Przed pandemią Chiny odpowiadały za 62,8 proc. światowego wydobycia metali ziem rzadkich i niemal 90 proc. ich przetwarzania. Ten quasi-monopol stanowi coraz większy dylemat dla polityki przemysłowej Zachodu – pisze Guido Alberto CASANOVA
Od ponad dekady metale ziem rzadkich są kluczowym towarem w wyścigu o geoekonomiczną dominację w tym stuleciu, i nie jest to przypadek. Pierwiastki ziem rzadkich mają fundamentalne znaczenie dla rozwoju nowych technologii, które umożliwią zieloną rewolucję w zakresie zmian klimatycznych.
Metale ziem rzadkich są kluczowymi pierwiastkami w procesie dekarbonizacji gospodarek rozwiniętych. Po przetworzeniu i rafinacji te pierwiastki (jest ich 17) są niezbędne nie tylko do produkcji katalizatorów przemysłowych, ale również magnesów stałych, wykorzystywanych w produkcji turbin wiatrowych i pojazdów elektrycznych. To sprawia, że odgrywają one strategiczną rolę w rozwoju tych sektorów przemysłu, od których będzie zależeć zielona transformacja w ciągu najbliższych trzech lub czterech dekad.
Właśnie z tego powodu quasi-monopol chińskich firm na produkcję i przetwarzanie metali rzadkich stanowi podstawowy, strategiczny dylemat dla polityki przemysłowej krajów zachodnich. Przed pandemią COVID-19 na Chiny przypadało nie mniej niż 62,8 proc. wszystkich metali ziem rzadkich wydobywanych na świecie. Jednak wydobycie jest tylko pierwszym etapem skomplikowanego łańcucha wartości, który przecina cały przemysł metali ziem rzadkich. Na dalszych etapach przetwarzania i w powiązanych sektorach produkcji przemysłowej (takich jak magnesy stałe) udziały chińskich firm wzrastają nawet do 85-90 proc.
Globalna koncentracja w chińskich rękach jest od dawna akceptowaną rzeczywistością w przemyśle metali ziem rzadkich. Jednak skłonność Pekinu do wykorzystywania tej zależności podniosła alarm we wszystkich krajach zachodnich. W 2010 r. w następstwie incydentu z udziałem japońskiej straży przybrzeżnej i chińskiego statku rybackiego na spornych wodach wysp Senkaku-Diaoyu Pekin na kilka miesięcy ograniczył eksport metali ziem rzadkich do Japonii. Następnie w szczytowym momencie napięć techniczno-handlowych na linii USA-Chiny, gdy administracja Trumpa w 2019 roku ogłosiła zakaz prowadzenia interesów z Huawei, prezydent Xi Jinping – wraz z Liu He, głównym chińskim negocjatorem w sporze handlowym z USA – odwiedził zakład przetwórstwa metali ziem rzadkich. Zawoalowana groźba odwetu była bardzo czytelna – tym bardziej, że Xi oświadczył również, że Chiny muszą rozpocząć nowy Długi Marsz w konfrontacji gospodarczej z USA.
W obliczu ryzyka nadmiernego uzależnienia od Chin kilka krajów zachodnich rozważało dywersyfikację dostaw w ciągu ostatniej dekady, choć większość z nich zaczęła czynić postępy dopiero w ostatnich kilku latach. Jako pierwsza w takiej sytuacji znalazła się Japonia – w 2010 r., kiedy Pekin częściowo zablokował eksport, Tokio było uzależnione od Chin w 90 proc. swojego importu. Również drastyczne ograniczenie przez chiński rząd kwot eksportowych metali ziem rzadkich wywołało silną presję na japońskie firmy zajmujące się przetwórstwem i rafinacją (które w tamtym czasie dominowały w sektorze), aby przeniosły produkcję do Chin ze względu na różnicę między krajowymi a międzynarodowymi cenami surowców.
Przez lata Japonia pozostawała kluczowym konsumentem metali ziem rzadkich, jednak udało jej się również zmniejszyć zależność od dostaw z Chin. Badania geologiczne w Japonii doprowadziły do odkrycia nowych, niewykorzystanych rezerw metali ziem rzadkich, dodatkowo rząd rozważa obecnie reformę umożliwiającą większe wsparcie finansowe dla działań poszukiwawczych. Poza tym japońskie firmy znalazły alternatywne rozwiązania. Na przykład Honda kilka lat temu ogłosiła, że wynalazła silnik, który nie zawiera części z pierwiastków ziem rzadkich. Najważniejszym elementem tych poszukiwań była jednak dywersyfikacja dostaw. Liderem w tej dziedzinie był JOGMEC (Japan Oil Gas and Metals National Corporation), przedsiębiorstwo państwowe, które zainwestowało znaczne środki w kilku bogatych w surowce krajach, takich jak Namibia i Australia, w celu wspierania alternatywnej sieci dostawców metali ziem rzadkich. Obecnie udział chińskiego importu spadł do 58 proc., a Tokio ma na celu obniżenie tego wskaźnika do wartości mniejszej niż 50 proc.
Jedną z pierwszych firm, na którą postawił JOGMEC, był australijski Lynas Corp. Dzięki początkowej inwestycji o wartości 250 mln USD, przeprowadzonej w 2011 r. we współpracy z Sojitz Corp, oraz kolejnym zastrzykom kapitału w następnych latach Lynas pokrywa obecnie jedną trzecią japońskiego zapotrzebowania na metale ziem rzadkich. Jest to również jedyna firma spoza Chin, która posiada doświadczenie i infrastrukturę niezbędne do prowadzenia działalności w sektorze przetwarzania metali ziem rzadkich. W ciągu ostatnich dwóch lat Lynas dążył do rozszerzenia swojej infrastruktury przetwórczej – wysiłki te były wspierane przez Stany Zjednoczone w ich dążeniu do zbudowania nowego łańcucha dostaw, niezależnego od chińskich przedsiębiorstw. W związku z tym Departament Obrony (DOD) przeznaczył w lutym ubiegłego roku 30 mln USD na budowę zakładu przetwórczego w Teksasie.
Inicjatywa ta podkreśla rosnące zainteresowanie Waszyngtonu tą kwestią, która w ciągu ostatnich kilku lat stała się niezmiernie istotna. Ponowne otwarcie kalifornijskiej kopalni Mountain Pass w 2018 roku – niegdyś największej na świecie, przed jej upadkiem i zamknięciem w 2000 roku – oznaczało powrót USA na rynek wydobycia metali ziem rzadkich pomimo quasi-monopolu Pekinu na ich przetwarzanie. Tym samym administracja Trumpa uznała w 2019 r. metale ziem rzadkich za niezbędne dla obrony narodowej i w związku z tym skierowała środki Departamentu Obrony na odbudowę krajowego potencjału w zakresie przetwarzania metali ziem rzadkich. Od Kolorado po Kalifornię przeprowadzono nowe studia wykonalności i projekty pilotażowe w celu odbudowy infrastruktury przemysłowej. Rządowe wsparcie dla tych przedsięwzięć, choć w nowych formach, jest kontynuowane – plan infrastrukturalny Joe Bidena przewiduje znaczące fundusze na badania i innowacje, a także rozwój rynku energii odnawialnej i pojazdów elektrycznych, czyli dwóch sektorów, w których przemysłowe zdolności przetwarzania metali ziem rzadkich będą kluczowe.
Najbardziej widoczna zmiana dokonana przez administrację Bidena miała miejsce na szczeblu międzynarodowym z zaangażowaniem partnerów z regionu Indo-Pacyfiku w budowę łańcucha dostaw mniej zależnego od Chin. Członkowie Quad (USA, Japonia, Australia i Indie) wyrazili chęć stworzenia własnego potencjału wydobywczego i rafineryjnego. W tym celu JOGMEC rozważa możliwość udzielenia wsparcia finansowego dla projektów na wczesnym etapie, realizowanych obecnie w Teksasie i Kalifornii.
Nadal istnieją jednak pewne przeszkody do pokonania. Przemysł metali ziem rzadkich wymaga szczególnej wiedzy technicznej i zdolności do zarządzania uciążliwymi aspektami zewnętrznymi – wydobycie i przetwarzanie wiążą się z poważnymi zagrożeniami dla miejscowej ludności, zarówno pod względem zdrowia, jak i degradacji środowiska. Na przykład zakład przetwórczy Lynas w Malezji został oskarżony o to, że nie poinformował odpowiednio władz lokalnych o zagrożeniach związanych z usuwaniem odpadów radioaktywnych pochodzących z procesu produkcji.
Innym czynnikiem jest ostra konkurencja dużych chińskich przedsiębiorstw państwowych, których kwoty produkcyjne zostały podniesione o prawie 30 proc. w pierwszym półroczu 2021 r., podczas gdy chiński eksport pierwiastków ziem rzadkich w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku przekroczył poziomy sprzed pandemii (16,5 proc. więcej w stosunku do pierwszej połowy 2019 r.). Ponadto kwestia quasi-monopolistycznej obecności chińskich firm na rynku dotyczy również integralności własnego alternatywnego łańcucha dostaw w Waszyngtonie, ponieważ w skład międzynarodowego konsorcjum, które zezwoliło na ponowne otwarcie kopalni Mountain Pass, wchodzi Shenghe Resources Holding, duży chiński gracz w tym sektorze.
Najważniejsza kwestia dotyczy jednak trwałości finansowej alternatywy dla chińskiego łańcucha dostaw. Lynas, najbardziej doświadczona firma zajmująca się metalami ziem rzadkich poza Chinami, odnotował zyski tylko w dwóch latach między 2014 a 2020 rokiem i musiał zostać wykupiony przez JOGMEC w 2016 roku. Zdaniem ekspertów znalezienie rynkowego rozwiązania dla alternatywnego łańcucha dostaw będzie trudne – hojne, konsekwentne i trwałe zaangażowanie finansowe władz publicznych jest rzeczywiście kluczowe dla powodzenia inicjatywy, co podkreślają doświadczenia japońskie. Władze amerykańskie i australijskie zwiększają jednak swoje zaangażowanie i organizują fundusze na wsparcie rozwoju i komercjalizacji krajowych zakładów przetwórczych, których głównym beneficjentem jest Lynas, w celu utworzenia dodatkowych zakładów w Kalgoorlie w Australii i w Teksasie.
Jest jednak jeszcze ważniejszy aspekt. Rynek zielonych technologii ma się rozwijać równolegle z dekarbonizacją światowej gospodarki – popyt na metale ziem rzadkich powinien więc wzrosnąć nie tylko na Zachodzie, ale także w Chinach. Pekin – choć dominuje na rynku produkcyjnym – jest pierwszym importerem metali ziem rzadkich od 2018 r., a niektóre szacunki wskazują, że może stać się importerem netto w ciągu tej dekady. Globalnie popyt ma wzrosnąć i napędzać sprzedaż prowadzoną przez istniejące firmy zajmujące się metalami ziem rzadkich. Znakiem tego trendu może być to, że w zeszłym miesiącu Lynas zgłosił swój rekordowy kwartalny przychód.
.Globalna ekspansja popytu na metale ziem rzadkich jest szansą, której demokracje regionu Indo-Pacyfiku nie mogą zmarnować, jeśli naprawdę zamierzają stworzyć własny łańcuch dostaw niezależny od Chin.
Guido Alberto Casanova