Prof. Agnieszka LEGUCKA: Białe plamy w rosyjskiej opowieści o historii

Białe plamy w rosyjskiej opowieści o historii

Photo of Prof. Agnieszka LEGUCKA

Prof. Agnieszka LEGUCKA

Doktor habilitowana, analityczka ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM). Profesor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

zobacz inne teksty Autorki

Według ostatniej strategii bezpieczeństwa narodowego opublikowanej w lipcu 2021 r. ochrona „prawdy historycznej” ma na celu mobilizację narodu rosyjskiego, a także obrony tożsamości rosyjskiej przeciwko wpływom zachodnim – pisze prof. Agnieszka LEGUCKA

W znakomitym eseju o początkach II wojny światowej brytyjski historyk Roger Moorhouse pisze o Polsce jako państwie „pomiędzy dwoma drapieżnymi, bezwzględnymi, ekspansjonistycznymi i totalitarnymi reżimami”. Tekst Nigdy uczciwie nie rozliczono tej wojny [LINK] został opublikowany w numerze 32 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”, a następnie w ramach projektu „Opowiadamy Polskę Światu” przedrukowany w Rosji na łamach opiniotwórczej „Nowej Gaziety”. Tyle że tekst zredagowano i pocięto z adnotacją, że „luka w tekście przekładu artykułu Moorhouse’a związana jest z wymogami obowiązującego ustawodawstwa rosyjskiego, które porównanie z reżimem hitlerowskim interpretuje jako rehabilitację nazizmu”.

Wycięte zdanie dotyczyło braku rozliczenia zbrodni stalinowskich we współczesnej Rosji i brzmiało: „To tak, jakby w Niemczech cały czas rządzili wielbiciele Hitlera starający się zrehabilitować byłego wodza jako wielkiego męża stanu i mówcę”. Redakcja zgodnie z obecnie obowiązującym prawem musiała to zrobić, bo inaczej czekałyby ją wysokie kary. W dniu 1 lipca 2021 r. znowelizowano bowiem ustawę „O upamiętnieniu zwycięstwa narodu radzieckiego w wielkiej wojnie ojczyźnianej lat 1941–1945”, wprowadzając zakaz publicznego identyfikowania działań kierownictwa ZSRR i III Rzeszy, czyli zrównywania nazizmu ze stalinizmem. Tymczasem zarówno w przestrzeni politycznej, medialnej, jak i religijnej następuje rehabilitacja Józefa Stalina, który jest przedstawiany jako wielki wódz i twórca potęgi ZSRR, a wzrost sympatii do Stalina często prowadzi do usprawiedliwiania zbrodni sowieckich.

W sumie trudno się dziwić brakowi wiedzy o reżimie stalinowskim, skoro władze rosyjskie zmieniają podręczniki do historii. Putin twierdzi, że historia Rosji nie jest po to, aby Rosjanie mieli się jej wstydzić. Dlatego uczniowie rosyjscy czytają o potędze militarnej ZSRR, elektryfikacji i industrializacji, a o zbrodniach i liczbie ofiar reżimu stalinowskiego jest informacja ogólnikowa, czasem w przypisie, a czasem nie ma jej wcale. Stąd spada odsetek Rosjan, którzy winą za ofiary II wojny światowej obarczają Stalina (z 34 proc. w 1997 r. do 10 proc. w 2018 r.).

Władze rosyjskie od wielu lat prowadzą działania legislacyjne mające na celu ograniczenie różnych interpretacji wydarzeń historycznych w państwie. Pomogły zmiany w konstytucji w lipcu 2020 r., które wprowadzają obowiązek „obrony prawdy historycznej” oraz zakaz „pomniejszania dorobku narodu w obronie ojczyzny”. Ponadto znowelizowany kodeks karny wprowadza karę za rozpowszechnianie umyślnie nieprawdziwych informacji o weteranach wielkiej wojny ojczyźnianej lub obelg (maksymalna kara to odpowiednio 5 lat i 3 lata). Jest to zgodne z restrykcyjną polityką historyczną władz rosyjskich i ograniczeniem badań historycznych. Władze rosyjskie dążą do ograniczenia niezależnej działalności badawczej i edukacyjnej, czego przykładem są np. działania wymierzone w stowarzyszenie „Memoriał”, zajmujące się m.in. badaniem zbrodni katyńskiej. Władze rosyjskie nadały stowarzyszeniu status „zagranicznego agenta” i nękają je kolejnymi grzywnami.

Najważniejszym celem manipulacji historią jest konsolidacja społeczeństwa wokół Putina, który staje się „strażnikiem” pamięci narodowej i „szacunku dla weteranów”. Nawiązania do historii dostarczają ważnego przesłania: Rosja jako „oblężona twierdza” potrzebuje silnego przywódcy, a każdy, kto to kwestionuje, np. oskarżając go o korupcję, atakuje państwo i pamięć o ofiarach wojny. Władze rosyjskie starają się zapomnieć o pakcie Ribbentrop-Mołotow i współpracy sowiecko-niemieckiej w okresie międzywojennym. Wolą pokazać jedynie zwycięstwo w wielkiej wojnie ojczyźnianej, traktowane jako mit założycielski reżimu Putina. To prezydent chroni pamięć o przeszłości ojczyzny i bohaterstwie weteranów. Według Jane McGlynn „rząd rosyjski dokooptował i zinstrumentalizował potężną pamięć o sowieckim heroizmie i ofiarach, aby legitymizować swoje rządy”. Narracja historyczna ma więc na celu utrwalenie optymalnego dla Rosji autorytarnego systemu władzy, w którym społeczeństwo akceptuje jako nadrzędną zasadę obrony szacunku dla przeszłości.

Poza wymiarem wewnętrznym polityka historyczna pozwala wzmocnić pozycję międzynarodową Rosji, co wynika z konieczności realizacji rosyjskich interesów mocarstwowych i uznania szczególnej roli Federacji Rosyjskiej w świecie. Specyficzna interpretacja historii Rosji i wybiórcze podejście do historii II wojny światowej służą jako narzędzia przypominania światu o odziedziczonym przez Rosję prawie do statusu wielkiego mocarstwa, którym był Związek Radziecki od 1945 roku.

Dlatego władze Rosji negatywnie odniosły się do rezolucji Parlamentu Europejskiego z 19 września 2019 r., w której skrytykowano dwa totalitaryzmy: sowiecki i nazistowski. Wówczas swoją złość Putin skierował na Polskę, oskarżając ją o współudział w doprowadzeniu do wybuchu II wojny światowej i w zbrodniach przeciwko Żydom. Z perspektywy rosyjskiej Polska nie tylko podważa wyzwoleńczą rolę Armii Czerwonej i jej udział w zakończeniu II wojny światowej, ale promuje niebezpieczną dla rosyjskich władz opowieść o ZSRR – jako państwie równie zbrodniczym, jak III Rzesza. Jak przekonuje Maria Domańska, obciążając Polskę współodpowiedzialnością za wybuch wojny, władze rosyjskie uzasadniają działania ZSRR w Europie Środkowo-Wschodniej i chcą „usunąć odium agresora z ZSRR, który we wrześniu 1939 r. na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow zajął wschodnie tereny II RP, a w 1940 r. zaanektował Litwę, Łotwę i Estonię”.

Budowanie paraleli między przeszłością a teraźniejszością pomaga władzom rosyjskim uzasadniać aktywność międzynarodową Rosji, ponieważ historia i jej obrona są związane z bezpieczeństwem narodowym Federacji Rosyjskiej. W doktrynie wojennej FR można przeczytać, że zagrożeniem militarnym są zewnętrzne działania informacyjne mające na celu podważenie rosyjskich tradycji historycznych. Według ostatniej strategii bezpieczeństwa narodowego opublikowanej w lipcu 2021 r. ochrona „prawdy historycznej” ma na celu mobilizację narodu rosyjskiego, a także obrony tożsamości rosyjskiej przeciwko wpływom zachodnim. Prowadzi to do militaryzacji rosyjskiego myślenia o przeszłości, uzasadniając działania militarne Rosji w dzisiejszym świecie. W tym celu np. porównuje się Ukraińców do faszystów, a Rosję do obrońcy chrześcijan. Umożliwia to poszukiwanie poparcia obywateli dla działań zbrojnych na Ukrainie czy w Syrii oraz realizację geopolitycznych ambicji Kremla.

Inicjatywy, aby mówić w Rosji o Polsce, są jak najbardziej zasadne i potrzebne. Zwrócili już na to uwagę pierwsi współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych – Adam Daniel Rotfeld i Anatolij Torkunow. Byli oni redaktorami książki Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko-rosyjskich (1918–2008); została ona wydana przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych w 2010 r. (a następnie w Rosji i USA). Przekonywali oni, że „fakty historyczne są bezdyskusyjne (…). Ważne jest, aby pamięć nie podlegała manipulacji i celowemu fałszowaniu przeszłości, by opierała się próbom zacierania śladów tego, co wstydliwe i zasługuje na potępienie”. Niestety, wszystko wskazuje na to, że w badaniach historycznych w Rosji będzie coraz więcej białych plam, które będą utrudniały, a może nawet uniemożliwiały dialog i zrozumienie.

.Już teraz widać, że polityka pamięci odegrała kluczową rolę w procesie dewesternizacji Rosjan. Według badań Centrum Analitycznego im. Jurija Lewady coraz mniej Rosjan czuje się Europejczykami (w 2008 r. uważało tak 52 proc. badanych, w 2020 r. już tylko 29 proc.). Jelcyn prowadził politykę powrotu do Europy, natomiast Putin powrócił do stalinowskiej polityki „oblężonej twierdzy” i antyzachodniej retoryki zimnej wojny.

Agnieszka Legucka
Tekst został opublikowany w nr 33 miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 czerwca 2022