Prof. Włodzisław DUCH: Hamulce rozwoju nauki

Hamulce rozwoju nauki

Photo of Prof. Włodzisław DUCH

Prof. Włodzisław DUCH

Nestor kognitywistyki w Polsce, współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Sieci Neuronowych i Towarzystwa Sztucznej Inteligencji, kierownik Laboratorium Neurokognitywnego na UMK, w latach 2014-2015 podsekretarz stanu w MNiSW.

Zmarnujemy to, co najcenniejsze. Punkty ministerialne miały tyranię bibliometrii skorygować, ale dobre chęci skończyły się punktozą – pisze prof. Włodzisław DUCH

Nauka i innowacje to zwrotnice modernizacji. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wykonało ogromną pracę, by w stosunkowo krótkim czasie przygotować nową ustawę wprowadzającą głębokie zmiany systemowe, mające na celu znaczący wzrost pozycji polskiej nauki na arenie międzynarodowej. Nowe regulacje dotyczą wszystkich aspektów działania uczelni, dając niespotykaną dotychczas swobodę kształtowania szczegółowych rozwiązań. Warto się zastanowić, jakie niebezpieczeństwa mogą się pojawić przy wdrażaniu nowej ustawy. Skupię się tu jedynie na zagadnieniach związanych z podniesieniem poziomu nauki.

Ocena czasopism

.W USA jest kilkadziesiąt agencji wspierających badania naukowe, aktywnie kierujących fundusze do realizowania najbardziej obiecujących kierunków badań. Biuro polityki naukowej Narodowego Instytutu Zdrowia (NIH OSP) publikuje raporty zachęcające do finansowania nowych kierunków, takich jak neuroparazytologia, neurodynamika kognitywna, neuroekonomia czy kliodynamika.

Porównajmy taką politykę naukową z naszą, opartą na ewaluacji, która de facto określi, czym się warto w nauce zajmować, by mieć szansę na awans. W każdej z 44 dyscyplin powołano zespół, który opierając się na bazach Web of Science i Scopus, wybrał bibliometryczne wskaźniki i przypisał czasopismom 20, 40, 70, 100, 140 lub 200 punktów. Zespoły mogły podnieść lub obniżyć te oceny maksymalnie o dwie kategorie, np. z 20 do 70 punktów. Końcowa punktacja czasopism zostanie ustalona przez Komitet Ewaluacji Nauki (KEN). Jeśli czasopismo powstało niedawno i ma niewiele cytowań, dostanie 20 punktów, czyli uznamy je za niewiele warte, niezależnie od jego rzeczywistej jakości.

Obawiam się, że szereg czasopism ważnych dla wąskich specjalności (a w przypadku informatyki również punktowanych konferencji) zostało w ten sposób zmarginalizowanych i nie ma to wiele wspólnego z ich jakością. Nature Machine Intelligence nie zdążyło się załapać na naszą listę. Network neuroscience czy Cognitive Neurodynamics to najlepsze czasopisma w bardzo ważnych specjalnościach, ale są zbyt nowe i na razie niszowe, więc punktów dostają mało. Pójdziemy więc tam, gdzie publikacje są wysoko punktowane, ścieżką szeroko wydeptaną. To nas odróżni od krajów przodujących w nauce. Do ligi europejskich uniwersytetów badawczych (LERU) to nas nie zaprowadzi, ale w rankingach opartych na punktach trochę awansujemy. W ten sposób zmarnujemy to, co najcenniejsze. Punkty ministerialne miały tyranię bibliometrii skorygować, ale dobre chęci skończyły się punktozą.

Jak można było zrobić to lepiej? Poprosić naukowców, by sami określili, jakie czasopisma są najważniejsze w ich specjalności. Informatycy mogli przypisać punkty konferencjom, korzystając z listy rankingowej CORE, opracowanej w Australii na podstawie ankiet tamtejszych naukowców. W rezultacie są to głównie konferencje odbywające się w Azji, USA i niewiele europejskich. Zespół oceniający nie mógł dopisać nowych konferencji, dlatego organizowane od dekad konferencje polskie zostaną pominięte i umrą śmiercią naturalną – bez punktów nie ma sensu brać w nich udziału. Podobny los spotka konferencje w niszowych dyscyplinach, które nie znalazły się na liście rankingowej. Dlaczego nie zapytano naszych naukowców? Podobnie można było zrobić z czasopismami: wystarczyło opracować listę wszystkich specjalności, wykorzystując klasyfikacje biblioteczne lub Wikipedię, i poprosić polskich naukowców, by podali najlepsze czasopisma w każdej z nich. Taki ranking dałby szanse na przypisanie odpowiedniej rangi ważnym czasopismom i konferencjom w nowych i niszowych specjalnościach.

Interdyscyplinarne doktoraty i rady doskonałości naukowej

.Doktoraty w USA czy Wielkiej Brytanii nie muszą być przypisane do konkretnej dziedziny związanej z uprawnieniami. Większość doktorantów ma kilku „doradców” (advisors), często o różnych specjalnościach. Pozwala to uniknąć „problemu jajka i kury”, z którym się zmagamy: skoro najpierw trzeba mieć uprawnienia, a dopiero potem nadawać doktoraty, to jak można się dochować uprawnień w nowej dyscyplinie nauki?

W nowej ustawie doktoraty może nadawać senat uczelni, ale w praktyce doktorat trzeba przypisać do określonej dyscypliny. Senaty przekazują te uprawnienia radom dyscyplin, czuwającym nad doskonałością naukową (czytaj „dużą liczbą punktów”), które na większości uczelni pozostaną na wydziałach. Część uprawnień do nadawania stopni naukowych w zakresie badań interdyscyplinarnych warto zatrzymać na poziomie całej uczelni, jednak w dotychczas uchwalonych statutach nikt nie zwrócił na to uwagi.

Klasyfikacja dyscyplin naukowych

.Obok stosunkowo dobrze określonych dyscyplin, takich jak archeologia, architektura czy astronomia, mamy w nowej klasyfikacji dyscypliny niezwykle szerokie, takie jak „nauki medyczne” czy „nauki o komunikacji społecznej i mediach”. Kilkadziesiąt bardzo różnych specjalizacji medycznych będzie ocenianych przez trzy osoby o specjalnościach hipertensjologia, chirurgia szczęki i proktologia. „Nauki o komunikacji społecznej i mediach” to nauki o mediach, dziennikarstwo, bibliologia i informatologia, a także eksperymentalne badania mechanizmów poznawczych mózgu przez kognitywistów. Wybrani specjaliści Rady Doskonałości Naukowej (RDN) w tej dyscyplinie reprezentują politologię, dziennikarstwo i bibliologię. Zabrakło próby szerszej reprezentacji rozmaitych specjalizacji w obrębie mocno zróżnicowanych dyscyplin, a także i kryteriów doskonałości dla kandydatów na członków RDN. Czy tak wybrane rady doskonałości spełnią swoje zadania?

Nowa klasyfikacja dyscyplin stworzyła naukowcom w wielu przypadkach poważne problemy z określeniem własnej tożsamości. Teoretycznie kognitywiści mogą się przypisać do wielu różnych dyscyplin, bo przymiotnik „kognitywny” lub „neurokognitywny” pojawia się w psychologii, lingwistyce, informatyce, medycynie, filozofii, automatyce (robotyka kognitywna), ekonomii, prawie czy pedagogice. W praktyce nie da się rozwijać dyscypliny, której tożsamość jest tak rozproszona. Society for Neuroscience organizuje konferencje, na które przyjeżdża około 30 tysięcy uczestników, prezentując ponad 15 tysięcy prac naukowych zaliczanych do ponad 100 specjalności, w których kryteria oceny doskonałości mogą się mocno różnić. Jednak w obecnej klasyfikacji dyscyplin słówko „neuro” nie pojawia się wcale – czy to biologia, medycyna, czy komunikacja społeczna.

Mamy więc poważny kryzys tożsamości. Rady dyscypliny będą mogły nadawać doktoraty w specjalnościach, które nie będą na danej uczelni wcale uprawiane. W niektórych specjalnościach nie znajdziemy w Polsce kompetentnej rady dyscypliny. Rozwiązaniem może być próba tworzenia kompetentnych rad przy instytucjach tworzących szkoły doktorskie. Jednak nie wynika to z wymagań ustawowych, gdyż na temat specjalności naukowych nic tam nie napisano.

European Research Council wyróżniło 168 poddyscyplin w naukach fizycznych i inżynieryjnych, 93 pod-dyscypliny w naukach o życiu i oraz 72 poddyscypliny nauk humanistyczno-społecznych. Nie wystarczy jednak wyliczyć wiele takich poddyscyplin, ciągle będą pojawiać się nowe. Zaproponowaliśmy (jako Polskie Towarzystwo Kognitywistyczne) utworzenie kategorii Nauki międzyobszarowe. Zwiększyłoby to potencjał innowacyjny nauki, pozwalając młodym badaczom na uzyskiwanie stopni naukowych na podstawie prac, których nie można jednoznacznie przyporządkować do tradycyjnych dziedzin i dyscyplin. Wystarczyło umożliwić tworzenie komisji doktorskich na poziomie uczelni, w których znaleźliby się przedstawiciele różnych dyscyplin, umożliwiając im nadawanie stopni w zakresie nauk interdyscyplinarnych z wyszczególnieniem specjalności, które w istotny sposób były związane z tematem danej pracy badawczej. Jest to rozwiązanie podobne do stosowanych w krajach mających najwyższy poziom nauki. Niestety, ta propozycja nie została uwzględniona.

Uczelnie badawcze

.Pod koniec 2015 roku MNiSW opublikowało „Program Rozwoju Szkolnictwa Wyższego i Nauki na lata 2015–2030”, proponując jako jeden z wariantów wspierania doskonałości naukowej wyodrębnienie interdyscyplinarnych kolegiów studiów zaawansowanych. Dałoby to wielu uczelniom szansę specjalizacji w wybranych dziedzinach. Konkurs „Strategia Doskonałości – Uczelnia Badawcza” poszedł jednak w innym kierunku – cała uczelnia powinna osiągnąć doskonałość we wszystkich uprawianych na niej dyscyplinach. Na wszelki wypadek wszystko, co nowe i jeszcze niezbyt rozwinięte, trzeba więc ukryć przed ewaluacją. To niszczy wieloletnie wysiłki tworzenia nowych specjalności badawczych, wydawania czasopism i organizowania konferencji w Polsce.

Czy na pewno idziemy w dobrym kierunku?

Włodzisław Duch
Tekst ukazał się w nr 15 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 października 2019