Piotr ORAWSKI: "Piękno muzyki (41). Terra Nostra, Paradiso, Wazy orfickie i List do ojca, czyli o ważnych tekstach mego życia"

"Piękno muzyki (41). Terra Nostra, Paradiso, Wazy orfickie i List do ojca, czyli o ważnych tekstach mego życia"

Photo of Piotr ORAWSKI

Piotr ORAWSKI

Muzykolog, nauczyciel i dziennikarz. W Trójce spędził jedenaście lat. Kolejne jedenaście lat zawodowej aktywności to Polskie Radio BIS. Po zmianie formuły programu trafił do Dwójki, swego naturalnego środowiska radiowego. Był tam do samego końca, realizując swoje wielkie marzenie młodości - wieloletni cykl codziennych audycji, w których opowiadał o skomplikowanych i fascynujących zarazem dziejach sztuki dźwięku. www.piotrorawski.pl

OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.

.Carlos Fuentes jest jednym z najważniejszych pisarzy istotnych dla mojego rozumienia świata. Stworzył wielką powieść o Naszej Ziemi, która jest i jej historią, i jej rzeczywistością, i prawdą o tym, co ludzie ze sobą wyprawiali w sytuacjach granicznych i tragicznych. Przekuć ludzki los w literaturę to wbrew pozorom proces długi i trudny. Wymaga samozaparcia, bo jak można pisać o dokonującej się na naszych oczach i w naszej świadomości samozagładzie? Casus Zofii Nałkowskiej i jej Medalionów jest najbardziej w tym względzie wymowny.

Jose Lezama Lima jest, obok Franza Kafki, najbliższym mi pisarzem. Wielu ludzi dziwi się, jak to jest możliwe, na jakiej zasadzie wielki pisarz Starej Europy i wielki pisarz Nowego Świata, jeden ironiczno-tragiczny, a drugi barokowo rozbuchany w stylu i myśleniu, któremu zazdroszczę w dobrym sensie, mogą się zgodzić? Nie mogą się zgodzić, ale dają nam literaturę rangi najwyższej. Carlos Fuentes też to daje. Na sprzecznościach opiera się nasz świat i jego rozumienie. Niech tak pozostanie, bo bez tej świadomości groziłaby nam nie tyle zagłada, ile znaczące spłycenie naszego myślenia.

Czytanie Raju Jose Lezamy Limy rozpocząłem pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy tylko ta powieść ukazała się w polskim przekładzie. Był to trud olbrzymi, bo największy kubański pisarz stawiał przed czytelnikami tak wielkie wymagania, że dla człowieka młodego, ucznia Pierwszego LO w Gdańsku, były niemal nieosiągalne. Ale udało mi się. Lektura Oppiana Licaria była już prostsza, a Wazy orfickie okazały się objawieniem eseistyki na takim poziomie, że niemal mowę mi odjęło. Jose Lezama Lima był literackim filozofem, mieszał gatunki i formy, ale robił to z wielkim smakiem, tak wielkim, że jego pisarstwo przekraczało wszelkie granice.  Na tym polega siła jego literatury.

.Franz Kafka to z kolei ktoś zupełnie inny. Jego pisarstwo to rzecz o człowieku i jego losie opowiedziana w prostych słowach, ale wbrew pozorom tak samo głębokich jak u Lezamy. Zawsze dziwił mnie prosty i z pozoru tylko naiwny styl tej opowieści. Zwykłe słowa narracji są równie przejmujące, jak w Raju. Terra Nostra Fuentesa to jeszcze inny świat. To jak zwykle opowieść o nas samych, tym razem jednak w bardzo ważnym kontekście kulturowo-historycznym Starej i Nowej Ziemi. Wielkie wrażenie robi grób Kolumba (a właściwie jego brak w kontekście naszego klasycznego pochówku w ziemi) w katedrze w Sewilli. Podobno była jakaś klątwa: odkrywca Nowego Świata nigdy nie spocznie w hiszpańskiej ziemi. I nie spoczął. Jego sarkofag znajduje się kilka metrów na ziemią w sewilskiej katedrze, która ma jedną z największych i najwspanialszych nastaw ołtarzowych w Europie i na świecie.

Fuentes dokonał w powieści Terra Nostra rzeczy niezwykłej. Połączył rzeczywistości z reguły wzajemnie sobie niedostępne: mitologię i historię, fikcję artystyczną z refleksją doznań jak najbardziej osobistych, namysł nad tym, co się działo z jego światem i światami, i z tym, co dzieje się z nimi teraz, wielką sagę historyczną, pisaną w sposób bardzo osobisty, a przy tym wielowątkowy i wielostylistyczny, że czasem trudno ogarnąć natłok jego myśli, ale na tym polega sens wielkiej literatury i sztuki. Dwie wielkie powieści Jose Lezamy Limy stawiają przed nami jeszcze większe wymagania. I może tylko Kafka nie jest tak bardzo wymagający, chociaż z drugiej strony to on być może stawia pytania najbardziej oczywiste w kontekście ludzkiego losu, a jak wiemy z wierszy Wisławy Szymborskiej – nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych.

Mniej myślę o Procesie, choć jest to dla mnie jedna z największych powieści nie tylko stulecia XX, ale całej literatury światowej. Bardziej mam na myśli tekst mniej znany – List do ojca. To jest tekst niezwykły, wyczerpuje on bowiem dwa obszary, które literatura próbowała łączyć z lepszym lub gorszym skutkiem: obszar prywatności, a nawet intymności, i sferę rozprawy z Bogiem, a więc tę dziedzinę naszego jestestwa, w której stajemy sam na sam z Niepoznanym. List do ojca jest wielką metaforą obu tych sytuacji. Odwołuje się do konfliktu z ojcem Kafki, który nigdy go nie zaakceptował jako pisarza, ale jest zarazem rozmową z Bogiem, który też go nie przyjął pod swoje skrzydła. Jest poruszającą spowiedzią człowieka, który nie ma dokąd pójść: Najukochańszy Ojcze, niedawno spytałeś mnie, czemu twierdzę, że odczuwam przed Tobą lęk. Jak zwykle nie wiedziałem, co Ci odpowiedzieć, częściowo właśnie z lęku, który odczuwam wobec Ciebie, a częściowo dlatego, że na uzasadnienie owego lęku musiałbym przytoczyć zbyt wiele szczegółów, zanim byłbym w stanie go w połowie umotywować. I jeżeli nawet próbuję obecnie odpowiedzieć Ci pisemnie, to i tak nie uczynię tego w pełni, ponieważ podczas pisania też paraliżuje mnie strach przed Tobą i jego konsekwencje, a moja pamięć nie ogarnia ogromu sprawy, która dalece przekracza zdolności mego rozumu.

.List do ojca jest dla mnie najbardziej poruszającym tekstem Kafki także dlatego, że nie jest literaturą [chociaż nią oczywiście jest], ale z tego względu, że jest to albo ukryty, albo jawny kod do Procesu. Albo inaczej jeszcze. Procesu w jego wieloznaczności nie można dobrze zrozumieć bez odniesienia do Listu do ojca. Jego zakończenie jest poruszające: Życie jest czymś więcej niż pasjansem […] Udało mi się osiągnąć w moim przekonaniu jednak coś tak bardzo zbliżonego do prawdy, że to nas obu nieco uspokoi i może uczynić łatwiejszymi życie i śmierć. Franz. Nie uczyniło. Wszystko rozstrzygnęła śmierć. Raz na zawsze. Kropka i punkt.

Piotr Orawski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 maja 2015