelni, liczbę artykułów opublikowanych w renomowanych czasopismach naukowych Nature i Science, a także Nagrody Nobla i Medale Fieldsa absolwentów i pracowników.
Jakkolwiek ranking ten bywa w naszym kraju krytykowany, m.in. za to, że niedostatecznie uwzględnia prace przedstawicieli nauk humanistycznych, warto zauważyć, że także w innych międzynarodowych rankingach wypadamy podobnie słabo. Polską specjalnością jest także bagatelizowanie znaczenia rankingów uczelni. Trzeba jednak podkreślić, że na ich podstawie najzdolniejsi młodzi naukowcy świata wybierają uczelnie, w których chcieliby robić doktoraty czy odbywać staże podoktorskie, a także starać się o stanowiska profesorskie, a szefowie firm zaawansowanych technologii biorą je pod uwagę wybierając lokalizacje oddziałów, w tym centrów badawczych.
.Słabość polskich uczelni ma wielorakie przyczyny, jak zbyt niskie finansowanie czy brak zrozumienia ich wagi przez społeczeństwo, w tym polityków. Ale jest także wiele innych powodów, o których pisałem już wcześniej na tych łamach („Polska nauka przegrywa wyścig” [LINK], „Dziewięć postulatów. Jak poprawić polskie uczelnie?” [LINK], „Sukces nauki zaczyna się w szkole” [LINK]).
Andrzej Jajszczyk