Wiosna w modzie – nowe trendy czy stare schematy?

Pewne rzeczy dzieją się wiosną nieuchronnie. Wystarczy, że pierwsze promienie słońca rozproszą zimowy chłód, a już w powietrzu czuć nowe napięcie. Ulice stają się bardziej kolorowe, w witrynach pojawiają się pastele, a magazyny i portale zaczynają serwować te same hasła, które znamy aż za dobrze. „Zrób detoks”, „Wpuść wiosnę do swojej szafy”, „Zacznij biegać, poczujesz się lepiej”. Sezonowy rytuał wchodzi w życie z niemal religijną regularnością, a my – świadomie lub nie – dajemy się w niego wciągnąć. Tylko czy rzeczywiście każdej wiosny pojawiają się nowe trendy? Czy przeżywamy coś nowego, czy może powtarzamy wciąż te same kroki w dobrze znanym tańcu?
Nowe trendy czy utarte schematy?
.Od pokoleń wiosna jest nieodłącznym symbolem odnowy. To się nie zmienia. Wraz z jej nadejściem pojawia się naturalna potrzeba porzucenia ciężaru – zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Ciężaru ubrań, zdecydowanie. W efekcie od lat obserwujemy tę samą sekwencję zjawisk, które z jednej strony przypominają rytuał, a z drugiej wpisują się w bardzo przewidywalny cykl komercyjnych komunikatów. Moda na „nowe otwarcie” jest równie trwała, co pory roku.
Weźmy choćby modę uliczną. Przychodzi wiosna, a z nią nieodmiennie pastele. Pudrowe róże, rozmyte błękity, seledyny o mlecznej strukturze koloru. Sezon 2025, według największych domów mody należy do masełkowego żółtego, tzw. butter yellow.
Dżinsowe ubrania, takie jak klasyczne spodnie, koszule czy sukienki, nie wychodzą z mody od wielu, wielu lat. W 2025 roku denim pojawia się w różnych odsłonach, od patchworkowych wzorów po niestandardowe kroje, kontynuując swoją obecność w modowych trendach. Klasyczne dżinsowe kurtki, które chyba każdy z nas ma albo miał w swojej szafie to jeden z najgorętszych modowych trendów wiosny 2025.
Co kilka sezonów projektanci i styliści mówią o „odkrywaniu na nowo” tych odcieni, z tym że nowość sprowadza się najczęściej do nieco innej faktury tkaniny albo przesunięcia akcentu z jednego detalu na inny. Pojawiają się kwiaty – większe, mniejsze, czasem przeskalowane do granic absurdu, innym razem minimalistyczne, jakby ukryte między szwami. Wszyscy udajemy zaskoczonych, choć przecież kwiatowy wzór w kolekcji wiosennej jest równie oczywisty jak kolędy w grudniu. Wydaje się, że potrzebujemy tej przewidywalności. Pozwala nam zachować poczucie ciągłości, bezpieczeństwa, wpisania w naturalny rytm. Plusem jest to, że każdy z nas od zawsze i na zawsze będzie miał coś modnego w swojej szafie. To niewątpliwie duża ulga dla wszystkich tych, dla których moda znaczy nieco więcej.
Z drugiej strony, ta sezonowość bywa nużąca. Mówienie o „nowych trendach” staje się często zabiegiem marketingowym, który ma pobudzić w nas wrażenie, że jesteśmy świadkami czegoś unikatowego. W praktyce to odgrzewane schematy, może trochę lepiej przyprawione, ale z pewnością nie są to nowe trendy, o których nikt jeszcze nie słyszał.
Minimalizm trendem od lat
.Od kilku lat niezmiennie obserwujemy triumfalny powrót minimalizmu, a zaraz potem ekscentrycznych dodatków. Raz stawia się na monochromatyczne sylwetki, innym razem na feerię barw, która ma „wyzwalać” i „odmładzać”. Co sezon dostajemy kolejną wersję tego samego przepisu, choć opakowanie zmienia się zgodnie z duchem czasu, tak aby pasowało i nie sprawiało większego problemu.
Dotyczy to nie tylko mody, ale całego stylu życia. Wiosna to czas powrotów na siłownie, do parków i na ścieżki rowerowe. Internet zalewają plany treningowe i diety „oczyszczające” organizm po zimie. Zaczynają się wyzwania: 30 dni bez cukru, detoks sokowy, joga o świcie. To rytuały, które mają sprawić, że poczujemy się lepiej, świeżej, bardziej „fit”. I o ile same w sobie nie są złe, o tyle trudno nie zauważyć, że to również powtarzające się od lat mechanizmy, karmione potrzebą wpisania się w sezonową opowieść o nowym początku.
Wiosna 2025 to sportowe stylizacje, takie które ubierzemy na siłownie czy zajęcia z pilatesu, ale dopasowane w taki sposób, że idealnie sprawdzą się chociażby do pracy czy na niezobowiązujące wyjście z przyjaciółmi. I to jest zdecydowanie jeden z wygodniejszych i bardziej przemyślanych trendów tej wiosny.
Czy „nowe” jeszcze istnieje?
.Co w takim razie jest naprawdę nowe? Paradoksalnie, nowością w dzisiejszych czasach może być rezygnacja z tej wyświechtanej narracji. Coraz więcej osób zdaje się świadomie podchodzić do sezonowych trendów z dystansem, niekoniecznie ulegając corocznej presji zmiany stylu życia i garderoby tylko dlatego, że przyszła wiosna. Nowością może być świadome trzymanie się własnych wyborów, niezależnie od tego, co podpowiadają kolekcje w sieciówkach.
Pewną świeżość wnosi również rozwój mody zrównoważonej, która – choć powoli – zmienia sposób myślenia o sezonowości. Nie chodzi już tylko o to, co modne w danym sezonie, ale czy kupowanie kolejnej rzeczy jest w ogóle potrzebne. Bo jeśli przejdziemy się po sklepach, od razu zobaczymy, że każdy element garderoby znajdujący się na wieszaku, znajduje się również w naszych szafach. Nie musimy dawać się ślepo nabierać, a jedynie nauczyć korzystać z tego, co mamy i delikatnie wzbogacać dodatkami, by czuć że jesteśmy w trendach.
Wiosna, choć symbolizuje początek, często sprowadza nas na utarte ścieżki. To, co uznajemy za świeże i nowe, bywa tylko kolejnym powrotem do tego, co już znamy. Być może największym wyzwaniem tej pory roku nie jest więc zmiana stylu, diety czy garderoby, ale zmiana myślenia o tym, co naprawdę oznacza dla nas odnowa. Czy w ogóle potrzebujemy ją sygnalizować nowym kolorem butów albo kuracją sokową? A może prawdziwa zmiana jest cicha, dyskretna, bez afiszowania się z nią na zewnątrz?
Wiosenne trendy to z jednej strony znane refreny, które co roku śpiewamy razem z resztą świata. Z drugiej strony, każdy sezon daje okazję, by zadać sobie pytanie: czy gram tę samą melodię, bo naprawdę ją lubię, czy tylko dlatego, że tak wypada? Czasem bowiem nowość nie polega na tym, by robić coś innego. Wystarczy poczekać przez chwilę, by za kilka sezonów, wrócić do tego co znamy, a co inni, specjalnie dla nas nazywają „nowym”.
Laura Wieczorek