"Piękno muzyki (32). O tolerancji"
OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.
Tolerancja jest bardzo dziwnym słowem i pojęciem w kulturze zachodniej Europy. Większość z nas wie, czym powinna być, ale zarazem prawie nikt tego etycznego tworu nie potrafi uznać albo nie umie się z nim zmierzyć.
Bo co właściwie oznacza tolerancja? Otóż, nie jest to przyzwolenie dla inności jakiegokolwiek rodzaju, tylko akceptacja inności bez żadnych warunków wstępnych i tych, które potem następują. Jest takie nagranie Pasji Janowej Bacha, dokonane wiele lat temu przez Andrew Parrotta, które bardzo lubię, chociaż nie zgadzam się z tą interpretacją prawie w niczym.
Kiedy bardzo wiele lat temu, w pierwszej połowie XX wieku, jeden z amerykańskich uniwersytetów zwrócił się do Arnolda Schoenberga z prośbą o rekomendację książek do nowotworzonej biblioteki instytutu muzykologii, wielki twórca dodekafonii napisał: wszystkie książki Heinricha Schenkera, choć nie zgadzam się z ani jednym jego zdaniem.
I na tym polega sens nie tylko tolerancji, ale także naukowego dyskursu. Jest on bowiem niezgodą na tolerancję płytką albo fałszywą. Tolerancja musi zawsze oznaczać poszanowanie drugiego człowieka i gotowość do rozmowy, do dialogu, nawet w tej sytuacji, gdy sądy uzgodnić się nie dadzą z punktów widzenia zasadniczych.
Jeśli weźmiemy pod uwagę geometrię euklidesową i geometrie nieuklidesowe, to one nigdy się nie zgodzą, ale każda na swój sposób opisuje świat, jego prawa, jego zasady. To samo dotyczy praw fizyki Newtona i fizyki kwantowej, na co tak znacząco zwrócił uwagę Blaise Pascal, pisząc o nieskończonej wielkości i nieskończonej małości.
Naukowcy już dawno zrozumieli „tolerancję” w myśleniu, tę mianowicie, że nie można sprowadzić wszystkiego do jednej zasady, wspólnego mianownika, jedynego prawa świata i wszechświata, że tylko tak pojęta nietolerancja intelektualna daje możliwość rozwoju, pójścia dalej, tej świadomości, o której Galileusz miał podobno powiedzieć po wyjściu z sali sądu Świętej Inkwizycji: e pur si muove – a jednak się kręci, mając na myśli system kopernikański, a nie ptolemejski. Tolerancja w nauce jest jednak sprawą postępu wiedzy.
Łatwo tolerujemy poglądy naszych nawet bardzo starych przodków, bo rozumiemy ich racje intelektualne, które nimi kierowały i ówczesny stan badań naukowych. O wiele większy problem dotyczy spraw ludzkich, etycznych, narodowościowych i obyczajowych. Tu o wiele trudniej jest z tolerancją, bo wkraczają w obszar spraw wiary i tego, co – zwykle niezbyt precyzyjnie – nazywamy tradycją, obojętnie jak pojętą. Mój nieżyjący już od blisko dwudziestu lat przyjaciel, ks. prof. Janusz Stanisław Pasierb, wielka osobowość polskiej historii sztuki, polskiej literatury i polskiego kapłaństwa, powiedział mi kiedyś w rozmowie radiowej, że nie ma nic gorszego od fałszywie pojętej pamięci, powołując się na jedną z radykalnych partii jednego z naszych sąsiadów, w której nazwie było tylko jedno słowo: Pamięć.
Otóż, w imię tej pamięci można zabić. I tak się w wielu krajach świata dzieje. Zabija się ludzi w imię pamięci.
Tolerancja jest czymś zgoła przeciwnym. Nie jest śmiercią, jest życiem; jeśli nie jest miłością, bo do tego nikt nas przecież przymusić nie może, to jest pozwoleniem na bycie, a mówiąc bardziej filozoficznie – na byt, bezpieczny, niezagrożony, dopóki sam z siebie wkroczy w obszar niebytu. Tolerancja to także takie proste życiowe sprawy: nie ma znaczenia, jaki masz kolor skóry czy włosów, jakiego jesteś wyznania, kogo kochasz, z kim żyjesz.
Tylko tego wielu ludzi w Polsce nie rozumie albo nie pojmuje, więc jak mówić o sprawach tolerancji w wymiarach wyższych, które dotyczą najgłębiej pojętej duchowości i zarazem zwykłej codziennej egzystencji? Oto jest pytanie. Tolerancja jest wyzwaniem i apelem; wyzwaniem, bo wymaga od wielu ludzi dojrzałości, apelem, bo walczy o swoje, o prawo do życia i bycia, do inności zwłaszcza w myśleniu, ale także w byciu na co dzień i poszanowaniu wyborów ludzi, którzy w jej imieniu wyborów tych dokonali.
Piotr Orawski