
Wymarzona praca dostępna jest dla nielicznych
Każdy z nas myślał o wybraniu swojej wymarzonej pracy, jednak rzeczywistość i wynagrodzenie w poszczególnych branżach znacząco się różnią.
.Chcieliśmy zostać artystami, nauczycielami, bibliotekarzami, opiekunami, pracownikami kultury. Dziś jednak coraz więcej młodych ludzi porzuca swoje marzenia nie z powodu braku talentu, lecz z braku pieniędzy. W Polsce często nie da się żyć z pracy, którą się kocha.
Już jako dzieci słyszymy: „Rób w życiu to, co kochasz”. Tylko że w dorosłości ten slogan brutalnie zderza się z rzeczywistością. Praca, którą naprawdę chcielibyśmy wykonywać, często wiąże się z minimalnym wynagrodzeniem, brakiem stabilizacji i brakiem szacunku społecznego. Koszty życia rosną: czynsz, jedzenie, transport, leki, rachunki. Kiedy nie mamy pieniędzy na utrzymanie, marzenia muszą zejść na dalszy plan.
Wielu z nas wybiera studia z powołania. Chcemy pomagać innym, zmieniać świat, tworzyć coś wartościowego. Gdy kończymy edukację i wchodzimy na rynek pracy, okazuje się, że to powołanie ledwo pozwala się utrzymać. Pracownicy instytucji kultury, opieki społecznej, NGO, nauczyciele czy młodzi lekarze rezydenci to często osoby, które zarabiają zdecydowanie mniej niż ich rówieśnicy w korporacjach, mimo że praca tych pierwszych ma ogromne znaczenie społeczne.
Wskutek tego pojawia się myślenie, że zamiast rozwijać się tam, gdzie czujemy sens, wybieramy to, co „bezpieczne”. Przenosimy się do biur, IT, logistyki, sprzedaży. Nie dlatego, że to nasza pasja, lecz dlatego, że to pozwala nam zapłacić rachunki. Praca staje się obowiązkiem, nie źródłem spełnienia.
Niektórzy próbują łączyć te światy – za dnia pracują w zawodach dobrze płatnych, a po godzinach tworzą, uczą, działają społecznie. Nie wszyscy mają na to siły i wystarczającą ilość wolnego czasu. Praca na pełen etat wyczerpuje. A jak dobrze wiemy, odpoczynek też jest potrzebny. Dlatego wiele talentów marnuje się w imię przetrwania.
System nie wspiera tych, którzy chcą wybrać ścieżki inne niż „opłacalne”. Nie ma realnego wsparcia dla młodych twórców. Stypendia, granty czy programy pomocowe są często niedostępne lub za bardzo skomplikowane. Społeczne podejście też nie pomaga, bo przecież „nikt nie każe ci być artystą” albo „trzeba było iść na informatykę”.
Ostatnia grupa osób, które walczą o pracę na pełny etat zgodną ze swoim hobby lub zainteresowaniem, to osoby, które prowadzą własną działalność gospodarczą. To ludzie bardzo przedsiębiorczy i myślący niekonwencjonalnie. Często poświęcają dużo więcej swojego wolnego czasu, aby mieć zarobki podobne jak osoby na wysokich stanowiskach w korporacjach. Trzeba pamiętać, że jest też duża konkurencja. Przykładem może być manicurzystka, która zakłada własny salon, ponieważ od najmłodszych lat kochała malować paznokcie. W obecnym czasie jednak co chwilę otwiera się nowy salon, który musi walczyć z dużą konkurencją, głównie w dużych aglomeracjach. Z drugiej strony w mniejszych miejscowościach kobiety nie mają często pieniędzy, aby móc regularnie chodzić na tego rodzaju zabiegi.
.Nie każdy musi być artystą, ale każdy powinien mieć realny wybór. Dziś wielu młodych ludzi go nie ma, jeżeli chce żyć na przyzwoitym poziomie i nie chce pracować po 12 godzin dziennie.
