

Przeorganizowanie światowego ładu i nowe epicentrum
Bez ukraińskiej ludności, rolnictwa i przemysłu Rosja nigdy nie byłaby w stanie stać się wielkim mocarstwem, a bez rosyjskiej potęgi Niemcy zdominowałyby Europę – pisze Thomas GOMART
.Od lutego 2022 roku, czyli od czasu nowej rosyjskiej agresji na Ukrainę, próbujemy radzić sobie z powrotem przemocy i niedoborów, mimo że nasz wspólny europejski projekt powinien być synonimem pokoju i dobrobytu. Musimy, uwikłani w wojnę wbrew naszej woli, odrzucić wiele pewników, aby zrozumieć i – jeśli to możliwe – działać. Osłupienie wobec sekwencji wydarzeń można wyjaśnić pewną formą geopolitycznej przypadkowości, która polega na odrzuceniu samej zasady antagonizmu mocarstw i zlekceważeniu ambicji naszych partnerów, jak również naszych przeciwników. Co ciekawe, to, co oni planują, niewiele znaczy w naszych prognozach.
We Francji myślenie o świecie opiera się najczęściej na „randze” mocarstwa dysponującego bronią jądrową, członka Stałej Rady Bezpieczeństwa ONZ, państwa należącego do G7 oraz na zasobach budżetowych. Tak widzimy Rosję. W Europie panuje przekonanie, że strategia „z góry”, opracowana i prowadzona na szczytach państw, jakoby przestała istnieć, a ustalony porządek świata, cierpliwie budowane armie i plany zdeterminowanych przywódców liczą się mniej niż rynki, regulacje i wartości. Nadszedł czas brutalnego przebudzenia.
Epicentrum zmiany
.Kilka krajów chce przeorganizować światowy ład na swoją korzyść, podczas gdy inne chcą za wszelką cenę utrzymać dotychczasowy porządek. Efektem jest systemowa nierównowaga, ponieważ żadna pojedyncza wielka siła nie jest w stanie ustabilizować stosunków międzynarodowych.
Gdzie znajdują się główne obszary przemian? Ich epicentrum stały się Ukraina i Europa Środkowa, rozpięta między Berlinem a Moskwą. Obszar, który znalazł się w centrum dwóch wojen światowych – z prostego powodu: bez ukraińskiej ludności, rolnictwa i przemysłu Rosja nigdy nie byłaby w stanie stać się wielkim mocarstwem, a bez rosyjskiej potęgi Niemcy zdominowałyby Europę. Inwazja z lutego 2022 roku odpowiada backlashowi (odbiciu – red.) „europejskiej wojny domowej”, by posłużyć się tytułem książki niemieckiego historyka Ernsta Noltego (1923–2016), który wykazał następstwo przyczynowo-skutkowe pomiędzy rewolucją bolszewicką a powstaniem faszyzmu na Zachodzie. Zwycięstwo ZSRR nad tym ostatnim stało się religią państwową w Rosji Władimira Putina. Ten backlash następuje w czasie, gdy Europa kurczy się w skali globalnej.
Decydując się na „demilitaryzację” i „denazyfikację” Ukrainy siłą, rosyjski prezydent zamierzał napisać nową kartę w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, trzydzieści lat po upadku ZSRR. Z podwójnym celem: podporządkować sobie naród ukraiński i przeciwstawić się Zachodowi oskarżanemu o wszelkie zło. „Gdyby Rosja i Ukraina połączyły się, powstałby potężny geopolityczny rywal dla Zachodu”, oceniał w 2020 r.
Jego decyzja o agresji wywołała falę uderzeniową, która dotarła daleko poza relacje rosyjsko-ukraińskie. Wraz z powrotem działań wojennych o wysokiej intensywności kontynent europejski traci swoją główną przewagę w globalizacji, jaką jest strategiczna stabilność. Ta wojna wydaje się anachroniczna dla tych, którzy od 1991 roku utożsamiają globalizację z demilitaryzacją, czyli dla Europejczyków. Nie jest taka dla tych, którzy widzą świat poprzez rywalizację mocarstw, przede wszystkim Rosjan, Amerykanów i Chińczyków.
Rywalizacja chińsko-amerykańska
.Relacje między Chinami a Stanami Zjednoczonymi przenikają cały system międzynarodowy. Jako stali członkowie Rady Bezpieczeństwa oba kraje odpowiadają za 40 proc. światowego PKB i 40 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych (GHG). Przeznaczają na cele militarne ponad 1000 mld dolarów rocznie i kwota ta od dwudziestu lat systematycznie rośnie. Globalizacja, rozumiana jako intensyfikacja wymiany gospodarczej i finansowej, jest zbieżna z otwarciem gospodarki chińskiej od 1979 roku, silnie wspieranym przez kraje G7, które posiadały wówczas ponad 60 proc. światowego bogactwa w porównaniu z 45 proc. obecnie. Procesy te przyspieszyły po upadku ZSRR w 1991 roku. Dla przypomnienia – Chiny przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku, a Rosja w 2011.
Dla władz chińskich równowaga sił na świecie została odwrócona na ich korzyść między latami 2008 – olimpiada w Pekinie i początek zachodniego kryzysu finansowego – a 2018, kiedy Donald Trump rozpoczął wojnę handlową. Pandemia COVID-19 sprawiła, że oba kraje oddaliły się od siebie jeszcze bardziej w brutalnej i rozproszonej walce o kontrolę nad światowym aparatem produkcyjnym w kontekście rosnących ograniczeń środowiskowych i przyspieszającej globalnej datafikacji. Chiny i Stany Zjednoczone wyznają tę samą religię – wiarę w sukces materialny – i są zaangażowane w niewidzialną rywalizację o kontrolę nad przepływem energii i danych cyfrowych w skali globalnej. Gdy USA pozostają primus inter pares na scenie międzynarodowej, a Chiny Xi Jinpinga mają ambicje historycznej odnowy, pytanie o to, kto będzie szefem globalnego kapitalizmu w 2050 roku, jest otwarte.
Thomas Gomart
Najnowsza książka Thomasa Gomarta „Les ambitions inavouées. Ce que préparent les grandes puissances”, Éditions Tallandier, 2023 [LINK].