Prof. Dominique REYNIÉ: Czy francuska tożsamość przetrwa XXI wiek?

Czy francuska tożsamość przetrwa XXI wiek?

Photo of Prof. Dominique REYNIÉ

Prof. Dominique REYNIÉ

Politolog. Profesor Sciences Po. Szef think tanku Fondation pour l’innovation politique. Ekspert Komisji Europejskiej w programie “The Future of Europe”. Kawaler Legii Honorowej.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Globalizacja podważa podstawy przynależności, jak również suwerenności ludowej, stara siła religii wstrząsa młodym sekularyzmem, a cyfryzacja więzi społecznych odrywa tożsamości osobiste i grupowe od narodowego odniesienia – pisze Dominique REYNIÉ

Francuska tożsamość na piramidzie wartości

.Kiedy mowa o tożsamości francuskiej, zawsze przywołuje się i celebruje Ernesta Renana za wynalezienie formuły „codziennego plebiscytu”. Często jednak zapominamy o roli, jaką przypisywał on również przeszłości, w tym samym dyskursie: „Naród to dusza, zasada duchowa. Dwie rzeczy, które w istocie stanowią jedno, składają się na tę duszę, tę zasadę duchową. Jedna zakorzeniona w przeszłości, druga w teraźniejszości. Jedna to wspólne posiadanie bogatej spuścizny wspomnień, druga to obecna zgoda, chęć wspólnego życia, wola dalszego korzystania z otrzymanego niepodzielnie spadku”.

Efekt ten nie zniknął. Nawet dziś idea Francji nieodparcie prowadzi do tego, wyniesionego do rangi mitu, obrazu łączącego postacie monarchii, katolicyzmu i chłopstwa. Przed przeciwstawieniem się sobie, a następnie rozdzieleniem, monarchia i Kościół pracowały na rzecz powstania jednolitego narodu, często uciekając się w tym celu do wielkiej przemocy, czego dowodem jest niszczenie regionalnych tożsamości, języków, religii i kultur. Dlatego też można powiedzieć, że Francja jest wynalazkiem, konstrukcją z woli władzy coraz bardziej skupionej w rękach państwa królewskiego, które ostatecznie odebrało Kościołowi jego dążenie do suwerenności. O ile jednak na szczycie piramidy wyłania się tożsamość francuska, to ginie ona w rozdrobnieniu kraju na niezliczone, rozproszone wioski, w których dominuje duch zaściankowy. Obcokrajowiec to początkowo „estranger” [mieszkaniec innego miasta, innej dzielnicy – słowo z języka okcytańskiego – przyp. tłum]. 

Francja przez zbyt długi okres jest zbyt obszerna. To czas, kiedy większość jej mieszkańców nie jest świadoma jej istnienia. Wprowadzenie instytucji narodu przez państwo królewskie narzuciło zmianę tempa i perspektywy. Stwierdzenie, że istnieje naród francuski, implikuje, że jego podmiotami są Francuzi. Naród daje początek ludowi, który narzuca się jako interlokutor Państwa, który w ostatecznym odwróceniu obala króla, by stać się narodem i źródłem Państwa, jak głosi art. 3 Deklaracji Praw Człowieka: „Źródło wszelkiego zwierzchnictwa spoczywa całkowicie w Narodzie”.

Ludzkość, czyli Francja

.Francuzi należą do tych narodów, które jako pierwsze zerwały z odwieczną mentalnością świata opisaną przez Claude’a Lévi-Straussa w 1952 roku: „Wiemy w istocie, że pojęcie ludzkości, obejmujące bez różnicy rasy czy cywilizacji wszystkie formy gatunku ludzkiego, pojawia się bardzo późno i ma ograniczony zasięg. Nawet tam, gdzie wydaje się, że osiągnęła ona swój najwyższy rozwój, nie jest bynajmniej pewne – jak dowodzi tego najnowsza historia – że została ona ustanowiona bez dwuznaczności lub regresu. Ale dla ogromnych frakcji gatunku ludzkiego i przez dziesiątki tysiącleci pojęcie to wydaje się być całkowicie nieobecne. Człowieczeństwo ustaje na granicach plemienia, grupy językowej, czasem nawet wioski. Do tego stopnia, że spora część tzw. populacji prymitywnych nazywa siebie nazwą oznaczającą ludzi (lub czasem – powiedzmy dyskretniej – dobrych, doskonałych, kompletnych), sugerując tym samym, że inne plemiona, grupy czy wioski nie uczestniczą w ludzkich cnotach – ani nawet w naturze – lecz składają się co najwyżej ze złych, nikczemnych, małp ziemnych czy gnid”.

Francuska idea tożsamości narodowej jest rekomponowana na tle takiej antropologii. Zasada tożsamości została wywrócona do góry nogami: szacunek dla dziedzictwa przeszłości zastąpiono korzystaniem z wolności, poprzez konsekrację suwerenności ludowej połączonej z afirmacją uniwersalizmu. To konstytutywne łączenie tożsamości, którą Francja chciała afirmować, wyłaniające się w Ancien Régime, wyraża się poprzez emancypację protestantów i Żydów. Obalenie monarchii i rozwiązanie cechów przyspieszyło upadek wsi i Kościoła oraz przekazanie pałeczki społeczeństwu przemysłowemu i zsekularyzowanemu. Francja weszła w erę republikańską, świecką i przemysłową. Ale niemal natychmiast, bo w skali takich wydarzeń wiek to prawie nic, pojawia się pytanie, czy ta rekomponowana tożsamość będzie trwała. Odpowiedź pojawi się za naszego życia.

Francuska tożsamość w erze globalizacji

.Globalizacja podważa bowiem podstawy przynależności, jak również suwerenności ludowej, stara siła religii wstrząsa młodym sekularyzmem, a cyfryzacja więzi społecznych odrywa tożsamości osobiste i grupowe od narodowego odniesienia. Od końca XX wieku suwerenność ludowa i przynależność narodowa zostały zachwiane. Siła ruchów, które przetaczają się przez świat, podaje w wątpliwość samą możliwość suwerenności ludowej. Musimy zadać sobie pytanie, czy Francuzi będą umieli tworzyć naród, kiedy będą musieli przestać wierzyć we własną suwerenność, czyli w swoją tożsamość.

Ale jaka jest odpowiedź na zapotrzebowanie na tożsamość? Polityczne i medialne uznanie partykularnych roszczeń tożsamościowych – seksualnych, religijnych, wynikających z płci, pochodzenia itp. – kontrastuje z piętnowaniem tożsamości narodowej i tych, którzy odczuwają jej potrzebę, jakby można było sobie wyobrazić założenie narodu na agregacie partykularyzmów. Ten podział pytania o tożsamość jest formalny, ponieważ nakłada się na stratyfikację typu elita/lud, która prowadzi do wzajemnego niezrozumienia i zapowiada konfrontację. Francuska klasa robotnicza może czuć się pozbawiona jakiejkolwiek zbiorowej przynależności, gdy tylko tożsamość narodowa zostanie implicite zdyskwalifikowana lub zdegradowana. Tej wspólnoty mogą szukać gdzie indziej, zwłaszcza w religii, bo podczas gdy partie i związki zawodowe prawie całkowicie zniknęły, a mechanizmy decyzyjne stają się ponadnarodowe, Francuzi będą się zastanawiać, kto ich reprezentuje. Czasy są bowiem niepewne. Globalizacja destabilizuje życie, zwłaszcza najbardziej wrażliwych kategorii. Znaczna część klasy robotniczej znalazła w populizmie, głównie prawicowym, ostatnie schronienie, w którym może jeszcze pielęgnować swoje poczucie przynależności i tożsamości, osłonięte przed światem: „Jesteśmy u siebie!”. Co się jednak stanie, jeśli ta odmowa opłakiwania tożsamości narodowej wyrażona w głosowaniu protestacyjnym doprowadzi do „zapory republikańskiej”, pod groźbą ukazania się jako monstrum, związku narodowego przeciwko ludowi?

Francja, która uwierzyła w koniec religii

.Współczesna Francja nie tylko była świecka, ale uwierzyła w koniec religii. Jednak dwaj czołowi badacze, Pippa Norris i Ronald Inglehart, mówią nam, że chociaż „populacje praktycznie wszystkich zaawansowanych społeczeństw przemysłowych stały się bardziej świeckie w ciągu ostatniego półwiecza, w skali globalnej jest więcej niż kiedykolwiek ludzi wyznających tradycyjne poglądy – i stanowią oni coraz większą część światowej populacji”. Dane Changing Global Religious Landscape, które zawdzięczamy Pew Research Center potwierdzają to: ponad 80 procent ludzi na świecie zgłasza przynależność religijną. W świecie zachodnim, przekonanym, że sekularyzacja jest kierunkiem historii, odkrywamy trwałość faktu religijnego w skali globalnej i jesteśmy świadkami jego powrotu we Francji, zwłaszcza przez Kościół ewangelicki, a jeszcze bardziej poprzez islam, który, jak wiemy, nie popiera wolności poglądów, wolności prasy czy równości mężczyzn i kobiet, a nawet idei rozdziału polityki i religii, czyli sedna świeckości państwa.

Współczesna Francja jest uniwersalistyczna, ale zagrożona fragmentaryzacją podmiotu ludzkiego w ramach realizacji roszczeń tożsamościowych, indywidualnych lub grupowych, opartych na seksualności, tożsamości płciowej, cechach fizycznych, kulturze, religii, etniczności i kolorze skóry. Uniwersalizacji przestrzeni publicznej, poprzez Sieć, towarzyszy nawet kategoryzowanie warunków debaty ze względu na rasę. Odwrócenie to jest zaskakujące nie tylko dlatego, że wynika z prądów lewicowych, ale także dlatego, że jest nakazem amerykanizacji francuskiej tożsamości, na co zwracają uwagę Stéphane Beaud i Gérard Noiriel: „Zwolennicy rasy zawsze legitymizowali swój punkt widzenia, powołując się na przykład amerykański. Przez długi czas odniesienia te były wykorzystywane przez prawicę i skrajną prawicę do podsycania wrogiego wobec dyskursu społecznego dyskursu tożsamościowego. Ale od lat 70. intelektualiści ze skrajnej lewicy zaczęli przywłaszczać sobie amerykańskie odniesienia rasowe. To przejście z jednego obozu do drugiego można wyjaśnić zmianami politycznymi, jakie zaszły w Stanach Zjednoczonych w latach 60. Tu małe przypomnienie historyczne: społeczeństwo amerykańskie od początku swojego istnienia było zinstytucjonalizowane w celu legitymizacji dyskryminacji”.

Racjonalizm podniesiony do pozycji nadrzędnych

.Wreszcie Francja jest racjonalistką. Ogromne wyzwanie, jakim jest globalne ocieplenie, powinno zmobilizować całą naszą wiarę w postęp, w pozytywizm, w cały naukowy i przemysłowy geniusz, który zapewnił temu krajowi jego bogactwo i jak najbardziej niezaprzeczalne powody do dumy. A jednak, wbrew temu uczonemu duchowi, panika klimatyczna oddaje władzę brutalnemu obskurantyzmowi, przytłaczającemu tę chwalebną spuściznę przeszłości przez ignorancję lub ideologię. Tak jakby nic z francuskiej tożsamości nie miało przetrwać XXI wieku.

Dominique Reynié
Tekst ukazał się w nr 49 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei >>>].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 lutego 2023
Fot.Apaydin Alain/ABACA / Abaca Press / Forum