
Europa bez ducha. Obserwacja uczestnicząca
To znany wers: „Duch ochotny, ale ciało mdłe”. Otóż dzisiejsza Europa funkcjonuje zupełnie inaczej – pisze prof. Paweł KACZOROWSKI
.Ciało Europy ma się całkiem dobrze, żyje pewnie, w materialnym dostatku i względnie czystym, zadbanym środowisku, w ustabilizowanym – jak dotąd – stanie pokoju i bezpieczeństwa, cieszy się zagwarantowaną prawnie wolnością, wygodami, zdrowiem, poprawianą może czasem, ale jednak urodą, perspektywami, długim, aktywnym życiem, podczas którego nie zbywa mu na atrakcjach i przyjemnościach.
Ale dusza, czyli wrażliwość na prawdę, dobro i piękno, sumienie, mądrość, sprawiedliwość i poczucie odpowiedzialności? Nie, dusza Europy nie jest dziś ani dobra, ani zła. Zdaje się, że jej po prostu nie ma. Europa trwa w całkowitym duchowym zamęcie. Powołuje się wprawdzie na wzniosłe idee i poglądy, głosi
teorie, formułuje postulaty, wznosi hasła, chce wszystkiego dla wszystkich: dostatku, bezpieczeństwa, wolności i równości, ma usta pełne wielkich słów, ale jest w tym wszystkim zupełnie zagubiona, całkiem pozbawiona integralności, w jej duszy panuje głęboki chaos i dezorientacja. Europa zatraciła duszę, zwłaszcza w wieku XX. I dotąd jej nie odzyskała, nie odnalazła. Nawet jej nie szuka, nie próbuje odnaleźć, obawia się nawet chyba jej powrotu i tego, że sama przed sobą będzie wtedy musiała zdać sprawę ze wszystkiego, co się w Europie i z Europą stało.
Królestwo człowieka – europejski projekt, uniwersalny, wyjątkowy oraz jego historia
.Ta powolna utrata jest rezultatem finalnym długiego procesu, który dokonywał się stopniowo, z przerwami, w różnych krajach w różnym tempie. A rozpoczął znacznie wcześniej niż w epoce wojen światowych. Jego następowanie wyznaczały rewolucje – ściśle nowoczesne, europejskie zjawisko – rewolucja religijna, filozoficzna, naukowa, polityczna, społeczna, gospodarcza, rewolucja angielska, amerykańska, francuska, a poniekąd także i rosyjska. Wreszcie również te ściśle XX-wieczne: rewolucja kwantowa, genetyczna i informatyczna (stwarzająca dodatkowo szaloną wizję powstania i działania sztucznej inteligencji, zapowiadająca erę robotów, a może i androidów, „replikantów”). Dokonując wszystkich tych rewolucji, Europa czyniła się wolną, zrzucała z siebie ukształtowane i przyjęte ordo, dawne formy ustalonego i utrwalonego porządku duchowego, społecznego, które teraz zaczęły ją krępować. I jawiła się wtedy sobie każdorazowo w nowej postaci, sama będąc nią może zaskoczona. Czy tym zasadniczym zmianom towarzyszył właściwy rozrachunek z czasem minionym, z dotychczasowym dorobkiem, z tradycją? Czy Europa wiedziała na pewno, ku czemu zmierza, odrywając się od swej przeszłości tak radykalnie, jakby nie była ona przeszłością jej samej?
Proces ten, rozpoczęty około pięciu wieków temu na Zachodzie, Ferdinand Tönnies nazwał przechodzeniem od wspólnoty do społeczeństwa, właśnie społeczeństwa, Max Weber – „odczarowywaniem świata”, inni zaś określili go jako postęp w kierunku sekularyzacji, racjonalizacji, modernizacji, liberalizacji… Europa w jego toku uwalniała się od – jak to określił Kant – swej samozawinionej niedojrzałości, tworzyła sama siebie, stawała się coraz bardziej samodzielna, wyzwolona i dzięki tej wolności właśnie samostwarzająca. Nie była już dziełem Boga, historii, natury, ale swoim własnym, samodzielnym tworem – Kunstwerk, realizowała coraz to bardziej poszerzany, rozwijany własny projekt, dzięki któremu miała się stać całkiem nowa, całkiem inna niż w całej swej przeszłości.
W toku tego procesu, jako jego spełnienie, pojawiły się podstawowe elementy składowe jej najszerzej rozumianej kultury, czyli autonomiczne dziedziny ludzkiej działalności oraz jej wytworów: państwo, polityka, konstytucja, prawo, społeczeństwo, gospodarka, kultura, wychowanie, technika, naród, demos, historia… Wszystkie te pojęcia i ich desygnaty są nowo powstałe, charakterystyczne właśnie dla Europy epoki Moderne. Mają też, prawie każde, swoją prehistorię, ale do swych dawnych form są prawie całkiem niepodobne. W Europie nowoczesnej stanowią one bowiem autonomiczne, pod względem swego zakresu, metod i celu, dziedziny, wyzwolone spod dotychczasowej kurateli władzy duchownej i z tych pierwotnych postaci rozwinięte w całkiem nowe systemy. Do opisania ich i powstających pomiędzy nimi – mimo ich autonomii – powiązań, zależności, potrzeba byłoby drugiego Jacoba Burckhardta, a może nawet kilku takich myślicieli jak Spengler, Voegelin lub Luhmann.
Demiurgiem nowoczesnej Europy jest – jak się powiada – człowiek jako samodzielna, silna, aktywna, racjonalna jednostka, czyniący sobie ziemię poddaną, ekspandujący, rozwijający swoje zadatki, żyjący w świecie, jakby był on dla niego powstałym, istniejącym ogrodem nauk i sztuk.
Tożsamość owego indywidualnego podmiotu mają zwłaszcza wyrażać, zrównujące wszystkich bez wyjątku, Prawa Jednostki, prawa, które nie są ustanowione, ale naturalne, wyrastające z natury ludzkiej. Problem jednak w tym, że samo pojęcie natury ludzkiej zostało w toku tego procesu zagubione, wręcz nawet zakwestionowane, jako jedna z tzw. Wielkich Narracji. Można więc zasadnie pytać, kto właściwie jest podmiotem owych praw i jak są one w nim ugruntowane. Ów człowiek nowoczesny, jako demiurg właśnie, traktuje bowiem naturę w ogóle nie jako coś, co go określa i determinuje, ale jako to, co niegotowe, a więc jako tworzywo, materię, którą można, a nawet trzeba, w daleko idący sposób, jeśli nie całkowicie, zmieniać, formować, kształtować podług własnego wyobrażenia o jej właściwym przeznaczeniu. Dokonuje on więc niejako Dzieła Stworzenia powtórnie, na nowo.
W toku procesu, którego jest inicjatorem, zatracił nie tylko niewinność, ale wręcz swą tożsamość, nie wie, kim jest, kim może być, kim chciałby być… I czy tylko on, czy także inni, jego bliscy, jego bliźni. Bo też nie jest już wcale wiadome, czy Prawa Jednostki to prawa substancjalne, jednostki w ogóle, jako takiej, czy też osobiste, prywatne, prawa dosłownie każdego indywiduum, mającego ludzkie oblicze. Czy więc np. wola ich realizacji stanowi… volonté generale czy volonté de tous, by użyć tu pojęć jednego ze sprawców nowoczesności – Jana Jakuba Rousseau? Wybór każdej z tych opcji pociąga za sobą różne, całkiem inne, bardzo daleko idące konsekwencje. Dotyczą one podstawowych spraw, które są wspólne, ale które na tle samych tylko praw jednostki stają się problematyczne: władza, natura jej podmiotu i natura zbiorowości, nad którą się ona rozciąga, działania władzy i ich synchronizacja, ich potrzeba i racje, ich hierarchia i tempo realizacji, ocena związanego z nimi ryzyka i możliwych zagrożeń, a ogólnie zwłaszcza to, ku czemu mają one razem prowadzić, ku jakiej przyszłości…
Demiurg nowoczesnej Europy – działający pojedynczo, zbiorowo czy też rozumiany istotowo – uwikłał się jednak w stworzone przez siebie systemy, otoczył nimi i wśród nich zagubił. Żyje pośród skomplikowanych struktur – olbrzymów, przez nie zdominowany, przez nie – mimo swej wolności – ograniczany, im podporządkowany. To one teraz wyznaczają mu miejsce i liczne, zmienne role, w których występuje, przymuszony do tego wymogami instrumentalnej racjonalności, potrzebą organizacji życia wielomilionowych zbiorowości, zapewnienia ich członkom pokoju i bezpieczeństwa, dostępności różnorodnych dóbr i mnogości usług.
Nie widzi on już prawie wokół siebie naturalnego krajobrazu, a w nim innych jako swych bliźnich, ale jedynie dookoła sztuczny świat, który sam zbudował, świat wielkich miast, rozległych, nieogarnionych, przepastnych; przemierzając ich przestrzenie, redukuje się on, mimo woli, wewnętrznie do postaci kafkowskiej, a zewnętrznie do zaledwie jednego z elementów w nieprzebranej, a obojętnej liczbie obiektów stale i szybko zmieniającego się otoczenia. W ten sposób demiurg nowoczesności, dążąc do swego samoudoskonalenia, stworzył świat zorganizowany, osiągający bardzo wysokie PKB, ale duchowo anarchiczny. Świat ten to prawie rzeczywiście jego wola, ale czy dobra, i jego przedstawienie, lecz nie wspólne, ale każdego z osobna, i nietrwałe, a też i nie własne, ale zaczerpnięte z usłużnych i działających na bieżąco mediów.
Zgotował on sobie los jak nędzarz, który swą pracą – selfmade man – osiągnął wprawdzie wielkie bogactwo, ale nie spostrzegł, że stał się jego niewolnikiem, bo powrotu do stanu nędzy znieść nie zdoła, a przecież wie, że to, co zyskał, może – tak jak uzyskał – utracić. Żyje więc w lęku lub w dojmującym poczuciu – jak je określił Nietzsche – Unbehagen. Sumienie przestało być dla niego źródłem wiedzy, bo zostało uznane za kłębowisko chaotycznych, niekontrolowalnych emocji, zaś jego intelekt, a nawet rozum zderzają się stale z wizjami prezentowanymi przez nowoczesnych, wysoce wyedukowanych, socjotechnicznie kompetentnych i retorycznie bardzo sprawnych demagogów, wróżów i proroków, obiecujących zredukować złożoność świata. Jego naturalne poczucie rzeczywistości jest ustawicznie i niezmiennie konfrontowane z wiedzą naukowców, specjalistów, fachowców…, którzy nie dialogują z nim, lecz tylko narzucają mu swoje – metodologicznie ściśle ugruntowane – racje. Powołanie się na zdrowy rozsadek traktują jako zawstydzający przejaw jego naiwności i tym samym powód do tym bardziej stanowczego konstatowania przez nich naukowo potwierdzanych stanów rzeczy.

.Człowiek dzisiejszy nadał sobie zbyt wiele sprzecznych postaci, wyzbył się dawnych właściwości, zagubił się we własnej historii, historii najpierw poszukiwania, a potem budowania dla siebie królestwa na ziemi. Ta historia – i jej wytwory – nad nim zapanowała. Egzystując w tych warunkach, dusza Europy przepełniła się goryczą, stała się uwiędła, esprit uleciał. Pozostały tylko potrzeby ciała, desperackie dążenie do regeneracji sił życiowych, akumulacja woli mocy, zabieganie o krótkoterminowe interesy, a także o dobrobyt, o jego trwałe zapewnienie oraz gwarancje wzrostu. Pozostała też jeszcze ważna, bo warunkująca to wszystko w szerszym planie, strategiczna gra światowa: o zasoby, potencjały, o przyszłość.
Paweł Kaczorowski
Fragment książki: Zrozumieć nowoczesność, wyd. Wydawnictwo Naukowe UKSW, Warszawa 2023 [LINK].