Wincenty WITOS: Jedność i praworządność to fundamenty silnej Polski

Jedność i praworządność to fundamenty silnej Polski

Photo of Wincenty WITOS

Wincenty WITOS

(1874-1945) Polityk, działacz ruchu ludowego, trzykrotny premier Rzeczypospolitej Polskiej.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Interes partyjny kończyć się powinien tam, gdzie się zaczyna interes państwowy, a dobro Rzeczypospolitej jest i pozostanie zawsze najwyższym prawem – pisał Wincenty WITOS

18 IX 1920. Źródła sukcesu w wojnie polsko-bolszewickiej

.Jestem świadom, że urząd nie jest dygnitarstwem, ale służbą. Im wyższy urząd, tym większe obowiązki. Do objęcia najwyższego w Polsce urzędu nie garnąłem się. Wziąłem go, bo mnie do tego wezwano. Że Polska nie uległa katastrofie, to zawdzięcza ona sama sobie, zawdzięcza temu, że w chwili krytycznej odnalazł się w narodzie duch jedności, że zbudził się lud i udowodnił czynem, iż zbawienie Polski leży pod siermięgą.

Jedność narodu w woli zwycięstwa była tego zwycięstwa fundamentem. Tę jedność musimy utrzymać, dopóki wroga nie wypędzimy i nie zawrzemy sprawiedliwego pokoju. ,,Cud Wisły” poprzedził „cud jedności”. Bez drugiego nie byłoby pierwszego. Polska oparta na masach ludowych, Polska na wskroś demokratyczna, ma przed sobą świetlaną przyszłość.

„Monitor Polski”, z dn. 22 IX 1920, nr 215, s. 2

16 V 1922. Najwyższym dobrem każdego państwa jest praworządność

.Każde dzieło, które tworzą ludzie, musi mieć swój cel i swoją myśl wytyczną; a im większym jest dzieło, tym większego mozołu wymaga jego wykonanie, tym większe powstają różnice wśród jego twórców, wśród których należy odróżnić dwie kategorie: budowników i burzycieli. Budowa państwa naszego i jego podstaw dzięki tym ostatnim nie postępuje należycie naprzód i jest problemem dopiero zapoczątkowanym. Jesteśmy państwem i społeczeństwem nowożytnym, zadaniem przeto naszym [jest] zerwać z dawniejszymi wadami, a przestrzegać zasad nowoczesnych. Ustrój państwowy niestety jest u nas poniewierany, osoby piastujące najwyższe godności, jak Naczelnik Państwa, który kimkolwiek on jest, powinien być otaczany należytą czcią, bywają z niej wyzuwane i traktowane na równi z bandytami i innymi tego rodzaju kategoriami ludzi. To częstokroć zakrawa na anarchię, a anarchia gorsza jest jak najgorszy porządek. Konstytucja nasza – to ściany i dach, a wewnątrz pusty. W teorii jesteśmy wszyscy równorzędnymi obywatelami, w praktyce niestety bywa inaczej. Nie chcę jednakże przez to powiedzieć, jakkolwiek jestem chłopem i wy zebrani nimi jesteście, że w Polsce jest tylko chłop i że chłop tylko może Polską rządzić z pominięciem inteligencji. Ale znowu błędem byłoby powiedzieć, że państwo może być rządzone bez włościan, którzy są tą realną podstawą, na której opiera się państwo, a którzy wedle statystyki stanowią 73 proc. ogółu ludności w państwie. Tej olbrzymiej większości praw odbierać ani uszczuplać nie wolno. Wygłoszono kiedyś rozsądne zdania, że najwyższym dobrem każdego państwa jest praworządność. I na tym stanowisku stoi stronnictwo nasze i stać będzie. Jeżeli ktoś mówi, że my was podsycamy do gwałtu, do burzenia prawa, ten kłamie najohydniej.

Nam nie chodzi o własny interes, ale interes ogólny, który z naszym interesem stanowym jest związany. Interes stanowy myśmy z razu odrzucili, a mają go jeszcze na oku sfery arystokratyczne. Jako na olbrzymią większość w państwie, spada na włościan i odpowiedzialność za losy państwa. Ale każdy może tylko tyle ciężaru udźwignąć, na ile stać jego siły. Ofiara dla państwa nie powinna być nigdy za wielką. Jeśliby ktoś twierdził, że na dzisiejszym kongresie wyciągamy pięść na jaki folwark czy stan, ten się myli. Niechajby ci, którzy po ulicach noszą tablice z oszczerczymi napisami, właściwymi wariatom, weszli do środka, a przekonaliby się, że tak nie jest. Utarło się zdanie, że wszystkiemu złu w Polsce winien chłop. Mnie się zarzuca, że nakupiłem sobie folwarków. Przyrzekłem swego czasu publicznie, że temu, kto mi choćby jeden taki folwark wskaże, podaruję wszystkie. Dotąd jednakże nie zgłosił się nikt, a one przecież na księżycu nie są. Jeślibyśmy mieli grzechy, to się do nich przyznamy, bo przyznający się do winy są na drodze do poprawy, ale wpierw trzeba mieć grzechy. Niedawno powiedziano w Warszawie, że drożyźnie się zaradzi, gdy chłop dostanie 25 kijów. Zdzierstwo stanowczo potępiam i każę podporządkować się każdej władzy, ale z drugiej strony nie należy jednostek wyzyskiwać. Chcecie być obywatelami chcącymi spełnić obowiązki wobec państwa? A zatem nie wolno wobec was stosować środków, jakie się stosuje wobec zwierząt. Nie chcemy nikogo uciemiężać, odbierać mu praw, ale musimy bronić praw własnych, a przeciw wszelkim na nie zamachom musimy stanowczo zaprotestować!

,,Włościanin”, 28 V 1922, nr 22, s. 1–2

8 VII 1927. Dobro Rzeczypospolitej najwyższym prawem

.Wysoki Kongresie!

Niezaprzeczoną niczym prawdą, że wszystkie nasze w Wolnej Polsce obradujące kongresy, a także i inne ciała partyjne, miały tę wielką zaletę, że nie naruszając istoty programu stronnictwa ani interesu mas ludowych, wolne były od zaślepienia partyjnego i ciasnoty klasowej, wznosząc się na poziom ogólnego interesu państwowego, co im pozwalało na obiektywną ocenę zagadnień z życiem państwa i ludu ściśle związanych, jak i postępowania jednostek i stronnictw politycznych.

Stwierdzić dziś pragnę publicznie, że stanowisko to – jako Stronnictwo polityczne – zajmowaliśmy nie tylko wówczas, gdy byliśmy u władzy lub gdy ono mogło dać pewne walory partyjne, ale także i wtedy, kiedy narażało ono na bolesne straty i ciężkie doświadczenia, spowodowane złą wolą lub nieświadomością.

Mam niezłomne przekonanie, że dziś obradujący kongres pójdzie tą samą drogą, kierując się nieprzedawnioną zasadą, że interes partyjny kończyć się powinien tam, gdzie się zaczyna interes państwowy, a dobro Rzeczypospolitej jest i pozostanie zawsze najwyższym prawem.

Stanowisko zasadnicze w ten sposób pojęte nakłada na nas obowiązek, który staramy się wobec państwa spełniać, ale daje też i prawa, z których chcemy w całej rozciągłości korzystać. (…)

Każdy, kto ma możność porównania siły i stanu posiadania polskiego w ogóle, a w szczególności na Kresach Wschodnich, w pierwszych latach niepodległości, z tym, co jest obecnie, stwierdzić musi, że cofamy się coraz więcej, i to cofamy się zupełnie dobrowolnie. Jakież są powody?

Kierunek polityki i brak ludzi. Inteligencja urzędnicza, która tam zawsze przeważała, która pracowała b. wiele i dawała inicjatywę, sterroryzowana, usunęła się od wszelkiej pracy albo też przeszła do obozu sanacyjnego, by tym sposobem ratować swoje urzędowe stanowisko, a także i pobory. Resztę społeczeństwa ogarnęła niechęć, apatia i szkodliwy nad wyraz brak wiary w przyszłość. Stan wytworzony to demobilizacja moralna społeczeństwa, niezwykle dla państwa niebezpieczna.

W tym stanie rzeczy trudną jest do zrozumienia polityka i taktyka rządu, który często widocznie zapomina, że państwo istnieć i rozwijać się może nie tylko wówczas, gdy ma ziemię i ludność na niej żyjącą, lecz przede wszystkim wtedy, gdy ludność ta uważa państwo za swoją wspólną własność, a do niego przywiązana gotowa jest do wszelkich ofiar i poświęceń.

Jeżeli konstytucja postanawia, że władza zwierzchnia w państwie należy do narodu, jeżeli następnie określa, w jaki sposób naród ma tę władzę wykonywać, to wniosek całkiem prosty, że państwem, będącym własnością wspólną, rządzić powinna zbiorowa wola społeczeństwa. Ma ona się uprawnić w Sejmie wybranym przez całą ludność państwa.

Inaczej być nie może w państwie konstytucyjnym i na zasadach demokratycznych opartym. I aczkolwiek prawdą jest, że Sejm w Polsce odrodzonej nie spełnił w całości swojego zadania i nie zadowolił społeczeństwa, to ma on przecież w historii swojej momenty wielkiej miary, które go wyżej stawiają od Sejmów w dawnej Polsce, a do pewnego stopnia rozgrzeszają.

Przypomnę tylko jego wolę w czasie walki z najazdem bolszewickim. Uchwalenie konstytucji.[Uchwalenie] ustaw wojskowych, kontyngentu rekruta, wydatków na armię bez żadnego oporu. Uchwalenie ustawy o reformie rolnej. Stworzenie podstaw do równowagi budżetowej, cały szereg ustaw podatkowych, często bez ingerencji i pomocy rządu.

Stronnictwa sejmowe, którym zależało na utrzymaniu parlamentu i rządów na nim opartych, wiedząc, skąd pochodzi jego słabość, starały się o przeprowadzenie zmian potrzebnych. Do nich należy i nasze stronnictwo.

Rząd usiłowania te zignorował, z własnymi zaś projektami nie przyszedł, przeciwnie, wyraźnie dawał do zrozumienia, że prace Sejmu uważa za zbędne, a sam Sejm znosi tylko do pewnego czasu i do pewnych granic.

Bronić musimy zasad parlamentu, jego treści i idei, nie broniąc ludzi w nim zasiadających. Bronić musimy, bo on jest trybuną dla ludu, hamulcem dla nadużyć i zapędów biurokracji. Nie można bronić jego błędów, natomiast zmienić jego podstawę, ale zostawić instytucję. Praca nasza prowadzi do wielkiej Polski Ludowej.

.Droga przed nami jest ciężką i trudną, bo drogą pracy i zmagań, a często także i przykrych zawodów. Mimo tego mam pełną nadzieję, że poprowadzi ona nas do pożądanego celu, jeżeli będzie jej przyświecać świadomość, że praca i wysiłki nasze to jeden z kamieni, rzuconych na szaniec broniący całości Ojczyzny, broniący prawa, ludu naszego – że to część budowy wielkiej i potężnej wiecznie żyjącej Polski Ludowej.

„Wola Ludu”, 17 VII 1927, nr 369, s. 373–375

Wincenty Witos

Fragment „Dzieł wybranych”, t. 5 „Przemówienia”, wyd. Instytutu Pamięci Narodowej, 2024 [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 marca 2024