Sytuacja w Wielkiej Brytanii? Ageizm i ideologia rozpaczy to nie wszystko
Być może najbardziej niepokojącym aspektem „ideologii rozpaczy” jest narastająca tendencja do obwiniania osób powyżej 65. roku życia za problemy kraju. Starmer nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za tę narrację, ale musi działać ostrożnie, aby nie podsycać nastrojów, które mogą przerodzić się w ageizm – pisze Stephen RAND
.Wybór Ogrodu Różanego na miejsce pierwszego wystąpienia sir Keira Starmera, nowego szefa brytyjskiego rządu, nie był przypadkowy. Premier stanął w destrukcyjnym cieniu „afery imprezowej” oraz Dominica Cummingsa i jego nieszczęsnej konferencji prasowej, na której ów próbował wytłumaczyć się z wycieczki do Barnard Castle.
Ogród Różany niesie ze sobą także dziedzictwo rządu koalicyjnego Camerona i Clegga, który wprowadził Wielką Brytanię w politykę „oszczędności”. Nie wiązała się ona jedynie z działaniami fiskalnymi, ale stanowiła szeroką ramę ideologiczną, która miała usprawiedliwiać drastyczne cięcia w usługach publicznych, przypisując problemy finansowe kraju rozrzutności i złemu zarządzaniu poprzednich parlamentów. Narracja była prosta: kraj jest w tragicznym stanie, a jedyną drogą do poprawy jest wspólne poświęcenie. Choć spora część tej narracji miała umocowanie w faktach, a jej prognozy i zalecenia były uzasadnione, kontrowersje budziła skala i podział poświęceń.
Następnie sir Keir Starmer wydawał się gotowy do wprowadzenia nowej ideologii – innej, ale równie niepokojącej. Nazwijmy ją „ideologią rozpaczy”. W swoim przemówieniu nakreślił ponury obraz Wielkiej Brytanii, wykraczający poza kwestie ekonomiczne i obejmujący niemal każdy aspekt życia. Jest to obraz nie tylko złego zarządzania finansami, ale także upadku społecznego: od populistycznych zamieszek, przez chaos finansowy, po krytyczną sytuację w usługach publicznych, zwłaszcza w zakresie porządku publicznego i więziennictwa.
To standardowa, choć cyniczna strategia gabinetów przejmujących władzę. Przedstawiając dziedzictwo poprzedników jako całkowitą katastrofę, Starmer kreuje się na jedynego zbawcę. W końcu, jeśli sprawy mają się tak źle, jak opisuje, nie ma innej możliwości niż poprawa. Taka strategia niesie jednak ryzyko podważenia zaufania publicznego i siania beznadziei wśród obywateli Zjednoczonego Królestwa.
Sytuacja Wielkiej Brytanii na tle globalnego krajobrazu politycznego jest jednak wyjątkowa. W przeciwieństwie do Francji, Stanów Zjednoczonych, Włoch czy Niemiec kraj ten jest stosunkowo stabilny politycznie, co nie powinno się zmienić co najmniej przez najbliższą dekadę. Stabilność ta opiera się na przewadze Partii Pracy, która w nadchodzących latach raczej pozostanie względnie nienaruszona – przynajmniej dopóty, dopóki Reform UK i Partia Konserwatywna będą toczyć wewnętrzne wojny na prawym skrzydle brytyjskiej polityki.
.Choć sytuacja finansów publicznych jest trudna, nie jest aż tak tragiczna, jak się ją często przedstawia. Stosunek zadłużenia Wielkiej Brytanii do PKB, choć wysoki na tle historycznych trendów, jest wciąż stosunkowo łatwy do opanowania w porównaniu z sytuacją innych krajów G7. Relacje z największym partnerem handlowym, tj. Unią Europejską, choć napięte, mogą się poprawić dzięki tzw. ramom windsorskim. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, Wielka Brytania również ma na horyzoncie potencjalne rozwiązania, przede wszystkim morskie projekty energetyczne, realizowane we współpracy z Crown Estate. Mogą się one okazać równie kluczowe dla przyszłości kraju, jak otwarcie pól naftowych na Morzu Północnym w latach 70.
Nawet „ideologia rozpaczy” może być skutecznym narzędziem tymczasowej mobilizacji poparcia dla trudnych reform. Jednak bez wizji opartej na nadziei strategia ta na dłuższą metę grozi pogłębieniem rozczarowania społeczeństwa. Narracja Davida Camerona o „zepsutej Wielkiej Brytanii” miała być wstępem do odnowy, ale kiedy obiecane światło się nie pojawiło, ta sama narracja stała się samospełniającą się przepowiednią. Premier Starmer ryzykuje wpadnięcie w tę samą pułapką – może tak bardzo skupić się na mroku, że zapomni pokazać ludziom światełko w tunelu.
Boris Johnson, mimo wszystkich swoich wad, rozumiał moc nadziei – dlatego był jednym z najbardziej skutecznych polityków swoich czasów. Jego wizja przyszłości, choć pozbawiona solidnych podstaw i konkretów, była pełna optymizmu i wielkich planów. Ta piękna wydmuszka zyskała uznanie publiczności, która desperacko potrzebowała pozytywnych perspektyw. Starmer prezentuje drugą stronę tego medalu. W jego przypadku ryzyko polega na tym, że będzie jedynie wskazywał na problemy, nie oferując jasnego i przekonującego planu na przyszłość.
Być może najbardziej niepokojącym aspektem „ideologii rozpaczy” jest narastająca tendencja do obwiniania osób powyżej 65. roku życia za problemy kraju. Starmer nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za tę narrację, ale musi działać ostrożnie, aby nie podsycać nastrojów, które mogą przerodzić się w ageizm. Pokolenie osób starszych jest przedstawiane jako grupa demograficzna, która w ciągu ostatnich 14 lat odnosiła nieproporcjonalne korzyści – z rosnących cen domów, gwarantowanego wzrostu emerytur, darmowych przejazdów autobusowych, bezpłatnych recept i wielu innych „przywilejów”. Według coraz popularniejszego poglądu pokolenie to wzbogaciło się na powojennej hojności swoich rodziców, a następnie zapożyczyło się u swoich dzieci i obciążyło hipoteki swoich wnuków. Jest w tym trochę prawdy, co potwierdzają wyniki analiz statystycznych, ale nastawianie jednej części społeczeństwa przeciwko drugiej jest niebezpieczną grą. Keir Starmer może podsycać tę narrację, celowo lub nie, i zostać oskarżony o ageizm.
Przed ogłoszeniem jesiennego budżetu Starmer przygotowuje też opinię publiczną na nadchodzące trudne czasy. Jest jak pilot wzywający pasażerów do przyjęcia bezpiecznej pozycji przed nieuchronną katastrofą, za którą może wygodnie obwinić 14 lat złego zarządzania torysów. Jednak ogłoszenie budżetu musi być tym momentem, w którym otrzymamy jasny obraz przyszłości i dowiemy się, za czym opowiada się Partia Pracy. I nie może to być przyparcie emerytów do ściany. Wycofanie zimowego dodatku paliwowego, w połączeniu z rosnącymi cenami gazu, przysporzy poważnych zmartwień milionom ludzi. Wizja Partii Pracy musi pokazać, jak wygląda bardziej zamożne społeczeństwo. Musi być wizją jedności, nie alienacji osób starszych.
.W czasach, gdy Wielka Brytania znów może stać się symbolem stabilności w niepewnym świecie, kraj najbardziej potrzebuje wizji nadziei, a nie ideologii rozpaczy. Starmer musi wyjść poza krytykę przeszłości i zaproponować jasny, optymistyczny plan na przyszłość. W przeciwnym razie jego narracja może doprowadzić do rzeczywistości tak ponurej, jak ta, którą obecnie opisuje – rzeczywistości, w której podziały społeczne się pogłębiają, a światło na końcu tunelu pozostaje nieosiągalne.