Polska węglem stojąca. I dywersyfikująca uzależnienie od węgla
W dążeniu do bezpieczeństwa energetycznego Polska z zadowoleniem przyjmuje dostawy skroplonego gazu ziemnego z USA, ale też broni elektrowni węglowych – pisze Samuele FURFARI
.Gdy 7 czerwca 2017 roku do Świnoujścia zawinął pierwszy tankowiec z transportem skroplonego gazu ziemnego (LNG) z amerykańskiej firmy Cheniere Energy w Luizjanie, uznano to za przełomowy moment tak dla Polski, jak i dla Europy. Komentatorzy sugerowali nawet, że amerykańskie dostawy pomogą położyć kres polskiemu uzależnieniu od rosyjskiego Gazpromu, który obecnie pokrywa 59% rocznego zapotrzebowania Polski na gaz ziemny. Polski rząd zapowiedział, że nie zamierza przedłużać umowy z Gazpromem po jej wygaśnięciu w 2022 r.
Zerwanie współpracy z sąsiadem bogatym w ropę naftową jest trudnym wyzwaniem geopolitycznym, ale to tylko część dyskutowanego od wielu lat w Polsce planu wybicia się na niezależność energetyczną. Aż 45% zapotrzebowania Polski na energię pierwotną i 80% krajowej produkcji energii elektrycznej opiera się na węglu kamiennym, wydobywanym głównie na Śląsku.
Pod względem uzależnienia od węgla Polska znajduje się na drugim miejscu w świecie, za Republiką Południowej Afryki.
LNG, stosunkowo czysta technologia, pokrywa jedynie ograniczoną ilość, tj. około 14%, całkowitego zapotrzebowania Polski na energię.
Od chwili przystąpienia do Unii Europejskiej w 2004 roku Polska – siódma gospodarka Wspólnoty – cieszyła się nieprzerwanym pasmem wzrostu gospodarczego, zasilanym głównie ciągłymi, tanimi i rodzimymi dostawami węgla. Warszawa nie ma zamiaru rezygnować z tego krytycznego źródła energii, co dobitnie podkreślały kolejne rządy. W listopadzie 2013 roku, na długo przed nastaniem obecnej ekipy, ówczesny wicepremier Janusz Piechociński stanowczo oświadczył w Parlamencie Europejskim, że niezależnie od decyzji w sprawie ograniczenia emisji dwutlenku węgla w Europie, jego kraj nie zrezygnuje z węgla. Z kolei kilka miesięcy po objęciu urzędu w sierpniu 2015 roku obecny prezydent Andrzej Duda, przemawiając z okazji obchodów dnia św. Barbary, patronki górników, przypomniał, że górnictwo węgla kamiennego zatrudnia 100 tys. osób, a węgiel „jest podstawą suwerenności energetycznej Polski”.
Polski rząd tylko częściowo przyjął unijne cele w zakresie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, takie jak niedawny „pakiet zimowy”, powołując się na traktaty, które dają państwom członkowskim pełne prawo wyboru swojego miksu energetycznego. Warszawa odbiera politykę UE jako próbę wywarcia presji na zmniejszenie zużycia węgla. I nie bez przyczyny. W latach 1980-2005 Unia Europejska była bowiem światowym liderem w dziedzinie czystych technologii węglowych, w znacznej mierze dzięki dyrektywom Komisji Europejskiej.
Zamiast odchodzić od węgla Polska dywersyfikuje źródła energii. W poszukiwaniu alternatywnych źródeł energii poza Rosją i węglem, w 2014 roku rząd zatwierdził decyzję o budowie terminalu LNG w Świnoujściu, gdzie kilkanaście dni temu przypłynął tankowiec z Cheniere. Drugim kierunkiem pozyskiwania gazu ziemnego jest Litwa, która w październiku 2014 roku otworzyła terminal LNG w Kłajpedzie i korzysta z dofinansowania Komisji Europejskiej na budowę gazociągu Polska-Litwa (GIPL) o przepustowości 2,4 mld m3. Trzecią opcją, obecnie w fazie planowania, jest gazociąg Baltic Pipe, łączący Polskę i Danię. Tą drogą mogłoby do Polski płynąć około 10 mld m3 norweskiego gazu rocznie, ale miną lata nim projekt zostanie uruchomiony. Energia jądrowa, choć od dawna obecna w polskiej debacie publicznej, jest równie mało prawdopodobnym substytutem węgla. Chociaż rząd polski ogłosił w 2005 roku, że pierwsza elektrownia atomowa ruszy „wkrótce po 2020 roku”, plany te jak dotąd nie wyszły poza analizy lokalizacyjne i środowiskowe. Jeśli sprawy będą szły w tym tempie, to importowany gaz ziemny nie będzie w stanie w najbliższym czasu zaspokoić zapotrzebowania Polski, które waha się w granicach 15 mld m3 rocznie.
Jest jednak pewne wyjście. Doskonaląc techniki sekwestracji dwutlenku węgla, Polska mogłaby pokryć swoje zużycie energii, przestrzegając jednocześnie norm unijnych w zakresie dwutlenku węgla. Czyste technologie węglowe są obecnie wykorzystywane i rozwijane poza Europą w krajach, takich jak Chiny i Indie, które mają podobny jak Polska miks energetyczny. Tamtejsze władze zachęcają do korzystania z technologii, które ograniczają emisje i zanieczyszczenia generowane przez węgiel, a jednocześnie nie zakłócają funkcjonowania energetyki.
Minister energii Indii, Piyush Goyal, realizuje plan wycofywania przestarzałych bloków węglowych i zastępowania ich wydajniejszymi, mniej zanieczyszczającymi instalacjami o parametrach nadkrytycznych. Wyłączonych zostało już ok. 3000 MW przestarzałych mocy, co pozwoliło zahamować chroniczne zanieczyszczenie powietrza w Indiach i zwiększyć ilość wysoko sprawnych, nowoczesnych instalacji. W Indiach prowadzi się także mniejsze projekty sekwestracji dwutlenku węgla, dzięki którym technologie te po raz pierwszy staną się opłacalne.
Technologia sekwestracji dwutlenku węgla jest priorytetem UE, i zgodnie z prognozami Międzynarodowej Agencji Energii z 2015 roku, będzie ona krytycznym elementem realizacji światowych celów w zakresie ochrony klimatu wyznaczonych w Paryskiej Konwencji Klimatycznej. Rząd polski zdaje się jednak zajmować stanowisko, że nowe technologie węglowe muszą być rozwijane lokalnie. Na IV Międzynarodowej Konferencji Power Ring w Warszawie w grudniu 2016 roku minister energetyki Krzysztof Tchórzewski powiedział, że Polska rozwinie swoją własną technologię zgazowania węgla w celu realizacji projektów IGCC [Integrated Gasification Combined Cycle – technologia bloku gazowo-parowego ze zintegrowanym zgazowaniem paliwa – przyp. tłum].
.Zasoby energetyczne Polski mogłoby być lepiej wykorzystywane dzięki współpracy z partnerami zewnętrznymi w zakresie technologii zorientowanych na redukcję emisji dwutlenku węgla. Zapewniając sobie bezpieczeństwo energetyczne i respektując unijną agendę klimatyczną, Warszawa mogłaby zachować swoje priorytety, a jednocześnie wspierać zrównoważony rozwój Europy. Amerykański skroplony gaz ziemny jest w Polsce mile widzianym surowcem, ale jego dostawy nie zmienią w znaczący sposób obrazu bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Samuele Furfari