Wyborcy Rassemblement National nie tylko nie uważają się za ekstremistów, ale również, kiedy rozmawia się z nimi, można zauważyć że często opowiadają się za społeczeństwem otwartym – Vincent Jarousseau

Vincent Jarousseau jest francuskim fotoreporterem, autorem książki “Dans les âmes et les urnes”, w której opisuje spotkania, w ciągu ostatnich 10 lat, z elektoratem Rassemblement national w miastach, w których poparcie dla tej partii jest największe. W wywiadzie dla “Le Figaro”, Vincent Jarousseau analizuje przyczyny poparcia części Francuzów dla skrajnej prawicy.
.Jak wspomina fotoreporter, w latach 2016-2017, przed wyborami prezydenckimi, w których wygrał Emmanuel Macron, odwiedził Denain w północnej Francji, aby stworzyć reportaż z kampanii prezydenckiej. “To miasto było antytezą tego, co mógł wówczas uosabiać Emmanuel Macron: to była Francja osób z somewhere, zgodnie ze sformułowaniem socjologa Davida Goodharta. Emmanuel Macron uczynił z mobilności kwestię kluczową, podkreślając fakt, że trzeba się przemieszczać, żeby poprawić swoją sytuację. Jednak kiedy mieszka się w jednym z najbiedniejszych miast Francji, czy można poprawić swoją sytuację? I czy się tego chce? Z tej problematyki zrodził się ruch żółtych kamizelek” – tłumaczy.
Jak zauważa Vincent Jarousseau, dla młodego pokolenia wyborców Rassemblement national, niedawno zmarły Jean-Marie Le Pen, najbardziej emblematyczny i kontrowersyjny polityk partii, “nie istniał”. “W ciągu 10 lat pracy w terenie obserwowałem stopniowy zanik postaci Jean-Marie Le Pena. Wielu wyborców Rassemblement national, zwłaszcza kobiety, rozróżniają córkę, Marine Le Pen, i ojca, Jean-Marie Le Pena. Tłumaczyli mi, że nigdy nie głosowaliby na Front national Jean-Marie Le Pena” – wspomina. “Od kilku lat elektorat Rassemblement national jest o wiele bardziej zróżnicowany, wyborcy RN nie tylko nie uważają się za ekstremistów, ale również, kiedy rozmawia się z nimi, można zauważyć że często opowiadają się za społeczeństwem otwartym – co nie oznacza, że są za całkowitym otwarciem granic” – dodaje.
“Wielką siłą Marine Le Pen jest depolityzacja kwestii gospodarczych i społecznych” – podkreśla, zwracając uwagę na “konkretne propozycje” polityk Rassemblement national na podwyższenie poziomu życia Francuzów, m.in. przez obniżenie cen produktów pierwszej potrzeby. “Marine Le Pen nie mówi w kampanii o podwyższeniu płacy minimalnej, ponieważ zrozumiała, że to, co się opłaca, to działalność drobnych przedsiębiorstw czy lokalnych rzemieślników, a nie tylko wielki kapitał. Dla niższych klas społecznych, które mają zatrudnienie, głosowanie jest pewną formą odróżnienia się od osób, korzystających z pomocy społecznej. Postać osoby w trudnej sytuacji życiowej jest centralna, jest czymś co odpycha. Elektorat Rassemblement national charakteryzuje się przede wszystkim średnim poziomem wykształcenia lub co najwyżej dwuletnimi studiami. Jego status tworzony jest przez pracę, centralną kwestię wyborców. Zauważają oni jednak, że praca już nie pozwala na utrzymanie” – tłumaczy.
.“Wielką różnicę między elektoratem Rassemblement national w północnej Francji i w południowej Francji stanowi kwestia pokoleniowa. Elektorat na południu jest starszy. Jednak o ile niepokoi ich degradacja ich otoczenia i martwią się o spokój, możemy odnaleźć tę problematykę również gdzie indziej. W Hayange w północnej Francji na przykład mieszkają dwa rodzaje ludności: jedna, która pracuje w Luksemburgu, z wysokimi zarobkami, i inni. Ci ostatni są ofiarami podwójnej kary: nie tylko mają najniższe dochody, ale również muszą radzić sobie z silnym wzrostem cen mieszkań, które są zależne od wysokości zarobków osób pracujących w Luksemburgu” – stwierdza Vincent Jarousseau.
oprac. JD