Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Boże Narodzenie w sztuce włoskich mistrzów

Boże Narodzenie w sztuce włoskich mistrzów

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

Pośród wielu tegorocznych wystaw monograficznych dwie zasługują na szczególną uwagę. Pierwsza, we Florencji, poświęcona Fra Angelico, druga – w Rzymie – która potrwa jeszcze kilka miesięcy, celebruje 400-lecie urodzin Carla Marattiego. Ci znakomici artyści wykonali m.in. piękne przedstawienia Bożego Narodzenia – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.3 października 1982 roku papież Jan Paweł II listem apostolskim „na mocy swojego urzędu” udzielił zakonowi dominikanów, wraz z tytułem „błogosławionego” dla Fra Giovanniego da Fiesole, prawa do kultu liturgicznego ku jego czci. „Było to – pisze Guy Bedouelle OP – zatwierdzenie starej tradycji, która nastręcza niejako pytanie wstępne: czy to ze względu na piękno swego dzieła malarstwa religijnego zasługuje Fra Angelico na tytuł Beato, czy też, przeciwnie, to dlatego, że jest świętym, mógł w oparciu o naturalne dary artystyczne tworzyć to malarstwo, które wydaje się tak blisko podchodzić do tajemnic Bożych?”.

Papież w swym liście apostolskim w części odpowiedział na to pytanie, cytując słowa z biografii malarza-zakonnika, napisanej w połowie XVI wieku przez Giorgia Vasariego: „Jego malarstwo było owocem wielkiej harmonii między świątobliwym życiem i otrzymaną przezeń siłą twórczą”. W istocie niewielu jest artystów, którzy podobnie Guido di Pietro (wstępując do zakonu dominikanów, przyjął imię Jan, by nie długo po śmierci otrzymać za sprawą swej sztuki przydomek „Brat anielski”) pozostawiliby tak ogromny dorobek, będący niemal w całości malowaną modlitwą o wielkich pokładach żarliwości i artyzmu. Przeszło 120 jego obrazów i jego współczesnych pokazano na wystawie w Palazzo Strozzi we Florencji, niemal drugie tyle podziwiać można w tamtejszym dominikańskim klasztorze San Marco i kilku muzeach.

Brat Anielski i mistyczna Adoracja Dzieciątka

.Jan z Fiesole (ok. 1395–1455), jak się go nazywa, pochodził, jak Giotto di Bondone, z Mugello, krainy na północ od Florencji. Wiemy, że uczył się sztuki malowania u wybitnego mistrza – Lorenza Monaco – tworzącego w duchu późnego średniowiecza.

Jan, który tuż po 1420 roku był już zakonnikiem, szybko wypracował swój indywidualny styl – zachował pewne cechy sztuki swego mistrza, ale dostrzegł też walory nowego, renesansowego stylu, reprezentowanego m.in. przez słynnego Masaccia. Nie zrezygnował z uwysmuklania postaci, idealizacji i pewnych elementów ozdobności, ale potrafił stosować perspektywę i nadawać malowanym postaciom cielesność, a ich szatom naturalność. Tak jak potem Botticelli, w 2. połowie XV wieku, dokonał syntezy współistniejących prądów artystycznych, zyskał sławę u współczesnych i podziw u potomnych.

Po dłuższym pobycie w Fiesole działał we Florencji, a następnie w Orvieto i w Watykanie, gdzie został zaproszony po tym, jak papież Eugeniusz IV zobaczył jego wspaniałe i liczne, do dziś zachowane, freski w klasztorze dominikanów przy kościele San Marco we Florencji. Wśród tych malowideł ściennych są m.in. przedstawienia Zwiastowania (w malowaniu tego tematu był brat Jan prawdziwym mistrzem), ale też Bożego Narodzenia, które możemy nazwać również Adoracją Dzieciątka, i Hołdu Trzech Króli

Tymi słowami opisuje Vasari jeden z jego wcześniejszych maryjnych obrazów: „W jednej z kaplic tegoż kościoła [w Fiesole] znajduje się obraz jego ręki, na którym archanioł Gabriel zwiastuje Matce Boskiej, a jej twarz wyraża taką nabożność i delikatność i tak jest świetnie namalowana, że zdaje się, iż nie spod ludzkiej ręki wyszła, ale jest tworem niebieskim”.

Podobnych słów moglibyśmy użyć w odniesieniu do wspomnianego fresku ze sceną Bożego Narodzenia. Kompozycja tej sceny ułożona jest w półkole, z Dzieciątkiem ułożonym na sianie w centrum i klęczącymi postaciami rozmieszczonymi wokół Niego w akcie adoracji. Z lewej strony widzimy św. Katarzynę Aleksandryjską i Najświętszą Marię Pannę, a z prawej św. Józefa i św. Piotra Męczennika.

Scena rozgrywa się w szopie umieszczonej w grocie z wołem i osiołkiem ukazanymi w głębi, na osi obrazu. Celem dzieła było przedstawienie cudu Wcielenia i zainspirowanie zakonników do medytacji. Wół i osioł to elementy zapożyczone z apokryficznej Ewangelii Pseudo-Mateusza.

Fresk jest również zobrazowaniem wizji mistyczki Brygidy Szwedzkiej. Oto jej słowa spisane po wizji, którą miała w 1372 r. w czasie pobytu w Ziemi Świętej: „I kiedy tak Ona [Maria] trwała na modlitwie, zobaczyłam, jak poruszył się Ten, który spoczywał w Jej łonie, i zaraz nagle, w jednej chwili, porodziła Syna, od którego biło tak niewymowne światło i tak wielki blask, że nie można go porównać ze słońcem, a światełko postawione przez starca [św. Józefa] nie dawało żadnej jasności, jakoż jego materialna światłość została całkowicie przyćmiona owym Boskim blaskiem. Ten poród był tak nagły i momentalny, że nie mogłam nawet dostrzec i zrozumieć, jak i gdzie się odbył. Lecz zaraz zobaczyłam leżące na ziemi i przepełnione blaskiem owo chwalebne Dziecię”.

To właśnie za sprawą tej wizji sztuka epoki renesansu wydała tak wiele przedstawień Bożego Narodzenia z klęczącą Madonną i świetlistym Dzieciątkiem. Fra Angelico, tworząc tę pełną modlitewnego uniesienia kompozycję, pamiętał też bez wątpienia o proroctwie Izajasza (14,12): „Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody?”.

Obecność we fresku wspomnianych dwóch świętych należy interpretować w duchu mistycznym; namalowane przez Fra Angelico Boże Narodzenie to nieustająca adoracja wpisana w duchowe życie zakonu trwające przez wieki. Szczególnie św. Piotr Męczennik był tym świętym zakonu dominikanów, który miał służyć jako przykład i inspiracja do modlitwy braci zakonnych; a więc fresk aktualizuje temat ewangeliczny w ramach duchowych potrzeb zakonu. U góry kompozycję zamyka przedstawienie czterech rozmodlonych aniołów, wykonanych przez jednego z nie najbardziej utalentowanych współpracowników Fra Angelico. Jest prawdopodobne, że ta kompozycja – z aniołami w zwieńczeniu – zainspirowała innego florenckiego mistrza – Botticellego. 

.Jan z Fiesole namalował też inne wyobrażenia Adoracji Dzieciątka; jednym z nich jest niewielki obraz wykonany na desce, pochodzący z jednego z klasztorów dominikańskich w Emilia Romania. Tym razem jest to piękny nokturn z jaśniejącym Dzieciątkiem i adorującymi na kolanach, w modlitewnym skupieniu, Matką Boską odzianą w niebieski płaszcz i św. Józefem w czerwonych szatach. Na dachu stajenki przedstawiona jest grupa błękitnych aniołów tworzących krąg i niełatwa do rozpoznania scena; być może z Chrystusem w ogrodzie oliwnym (w Getsemani). Nie byłoby to pierwsze przywołanie wydarzenia prowadzącego na Golgotę w kontekście Bożego Narodzenia. 

Mistyczne Boże Narodzenie Sandra Botticellego

„Ja, Alessandro, namalowałem ten obraz pod koniec roku 1500, pośród zamieszek w Italii, w połowie czasu po czasie, kiedy spełniała się jedenasta Jana, a za drugiej plagi Apokalipsy, kiedy diabeł został uwolniony na trzy i pół roku. Teraz według dwunastej zostanie związany i ujrzymy go jak na tym obrazie”. Te słowa napisane antyczną greką znajdują się na samej górze jednego z najbardziej niezwykłych obrazów Botticellego. Artysta ten pod wpływem słynnego kaznodziei Girolama Savonaroli, który próbował dokonać głębokiej reformy religijnej we Florencji w ostatniej dekadzie XV wieku, porzucił malowanie tematów świeckich. W wyniku tej niezwykłej przemiany zmienił też styl i namalował m.in. ten właśnie z mistycznym przesłaniem obraz, który znajduje się w Galerii Narodowej w Londynie.

W centralnej części malowidła widzimy Matkę Boską klęczącą przy Dzieciątku w pozie adoracji, podczas gdy Józef, jak na wielu innych obrazach ze sceną Bożego Narodzenia, pogrążony jest we śnie, a wół i osioł zdają się patrzeć na Dzieciątko. Z lewej strony widzimy anioła z trzema mężczyznami (trzema Mędrcami? bez koron i darów), a z prawej klęczących pasterzy. Tak pasterze, jak i Mędrcy mają na głowach wieńce z gałązek oliwnych, takie same gałązki – symbole pokoju – trzymają w rękach przewodzący im aniołowie. Smukła, niemal bezcielesna, złotowłosa Maria Panna, z głęboko uduchowioną twarzą, ubrana jest w czerwoną suknię i niebieski płaszcz łagodnie spływający na ziemię. Nagie, radosne Dzieciątko leży na pofałdowanej szacie, wymachując nóżkami i wyciągając prawą dłoń do Matki. Oprócz białej tkaniny przypominającej całun, na której spoczywa Dziecię, na grzbiecie osła widoczny jest znak krzyża. Tak więc i w tym obrazie mamy dyskretne odniesienie misji Odkupienia świata.

.W dolnej partii malowidła Botticelli przedstawił trzech ludzi w objęciach aniołów. Każdy z tych ludzi, uwieńczonych jak pasterze i Mędrcy, trzyma w dłoniach gałązkę oliwną z szarfą, na której widnieją słowa zaczerpnięte z Ewangelii św. Łukasza Pokój na ziemi ludziom dobrej woli. Oto chwila wielkiej radości, w czasie której do podziemnych czeluści uciekają rogate diabły. Nareszcie, po narodzinach Zbawiciela, na ziemi nastanie pokój. Przedstawienie przez artystę diabłów uciekających do podziemi u stóp obejmujących się aniołów i ludzi jest niezwykle oryginalne. Dotychczas takie wspólne ukazanie aniołów i diabłów pojawiało się w scenach Sądu Ostatecznego, m.in. tych malowanych przez Fra Angelica.

Ta niezwykle oryginalna, mistyczna w swym przesłaniu scena Bożego Narodzenia zamyka się w sferze nieba przedstawieniem dwunastu aniołów z wieńcami oliwnymi, z gałązkami oliwnymi i szarfami, tańczącymi w świetlistym, niebiańskim kręgu. Aniołowie są prawdziwie niebiańskimi, bezcielesnymi istotami w stanie najwyższego uduchowienia; są wirującym chórem przyoblekającym świat w szatę radosnej pieśni. Wirują w powietrzu, a ich rozwiane ubiory i stopy unoszące się w perfekcyjnej harmonii zdają się sugerować rytm boskiej muzyki. Poniżej tańczącego chóru, na dachu stajenki, pośród gałązek oliwnych, klęczą trzej aniołowie odziani w białe, czerwone i zielone szaty (Wiara, Nadzieja i Miłość?), odczytujący słowa proroctwa o narodzeniu z Dziewicy Syna Boga.

Czy ten wyjątkowy obraz choćby w części jest refleksem ekstatycznych kazań Savonaroli? W jednym z nich charyzmatyczny kaznodzieja mówił o niezwykłej koronie niebios składającej się z dwunastu pięter czy też warstw. Być może wizualizacja tej myśli zawarta jest w przedstawieniu przez Botticellego dwunastu koron, które wraz z gałązkami oliwnymi trzymają tańczący aniołowie. Także wstęgi na tychże gałązkach oliwnych zawierały pierwotnie napisy. Badania w podczerwieni ujawniły, że słowa na wstęgach to dwanaście przymiotów Najświętszej Marii Panny, o których Savonarola mówi w homilii poświęconej Jej Wniebowzięciu. W tym samym kazaniu słynny dominikanin analizuje rozdziały 11 i 12 Apokalipsy św. Jana. Jeśli nawet inspiracja przyszła ze słów kazania, to geniusz samego artysty przyniósł światu w roku 1500, w roku jubileuszu, jedyny w swoim rodzaju obraz, będący unikatowym zobrazowaniem czegoś w rodzaju mistycznej pieśni o cudzie Wcielenia.

Pokłon pasterzy i anielska adoracja Carla Marattiego

.Jak wiadomo z Ewangelii Łukasza (rozdz. 2), to pasterze jako pierwsi przybyli do groty czy stajenki betlejemskiej powiadomieni przez anioła. „A to będzie znakiem dla was – czytamy w tej Ewangelii – Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: »Chwała Bogu na wysokościach…«”. To te lakoniczne słowa stały się inspiracją dla licznych malarzy, także dla tego, którego obraz znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Został namalowany w połowie XVI wieku zapewne w środkowych Włoszech. Jego pełna radosnego uniesienia kompozycja podzielona jest na sferę nieba i ziemi. W ziemskiej scenerii, na tle rozległego, pełnego soczystej zieleni pejzażu z licznymi zwierzętami, Matka Boska i św. Józef, klęcząc, składają hołd nagiemu Chrystusowi, ułożonemu na sianie przykrytym białą szatą. Tuż za Józefem ukazanych jest pięciu radosnych pasterzy, z których jeden trzyma na rękach małego baranka, a drugi, będący chłopcem kilkunastoletnim, przygrywa Dzieciątku na kobzie. Scenie adoracji przygląda się dwóch chłopców widocznych w tle. Na pierwszym planie płótna dostrzegamy kwiaty i inne rośliny, a na dachu stajenki, przed którą ma miejsce adoracja, dwa gołąbki. Tuż nad głową radosnej Matki Boskiej, ubranej w czerwoną suknię i niebieski płaszcz, dostrzegamy szczygła (symboliczne odniesienie do Pasji).

W sferze nieba – znacznie odmiennej od tej Botticellego – odbywa się anielski koncert; aniołowie (tylko dwaj są uskrzydleni) zasiedli na chmurze na tle złocistego nieba, by śpiewać i grać na różnych instrumentach – na lutni, harfie, fujarce, flecie i violi da gamba. Napis nad tą niebiańską orkiestrą głosi: „Gloria in excelsis Deo”. Podzielenie kompozycji na sferę nieba i ziemi jest nie tylko wyrazem wielkiej radości z przyjścia Zbawiciela na świat, ale też podkreśleniem Jego ziemskiej i boskiej natury.

.W sztuce nowożytnej powstało też wiele obrazów, które ukazują tylko Matkę Boską z Dzieciątkiem i aniołami. Jeden z nich wykonał Carlo Maratti, działający w Rzymie na przełomie XVII i XVIII wieku. Carlo Maratti (1625–1713) był jednym z najbardziej utytułowanych i podziwianych malarzy włoskich 2. połowy XVII wieku. W jego obrazach, w przeciwieństwie do tych Caravaggia i jego naśladowców, dominuje światło, chociaż potrafił malować również nokturny, o czym zaświadczają sceny Bożego Narodzenia. Studiował w pracowni Andrea Sacchi, ale znaczny wpływ na jego sztukę miały również dzieła Carraccich, Guida Reniego i Rafaela; tak więc korzenie jego malarstwa wyrastają ze sztuki klasycyzującej. Tworzył głównie obrazy o tematyce religijnej, w tym liczne Madonny, sceny mitologiczne i biblijne. Był także znakomitym malarzem fresków i najlepszym portrecistą tamtych czasów w Rzymie. Do kręgu malarzy, którzy wyrośli na sztuce Marattiego, należał Szymon Czechowicz, jeden z najznakomitszych malarzy XVIII wieku w Polsce, który spędził 20 lat w Rzymie. Jednym z najpiękniejszych obrazów Marattiego jest Boże Narodzenie, które można też nazwać Anielską adoracją

W mroku nocy rozbłyska wielkie światło; jego źródłem jest ciałko Dzieciątka przedstawionego na pierwszym planie w ramionach pięknej, niemal dziewczęcej Marii Panny, która z uwielbieniem wpatruje się w Niemowlę. Jego boskie światło oświeca z wielką mocą nie tylko oblicze radosnej Matki, ale też pięciu aniołków, z miłością i podziwem adorujących Dzieciątko. Obraz Marattiego nawiązuje do podobnych XVI-wiecznych kompozycji Antonia Correggia, ale w swoim przekazie zawiera jeszcze większy ładunek mistycznego uniesienia.

Rzymski malarz wykonał niewątpliwie jedną z najpiękniejszych wizualizacji cudu Inkarnacji, co osiągnął dzięki mistrzowskiemu malowaniu światła, sublimacji urody młodzieńczych twarzy i syntetyczności przekazu. W obrazie zachwyca niezwykła delikatność szat nasyconych blaskiem światła i intymna, wysublimowana relacja Matki z Boskim Dzieckiem. Jego świetlistość tak pięknie opisana przez św. Brygidę została tu perfekcyjnie ukazana.

Jerzy Miziołek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 grudnia 2025