Stulecie polskiego Paryża. 100 lat polonistyki na INALCO
Niegdyś to Adam Mickiewicz wraz z kręgiem przyjaciół oraz współpracowników doprowadził do tego, że w Collège de France utworzono katedrę literatur słowiańskich, później zaś to Zygmunt Lubicz-Zaleski położył podwaliny pod system (słowo to nie jest przesadą) nauczania polskiego w ramach szkolnictwa wyższego we Francji. W tym roku świętowaliśmy stulecie wprowadzenia zajęć z języka polskiego na paryskiej wyższej uczelni Inalco. Inalco to wyjątkowe miejsce, nie tylko dlatego, że to właśnie tutaj po raz pierwszy we Francji wprowadzono w 1917 roku takie zajęcia – pisze prof. Piotr BIŁOS
.O samej uroczystości napiszę poniżej, jak również o konieczności ponownego przemyślenia obecności kultury polskiej we Francji, ale najpierw na użytek polskich odbiorców warto przypomnieć podstawowe fakty związane z historią oraz działalnością Inalco.
A zatem, co to takiego Inalco?
To przede wszystkim takie miejsce węzłowe, gdzie spotkać się mogą przyszli reprezentanci różnych elit francuskich, tradycyjnie związanych z handlem, dyplomacją oraz wojskowością, ale to także najbardziej zróżnicowana pod względem naukowo-dydaktycznej oferty językowej uczelnia na świecie. Jej korzenie sięgają końca XVII wieku, kiedy ówczesny kontroler generalny finansów Ludwika XIV [odpowiednik dzisiejszego ministra finansów], Jean-Baptiste Colbert, dbający o rozwój gospodarki według zasad merkantylistycznych, doszedł do wniosku, że aby zabezpieczyć interesy francuskie w handlu ze Wschodem, zwłaszcza z imperium osmańskim, konieczne jest utworzenie szkoły mającej kształcić młodych Francuzów w zakresie znajomości języków wschodnich, w pierwszej kolejności tureckiego.
I tak w 1669 roku założona została „École des jeunes de langues”, co dziś brzmi dość nietypowo, bo dosłowny przekład to „Szkoła Młodych (od) Języków”, ale dobrze oddaje ducha tamtych założeń – przede wszystkim przeświadczenie, że propagowanie znajomości języków obcych to bardzo istotne narzędzie w rękach władcy, który postawił sobie za cel prowadzenie ambitnej polityki gospodarczej wymiany ze światem. Także zwraca uwagę nacisk położony na młodość, gdyż od absolwentów jako przyszłych sług francuskiej monarchii wymagano sprawności oraz odporności fizycznej w terenie, ale i podczas obowiązkowych podróży, jakich mieli się podejmować. Już wtedy niektórzy zdawali sobie sprawę, że zdobywanie języka to w istocie dopiero pierwszy etap w przyswajaniu zasad funkcjonowania obcej kultury oraz cywilizacji, czyli w położeniu podwalin pod swoistą filozofię interkulturową mogącą zyskać rozliczne kontynuacje o charakterze naukowo-badawczym.
Należy zwrócić uwagę na swoiste sprzęgnięcie pomiędzy handlem a dyplomacją, jako że przeznaczeniem owych „młodych od języków” było z jednej strony stanie się tłumaczami („interprètes”) na usługach francuskich firm handlowych, ale także czynnymi przedstawicielami (w roli konsulów lub kanclerzy) francuskiej dyplomacji w kontaktach z Lewantem. Wszelako na tym wstępnym jeszcze etapie istnienia uczelni widać, że nauka języków ma przede wszystkim za zadanie spełnianie praktycznych celów – handlowych, gospodarczych w szerokim znaczeniu oraz dyplomatycznych. Niemniej jednak niektórzy z owych „młodych od języków” zdobyte umiejętności wykorzystywać poczną w celach naukowych, a to spowoduje, że grupa języków wschodnich, już wtedy stanowiących we Francji przedmiot dociekań badawczych (jak ma to miejsce w innej placówce, Collège de France), ulegnie rozszerzeniu – obok języków martwych (takich jak sanskryt, prakryty, chaldejski, syriacki) pojawią się stopniowo wschodnie języki nowożytne.
Podstawą ekspansji Francji: handel i dyplomacja
W czasach rewolucji francuskiej pomimo szeroko rozpowszechnionej opinii, iż uczelnia zawsze znajdowała się w orbicie władzy królewskiej, zgromadzenie narodowe potwierdza konieczność podtrzymania placówki propagującej znajomość języków przydatnych w handlu i dyplomacji, co prowadzi do uchwalenia przez głosowanie nowego regulaminu powołującego do życia „Specjalną Szkołę Języków Wschodnich” [„École spéciale des langues orientales”]. Siedziba wyznaczona została w ówczesnej Bibliotece Narodowej, tak aby jej uczniowie zyskali bezpośredni dostęp do zasobów niezbędnych im do nauki. Wówczas na uczelni istnieją trzy katedry – katedra arabskiego w dwóch odsłonach, to jest języka klasycznego z jednej strony i rozmaitych arabskich dialektów z drugiej, katedra tureckiego oraz krymskotatarskiego, wreszcie – katedra perskiego i malajskiego.
W 1874 roku na mocy prezydenckiego dekretu uczelnia zostaje przeniesiona do dawnego „hôtel particulier”, czyli luksusowej kamienicy wykupionej od prywatnego właściciela, znajdującej się nieopodal Sekwany i Quai d’Orsay, dokładnie pod adresem Rue de Lille 4. Owa przeprowadzka okazała się konieczna nie tylko ze względu na zwiększającą się liczbę uczniów oraz – co warte podkreślenia – wykładanych języków, ale także ze względu na ilość materialnych zasobów, które przekazane zostały uczelni z okazji Wystawy Powszechnej w 1867 r.
W 1914 r. następuje kolejny etap w rozwoju szkoły, która zmienia nazwę – ze „Specjalnej” staje się „Narodową” („Nationale”) i odtąd jako „wielka placówka szkolnictwa wyższego” [„grand établissement d’enseignement supérieur”] w powszechnej świadomości zaczyna funkcjonować pod skrótem Langues O’. Liczba wykładanych języków wciąż rośnie – czas trzech pierwotnych katedr dawno minął i w roku akademickim 1969/1970 w ofercie jest już 50 języków (w tym język polski).
Nowa Francja: języki i cywilizacje
W 1971 r., na fali wydarzeń z maja 1968 r., czyli intelektualnego oraz instytucjonalnego fermentu wstrząsającego ówczesną Francją, szkoła przekształca się w „Instytut” jawnie hołdujący dwóm orientacjom naukowym – językom (zgodnie z tradycją), ale także cywilizacjom (co od dawna odpowiadało realiom, ale znalazło w ten sposób wyraz w wymiarze formalno-instytucjonalnym). Jest to moment, kiedy Langues O’ ustępuje miejsca obecnemu Inalco, włączonemu początkowo w instytucjonalne struktury Nowej Sorbony, czyli Paryża III. To okres, kiedy zajęcia różnych jednostek prowadzone są „tymczasowo” w rozproszonych punktach Paryża – a to przy porte Dauphine w budynkach opuszczonych przez administrację NATO, a to w ośrodku uniwersyteckim Clichy, a także w ośrodku w Asnières.
W 1984 r. Inalco odłącza się od Nowej Sorbony, zasilając szeregi „wielkich placówek niezależnych” [„grands établissements indépendants”]. Kolejne – i dotychczas obowiązujące – zmiany wejdą w życie w okolicach 2010 – 2011 r. Wtedy właśnie Inalco otrzyma nowiutki, bardzo nowocześnie wyposażony gmach w tzw. „nowej dzielnicy łacińskiej” nieopodal Biblioteki Narodowej im. F. Mitteranda, przy rue des Grands Moulins 65. W tym samym czasie uczelnia zgłasza swój akces do jednego z wielkich zrzeszeń uczelni paryskich, stając się jednym z 13 ośrodków założycielskich zgrupowania „Université Sorbonne Paris Cité” (USPC) obok m.in. Université Paris Descartes, Université Paris Diderot, Institut de physique du globe de Paris (IPGP) i Sciences Po, ale także czołowych francuskich instytucji badawczych, jak CNRS czy Inserm. Owo zgrupowanie liczy obecnie ponad 120 000 studentów (w tym 18 proc. studentów zagranicznych) i stanowi największą tego typu organizację w regionie Ile-de-France.
Język polski najliczniejszą sekcją departamentu europejskiego
Warto dodać, że w 2017 r. na Inalco wykładanych jest bez mała 100 języków, co czyni tę uczelnię miejscem dość unikatowym w skali świata. Liczba studentów w roku akademickim 2016/2017 osiągnęła poziom ponad 9000, w tym 2000 studentów pochodziło z zagranicy. Średni wiek studenta to 29 lat. Uczelnia składa się z 12 departamentów odpowiadających 12 regionom świata, wśród nich znajdujemy Azję Południową i Himalaje, Azję Południowo-Wschodnią i Ocean Spokojny, oddzielnie zaś występują nie tylko studia arabskie, chińskie, ale także koreańskie, hebrajsko-żydowskie, japońskie, rosyjskie, amerykańskie. Język i kultura polska, polonistyka literacka wchodzą w skład departamentu europejskiego (przez co niezależne są od rusycystyki), w którym reprezentowane są wszystkie języki regionu Europy Środkowo-Wschodniej, jak również Europy bałtyckiej i bałkańskiej, włącznie z językiem i cywilizacją nowogrecką. W tym gronie język polski stanowi najliczniejszą pod względem liczby zapisanych studentów sekcję (obecnie około 80 na studia licencjackie, 20 na studia magisterskie i doktoranckie).
Ale siła dzisiejszego promieniowania nauki języka polskiego na Inalco jest owocem długoletniej tradycji. To właśnie w tym miejscu, kiedy odrodzenie państwa polskiego nie było jeszcze faktem dokonanym, zainaugurowano zajęcia z naszego języka – był to rok 1917. Jak do tego doszło? Otóż stało się to za sprawą konsekwentnych prób pozyskania zgody Francuzów na włączenie języka polskiego do struktur szkolnictwa wyższego we Francji, jakie stały się udziałem jednego człowieka. Był nim Zygmunt Lubicz-Zaleski.
Zygmunt Lubicz-Zaleski, od niego się tu wszystko zaczęło
Ten działacz niepodległościowy, urodzony w 1882 roku, historyk literatury i filozof sztuki, humanista i poliglota, aresztowany przez władze carskie, po uwolnieniu (jego areszt trwał sześć miesięcy) udał się na emigrację do Niemiec i Francji, gdzie studiował filozofię. W 1910 r. osiada w Paryżu, gdzie udaje mu się wejść w tamtejsze kręgi kulturalno-inteligenckie i jednocześnie prowadzić działalność krytyka literackiego dla takich gazet krajowych jak „Głos Warszawski”, „Gazeta Warszawska” czy „Przegląd Narodowy”. Ponadto ów przyjaciel Paderewskiego i Sienkiewicza dalej poświęca się badaniom nad kulturą, zwłaszcza nad twórczością Zygmunta Krasińskiego oraz symbolizmem nadsekwańskim.
Krok po kroku zyskuje sprzymierzeńców w swoim dążeniu do przybliżenia polskiej kultury Francuzom – wśród pierwszych naukowców oraz tłumaczy, którzy przychylnie odnoszą się do tego zamysłu, na szczególne wyróżnienie zasługują Paul Cazin i Georges Bienaimé, później dołączą do nich Ambroise Jobert, Henri de Montfort czy Jean Fabre.
Praca popularyzatorska Lubicza-Zaleskiego, wyrażająca się m.in. w organizowaniu konferencji o znacznym rezonansie społecznym (i to pomimo oporu, jaki stawiały zarówno środowisko naukowców, jak i policja ze względu na ogólnie prorosyjską orientację dominującą wówczas we Francji), przynosi powoli owoce, co widać zwłaszcza w powstawaniu licznych struktur nauczania języka polskiego – w samym Inalco w 1921 utworzona zostaje katedra języka polskiego (obejmuje ją niezwykle utalentowany gramatyk Henri Grappin), a następnie sekcja polska w ramach Institut d’études slaves, która otrzymuje finansowe wsparcie polskiego rządu (jej szefem staje się Zygmunt Lubicz-Zaleski). W Genewie zaś przy Lidze Narodów założony zostaje instytut mający na celu wzmocnienie współpracy polsko-francuskiej w dziedzinie kultury, w którego działania zaangażowany jest również Lubicz-Zaleski. To zarazem okres, kiedy na łamach prestiżowego pisma „Mercure de France” polski humanista zamieszcza przegląd informacji wydawniczych o polskich książkach.
W Polsce w roku 1926 powstaje Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej wśród Obcych zrzeszające takich luminarzy ówczesnej sztuki, jak Tadeusz Boy-Żeleński, Jarosław Iwaszkiewicz (który na zajęcia w Langues O’ uczęszczał jako stypendysta w 1925 roku), Karol Szymanowski, Leon Schiller czy Władysław Skoczylas. Zygmunt Lubicz-Zaleski zostaje poproszony o sporządzenie listy dzieł polskich zasługujących na przekład na język francuski, czego skutkiem jest powstanie unikalnej serii „Literatura Polska we Francji” („Collection polonaise”) pod redakcją Z. Lubicza-Zaleskiego, Paula Cazina oraz Józefa Teslara. Wydano w ten sposób 11 utworów w ciągu lat 1933 – 1938, m.in. dzieła H. Sienkiewicza, A. Dygasińskiego czy Z. Nałkowskiej.
Lektoraty języka polskiego we Francji
Jeśli chodzi o kontakty Zygmunta Lubicza-Zaleskiego ze światem szkolnym i akademickim, należy podkreślić jego rolę w przyjmowaniu stypendystów z Polski i organizowaniu międzynarodowej wymiany studentów (pod auspicjami Ekspozytury Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego), ale także – co stanowi niezwykle ważki i trwały wkład w upowszechnianiu polskich komponentów w wymiarze nauki i szkolnictwa wyższego – „lobbying” na rzecz utworzenia sieci lektoratów na terenie całej Francji! To jego inicjatywie w tym zakresie zawdzięczamy powstanie takich placówek w tak odległych od siebie miastach, jak Lyon, Lille, Strasburg, Grenoble, Nancy, Dijon, Tuluza, Bordeaux, Montpellier. Jak zaznacza profesor Maria Delaperrière, jedynie dwa nowe lektoraty zostały utworzone od tamtego czasu, jeden w Caen, drugi w Poitiers[1]. Do tej listy dodać można Clermont-Ferrand, gdzie także funkcjonuje obecnie lektorat języka polskiego. Oczywiście historia nauczania języka polskiego na francuskich wyższych uczelniach lub w instytutach badawczych zawiera jeszcze wiele innych rozdziałów, niemniej jednak sama ta historia w XX wieku zaczyna się właśnie od Zygmunta Lubicza-Zaleskiego i wprowadzenia zajęć z polskiego do programu nauczania ówczesnej „École nationale des langues orientales”, czego bezpośrednim spadkobiercą jest Inalco w swoim obecnym kształcie.
Dlaczego warto dziś pisać o tych wydarzeniach i – co nawet istotniejsze – procesach, które owocowały co i rusz utworzeniem trwających niejednokrotnie do dziś struktur? Po pierwsze po to, żeby pokazać, iż w takim kraju jak Francja istnieje dość gęsta sieć placówek z językiem polskim jako przedmiotem i – choćby częściowo – językiem wykładowym (dla kompletności obrazu należałoby uwzględnić rozmaite sieci szkół średnich oraz podstawowych). Co z tego wynika dla polskiego odbiorcy i twórcy kultury? Świadomość, że już dziś istnieje pewna baza, ale także konieczność uświadomienia sobie, że tej bazy nie należy lekceważyć i pozostawiać samej sobie. Jak widać, powstanie tych struktur nie byłoby możliwe bez pierwotnego zaangażowania samych Polaków.
Niezbędne wielopoziomowe działanie na rzecz propagowania kultury polskiej we Francji
Niegdyś to Mickiewicz wraz z kręgiem przyjaciół oraz współpracowników doprowadził do tego, że w Collège de France utworzono katedrę literatur słowiańskich, później zaś to Zygmunt Lubicz-Zaleski położył podwaliny pod francuski system (słowo to nie jest przesadą) nauczania polskiego w ramach szkolnictwa wyższego we Francji. Oczywiście przetrwanie i rozwój wszystkich tych placówek zależne są od zgody udzielanej przez francuskie władze, jak również ich wciąż ponawianego wsparcia, choć to coraz częściej opiera się na rachunku ekonomicznym, co sprowadza się do pytania, czy jest podaż i jak duża. Tymczasem żeby język polski mógł przyciągać coraz więcej i coraz bardziej różnorodnych studentów, potrzebne jest wielopoziomowe działanie na rzecz propagowania kultury polskiej we Francji.
Zapamiętajmy zwłaszcza przykład polskiej serii literackiej wspieranej przez przedwojenne polskie władze – bez ich wsparcia polscy klasyczni autorzy, i tak nielicznie wprowadzani na francuski grunt, w ogóle by tam nie zaistnieli. Myślę ponadto, że niezbędne jest dojrzenie do przekonania, że polskiej tożsamości nie da się tworzyć inaczej jak przez owocny i wielekroć trudny dialog, konfrontowanie się z innym, również tym innym z Europy, czyli należącym do wspólnego, acz niezwykle zróżnicowanego szerokiego kręgu kulturowego. Siebie bowiem poznajemy najlepiej w twórczym negocjowaniu i „narzucaniu” własnych poglądów i pomysłów odbiorcom z innych kręgów kulturowych, a Francja pod tym względem, dzięki wspomnianej istniejącej już sieci placówek nauczania polskiego, to miejsce, gdzie instytucjonalne warunki do rozwoju takich interakcji już istnieją – teraz wystarczy odpowiednio nauczyć się z tych możliwości czerpać i w ten sposób dalej je rozwijać, nadając im szerszy i bogatszy niż dotychczas wymiar.
Bo z drugiej strony warto uświadomić sobie, że polska kultura we Francji to nadal coś na modłę – proszę wybaczyć surowość języka – straszliwie zapyziałej niszy, no może wyjąwszy polskie kino, które zdobyło sobie markę i nadal jest jako tako kojarzone. Sytuacja wygląda jednak być może najbardziej niepokojąco na niwie literatury, a Francja mimo różnych wahań i współczesnych trendów skupiających się na przekazie internetowo-obrazowym to nadal edukacja o silnie akcentowanym ukierunkowaniu literackim.
Mało kto jednak spośród oczytanych przyjaciół Francuzów zdaje sobie sprawę, że literatura polska w ogóle istnieje. Niewielu będzie w stanie wymienić inne nazwiska poza Gombrowiczem, i tak przecież dość elitarnym i specyficznym autorem, bo we Francji to Gombrowicz jest znany, a nie polska literatura czy kultura jako zjawiska rozłożone – bądź co bądź – na wiele wieków i dysponujące pewną dynamiką, pewną strukturą także. Podobnie poza stereotypem Polaka katolika, uproszczonym i przez to częstokroć niekorzystnym z francuskiego punktu widzenia, oraz wyblakłą coraz bardziej pamięcią o latach 80. i Solidarności Polska współczesna niewiele mówi Francuzom, bo w planie mediów, kultury i komunikacji masowej bardzo, ale to bardzo niewiele oni o niej słyszą, a jeśli już, to często – niestety – złe rzeczy, i tak jest od dawna, tak jest nie od dziś.
Stulecie polonistyki na INALCO
18 listopada 2017 r. w „audytorium”[2] Inalco odbyła się więc uroczystość obchodów stulecia zajęć z języka polskiego na tej paryskiej uczelni. Jak już wiemy, był to w tym kraju początek nauczania języka polskiego na poziomie akademickim. Gości przywitali pani rektor Manuelle Franck oraz niżej podpisany, obecnie odpowiedzialny za sekcję polską w Inalco. Następnie uczestnicy mogli wysłuchać trzech wykładów trojga niezwykle zasłużonych dla uczelni profesorów. Pierwsza przemówiła profesor Maria Delaperière, która piastowała funkcję kierownika polskiej sekcji w latach 1985 – 2009. Maria Delaperrière to absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego od lat działająca we Francji, gdzie zdobyła pozycję wybitnej znawczyni polskiej literatury, zwłaszcza nowoczesnej, dołączając do zastępu filologów, którzy na trwałe wpisali się i nadal wpisują w dzieje slawistyki światowej, także w jej wymiarze komparatystycznym. Tym razem profesor Delaperrière wspomniała, jakie były etapy rozwoju polonistyki na Langues O’/Inalco. Następnie głos zabrał profesor Marek Tomaszewski, który przejął funkcję szefa polskiej sekcji zaraz po Marii Delaperrière i pełnił ją aż do 2015 r. – przedmiotem przemówienia była kondycja studiów humanistycznych we współczesnej Francji. Wreszcie usłyszeć można było profesora Jacques’a Legranda, który piastował funkcję rektora Inalco w latach 2005 – 2013, stając się jednym z głównych promotorów przeprowadzki uczelni do nowego gmachu. Warto zaznaczyć, że profesor Legrand to wielki przyjaciel Polski, mówiący biegle w naszym języku, mimo iż nie ma polskich korzeni, a z zamiłowania i wykształcenia jest mongolistą. Owszem, z Polską łączą go bliskie związki, bo żona profesora to Jadwiga Karkucińska-Legrand, także wybitny mongolista i autorka wraz z mężem słownika francusko-mongolskiego (2007 – 2014). Jacques Legrand przypomniał o tym, jak wybitna była i jest szkoła polskich orientalistów i że wielu z nich wpisało się w dzieje XIX-wiecznej Wielkiej Emigracji, jak Wojciech Kazimirski de Biberstein (autor jednego z pierwszych przekładów na francuski Koranu, jak również używanego jeszcze dziś słownika arabsko-francuskiego), ale także na swój sposób Cyprian Kamil Norwid, którego imieniem został nazwany skwerek znajdujący się tuż przy nowej siedzibie Inalco.
Bardzo zależało mi na tym, aby drugi etap uroczystości przybrał postać okrągłego stołu z udziałem obecnych studentów polonistyki na Inalco – tak też się stało. Każdy z uczestników opowiedział o swoich motywacjach, troskach, napotykanych trudnościach, ale także szansach, o pomysłach na przyszłość. Wywołało to żywe zainteresowanie wśród publiczności.
Bohaterami tego dnia zostali doktorantka Marjorie Pisani, magistrantka Dominika Andrzejczak, która w ramach studiów o profilu translatologicznym przełożyła spory fragment dziennika Zofii Stryjeńskiej, oraz studenci zapisani na drugi i trzeci rok licencjatu (Igor Khorkavyy do Paryża przyjechał z Ukrainy i Krakowa, Magda Deryło Polskę opuściła jako jedenastonastolatka, a edukację odbyła we Francji, również w języku polskim, Emeline Quentin, należąca do zastępu studentów zapisanych głównie na Sciences-Po, oraz Vincent Regnault).
Goście i uczestnicy wydarzenia zostali zaproszeni na projekcję filmu dokumentalnego „Z dala od orkiestry”, który niedawno miał swoją premierę w Polsce. Zrealizował go polsko-francuski reżyser Rafael Lewandowski. Dokument ten to filmowa biografia Zygmunta Lubicza-Zaleskiego opowiedziana przez jego potomków i osoby, które dziś starają się podtrzymywać pamięć o nim i jego działaniach. Jest to także majstersztyk sztuki filmu dokumentalnego, operujący niezwykle wyrafinowanymi formami narracji, gdzie każdy kadr, każda wstawka – czy to dźwiękowa, czy wizualna – przyczynia się do powstania wielopoziomowego portretu w ruchu, stanowiącego podróż w czasie i w różnych strefach humanistyki oraz etyki, gdyż Zaleski był także człowiekiem poświęcającym się służbie innym, co znalazło szczególny wyraz podczas drugiej wojny światowej, kiedy organizował dla polskich uchodźców we Francji, w Villard-de-Lans, niedaleko Grenoble, męskie liceum im. C.K. Norwida – była to jedyna wolna polska placówka tego typu w całej okupowanej Europie. Pielęgnowano tam polski patriotyzm, otwarty na europejskie wartości, tak okrutnie wówczas wdeptywane w ziemię. Po projekcji „Z dala od orkiestry” odbyła się dyskusja z reżyserem, specjalnie przybyłym na tę okazję. Oczywiście, dopytałem go o przyczyny zainteresowania osobą Zygmunta Lubicza-Zaleskiego oraz o estetyczne założenia filmu.
Piotr Biłos
[1] W artykule dostępnym tu: [LINK]. [2] Jest to duża, pochyła sala mogąca pomieścić 200 osób, wyposażona w ekran kinowy oraz sprzęt wyświetlający, jak również szeroką scenę.