Zbigniew GNIATKOWSKI: Uprzejmy pragmatyzm – refleksje nad polityką Nowej Zelandii

Uprzejmy pragmatyzm – refleksje nad polityką Nowej Zelandii

Photo of Zbigniew GNIATKOWSKI

Zbigniew GNIATKOWSKI

Ambasador RP w Nowej Zelandii.

Pierwsze kroki w Kraju Długiej Białej Chmury – Aotearoa – przybysze z Polski postawili 250 lat temu. Biorący udział w drugiej wyprawie kapitana J. Cooka Forsterowie, ojciec i syn, botanicy, którzy pochodzili z okolic Gdańska, dokonali tu wielu ciekawych odkryć przyrodniczych, podjęli się też próby spisania języka maoryskiego – pisze Zbigniew GNIATKOWSKI

Także i dziś Nowa Zelandia jest krajem fascynującym i atrakcyjnym. Nie tylko ze względu na uprzejmych mieszkańców, piękne krajobrazy czy „Władcę pierścieni”, ale przede wszystkim z uwagi na to, co najbardziej interesuje obserwatorów: przemiany zachodzące w tym kraju i jego rolę w świecie. Ewolucję społeczeństwa nadal poszukującego swojej tożsamości, pozostającego w pewnym dysonansie między tradycyjnym przywiązaniem do Wielkiej Brytanii a świadomością niezmiennego położenia geograficznego i przynależności do rodziny państw wyspiarskich Pacyfiku, stąd odwołującego się dziś częściej do dziedzictwa Maorysów; społeczeństwa wieloetnicznego, innego niż to w większości anglosaskie, które przyjmowało polskie sieroty syberyjskie w czasie II wojny światowej; społeczeństwa uznawanego dziś za otwarte, przyjazne i tolerancyjne. Kraju oddalonego, bezpiecznego, a jednak odmienionego po ataku terrorystycznym na meczety w Christchurch w marcu 2019 r. Państwa stosunkowo niewielkiego, mimo to widocznego w świecie ze względu na świetny PR, ale także dzięki deklaracjom i faktycznym działaniom, np. w obszarze polityki klimatycznej. Państwa z gospodarką opartą na handlu, stąd w stałym napięciu między dużymi graczami, coraz wyraźniej ze sobą konkurującymi.

Pozycja Nowej Zelandii – kraju na wskroś „zachodniego”, mimo że położonego w odległym od Polski regionie Pacyfiku, z dwustuletnią historią, z uwzględnieniem początków osadnictwa europejskiego, pięciomilionową dziś populacją – wiąże się z jej strategicznymi relacjami z Australią i Stanami Zjednoczonymi oraz tradycyjnie bliskimi związkami z Wielką Brytanią, podlegającymi po raz kolejny w historii przedefiniowaniu, obecnie w kontekście brexitu. Łącznie z Kanadą państwa te należą do tzw. sojuszu pięciorga oczu (five eyes).

Najważniejszym partnerem politycznym Nowej Zelandii pozostaje Australia, z którą łączą ją pakt bezpieczeństwa i silne relacje gospodarcze. Związki między obu krajami poddawane są czasem próbie, m.in. z powodu różnic w polityce migracyjnej i klimatycznej.

Poza tym Australia jako kraj o większym potencjale częściej i donośniej zabiera głos w kluczowych sprawach o wymiarze globalnym.

Nowa Zelandia pozostaje silnie zorientowana na państwa wyspiarskie Pacyfiku – poprzez politykę rozwojową, w tym wspólne projekty klimatyczne i pomoc humanitarną w odpowiedzi na katastrofy naturalne. Przez dziesięciolecia współpraca z Australią w regionie Pacyfiku przynosiła obopólne korzyści, niemniej w ostatnich latach państwa wyspiarskie coraz częściej realizują swoje cele bardziej autonomicznie, korzystając z gotowości nowych partnerów. Zaangażowanie Chin, poparte m.in. znacznymi inwestycjami, zmusza Wellington (i Canberrę) do bardziej uważnego niż w przeszłości budowania relacji z takimi krajami, jak Fidżi, Samoa, Tonga, nie wspominając mikrokrajów formalnie stowarzyszonych z Nową Zelandią – Wysp Cooka i Niue. Jako przykład charakteryzujący silne związki z krajami wyspiarskimi można przywołać fakt posługiwania się paszportami nowozelandzkimi przez mieszkańców Wysp Cooka, zamieszkiwanych łącznie przez ok. 16 tys. Polinezyjczyków, tymczasem w Nowej Zelandii mieszka ich cztery razy więcej. Ogółem ludność Pacyfiku stanowi dziś 9 proc. mieszkańców Nowej Zelandii, pół wieku temu był to zaledwie 1 proc. (i to łącznie z Azjatami, których dzisiaj jest ponad 15 proc.).

Ze względu na wspólnie podzielane wartości i interesy w regionie Pacyfiku, w tym wspólne projekty pomocowe, Nowa Zelandia jest dla Unii Europejskiej ważnym partnerem w tej części globu. Także dla Nowej Zelandii Europa pozostaje tradycyjnym sojusznikiem, o ponownie rosnącym znaczeniu w zmiennym środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego i zakłóceń w handlu światowym. Dużą wagę przykłada się na antypodach do negocjowanej umowy o wolnym handlu FTA UE-NZ. I wynika to nie tylko z faktu, że Wellington nadal promuje wolny handel i stara się być inicjatorem nowych porozumień, przy czym nie postrzega regionalnych projektów umów o wolnym handlu jako konkurencyjnych.

.To prawda, że polityka zagraniczna Nowej Zelandii, mimo znacznej izolacji, coraz częściej staje się odpowiedzią na wyzwania światowe – w tym politykę Chin i przesunięcia wektorów w polityce amerykańskiej. Zazwyczaj jednak stanowiska kolejnych rządów w Nowej Zelandii są formułowane w sposób powściągliwy i wyważony, wypracowany w konsensie z opozycją, w konsultacji ze środowiskiem biznesowym. Bardziej kontrowersyjnym decyzjom nie nadaje się rozgłosu. Generalnie przedkładanie relacji ekonomicznych nad polityczne pozostawało w ostatnich latach paradygmatem w polityce nowozelandzkiej. Z tego punktu widzenia Nowa Zelandia stara się nie widzieć sprzeczności w jednoczesnym rozwijaniu dobrych relacji zarówno z Chinami, jak i ze Stanami Zjednoczonymi, a w przypadku dalszych napięć między potęgami światowymi Wellington będzie najpewniej dążyć do utrzymania wypośrodkowanego kursu. Przyświeca temu także głęboko zakorzenione przekonanie, że położenie geograficzne stanowi swego rodzaju polisę bezpieczeństwa.

Warto wspomnieć, że w historii najnowszej władze nowozelandzkie dawały się poznać z pryncypialnej polityki, która – jak się zdawało – mogła narazić ten niewielki kraj na szersze reperkusje. W latach 80. rząd D. Lange’a prowadził kampanię na rzecz Pacyfiku wolnego od atomu. Głośnym echem odbiły się też wydarzenia związane z zatopieniem statku „Rainbow Warrior” w Auckland. Nawiasem mówiąc, wcześniejszy rząd R. Muldoona dołączył do Zachodu w wysiłkach obliczonych na powstrzymanie sowieckiej interwencji wojskowej w Polsce w czasie pierwszej „Solidarności”. Z kolei trzy dekady później, po aneksji Krymu, rząd J. Keya zawiesił negocjacje umowy handlowej z Rosją, solidaryzując się z sankcjami wspólnoty międzynarodowej.

Współcześnie na percepcję Nowej Zelandii w świecie wpływają – obok jej polityki klimatycznej i wspierania zagrożonych krajów wyspiarskich – inicjatywy będące raczej wynikiem wydarzeń nadzwyczajnych. Uwagę mediów światowych przykuła empatyczna postawa premier J. Ardern po bezprecedensowym ataku na wspólnotę muzułmańską, poparcie zyskał apel o odpowiedzialność w internecie (tzw. Christchurch Call), a w ostatnich tygodniach pochwały zebrały zdecydowane, i jak się okazuje, skuteczne działania w czasie pandemii COVID-19.

Według powszechnej opinii pandemia obnażyła słabości globalizacji, m.in. skutki zależności od międzynarodowych łańcuchów dostaw, stąd także na antypodach można słyszeć głosy w sprawie konieczności przenoszenia części produkcji do kraju, szukania bliższych dostawców czy też dywersyfikacji partnerów handlowych.

Przez lata otwartość ekonomiczna przynosiła Nowozelandczykom korzyści związane ze wzrostem bogactwa, ale też wyraźniejsze uzależnienie od światowych rynków. W przypadku handlu nowozelandzkiego od pewnego czasu zwracano uwagę na zbyt silne zorientowanie eksportu na rynek chiński, dokąd trafia m.in. większa część produktów mlecznych.

Należy przypomnieć, że w ciągu ostatniej dekady Chiny urosły do pozycji pierwszego partnera handlowego Nowej Zelandii. O ile jednak w czasie kryzysu wywołanego rozprzestrzenianiem się koronawirusa nie odnotowano większych zakłóceń w kluczowych sektorach eksportu (poza – początkowo – wysyłanymi do Chin drewnem i… homarami), o tyle ofiarą zamykania granic i blokady gospodarki padły turystyka i do pewnego stopnia edukacja adresowana do studentów zagranicznych. Ocenia się, że tutejsza gospodarka będzie odrabiać straty przez kilka lat. Obok dotychczasowych pakietów pomocowych panaceum na skutki zredukowania aktywności gospodarczej i inne objawy, szczególnie społeczne, kryzysu spowodowanego pandemią ma zawierać pokryzysowy budżet dobrobytu (wellbeing budget).

.I bez wątpienia w zglobalizowanym świecie aktualne pozostanie nowozelandzkie podejście zorientowane na wzrost dobrobytu – naturalnie poprzez handel i harmonijne układanie relacji międzynarodowych, opartych na wartościach i prymacie prawa międzynarodowego. Czy coś może zachwiać nowozelandzkim uprzejmym pragmatyzmem?

Zbigniew Gniatkowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 maja 2020