Allen PAUL: Osiemdziesiąt dwa lata różnicy

Osiemdziesiąt dwa lata różnicy

Photo of Allen PAUL

Allen PAUL

Historyk, autor książki Katyń. Stalinowska masakra i tryumf prawdy

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Tylko Władimir Putin mógł zatwierdzić barbarzyńskie mordy, jako część planu mającego na celu zadanie maksymalnego bólu i cierpienia narodowi ukraińskiemu. Podobnie jak Józef Stalin 82 lat wcześniej – skazując na śmierć Polaków w Katyniu. To jest ta sama Rosja – pisze Allen PAUL

.Od najwcześniejszych dni rewolucji bolszewickiej rosyjscy funkcjonariusze służb bezpieczeństwa używali terminu „mokra robota” na określenie krwawej jatki, w której prawdziwi i wyimaginowani wrogowie polityczni byli likwidowani przez zawodowych zabójców, a następnie potajemnie grzebani. Od leninowskiej Czeki po stalinowskie KGB kaci stosowali Nackenschuss – strzał z pistoletu w podstawę czaszki wykonywany z bliskiej odległości. Tymczasem „mokra robota” Władimira Putina na północnych przedmieściach Kijowa to makabryczny spektakl, który może zobaczyć cały świat. W pośpiesznym odwrocie jego nieudolna armia przeprowadza egzekucje uliczne, by dokonać rzezi cywilów niestwarzających żadnego zagrożenia dla Rosji, a także zastraszyć ludność. Jednak nic nie wskazuje na to, by złamało to ukraińskiego ducha – podobnie jak inni mieszkańcy Europy Wschodniej, Ukraińcy aż za dobrze znają rosyjskie barbarzyństwo.

Osiemdziesiąt dwa lata temu Rosjanie wykonali „mokrą robotę” do dziś okrytą hańbą i niesławą – dopuścili się zbrodni katyńskiej, mordując na terenie zachodniej Rosji i Ukrainy prawie 22 000 polskich oficerów, podoficerów i strażników granicznych aresztowanych podczas nazistowsko-sowieckiej inwazji w 1939 roku. Blisko 4000 z nich zostało rozstrzelanych na południu od Charkowa, miasta, które od 24 lutego jest oblężone przez Rosjan.

Aby uzasadnić inwazję na Ukrainę rozpoczętą wiosną tego roku, Rosjanie posługują się absurdami – podobnie jak w 1939 roku, kiedy to niesprowokowani zaatakowali wschodnią część Polski. Putin utrzymuje, że wkroczył na Ukrainę, aby „zdenazyfikować” jej przywódców. Dla porównania – Stalin twierdził, że wysłał Armię Czerwoną do Polski, aby zapobiec wykorzystaniu przez osoby trzecie niepokojów społecznych wywołanych atakiem hitlerowskim z dnia 1 września 1939 roku.

Zanim zbrodnia katyńska wyszła na jaw wiosną 1943 roku, niemiecka inwazja na Rosję zmusiła Stalina do zmiany roli. Sowieci zrzucili winę za masakrę na Niemców i zerwali stosunki dyplomatyczne z Polakami, gdy ci zażądali śledztwa Czerwonego Krzyża w sprawie mordów katyńskich. Przez całą II wojnę światową rosyjska dezinformacja nieustannie powtarzała katyńskie oskarżenia pod adresem Niemców. Rok po zakończeniu wojny podjęto nieudolną próbę zmiany tej wersji. Jeden z urzędników ambasady sowieckiej w Londynie stwierdził na prywatnym przyjęciu, że Armia Czerwona wysłała na Kreml oficera sztabowego, aby dowiedzieć się, co Stalin chce zrobić z polskimi oficerami, którzy byli wówczas przetrzymywani w obozach w zachodniej Rosji i na Ukrainie. Plan odesłania ich do okupowanej przez Niemców Polski właśnie upadł.

Według pracownika ambasady radzieckiej Stalin cierpliwie słuchał oficera sztabowego, informującego, że jego przełożeni potrzebują konkretnych wskazówek. Kiedy oficer skończył mówić, Stalin napisał na kartce jedno słowo: „Zlikwidować”.

Z punktu widzenia przełożonych oficera sztabowego odpowiedź Stalina rodziła więcej pytań, niż dawała wyjaśnień. Czy Stalin miał na myśli likwidację ludzi czy obozów? Być może chodziło mu o to, aby zwolnić jeńców lub wysłać ich do łagrów? Mimo wątpliwości nikt nie chciał domagać się wyjaśnień i prowokować gniewu Stalina. Ponadto zwlekanie wiązało się z ryzykiem odwetu. Armia wybrała więc bezpieczne rozwiązanie, przekazując całą sprawę NKWD, poprzednikowi KGB.

Dla NKWD rozkaz Stalina był całkowicie jasny. Mógł on oznaczać tylko jedno – że Polacy mają być natychmiast rozstrzelani. I tak właśnie się stało. Żaden oficer ambasady nigdy nie przekazałby takiej uwagi na bankiecie. Była ona mrożącym krew w żyłach przypomnieniem słów skierowanych przez NKWD-zistów do kilku Polaków ocalałych z obozów, w których przetrzymywano skazanych na śmierć. To był „wielki błąd” – powiedzieli funkcjonariusze, sugerując, że masakra była skutkiem biurokratycznych pomyłek. Ale w Związku Radzieckim tak istotną decyzję mógł podjąć tylko jeden człowiek: Józef Stalin.

To samo można powiedzieć o „mokrej robocie” wykonanej niedawno na północnych przedmieściach Kijowa. Tylko Władimir Putin mógł zatwierdzić te barbarzyńskie mordy, jako część planu mającego na celu zadanie maksymalnego bólu i cierpienia narodowi ukraińskiemu, jego złamanie oraz zmuszenie go do poddania się.

Prezydent Biden słusznie oskarżył Putina o zbrodnie wojenne i nazwał go mordercą. ONZ szacuje, że prowadzona przez Putina wojna w Czeczenii pochłonęła 250 000 istnień ludzkich, i sugeruje, że masowe bombardowania dokonane w Syrii przez rosyjskie lotnictwo to zbrodnie wojenne. Do tej samej taktyki Putin dołączył na Ukrainie deportację – praktykę, która w czasie II wojny światowej doprowadziła do przesiedlenia setek tysięcy Polaków.

A jednak Putin cynicznie i z ogromnym upodobaniem przedstawia się jako człowiek pokoju. Sam byłem tego świadkiem 7 kwietnia 2010 roku podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Powiedziano mi, że byłem jedynym Amerykaninem obecnym w blisko stuosobowej polskiej delegacji pod przewodnictwem ówczesnego premiera Donalda Tuska, która przyleciała do Smoleńska, a następnie udała się w krótką podróż autobusem do Lasu Katyńskiego na uroczystości. Wielu na Zachodzie uznało ten moment za przełom w stosunkach między Wschodem a Zachodem. Do takiego myślenia zachęcał Putin w swoim przemówieniu w Katyniu. Zaapelował do Polaków, by nie zrzucali winy za zbrodnię na naród rosyjski. Dwanaście lat później jedno zdanie z przemówienia Putina nadal zwraca szczególną uwagę: „Bez względu na to, jak jest to trudne, musimy podążać ku sobie, pamiętając o wszystkim, ale rozumiejąc, że nie możemy żyć tylko przeszłością”.

Słowa te stoją w całkowitej sprzeczności z działaniami Putina. Przez lata snuł pełne rozmachu rozważania na temat starych dobrych czasów, kiedy to Rosja stanowiła imperium. Aby wskrzesić dawną chwałę, podjął fatalną decyzję i zaatakował Ukrainę, ale w ten sposób tylko wzmocnił determinację Zachodu. Ukraińcy i Polacy aż za dobrze znają taktykę rosyjskiej agresji – dezinformację, propagandę, oszustwo, przewrót, sabotaż i szpiegostwo. O „mokrej robocie” nikt nie ma lepszego wyobrażenia niż oni.

W putinowskiej wizji odrodzonego imperium nie ma miejsca na świadomość ogromu zepsucia tego systemu. Byłem w Polsce, kiedy w 1989 roku upadł Mur Berliński, i nigdy nie zapomnę, jak bardzo zaniedbany i zrujnowany był wówczas ten kraj. Byłem zszokowany pustymi półkami w sklepie spożywczym – nie było mleka, mięsa ani sera, lecz jedynie kilka jakichś puszek. Brak oświetlenia ulicznego czynił Warszawę szarą, ponurą i przygnębiającą. Mój gospodarz, profesor matematyki na Uniwersytecie Warszawskim, zabrał mnie na uroczystości katyńskie, które odbywały się na cmentarzu Powązkowskim w dniu Wszystkich Świętych. Wiele osób z zapalonymi zniczami zgromadziło się przed dużym granitowym krzyżem z krótkim napisem: „1940”. Data ta była wymownym symbolem polskiego oporu – przypominała, że oficerowie zostali zamordowani, gdy Las Katyński wciąż należał do Rosjan, a nie rok czy później, gdy tereny te zajęli Niemcy.

.Kiedy słuchałem przemówienia Putina w Lesie Katyńskim, uderzył mnie jeszcze bardziej doniosły symbol tamtych zbrodni: na wpół skryty w posadzce dzwon wiszący przy ścianie pamiątkowej. Kiedy zabrzmiał tego dnia, zdawało się, że ziemia wokół niego zadrżała. Dzwoni on do dziś dla uczczenia pamięci polskich poległych. Jego stłumiony dźwięk powinien nam również przypominać, że Ukraina, Polska i cała Europa Wschodnia nie mogą istnieć samotnie – że Zachód musi pozostać zjednoczony w swoim postanowieniu, aby wolność mogła przetrwać.

Allen Paul
Tekst ukazał się w nr 40 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 maja 2022