Wschód Europy uczy dziś Zachód, jak skutecznie walczyć z pandemią

Kraje Europy Centralnej mogą dziś udzielać Zachodowi Europy lekcji co do tego, jak walczyć z koronawirusem. Kraje tego regionu, w tym Polska, o wiele szybciej niż kraje zachodniej części kontynentu restrykcje i w znaczącym stopniu kontrolują rozprzestrzenianie się pandemii – pisze „Wall Street Journal”.
.Takich głosów jest coraz więcej: Polska, Słowacja (która zamknęła granice zewnętrzne i wprowadziła rygory przed Polską, w tym olbrzymią karę za łamanie kwarantanny), Czechy czy Węgry radzą sobie z rozprzestrzenianiem się koronawirusa o wiele sprawniej, niż Hiszpania czy Francja. „W Europie Zachodniej szpitale pełne są ludzi zarażonych koronawirusem, brakuje miejsc reanimacyjnych i pod respiratorami, kostnice nie są w stanie nadążyć za rosnącą lawinowo liczbą zmarłych. Kontrastuje to z obrazem wschodu kontynentu, gdzie pandemia jest w dużej miejsce pod kontrolą a władze przygotowują się do rozluźnienia ograniczeń” – piszą Bojan Pancevski i Drew Hinshaw, publicyści „Wall Street Journal”.
Porównują liczby: do niedzieli z powodu zarażenia koronawirusem Hiszpania straciła 350 ludzi na milion obywateli, Włochy – 322, Belgia – 314, Francja – 202, Wielka Brytania – 145. Kontrastują z tym liczby ze wschodu Unii: Rumunia – 15, Czechy – 12, Polska – 5, Słowacja – 0,4.
Kraje Europy Wschodniej reagowały szybciej, bardziej zdecydowanie, sprawniej mobilizowano też ludność do respektowania wprowadzanych ograniczeń.
Kraje te z reguły mają słabszy system opieki zdrowotnej, który mógł nie wytrzymać jednorazowego pojawienia się tak wielu chorych. Dodatkowo, kraje te mają statystycznie starszą ludność niż w krajach Zachodu UE, szpitale i zespoły medyczne są gorzej wyposażone i przygotowane. Stąd większa determinacja rządzących, aby koronawirus został zdławiony jak najsilniej w pierwszej fazie pojawienia się w granicach tych państw.
Rządy i obywatele Polski czy Słowacji zachowały się mądrzej. Wprowadzono restrykcje szybciej niż w innych krajach, które długo nie rozumiały skali zagrożenia. We Włoszech i Francji trwały mecze, w Niemczech i USA trwał karnawał, a Szwecja czy Wielka Brytania do ostatnich dni marca nie podejmowała większych obostrzeń wobec przemieszczania się ludzi.
Słowacja, Polska, Czechy zamykały szkoły i granice już w początkach marca, gdy pojawiały się pierwsze przypadki koronawirusa. Zamykano bary, restauracje, kina, stadiony, centra handlowe, siłownia, wprowadzano restrykcyjne ograniczenia w kościołach. I działo się to wówczas, gdy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson mówił Brytyjczykom, że nadal mogą brać udział w masowych wydarzeniach sportowych. A Donald Trump, prezydent USA, przekonywał: „Jesteśmy przygotowani. Bądźcie spokojni. Koronawirus sobie pójdzie”.
Kraje Europy Wschodniej przeszły swoją historię. Potrafią lepiej się samoorganizować, są odpowiedzialni.
Polacy, którzy przebywają w kwarantannie mają aplikację informującą władze o ich położeniu. Słowacja rozwiązała problem, z którym nie potrafią wciąż poradzić sobie na zachodzie Europy, i przyjęła prawo pozwalające na dostęp do danych z firm telekomunikacyjnych. Teraz obywatele tych krajów szybciej niż mieszkańcy Europy Zachodniej mają szansę wyjść z pandemii. Czechy już rozluźniają ograniczenia dotyczące przemieszczania się, Polska zapowiada wychodzenie z zamknięcia gospodarki, to samo dzieje się na Słowacji, gdzie już otwarto fabryki samochodów.
„Ani Polska, ani Słowacja, ani Czechy nie były początkowo wyposażone w sprzęt ochronny, w respiratory, a pracownicy służby zdrowia publikowali w sieciach społecznościowych narzekania na niedostateczne zapasy sprzętu ochronnego. A mimo to uniknięto tu chaosu, jaki widzimy wciąż jeszcze w szpitalach w Hiszpanii, we Francji” – konstatują autorzy „Wall Street Journal”.
.W Europie „Wall Street Journal” ukazuje się w partnerstwie z francuskim dziennikiem „L’Opinion”.